sobota, 1 czerwca 2013

~ Rozdział ósmy

             Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, dziewczyna spojrzała mi w oczy. Nie widziałem w nich strachu czy przerażenia, lecz coś tajemniczego. Coś, czego nie mogłem rozgryźć, bo świetnie to maskowała. Ale nie miałem nic przeciwko temu. Sam bardzo lubiłem to robić. Właśnie to sprawiało, że odczuwałem między nami jakieś podobieństwa.
      - Już zdążyłaś zadzwonić na policję i wszystko im zgłosić? - Mruknąłem, uważnie jej się przyglądając.
      - Chciałbyś. Dzwoniłam do przyjaciółki, aby się nie martwiła. Poza tym i tak udałoby ci się uciec, więc... - Lekko się uśmiechnęła.
             Po kilku minutach stwierdziłem, że chyba wszystko zostałoby tak, jak było, aczkolwiek zaskoczenie dało mi się we znaki. Miałem jednak małą nadzieję, że niczego po mnie nie było widać. Byłbym skończony. Nie tyle, co w swoim świecie, ale i w świecie normalności i poczciwości szarego człowieka, który nie miał pojęcia, jak kogoś zabić, aby policja nie wpadła na żaden trop.
             Owszem, ludzie się mnie bali, ale byli też tacy, którzy zawsze pragnęli wiedzieć co robił miejscowy Shadow. Dlatego ktoś mógłby mnie teraz obserwować, nagrywać i wtedy już całe miasto przestałoby uważać mnie za niebezpiecznego, co z pewnością pogorszyłoby moje życie, gdyż sporo moich wrogów chciałoby się pozbyć takiej konkurencji, jaką stwarzała moja osoba.
      - Jesteś dziwny, wiesz? - Wydęła lekko usta, a po chwili się odsunęła. - Po co to robisz? Chcesz całe życie być zabójcą i zabijać niewinnych ludzi?! Poza tym... Czego ty ode mnie chcesz?
      - Czego ja od ciebie chcę? - Ukazałem zdziwienie w oczach, po czym rozłożyłem dłonie - To ty do mnie przyszłaś. Ja ci nie wysyłałem zaproszenia.
      - Bo chciałam dowiedzieć się prawdy! A ... - Nabrała powietrza do płuc - Nie sądziłam, że naprawdę mógłbyś być zabójcą Chris'a i Paula. Owszem, przeczuwałam to, ale nie chciałam tego dopuścić do myśli.   
             Czułem w jej głosie wszystkie inne uczucia, tylko nie strach. Było to coś w stylu rozczarowania i ... może utraty trzeźwego myślenia? Westchnąłem. Dziewczyna naprawdę nie wiedziała czego chciała, a ja musiałem coś z tym zrobić.
             Pocierała co chwilę dłonie o swoje łokcie i nieustępliwie zmieniała wyraz twarzy. Wyglądała tak, jakby chciała się rozpłakać, ale bała się ukazać swojego prawdziwego wnętrza. Była intrygująca i coś powodowało, że nie tyle co musiałem, lecz chciałem ją rozszyfrować. 
      - Chodź do środka, bo jeszcze ktoś mnie z tobą zobaczy... - Syknąłem, ciągnąc ją za rękę. 
             Udało mi się wepchnąć ją do domu, po czym unikając spojrzeń pozostałych lokatorów, zaprowadziłem na górę. Oboje weszliśmy do łazienki i tam poszukałem apteczki. 
      - Daj to... - Usłyszałem ciche mruknięcie Amy, a chwilę później wyciągnęła z mojej dłoni wodę utlenioną i waciki, które były już nieco nawilżone ową substancją.  
             Uklęknęła obok mnie i zaczęła opatrywać zranioną kostkę, która przestała już tak intensywnie krwawić. Dobrze wiedziała, co robiła i starała się być delikatna. Nie chciałem nic mówić, ale to wszystko było cholernie dziwne. Wiedziała, że to ja zabiłem jej byłego chłopaka no i teraz Paula, a nadal przebywała w moim otoczeniu.
             Gdy skończyła i owinęła małą ranę bandażem, wyrzuciła zużyte rzeczy do kosza pod umywalką. Umyła ręce i wytarła je w zielony ręcznik, który wisiał obok. Ująłem jej rękę, gdy go odwieszała.
      - Amando... - Zerknąłem na nią.
             Poczułem, jak wzdrygnęła się, gdy usłyszała swoje imię wypowiedziane z moich ust. Szybko odwróciła wzrok i wyślizgnęła się z mojego uścisku.
      - Myślę, że powinieneś pójść do psychiatry. Mogę załatwić ci jakieś namiary.
             Naprawdę za nią nie nadążałem. O co jej tak naprawdę chodziło? Czy naprawdę nie zdawała sobie sprawy z tego, że wypowiadanie takich słów, mogło skończyć się dla niej śmiercią? Naprawdę. Zabiłbym ją, gdybym tylko znalazł w sobie tyle odwagi. Owszem, zabijałem już kilka razy płeć przeciwną, ale zabicie Amandy jakoś nie chciało wkraść mi się do myśli, a tym bardziej przerzucić się na czyny.
      - Wiesz, to nie ja przyszedłem do domu najbardziej niebezpiecznej osoby w mieście i nie stoję z nim teraz twarzą w twarz. - Zbliżyłem się do niej i ująłem w dłoń jej włosy, które były nieskazitelnie miękkie.    
      - Zostaw mnie! - Jej dłoń zetknęła się z moją klatką piersiową - Jesteś podłym i zadufanym w sobie chłopakiem, który nie widzi cierpienia innych osób! Mogłam zabić cię, gdy trzymałam twoją broń. Może wtedy ludzie w końcu nie baliby się o swoje własne dzieci!
             No teraz to już przesadziła. Ująłem w dłoń jej szczękę i pchnąłem na ścianę. Nigdy nie tknąłem małego dziecka. Zawsze starałem się omijać je szerokim łukiem. Poza tym, zawsze dostawałem zlecenia, aby zabijać dorosłych ludzi, a nie porywać małe dzieci. Tak naprawdę dobrze wiedziałem, kto stał za tymi porwaniami.
             Zdenerwowanie wzięło w końcu górę nad moimi emocjami. Jej oczy szukały punktu ucieczki, a ja nie mogłem powstrzymać się przed pocałowaniem jej. Zupełnie straciłem głowę widząc ją tak blisko siebie.
      - Policja cię i tak złapie... - Mruknęła, wyginając swoje ciało zaraz po tym, jak złożyłem na jej ustach delikatny, lecz nieco namiętny pocałunek.
             Warknąłem na nią i puściłem. Kazałem jej opuścić ten dom jak najszybciej, jeżeli chciałaby nadal cieszyć się życiem. Byłem skłonny, aby sięgnąć po swoją broń i odstrzelić tej małej suce głowę za wypowiadanie takich bredni, nawet jeśli przerwała się we mnie jedna bariera. Bariera, którą pielęgnowałem cały czas.

Amy's POV

             Jak tylko wybiegłam z jego domu, wdałam się w ucieczkę przed rzeczywistością. Chciałam zaszyć się pod ziemię i po prostu przestać istnieć. Nie wiedziałam dlaczego wcześniej nie odeszłam. Jeszcze przed tym, jak zaproponował mi kieliszek wina. Myślę, że to była tylko zwykła ciekawość. Z ciekawości jednak to wszystko przerodziło się w zakłopotanie.
             Po kilkunastominutowej ucieczce, znalazłam się w tunelu, który prowadził do lasku. Teraz było mi już obojętne gdzie się znajdowałam. Ważne było to, że byłam tu sama. Miałam ochotę zapomnieć choć na chwilę o Justinie, Paulu. O wszystkich wydarzeniach z ostatnich dni, które zaczynały mnie przerastać.
             Nie chcąc opuścić tego miejsca, spoczęłam przed wyjściem z tunelu na niewielkim głazie. Oparłam łokcie na kolanach i w ten sposób podparłam głowę na swoich dłoniach. Może nie chciałam tak do końca zapomnieć o Justinie? Owszem, wyrządził w moim życiu już dużo złego, ale było w nim coś, co tak naprawdę mnie do niego ciągnęło.
             Gdy musnął moje usta, poczułam ukłucie w serce. Nie pamiętałam już, kiedy ostatni raz ktoś pocałował mnie w taki sposób. Owszem, przeklinałam to, co się stało, ale nie mogłam też zaprzeczyć, że mi się to nie podobało. Wręcz przeciwnie. Aczkolwiek wyczułam w te kilka sekund ból. Był naprawdę wyraźny i wołający o pomoc.
      - Nie! Amy! Co ty gadasz! - Wstałam i zaczęłam kopać pobliskie kamienie oraz ciągnąć się za swoje włosy, które w tej chwili stały się dla mnie obiektem rozpaczy. - Shadow, nienawidzę cię, nienawidzę tego chłopaka! - Starałam się jakoś zapobiec innym uczuciom i ukazać samej sobie, że powinnam go nienawidzić.
      - Czy ja właśnie usłyszałem słowo Shadow? - W tunelu rozniosło się echo męskiego głosu.
             Mój wzrok zaczął się rozglądać. Nie dostrzegałam jednak nigdzie żadnej sylwetki, ani żadnego cienia. Tym bardziej popadłam w panikę przed tym, z czym przyszłoby mi się zmierzyć.
      - Nie musisz się bać... - Ponownie usłyszałam cichy szept, a chwilę później zza muru wyłonił się dobrze zbudowany, wysoki mężczyzna.
             Nieco się wystraszyłam i cofnęłam o kilka kroków. Czego ten facet ode mnie chciał? Parsknęłam sama do siebie. Powinnam martwić się o swoje bezpieczeństwo, a nie zastanawiać się, czego on ode mnie chce.
      - Czego pan chce? - Wydusiłam z siebie i wyszczerzyłam oczy, aby ujrzeć jego wyraz twarzy.
             Mężczyzna podszedł do mnie i zaczął mi się przyglądać ze skupieniem na twarzy. Miał zielone oczy i czarne włosy, co podkreślało jego nieskazitelną urodę. Od razu dostrzegłam w nim coś z kryminalisty. Na szyi miał wytatuowanego tygrysa. Być może dlatego.
      - Poszukuję osoby, która mi w czymś pomoże... - Dotknął palcem mojego policzka - A ty jesteś idealna dla mnie. Chyba nie odmówisz pomocy komuś, kto jest w potrzebie? - Jego ciało stało się napięte.
             W myślach starałam się przeanalizować jego słowa. Co ja tak naprawdę miałam zrobić? Dlaczego to właśnie ja miałam mu w czymś pomóc? Stwierdził, że byłam idealna. Czyżby myślał o gwałcie? Jeżeli tak, to dostałby porządną nauczkę od mojego taty.
      - Co mam dla pana zrobić? - Zapytałam z nutą niepokoju.
             Facet wymachnął dłonią, a następnie lekko się uśmiechnął. - Drogie dziecko, słyszałem, że miałaś okazję poznać nijakiego Parkera. Tak?
             Skinęłam delikatnie głową, nie wiedząc, czy dobrze zrobiłam. Może powinnam zaprzeczyć i w ten sposób uniknęłabym jakichkolwiek złych doświadczeń z tą osobą? Westchnęłam wysłuchując jego dalszej przemowy.
      - Świetnie. - Wyrzucił ręce w powietrze - W takim razie będzie to jeszcze prostsze, niż się wydaje. - Na jego buzi pojawiły się oznaki radości.
      - Może pan w końcu przejść do rzeczy? Naprawdę nic z tego nie rozumiem...
             Wybuchnął śmiechem i dopiero wtedy zaczął mi opowiadać wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Z początku nic mnie nie zdziwiło, ale z każdą kolejną sekundą żałowałam, że właśnie wpadłam na taką osobę, jak on. Nie mogłam niczemu zaprzeczyć, odmówić współpracy. W pewnej chwili wyjął broń i zaczął mówić, że jeżeli zrezygnowałabym i tak by mnie zabił. To było chore, to wszystko stawało się jedną wielką pomyłką. To ja byłam pomyłką.
      - Ale ja nie mogę go zabić... - Starałam się jakoś wybrnąć z tej sytuacji.
      - Oczywiście, że możesz. Inaczej, to ja zabiję ciebie, rozumiesz? - Przystawił mi broń do skroni i naparł swoim ciałem na moje. - Wiem o tobie sporo rzeczy. Twój ojciec nie umie trzymać języka za zębami. - Szyderczo się uśmiechnął.
             Jak tylko usłyszałam słowo "ojciec", zamarłam. Jeżeli śmiałby tknąć mojego tatę, byłby pierwszą osobą, którą miałabym zabić. Zobaczył jak na to zareagowałam i szybko dodał, że nic mu nie było i nie będzie, jeżeli wykonam jego polecenie.
      - Dobra. Zrobię to. - Syknęłam i pierwszy raz od dłuższego czasu na niego spojrzałam.
             Moje serce zaczęło bić, a rozum nakazywał uciekać jak najdalej. Jednakże najmniejszy krok mógłby być moim ostatnim. Nagle mężczyzna wyjął drugą broń i wcisnął mi ją w rękę mówiąc, że miałam ją dobrze wykorzystać.
      - Tu masz pudełeczko naboi, które mogą ci się przydać. I pamiętaj, masz czas do końca miesiąca. Jeżeli go nie zabijesz, ty i twój ojciec zginiecie z mojej ręki. Rozumiemy się, ślicznotko? - Przejechał kciukiem po mojej szyi, a następnie musnął ustami policzek.
             Ślina uwięzła mi w gardle i nie byłam w stanie nic powiedzieć. Trzymając w dłoniach pistolet i pudełko, odwróciłam się i po prostu odeszłam, mając nadzieję, że nie byłby w stanie już niczego więcej zażądać.
             Schowałam broń w tylną kieszeń i zakryłam tyłek bluzką tak, aby nie było widać wystającego sprzętu. Z pudełka natomiast wyjęłam naboje i schowałam je do kieszeni, a opakowania się pozbyłam. Było ich zaledwie piętnaście, więc nie miałam większego problemu, aby je ukryć.
             Gdy dotarłam pod swój blok, ujrzałam auto taty. Odetchnęłam z ulgą wiedząc, że wrócił już do domu. Weszłam do środka i poszłam na drugie piętro. Drzwi były otwarte, więc nie musiałam dzwonić dzwonkiem. Zdjęłam buty i wchodząc do swojego pokoju, zamknęłam drzwi na klucz. Jedyne co chciałam teraz zrobić, to pozbyć się broni.
             Przez pierwsze kilka minut zastanawiałam się nad tym, gdzie mogłabym ją schować. Nie miałam tu żadnej skrytki, a tato na pewno znał każdy zakątek tego domu. W końcu wzrok pokierował się na moje łóżko. Zauważyłam, że można było podnieść materac. Szybko uklęknęłam przy nim i uniosłam materiał do góry. Schowałam tam broń oraz naboje, po czym usiadłam na białej pościeli.
             Byłam tym wszystkim zmęczona. Ja już nie wiedziałam co robić. Wszystko zaczęło obracać się o sto osiemdziesiąt stopni. Teraz to ja miałam stać się zabójcą. Miałam stać się tym kimś, kim stał się Justin.

_____________________________________________
No, to ten tego..haha jest nowy rozdział :) 
Mam nadzieję, że mój nowy pomysł się Wam spodobał :) 
Dziękuję za tyle odwiedzin, komentarzy i pozytywnych opinii.
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO z okazji Dnia Dziecka, kochani ♥
No i do następnego :) 
@AudreeySwag 
Może uda mi się dodać nowy rozdział w środę, bądź wcześniej, albo niestety później. Naprawdę mam teraz masę nauki, bo czekają mnie egzaminy roczne z przedmiotów zawodowych... 

                                         CZYTASZ? = KOMENTUJESZ 

25 komentarzy:

  1. To chyba najlepszy rozdział *___________* jezu on jest taki ZWAESXRDFCTGHBJKHGFDSFGHJKHGFCDXFCGVHBJNHGFDSDXFCG !!!!!!!!!! @Gdzie_ty_tam_ja

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW *_* ŚWIETNE
    :) :/ nie ona go nie zabije ja to wiem xD ja bym nie mogła, to by było zbyt trudne. Jezu strasznie jestem ciekawa kolejnego rozdziału :*
    Jest niesamowity :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No jak zwykle cudowny rozdział,no i muszę ci kochana przyznac że zaskoczyłaś mnie ty przebiegiem akcji,jestem jeszcze bardziej zaintrygowana dalszym ciągiem ,bo akcja się zagęszcza:)nie pozwól długo czekac na cd.
    Boskie opowiadanie ale to już wiesz buziaczki,pozdrawiam i czekam <3
    @monikaswaggy

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie czytałam lepszego opowiadania! Jest najlepsze! *___*
    + Powodzenia na egzaminach ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspominalas, ze będzie o 180 stopni inaczej, ale na ten pomysł bym nigdy nie wpadła :o
    WOOOOOOOOW umieram z ciekawości co będzie dalej, życze weny :3
    @undermirrors

    OdpowiedzUsuń
  6. AJCJANDIAODNIXOAMDIDOAKDNI *____*
    co będzie dalej?
    kocham to, jak piszesz. Masz wielki talent!
    Wiktoria z @_Little_Dreams_

    OdpowiedzUsuń
  7. o matko oooooo matko O MATKO!
    ofhasiofhoiaiodhaoidhaiosdhaodhaojadasd
    chce już nastepny no, chce się dowiedzieć co się stanie, czy to zrobi, czy nie i w ogóle aiofhaiofhaisodhaoisdha

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, niesamowity zwrot akcji!
    Już czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny , ale mam przeczucie, ze ona go nie zabije ;D aczkolwiek akcja coraz bardziej ciekawa :* czekam an następny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. WOW! robi sie ciekawie, i nie moge sie doczekac nastepnych czesci xx


    @agehhh

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham! To wszystko jest takie djghjkdfsghadsfjkg ten rozdział najlepszy *o*

    Ja wiem na razie tyle że ona go nie zabije, NIE MOŻE!

    @luuvmybieebaah

    OdpowiedzUsuń
  12. ŚWIETNE !! Strasznie mnie ciekawi co będzie dalej,już chcę nowy rozdział *o*
    Dziękuję <3
    @ilysm_Jussstin

    OdpowiedzUsuń
  13. aww coraz bardziej sie rozkrecaa , temperatura wzrasta ojej :D rozdzial swietny ! czekam na nastepny ; *

    OdpowiedzUsuń
  14. Juz nie moge sie doczekac nn:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialny, niesamowityi wgl ten rozdział ;) i jeszcze jaki zwrot akcji nie mogę się doczekać nn ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Aww, świetny rozdział, zaczyna się akcja ;3

    OdpowiedzUsuń
  17. fhbgdfbj Cudowny rozdział,robi się coraz ciekawiej*.*
    @Nataliee6969

    OdpowiedzUsuń
  18. Dodaj szybko nowy.<33 Nie moge sie doczekac<33

    OdpowiedzUsuń
  19. świetne :)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  20. piszesz tak, że idzie się wczuć. Kocham *.*

    OdpowiedzUsuń
  21. Zajebisty ja bym moze dodała w innych rozdziałach tych następnych wiecej pikanynych szczegółów ;) ale i tak jest Zaje ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. extra powieść ;) rodział zaskakujący:)poprostu super;D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ♥