wtorek, 4 czerwca 2013

~ Rozdział dziewiąty

           Przez najbliższe kilka godzin siedziałam i wpatrywałam się w ścianę w swoim pokoju. Było mi ciężko oswoić się z myślą, że musiałam kogoś zabić. Cały czas wmawiałam sobie, że to jakiś głupi żart. To było po prostu ponad moje siły. Mój umysł nie potrafił tego zrozumieć. Moje życie nie potrafiło się tak nagle zmienić. Nie chciałam stać się potworem w oczach innych ludzi...
      - Otworzysz? - Nagle pod moimi drzwiami stanął tato.
           Kilka razy zapukał, po czym zeszłam z łóżka i przekręciłam klucz, otwierając mu przy tym drzwi. Spojrzałam na niego i spytałam się, po co przyszedł o tak późnej porze. Może i byłam nieco oschła w stosunku do niego, ale zupełnie nie miałam ochoty na rozmowę i wypytywanie o Paula, bo pewnie tego tyczyła się rozmowa, która zaraz miała się zacząć...
      - Skarbie... Przykro mi z powodu Paula... - Mruknął, po czym mnie do siebie przyciągnął.
           Lekko westchnęłam. Nie chciałam teraz wysłuchiwać jakiegoś kazania na temat śmierci. Zacisnęłam zęby i oparłam głowę na jego ramieniu. Czułam, jak moje serce normowało bicie, a oddech stał się nieco spokojniejszy. Objęłam swojego ojca i po chwili się w niego mocno wtuliłam. Brakowało mi tego.
           Gdy byłam mała, jak miałam może pięć lat, zawsze mnie przytulał. Mama też. I to było wspaniałą pamiątką po dzieciństwie. W trudnych chwilach zawsze mogłam liczyć na ich wsparcie. Mama odeszła z innym, zostawiła mnie. Ale ojciec został mi wierny.
      - Kocham cię, pamiętaj o tym. Mimo tego jak źle cię traktowałem... Teraz to się zmieni... Zrozumiałem swoje błędy... - Odchylił mnie lekko od siebie i ujął moje włosy, po czym wsunął je za ucho.
           W moich oczach pojawiły się łzy. Nie znałam go z takiej strony. Od ładnych kilku lat nie wyznał mi tak szczerych uczuć. Byłam zaskoczona jego zachowaniem, ale byłam mu za to wdzięczna. Poczułam, że był ktoś, kto mnie kochał bez względu na wszystko.
      - Tato, wezmę prysznic i się położę, dobrze? Jest już późno, a ja miałam ciężki dzień... Dobrze? - Spojrzałam na niego i nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
      - Jasne, Amy. Pamiętaj tylko, że za tydzień wracasz do szkoły... Nie chcę, abyś się opuściła w nauce... - Musnął moje czoło, tym samym spowodował, że przypomniałam sobie o szkole, której nienawidziłam.
           Ojciec wyszedł, a ja poszukałam jakieś czyste rzeczy i zamknęłam się w łazience. Wzięłam szybki prysznic, który pomógł mi choć trochę otrząsnąć się z wydarzeń dzisiejszego dnia. Wysuszyłam włosy, ubrałam koszulkę i spodenki, po czym wróciłam do pokoju.
           Leżąc wpatrzona w półksiężyc na niebie, po prostu odpłynęłam. Zapadłam w sen, o którym dawno marzyłam. Byłam wykończona. Dzisiaj pierwszy raz pragnęłam ukojenia.
      - Amy, kochanie, wstawaj. Masz gościa... - Usłyszałam, leniwie otwierając oczy.
      - Co? Kogo? - Mruknęłam.
           Nim tato zdążył coś powiedzieć, do pokoju weszła Leslie. Dzisiaj wyglądała zupełnie inaczej. Już nie miała podkrążonych oczu i rozmazanego tuszu do rzęs. Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech i delikatny przebłysk nadziei na lepsze. Usiadła obok mnie, po czym ją przytuliłam, a tato nas zostawił, zamykając drzwi.
           Moja przyjaciółka z początku zachowywała się normalnie. Owszem, było widać po niej rozpacz po utracie bliskiej osoby, jaką był dla niej Paul, ale coś innego przejęło władze nad jej umysłem. Ciekawiło mi co to takiego było i postanowiłam to dyskretnie z niej wyciągnąć.
      - Les, czemu tak wcześnie przyszłaś? - Spojrzałam na telefon - Jest dopiero...- Mruknęłam chcąc podać godzinę, ale moją uwagę przykuły dwie wiadomości.
           Kliknęłam na pierwszą i ujrzałam sms-a od jakiejś stacji telewizyjnej. Przeklęłam w myślach i szybko usunęłam wiadomość, po czym automatycznie otworzyła mi się druga.

    " Pamiętaj... do końca maja pozostał tylko tydzień... Streszczaj się, chcę go zobaczyć martwego. "

           Moje serce zaczęło szybciej bić, a usta się rozszerzyły. Pragnęłam, aby to okazało się jakąś wariacją, która jakimś cudem wdarła się do moich myśli. Ale nie. To było wszystko prawdą.
      - Wszystko dobrze? - Leslie położyła dłoń na moim udzie. - Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha... Co dostałaś? - Ujęła mój telefon, ale nie zdążyła go wyciągnąć.
           Nie mogła dowiedzieć się tego, co planowałam zrobić. Wtedy straciłabym jej zaufanie, jej wsparcie. Straciłabym jedyną osobę, która wiedziała o mnie więcej, niż ktoś inny, nawet ktoś z rodziny.
      - Nie, to nic takiego. Les, jestem umówiona, widzimy się wieczorem, okej? - Wstałam i wyjęłam z szafy spodnie i bluzę, po czym to na siebie wciągnęłam.
      - No, dobrze. Pa kochana. - Musnęła mój policzek i opuściła pokój.
           Weszłam do salonu i poprosiłam tatę o trochę pieniędzy. Dał mi tyle, ile chciałam i biorąc łyk jego kawy, wyszłam z domu. Może nie powinnam tego robić, ale... Podczas snu wymyśliłam plan, który powinien spełnić oczekiwania kogoś, kto pragnął śmierci Justina.
           Jeszcze nim zdążyłam opuścić blok, zamówiłam taksówkę. Stanęłam w wyznaczonym miejscu i oczekiwałam, aż mój transport na ulicę Grandstreet dotrze. Obok znajdował się przystanek, na którym stało kilka osób. Nie zwróciłam na nich uwagi i ominęłam ich spojrzenia.
      - Dokąd mam jechać? - Zapytał taksówkarz, zaraz po tym, jak wsiadłam do pojazdu.
           Podałam facetowi dokładny adres i oparłam swoje ciało o skórzany fotel, który był bardzo wygodny. Nawet gdybym chciała się odprężyć i tak bym nie zdążyła, bo do wyznaczonego miejsca mieliśmy około dziesięć minut jazdy.
           Zapłaciłam mu kilka dolarów i wysiadłam. Znowu stanęłam przed domem, który mogłam poznać dzień wcześniej. Właśnie tam... Właśnie z tą osobą... Przymknęłam oczy i jedyne co zawładnęło moim umysłem, to pocałunek Justina złożony na moich ustach.
           Przez sytuację z zabójstwem, całkiem zapomniałam o tym, co wydarzyło się przed moją ucieczką z jego domu. Zapomniałam o tym, jak na mnie patrzył, jak bawił się moimi uczuciami wywołując zakłopotanie, ale i spokój mojego ciała, które pod wpływem jego dotyku doznawało ukojenia.
      - Bu! - Usłyszałam nad swoim uchem, a moje ciało przeszyło milion dreszczy.
           Odwróciłam się i ujrzałam za sobą Justina. Ubrany był w ciemną koszulkę i jeansy, co sprawiło zdumiewający efekt. Ugryzłam się w język i przełamałam się, aby coś powiedzieć.
      - Justin... Przyszłam cię przeprosić... Ja, nie zachowałam się fajnie, gdy ostatni raz się widzieliśmy. - Spojrzałam w jego oczy, które ponownie nic nie wyrażały.
           Zdziwiło mnie, że nic nie odpowiedział. Cały czas śledził mnie wzrokiem, a dłonie powędrowały do kieszeni jego spodni. Zmarszczyłam lekko brwi i dodałam, jak ciężko było mi z myślą, że mógłby się na mnie pogniewać.
      - Słuchaj naprawdę nie obchodzi mnie to, czy żałujesz tego co powiedziałaś, czy nie. Masz swoje życie, rób co chcesz. Jasne? - Syknął i nie czekając na moją odpowiedź, wszedł na posesję, gdzie czekali na niego dwaj, dość postawni chłopacy.

Justin's POV

           Byłem tym wszystkim poddenerwowany. Dziewczyna sama nie wiedziała czego chciała. W sumie... To i ja nie wiedziałem. Byłem na nią zły i chętnie pozbyłbym się jej z mojego świata, ale naprawdę mnie intrygowała. Jeszcze żadna dziewczyna nie była przy mnie tyle, co ona i nie włączając w to seksu.
      - To ta Amanda? - Chrząknął Thomas, kiedy wrzuciłem do bagażnika torby z potrzebnymi narzędziami do naszej kolejnej akcji.
      - A jeśli nawet, to co? - Nie podobało mi się, w jaki sposób wypowiedział jej imię.
           Uniósł dłonie w geście obronnym i zakończył temat. Już prawie wszystko mieliśmy zapakowane. Wszystko było gotowe do wyruszenia, lecz ja nie mogłem znieść widoku Amy stojącej tuż pod moją bramą.  Spojrzałem na nią i zbliżyłem się trochę bliżej niej. Od razu na jej twarzy pojawił się promyk radości, co wywołało u mnie mieszane uczucia. Znałem ją od bardzo dawna, ale nigdy nie sądziłem, że ona wykazałaby się taką odwagą, aby móc ze mną rozmawiać.
      - Będziesz tutaj tak stała?
           Stanowczo pokręciła głową, a włosy wdarły się na jej zaróżowiałe policzki, co wywołało u mnie lekki śmiech. Szybkim ruchem odgarnąłem kosmyk jej kasztanowych wręcz włosów, a usta wydęły się w uśmiechu. Nigdy nie zwracałem uwagi na to u innych dziewczyn, ale Amanda miała naprawdę piękny uśmiech.
      - To, chcesz wejść? - Wzruszyłem ramionami, maskując nie tylko swoje pozytywne emocje, ale i chęć poznania jej jeszcze bliżej.
           Jak tylko się zgodziła, poinformowałem chłopaków o przesunięciu akcji o kilka godzin. Nie mieli nic przeciwko. Jason poszedł z Thomas'em wykańczać jakiś swój projekt, a Dave poszedł na miasto. Wszedłem z dziewczyną do mieszkania, zaproponowałem jej coś do picia i oboje usiedliśmy w salonie na skórzanym narożniku.
      - Justin, co to za akcja? - Zapytała, gdy upiła łyk lemoniady.
      - Wiesz, nie przywykłem, aby komuś to opowiadać. To nasza praca, o której nie mówi się głośno. Tym bardziej, że jeżeli ktoś by się o tym dowiedział, mielibyśmy przesrane.
           Czy ona naprawdę nie miała innych pytań? Rozumiałem, że ciekawił ją ten aspekt mojej osoby, ale żeby aż tak? Przecież nie mogłem jej zdradzić szczegółów swojego biznesu. To by zaszkodziło moim przyjaciołom, nie mówiąc już o mojej osobie.
           Po tym, jak odmówiłem jej odpowiedzi, Amanda wstała i poszła na górę. Podążyłem po chwili za nią i ujrzałem, jak przegląda moje książki, płyty i albumy ze zdjęciami, które były ułożone nad łóżkiem w moim pomieszczeniu. Ujęła jedno i zapytała, kto na nim był.
      - Ja i moja mama. - Mruknąłem, nie chcąc, aby ponownie odrodziły się we mnie wspomnienia z dzieciństwa. - Naprawdę nie chcę o tym gadać, poza tym, pozwolił ci ktoś wejść do mojego pokoju?
           Ostrożnie odłożyła ramkę na półkę i usiadła na krawężniku łóżka. Wsunęła swoje zgrabne palce pod uda i penetrowała wzrokiem każdy zakątek pokoju, co mnie ponownie zezłościło. Może była jakimś szpiegiem?
      - Amando, posłuchaj. Jeżeli dla kogoś pracujesz, to kurwa powiedz, będzie łatwiej. - Stanąłem nad nią i pozwoliłem, aby moje emocje w końcu wydostały się na zewnątrz.
           Przez cały czas je w sobie dusiłem, ale wiedziałem, że długo tak bym nie pociągnął. W końcu zaczęły się wydostawać i lepiej dla tej dziewczyny by było, gdyby w końcu zaczęła mówić konkretne rzeczy.
      - Nie! - Wstała i zbliżyła się do mnie. - Nie jestem żadnym szpiegiem, Justin. Ja ... po prostu chciałabym dowiedzieć się o tobie więcej... Tamten pocałunek... - Spuściła głowę, ale kontynuowała dalej - Wywołał u mnie dziwne uczucia... Pierwszy raz w pocałunku poczułam ból i wołanie o pomoc. - jej oczy spojrzały prosto w moje.
           Wołanie o pomoc? Chyba musiałem się przesłyszeć. Ja nigdy nie prosiłem kogoś innego o pomoc. Nigdy. Dlaczego? Dlatego, że ludzie nigdy nie pomagali złym osobom. Chcieli ich potępienia i śmierci, która byłaby dla nich wybawieniem. Wcale się im nie dziwiłem. Nie byłem dobry. Nie byłem tym, którzy ludzie chcieliby mijać na ulicy w słoneczny i pogodny dzień. Mimo to żyłem i robiłem to, co potrafiłem robić najlepiej. Zabijałem ludzi i czerpałem z tego korzyści, jak i straty.
      - Amy, źle to odebrałaś. - Parsknąłem śmiechem, jednakże próbując się powstrzymać. - Pocałowałem cię, bo twoje usta mnie pragnęły. Ty tego pragnęłaś.
      - Ja tego pragnęłam? Pierwsze słyszę. Jedyne, czego wtedy pragnęłam, to uwolnić się z twojego mocnego uścisku. Spójrz. - Podciągnęła rękaw, a moim oczom ukazały się siniaki, które prawdopodobnie były moją robotą. - I co, nadal chcesz mi wmówić, że ja pragnęłam twoich ust?
      - Mi to już jest obojętne, wiesz? - Usiadłem przy stole i nalałem sobie whiskey.
           Tuż po chwili naprzeciwko mnie znalazła się Amanda. Zgrabnym ruchem usiadła na krześle i odgarnęła swoje włosy, które opadały jej na twarz. Czułem, że chciała wiedzieć o mojej akcji, na którą się wybierałem z kumplami.
      - Nie odpuścisz, co? - Mruknąłem, biorąc spory łyk alkoholu.
           Skinęła głową, a wyraz jej twarzy zmienił się diametralnie. Teraz nie zdradzał żadnych emocji.
      - Dobra. Niech stracę. Jadę z chłopakami na odludną farmę. Mieszka tam nijaki Patrick McCann. Jest moim wrogiem od ponad dwóch lat. Zawzięcie staramy zabić się nawzajem, ale za każdym razem ktoś, lub coś ratuje nam dupę. Ale zabawa się skończyła. Mam plan, aby się go pozbyć raz na zawsze. Tym razem go zabiję.
           Mówienie o tym sprawiało mi trudność. Myśl o tym człowieku doprowadzała mnie do szaleństwa. Nigdy nie zapomniałbym tego, co wyrządził mojej matce.
      - Zabijesz go? - Mruknęła, nie dowierzając.
      - Nie mam innego wyboru. Poza tym, to już nie twoja sprawa, suko. - Gwałtownie wstałem i wyciągnąłem z szafy swoją broń.
           Przez chwilę w pomieszczeniu panowała cisza. Ani ja, ani ona się nie odezwaliśmy. Jakby straciła kawałek siebie, zamarła.
      - Nazwałeś mnie... - Nawet nie była w stanie dokończyć najprostszego zdania w świecie, co spowodowało rozbawienie na moich ustach.
      - Tak. Nazwałem cię suką... - Wzruszyłem ramionami i naładowałem broń.

________________________________________________________
Bardzo Was przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale mam sporo nauki...
Mam wrażenie, ze rozdział jest nieco nudny... Przepraszam Was bardzo :c 
Dziękuję, że jesteście ze mną. ♥ 

@AudreeySwag


                                        CZYTASZ? = KOMENTUJESZ  

24 komentarze:

  1. suka hahahahah
    fajne, fajne.. ciekawe co będzie dalej ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. WoW!
    Nie wiem co napisać hehehe
    Świetny rozdział i nie jest on wcale nudny kochanie ♥
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ♥
    @NaomiSoloday

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww, dodawaj szybko następny! :D x

    OdpowiedzUsuń
  4. niezły ! :D oj Justinowi puściły emocje widzę ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. brak mi słów. siedzę z otwartym gębochłonem i nie wiem co napisać. ALE PODOBA MI SIĘ BARDZO!
    @undermirrors

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny rozdział i z tego co przeczytałam wnioskuję że następny zapowiada się ciekawie... Amy ciekawska Amy napyta sobie biedy tą dociekliwością :) *suka* ostro pojechał Justinek xd Podoba mi się i nie jest nudny♥ czekam na cd. z niecierpliwością,wiem że masz trochę nauki ale nie każ długo czekac <3 Buziaczki @monikaswaggy

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie jest nudny!!Znowu świetny,teraz wydaje mi się właśnie,że zaczyna się jeszcze ciekawiej,niemogę się doczekać kolejnego :**
    Dziękuję <3
    @ilysm_Jussstin

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział! Już czekam na kolejny, ciekawe czy Amy coś zrobi. Suka? Uhuh Justin wkurzyles sie.

    Powodzenia w nauce

    OdpowiedzUsuń
  9. Robi się coraz ciekawiej :D nie mogę się doczekać nn;) nie każ długo czekać♥ xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. LEPSZE NIŻ KRYMINAŁ :D hahaha
    Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. jjdkvndkfjvbkdj czekam na kolejny, daj jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  12. WOW WOW WOW tyle czekalam na ten rodzial. NIE JEST NUDNY JEST GENIALNY. akcja sie rozwija ♥♡♥♥♡♥

    @agehhh

    OdpowiedzUsuń
  13. to opowiadania jest cuudne ♥ coraz bardziej mi sie podoba xx czekam na dalszy rozwoj akcji ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo fajnie się to czyta! Czekam na kolejny rozdział ! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne, fantastyczne :)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie jest nudny!!! Powodzenia skarbie w pisaniu :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie jest nudny !! Boksie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham <3
    Ja chce wiedzieć co dalej *_*

    Zapraszam do mnie gdzie jest juz 2 rozdział http://darkhopeofloveandpain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. wieeeeecej tych rozdziałów! :D
    @samanthaawhites

    OdpowiedzUsuń
  20. przecież to jest całe spier*olone od dangera ;/

    OdpowiedzUsuń
  21. kapencki che wiedzie c co dalej

    OdpowiedzUsuń
  22. Ślicznie wpadniesz do mnie i poczytasz?? ;** ^.^

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ♥