Przez najbliższe kilka godzin siedziałam i wpatrywałam się w ścianę w
swoim pokoju. Było mi ciężko oswoić się z myślą, że musiałam kogoś zabić. Cały
czas wmawiałam sobie, że to jakiś głupi żart. To było po prostu ponad moje
siły. Mój umysł nie potrafił tego zrozumieć. Moje życie nie potrafiło się tak
nagle zmienić. Nie chciałam stać się potworem w oczach innych ludzi...
- Otworzysz? - Nagle pod
moimi drzwiami stanął tato.
Kilka razy zapukał, po czym zeszłam z łóżka i przekręciłam klucz,
otwierając mu przy tym drzwi. Spojrzałam na niego i spytałam się, po co
przyszedł o tak późnej porze. Może i byłam nieco oschła w stosunku do niego,
ale zupełnie nie miałam ochoty na rozmowę i wypytywanie o Paula, bo pewnie tego
tyczyła się rozmowa, która zaraz miała się zacząć...
- Skarbie... Przykro mi
z powodu Paula... - Mruknął, po czym mnie do siebie przyciągnął.
Lekko westchnęłam. Nie chciałam teraz wysłuchiwać jakiegoś kazania na
temat śmierci. Zacisnęłam zęby i oparłam głowę na jego ramieniu. Czułam, jak
moje serce normowało bicie, a oddech stał się nieco spokojniejszy. Objęłam
swojego ojca i po chwili się w niego mocno wtuliłam. Brakowało mi tego.
Gdy
byłam mała, jak miałam może pięć lat, zawsze mnie przytulał. Mama też. I to
było wspaniałą pamiątką po dzieciństwie. W trudnych chwilach zawsze mogłam
liczyć na ich wsparcie. Mama odeszła z innym, zostawiła mnie. Ale ojciec został
mi wierny.
- Kocham cię, pamiętaj o
tym. Mimo tego jak źle cię traktowałem... Teraz to się zmieni... Zrozumiałem
swoje błędy... - Odchylił mnie lekko od siebie i ujął moje włosy, po czym
wsunął je za ucho.
W
moich oczach pojawiły się łzy. Nie znałam go z takiej strony. Od ładnych kilku
lat nie wyznał mi tak szczerych uczuć. Byłam zaskoczona jego zachowaniem, ale
byłam mu za to wdzięczna. Poczułam, że był ktoś, kto mnie kochał bez względu na
wszystko.
- Tato, wezmę prysznic i
się położę, dobrze? Jest już późno, a ja miałam ciężki dzień... Dobrze? -
Spojrzałam na niego i nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
- Jasne, Amy. Pamiętaj
tylko, że za tydzień wracasz do szkoły... Nie chcę, abyś się opuściła w
nauce... - Musnął moje czoło, tym samym spowodował, że przypomniałam sobie o
szkole, której nienawidziłam.
Ojciec wyszedł, a ja poszukałam jakieś czyste rzeczy i zamknęłam się w
łazience. Wzięłam szybki prysznic, który pomógł mi choć trochę otrząsnąć się z
wydarzeń dzisiejszego dnia. Wysuszyłam włosy, ubrałam koszulkę i spodenki, po
czym wróciłam do pokoju.
Leżąc wpatrzona w półksiężyc na niebie, po prostu odpłynęłam. Zapadłam w
sen, o którym dawno marzyłam. Byłam wykończona. Dzisiaj pierwszy raz pragnęłam
ukojenia.
- Amy, kochanie,
wstawaj. Masz gościa... - Usłyszałam, leniwie otwierając oczy.
- Co? Kogo? - Mruknęłam.
Nim
tato zdążył coś powiedzieć, do pokoju weszła Leslie. Dzisiaj wyglądała zupełnie
inaczej. Już nie miała podkrążonych oczu i rozmazanego tuszu do rzęs. Na jej
twarzy pojawił się lekki uśmiech i delikatny przebłysk nadziei na lepsze.
Usiadła obok mnie, po czym ją przytuliłam, a tato nas zostawił, zamykając
drzwi.
Moja
przyjaciółka z początku zachowywała się normalnie. Owszem, było widać po niej
rozpacz po utracie bliskiej osoby, jaką był dla niej Paul, ale coś innego
przejęło władze nad jej umysłem. Ciekawiło mi co to takiego było i postanowiłam
to dyskretnie z niej wyciągnąć.
- Les, czemu tak
wcześnie przyszłaś? - Spojrzałam na telefon - Jest dopiero...- Mruknęłam chcąc
podać godzinę, ale moją uwagę przykuły dwie wiadomości.
Kliknęłam na pierwszą i ujrzałam sms-a od jakiejś stacji telewizyjnej.
Przeklęłam w myślach i szybko usunęłam wiadomość, po czym automatycznie otworzyła
mi się druga.
" Pamiętaj... do końca
maja pozostał tylko tydzień... Streszczaj się, chcę go zobaczyć martwego.
"
Moje
serce zaczęło szybciej bić, a usta się rozszerzyły. Pragnęłam, aby to okazało
się jakąś wariacją, która jakimś cudem wdarła się do moich myśli. Ale nie. To
było wszystko prawdą.
- Wszystko dobrze? -
Leslie położyła dłoń na moim udzie. - Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha... Co
dostałaś? - Ujęła mój telefon, ale nie zdążyła go wyciągnąć.
Nie
mogła dowiedzieć się tego, co planowałam zrobić. Wtedy straciłabym jej
zaufanie, jej wsparcie. Straciłabym jedyną osobę, która wiedziała o mnie więcej,
niż ktoś inny, nawet ktoś z rodziny.
- Nie, to nic takiego.
Les, jestem umówiona, widzimy się wieczorem, okej? - Wstałam i wyjęłam z szafy
spodnie i bluzę, po czym to na siebie wciągnęłam.
- No, dobrze. Pa
kochana. - Musnęła mój policzek i opuściła pokój.
Weszłam do salonu i poprosiłam tatę o trochę pieniędzy. Dał mi tyle, ile
chciałam i biorąc łyk jego kawy, wyszłam z domu. Może nie powinnam tego robić,
ale... Podczas snu wymyśliłam plan, który powinien spełnić oczekiwania kogoś,
kto pragnął śmierci Justina.
Jeszcze nim zdążyłam opuścić blok, zamówiłam taksówkę. Stanęłam w
wyznaczonym miejscu i oczekiwałam, aż mój transport na ulicę Grandstreet
dotrze. Obok znajdował się przystanek, na którym stało kilka osób. Nie
zwróciłam na nich uwagi i ominęłam ich spojrzenia.
- Dokąd mam jechać? -
Zapytał taksówkarz, zaraz po tym, jak wsiadłam do pojazdu.
Podałam facetowi dokładny adres i oparłam swoje ciało o skórzany fotel,
który był bardzo wygodny. Nawet gdybym chciała się odprężyć i tak bym nie
zdążyła, bo do wyznaczonego miejsca mieliśmy około dziesięć minut jazdy.
Zapłaciłam mu kilka dolarów i wysiadłam. Znowu stanęłam przed domem,
który mogłam poznać dzień wcześniej. Właśnie tam... Właśnie z tą osobą...
Przymknęłam oczy i jedyne co zawładnęło moim umysłem, to pocałunek Justina
złożony na moich ustach.
Przez sytuację z zabójstwem, całkiem zapomniałam o tym, co wydarzyło się
przed moją ucieczką z jego domu. Zapomniałam o tym, jak na mnie patrzył, jak
bawił się moimi uczuciami wywołując zakłopotanie, ale i spokój mojego ciała,
które pod wpływem jego dotyku doznawało ukojenia.
- Bu! - Usłyszałam nad
swoim uchem, a moje ciało przeszyło milion dreszczy.
Odwróciłam się i ujrzałam za sobą Justina. Ubrany był w ciemną koszulkę i
jeansy, co sprawiło zdumiewający efekt. Ugryzłam się w język i przełamałam się,
aby coś powiedzieć.
- Justin... Przyszłam
cię przeprosić... Ja, nie zachowałam się fajnie, gdy ostatni raz się
widzieliśmy. - Spojrzałam w jego oczy, które ponownie nic nie wyrażały.
Zdziwiło mnie, że nic nie odpowiedział. Cały czas śledził mnie wzrokiem,
a dłonie powędrowały do kieszeni jego spodni. Zmarszczyłam lekko brwi i
dodałam, jak ciężko było mi z myślą, że mógłby się na mnie pogniewać.
- Słuchaj naprawdę nie
obchodzi mnie to, czy żałujesz tego co powiedziałaś, czy nie. Masz swoje życie,
rób co chcesz. Jasne? - Syknął i nie czekając na moją odpowiedź, wszedł na
posesję, gdzie czekali na niego dwaj, dość postawni chłopacy.
Justin's POV
Byłem tym wszystkim poddenerwowany. Dziewczyna sama nie wiedziała czego
chciała. W sumie... To i ja nie wiedziałem. Byłem na nią zły i chętnie
pozbyłbym się jej z mojego świata, ale naprawdę mnie intrygowała. Jeszcze żadna
dziewczyna nie była przy mnie tyle, co ona i nie włączając w to seksu.
- To ta Amanda? -
Chrząknął Thomas, kiedy wrzuciłem do bagażnika torby z potrzebnymi narzędziami
do naszej kolejnej akcji.
- A jeśli nawet, to co?
- Nie podobało mi się, w jaki sposób wypowiedział jej imię.
Uniósł dłonie w geście obronnym i zakończył temat. Już prawie wszystko
mieliśmy zapakowane. Wszystko było gotowe do wyruszenia, lecz ja nie mogłem
znieść widoku Amy stojącej tuż pod moją bramą. Spojrzałem na nią i
zbliżyłem się trochę bliżej niej. Od razu na jej twarzy pojawił się promyk
radości, co wywołało u mnie mieszane uczucia. Znałem ją od bardzo dawna, ale nigdy
nie sądziłem, że ona wykazałaby się taką odwagą, aby móc ze mną rozmawiać.
- Będziesz tutaj tak
stała?
Stanowczo pokręciła głową, a włosy wdarły się na jej zaróżowiałe policzki,
co wywołało u mnie lekki śmiech. Szybkim ruchem odgarnąłem kosmyk jej kasztanowych
wręcz włosów, a usta wydęły się w uśmiechu. Nigdy nie zwracałem uwagi na to u
innych dziewczyn, ale Amanda miała naprawdę piękny uśmiech.
- To, chcesz wejść? -
Wzruszyłem ramionami, maskując nie tylko swoje pozytywne emocje, ale i chęć
poznania jej jeszcze bliżej.
Jak
tylko się zgodziła, poinformowałem chłopaków o przesunięciu akcji o kilka
godzin. Nie mieli nic przeciwko. Jason poszedł z Thomas'em wykańczać jakiś swój
projekt, a Dave poszedł na miasto. Wszedłem z dziewczyną do mieszkania,
zaproponowałem jej coś do picia i oboje usiedliśmy w salonie na skórzanym
narożniku.
- Justin, co to za
akcja? - Zapytała, gdy upiła łyk lemoniady.
- Wiesz, nie przywykłem,
aby komuś to opowiadać. To nasza praca, o której nie mówi się głośno. Tym
bardziej, że jeżeli ktoś by się o tym dowiedział, mielibyśmy przesrane.
Czy
ona naprawdę nie miała innych pytań? Rozumiałem, że ciekawił ją ten aspekt
mojej osoby, ale żeby aż tak? Przecież nie mogłem jej zdradzić szczegółów
swojego biznesu. To by zaszkodziło moim przyjaciołom, nie mówiąc już o mojej
osobie.
Po
tym, jak odmówiłem jej odpowiedzi, Amanda wstała i poszła na górę. Podążyłem po
chwili za nią i ujrzałem, jak przegląda moje książki, płyty i albumy ze
zdjęciami, które były ułożone nad łóżkiem w moim pomieszczeniu. Ujęła jedno i
zapytała, kto na nim był.
- Ja i moja mama. -
Mruknąłem, nie chcąc, aby ponownie odrodziły się we mnie wspomnienia z
dzieciństwa. - Naprawdę nie chcę o tym gadać, poza tym, pozwolił ci ktoś wejść
do mojego pokoju?
Ostrożnie odłożyła ramkę na półkę i usiadła na krawężniku łóżka. Wsunęła
swoje zgrabne palce pod uda i penetrowała wzrokiem każdy zakątek pokoju, co
mnie ponownie zezłościło. Może była jakimś szpiegiem?
- Amando, posłuchaj.
Jeżeli dla kogoś pracujesz, to kurwa powiedz, będzie łatwiej. - Stanąłem nad
nią i pozwoliłem, aby moje emocje w końcu wydostały się na zewnątrz.
Przez
cały czas je w sobie dusiłem, ale wiedziałem, że długo tak bym nie pociągnął. W
końcu zaczęły się wydostawać i lepiej dla tej dziewczyny by było, gdyby w końcu
zaczęła mówić konkretne rzeczy.
- Nie! - Wstała i
zbliżyła się do mnie. - Nie jestem żadnym szpiegiem, Justin. Ja ... po prostu
chciałabym dowiedzieć się o tobie więcej... Tamten pocałunek... - Spuściła
głowę, ale kontynuowała dalej - Wywołał u mnie dziwne uczucia... Pierwszy raz w
pocałunku poczułam ból i wołanie o pomoc. - jej oczy spojrzały prosto w moje.
Wołanie o pomoc? Chyba musiałem się przesłyszeć. Ja nigdy nie prosiłem
kogoś innego o pomoc. Nigdy. Dlaczego? Dlatego, że ludzie nigdy nie pomagali
złym osobom. Chcieli ich potępienia i śmierci, która byłaby dla nich
wybawieniem. Wcale się im nie dziwiłem. Nie byłem dobry. Nie byłem tym, którzy
ludzie chcieliby mijać na ulicy w słoneczny i pogodny dzień. Mimo to żyłem i
robiłem to, co potrafiłem robić najlepiej. Zabijałem ludzi i czerpałem z tego
korzyści, jak i straty.
- Amy, źle to odebrałaś.
- Parsknąłem śmiechem, jednakże próbując się powstrzymać. - Pocałowałem cię, bo
twoje usta mnie pragnęły. Ty tego pragnęłaś.
- Ja tego pragnęłam?
Pierwsze słyszę. Jedyne, czego wtedy pragnęłam, to uwolnić się z twojego
mocnego uścisku. Spójrz. - Podciągnęła rękaw, a moim oczom ukazały się siniaki,
które prawdopodobnie były moją robotą. - I co, nadal chcesz mi wmówić, że ja
pragnęłam twoich ust?
- Mi to już jest
obojętne, wiesz? - Usiadłem przy stole i nalałem sobie whiskey.
Tuż
po chwili naprzeciwko mnie znalazła się Amanda. Zgrabnym ruchem usiadła na
krześle i odgarnęła swoje włosy, które opadały jej na twarz. Czułem, że chciała
wiedzieć o mojej akcji, na którą się wybierałem z kumplami.
- Nie odpuścisz, co? -
Mruknąłem, biorąc spory łyk alkoholu.
Skinęła głową, a wyraz jej twarzy zmienił się diametralnie. Teraz nie
zdradzał żadnych emocji.
- Dobra. Niech stracę.
Jadę z chłopakami na odludną farmę. Mieszka tam nijaki Patrick McCann. Jest
moim wrogiem od ponad dwóch lat. Zawzięcie staramy zabić się nawzajem, ale za
każdym razem ktoś, lub coś ratuje nam dupę. Ale zabawa się skończyła. Mam plan,
aby się go pozbyć raz na zawsze. Tym razem go zabiję.
Mówienie o tym sprawiało mi trudność. Myśl o tym człowieku doprowadzała
mnie do szaleństwa. Nigdy nie zapomniałbym tego, co wyrządził mojej matce.
- Zabijesz go? -
Mruknęła, nie dowierzając.
- Nie mam innego wyboru.
Poza tym, to już nie twoja sprawa, suko. - Gwałtownie wstałem i wyciągnąłem z
szafy swoją broń.
Przez
chwilę w pomieszczeniu panowała cisza. Ani ja, ani ona się nie odezwaliśmy.
Jakby straciła kawałek siebie, zamarła.
- Nazwałeś mnie... -
Nawet nie była w stanie dokończyć najprostszego zdania w świecie, co
spowodowało rozbawienie na moich ustach.
- Tak. Nazwałem cię
suką... - Wzruszyłem ramionami i naładowałem broń.
Bardzo Was przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale mam sporo nauki...
Mam wrażenie, ze rozdział jest nieco nudny... Przepraszam Was bardzo :c
Dziękuję, że jesteście ze mną. ♥
@AudreeySwag
CZYTASZ? = KOMENTUJESZ
suka hahahahah
OdpowiedzUsuńfajne, fajne.. ciekawe co będzie dalej ;d
WoW!
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać hehehe
Świetny rozdział i nie jest on wcale nudny kochanie ♥
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ♥
@NaomiSoloday
Aww, dodawaj szybko następny! :D x
OdpowiedzUsuńniezły ! :D oj Justinowi puściły emocje widzę ;D
OdpowiedzUsuńbrak mi słów. siedzę z otwartym gębochłonem i nie wiem co napisać. ALE PODOBA MI SIĘ BARDZO!
OdpowiedzUsuń@undermirrors
Fajny rozdział i z tego co przeczytałam wnioskuję że następny zapowiada się ciekawie... Amy ciekawska Amy napyta sobie biedy tą dociekliwością :) *suka* ostro pojechał Justinek xd Podoba mi się i nie jest nudny♥ czekam na cd. z niecierpliwością,wiem że masz trochę nauki ale nie każ długo czekac <3 Buziaczki @monikaswaggy
OdpowiedzUsuńNie jest nudny!!Znowu świetny,teraz wydaje mi się właśnie,że zaczyna się jeszcze ciekawiej,niemogę się doczekać kolejnego :**
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
@ilysm_Jussstin
Super rozdział! Już czekam na kolejny, ciekawe czy Amy coś zrobi. Suka? Uhuh Justin wkurzyles sie.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w nauce
Robi się coraz ciekawiej :D nie mogę się doczekać nn;) nie każ długo czekać♥ xoxo
OdpowiedzUsuńLEPSZE NIŻ KRYMINAŁ :D hahaha
OdpowiedzUsuńKocham ♥
jjdkvndkfjvbkdj czekam na kolejny, daj jak najszybciej <3
OdpowiedzUsuńWOW WOW WOW tyle czekalam na ten rodzial. NIE JEST NUDNY JEST GENIALNY. akcja sie rozwija ♥♡♥♥♡♥
OdpowiedzUsuń@agehhh
to opowiadania jest cuudne ♥ coraz bardziej mi sie podoba xx czekam na dalszy rozwoj akcji ;D
OdpowiedzUsuńŚwietne!!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się to czyta! Czekam na kolejny rozdział ! :)
OdpowiedzUsuńŚwietne, fantastyczne :)
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Nie jest nudny!!! Powodzenia skarbie w pisaniu :*
OdpowiedzUsuńNie jest nudny !! Boksie :)
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńJa chce wiedzieć co dalej *_*
Zapraszam do mnie gdzie jest juz 2 rozdział http://darkhopeofloveandpain.blogspot.com/
wieeeeecej tych rozdziałów! :D
OdpowiedzUsuń@samanthaawhites
przecież to jest całe spier*olone od dangera ;/
OdpowiedzUsuńNie, nie jest : ))
Usuńkapencki che wiedzie c co dalej
OdpowiedzUsuńŚlicznie wpadniesz do mnie i poczytasz?? ;** ^.^
OdpowiedzUsuń