sobota, 29 czerwca 2013

~ Rozdział piętnasty

                  Całowałem jej usta, a dłonie błądziły po jej całym ciele. Oboje doszukiwaliśmy się doznania troski i miłości. Pierwszy raz całowałem kobietę, która nie pragnęła tylko i wyłącznie jednego, lecz darzyła mnie prawdopodobnie miłością. Może nie do końca to czułem, ale chciałem mieć ją przy sobie, bo musiałem dowiedzieć się ważnych rzeczy. I to tak naprawdę pchało mi coraz dalej.
                  Minęło kilkanaście minut, a my nadal nie powróciliśmy do samochodu. Gdy zaczerpnęliśmy trochę powietrza, oparłem swoje czoło o jej i spojrzałem głęboko w oczy. Zacisnąłem wewnętrzną część policzka, a dłonią przejechałem po jej włosach. Chciała coś powiedzieć, ale zatkałem jej usta językiem, bo nie chciałem ponownie jej zranić. Czułem, co chciała mi powiedzieć i musiałem temu zapobiec.
      - Chodźmy już... - Mruknąłem i pociągnąłem za jej rękę.
                  Oboje zajęliśmy nasze miejsca w aucie i po chwili ruszyłem w dalszą podróż. Teraz atmosfera, jaka panowała podczas jazdy wydawała się mniej napięta. Czasami się na siebie patrzyliśmy i uśmiechaliśmy.  Gdyby do jakiegoś serialu, bądź filmu, potrzebowaliby aktora od zaraz, byłbym idealnym kandydatem. Nie rozumiałem, jak ona mogła nabierać się na tak łatwą grę. Ale plus był dla mnie. Nie musiałem zbyt mocno się wysilać.
                  Wjechałem na podwórko i zatrzymałem samochód. Amanda wysiadła, a ja zaraz po niej. Wyciągnąłem klucze z kieszeni i otworzyłem drzwi wejściowe. Oboje weszliśmy do środka, a w powietrzu było czuć starodawny zapach mebli. Na ścianach wisiały skóry z wilków oraz niedźwiedzi.
      - Sam to wszystko zrobiłeś? - Zapytała, przejeżdżając dłonią po jednej ze skór.                  
      - Nie. To należało do mojego dziadka, który zapisał mi to w testamencie. - Westchnąłem i zaprosiłem ją do drugiego pokoju. - Usiądź tutaj, a ja zaraz coś przyniosę.
                  Zanim wyszedłem, opuściłem płachtę na okna i podpaliłem drewno znajdujące się w kominku. Z małej spiżarni przyniosłem dwie butelki wina oraz kieliszki. Postawiłem je na podłodze, przy kominku i tam usiadłem.
      - Pozwolisz? - Wyciągnąłem dłoń i oczekiwałem, aż Amanda ją ujmie oraz spocznie obok mnie.
                  Z uśmiechem na twarzy podeszła, ujęła moją dłoń i zamiast usiąść obok mnie, usiadła na mnie okrakiem. Zaśmiała się, po czym przechyliła mnie do tyłu, aż w końcu się położyłem. Dłoń wsadziła w moje włosy, a usta zapchała swoim językiem. Zaczęła mnie całować, a dłonią mierzwiła włosy, które kilka razy pociągnęła za końcówki.
                  Z początku mi się to podobało. Zachowywaliśmy się jak dwójka nastolatków, którzy pragnęli siebie nawzajem, dlatego uciekli jak najdalej, aby się ze sobą przespać. Ale po pewnym czasie, gdy sprawa zaczęła coraz bardziej wydawać się nasycona podnieceniem, przestałem ją całować. Lekko ją odchyliłem, po czym przewróciłem ją na plecy i teraz to ja znajdowałem się na górze.
      - Napijemy się? - Szepnąłem, czubkiem nosa drażniąc jej dekolt.
                  Zaśmiała się i ponownie szarpnęła końcówki moich włosów. Jeszcze nic nie piła, a już była tak łatwa. Lecz na wyciągnięcie pewnych informacji, potrzebny był stary sposób. Zszedłem z niej i usiadłem obok. Podniosła się i wpatrywała  się we mnie jak w obrazek. Odkręciłem pierwszą butelkę i nalałem alkohol do kieliszków. Podałem jej i wzniosłem toast za naszą znajomość.
      - Strasznie się cieszę, że cię poznałam... - Mruknęła, a nim upiła łyk, musnęła moje usta, przysuwając się.
                  Moja dłoń powędrowała najpierw na jej plecy, a później na pośladki. Chciałem ją podnieść, lecz poczułem coś, co doskonale znałem.

Amy's POV

                  Od momentu, gdy zaczął mnie całować w lasku, domyśliłam się, o co mu chodziło. Chciał za wszelką cenę dowiedzieć się prawdy. Nie wiedziałam, dokąd chciał mnie zawieźć, ale skoro McCann cały czas miał mnie na oku, to była idealna sytuacja, aby rozwiązać tę sprawę raz, na zawsze.
                  Całowaliśmy się, pieściliśmy... Do tego wino, tajemnicza atmosfera. Wszystko było idealne. Ale do czasu. Do czasu, gdy nie natknął się na moją broń. Trzymał dłoń na moim pośladku, a wzrok wbił w moje oczy. Jego twarz diametralnie się zmieniła. Teraz znowu pozbawiony był jakichkolwiek uczuć i wdarła się na jego buzię kamienna maska.
      - Co, to, kurwa, jest? - Przycisnął mnie do podłogi.
                  Sielanka minęła. Teraz ponownie w moim umyśle doszło do zaniku kontroli nad słowami, a sercem zawładnął strach przed tym, co mogło wyjść na jaw.
      - Co?! - Krzyknął nad moim uchem, a po chwili wyjął moją broń. - Ty i broń... tak?!
                  Puścił mnie i wstał. Po chwili ukucnął i przyglądał mi się ze złością w oczach. Co ja miałam teraz zrobić? Nawet nie miałam jak się obronić. Gdybym chciała, mogłabym go zabić... ale czym?!
      - Każdy może mieć broń... poza tym mówiłam ci, że muszę zabić to zwierzę... - Mruknęłam i zaczynając powoli się uspokajać, wstałam. - Oddaj mi.
      - Chyba żartujesz, nie mam pewności, że mnie nie zabijesz... Właśnie! - Pstryknął palcami - Może to właśnie mnie chcesz zabić, co? - Wyszczerzył zęby, jakby to co teraz powiedział, było oczywiste.  
                  Pokręciłam głową z rozbawieniem na ustach i przybliżyłam się do niego. - Justin, daj spokój. Gadasz jakieś bzdury... - Objęłam go dłońmi, a ustami musnęłam jego policzek. - Ciebie nie mogą zabić zawodowcy, a ja miałabym to zrobić? Proszę cię...To nierealne - zaśmiałam się. - Ja chcę ciebie... - Mruknęłam i po chwili zaczęłam go całować.
                  Przez pierwsze kilka minut nie oddawał pocałunków, ale gdy sobie coś przemyślał, sam zaczął macać mnie dłońmi, tym samym sprawiając, że już tak mocno nie ściskał mojej broni, więc w każdej chwili łatwo by mi było ją wyciągnąć. Tak też zrobiłam. Wybrałam odpowiedni moment i w jednej sekundzie ujęłam broń i mu ją wyszarpnęłam, tym samym odpychając go od siebie.
      - Oj Justin, Justin... Jesteś jednak strasznie słaby, gdy chodzi o kobiety, prawda?  - Ktoś wszedł do pokoju. - Wspaniała robota, panno Brown. Jestem z ciebie złotko bardzo dumny... - Na swoim ramieniu poczułam czyjąś dłoń, a po chwili ktoś musnął mój policzek.
                  Niepewnie odwracając głowę w bok, ujrzałam Patrick'a McCann'a. Ubrany był tak samo, jak pierwszej nocy, gdy go widziałam. Moje serce zamarło i nie wiedziałam, co zrobić. Mówił prawdę jeżeli chodziło o obserwowanie mojej osoby.
      - Ty...- Justin dysząc rzucił się na niego, lecz nim zdążył do niego dojść, mój zleceniodawca wyjął pistolet i w niego strzelił.
      - Nie! - Krzyknęłam upadając na kolana i upuszczając broń, która wpadła gdzieś pod stolik.
                  Nie wiedziałam, gdzie trafiła kula, ale Justin w jednej chwili upadł na podłogę i zwijał się z bólu. Miałam nadzieję, że to nic poważnego, ale gdy przestał się ruszać, spanikowałam.
      - Justin, Justin! - Chciałam się do niego doczołgać, ale gdy tylko wykonałam pierwszy ruch, mężczyzna ujął moją bluzę i podciągnął mnie do góry. Był bardzo silny.
      - Dokąd to, huh? - Przysunął swoją twarz do mojej i pogładził kciukiem mój policzek.
                  Czułam obrzydzenie i niechęć, do tego, co zrobił. Może to i ja miałam zabić Justina, ale za cholerę bym tego nie zrobiła. Chciałam mu jedynie odebrać broń...
      - Do samochodu...już... - Pchnął moje ciało w kierunku drzwi wejściowych, a tam czekał na mnie jakiś chłopak.
                  Zaciągnął mnie do auta i zamknął, pilnując, abym nie uciekła. Ogarnęła mnie rozpacz i bezradność. Nie wiedziałam, co on zamierzał zrobić z Parkerem, a myśl, że on mógłby już nie żyć, była cholernie przytłaczająca.
      - Wypuśćcie mnie! Muszę pomóc Justinowi! On nie może umrzeć! - Uderzałam pięściami w szybę, ale nikt nie chciał mnie wysłuchać.
               
Justin's POV 

               
   Gdy ujrzałem w pokoju McCann'a, zrozumiałem jedną rzecz. To była nadal cholerna gra i on wykorzystał kogoś, kto zupełnie do tej gry nie pasował. Gdy powiedział, że był dumny z Amandy, wściekłem się. Ona była szpiegiem. To ona była temu wszystkiemu winna, a ja głupi dałem się jej nabrać i omamić. Właśnie dlatego nienawidziłem kobiet i nie chciałem mieć z nimi nic wspólnego...
      - Ty... - Dysząc, zerwałem się na równe nogi i chciałem mu pokazać, jak to było, gdy zadzierało się z Shadow.
                  Nim zdążyłem do niego dojść, usłyszałem strzał, a sekundę później poczułem jak pocisk podrażnił mój brzuch i upadłem na podłogę. Ból był niesamowity, a podczas upadku poczułem, jak moja głowa zahaczyła o wystający pręt kominka. Starałem się nie utracić przytomności, ale mimo to moje oczy się zamknęły. Miałem jednak nadal świadomość tego, co się działo.
                  Usłyszałem krzyki Amandy. Wzbudziło to we mnie coś... coś na znak ulgi, że jednak była ze mną, ale gdy tylko pomyślałem sobie o tym,  że dziewczyna, którą być może obdarowałem jakimś uczuciem, chciała mnie zabić...
      - No, Parker... I jak, pewnie nie taki koniec sobie wyobrażałeś, co? - McCann  uklęknął obok mnie.
      - Pożałujesz tego... - Syknąłem, plując krwią.
                  Widząc to, wybuchł śmiechem. Ta bestia była moim koszmarem od kilku lat. Nigdy jednak nie mogłem wykończyć jej dosadnie, bo zawsze coś mi przeszkadzało. Teraz nawet nie wyobrażałem sobie swojej śmierci, która dosłownie wisiała na małej, cieniutkiej nitce.
                  Próbując się nieco podnieść, poczułem ostre kopniaki, które zadawał mi w okolice rannego brzucha. Ból był coraz silniejszy, a ciosy, które zadawał z każdą kolejną sekundą padały gdzie indziej. W pewnej chwili miałem już dość. Moje ciało nie było w stanie uodpornić się na tak mocne tortury i w końcu opadło z jakichkolwiek sił, tym samym odpłynąłem.

Amy's POV

                  Siedząc w ciszy, miałam nadzieję, że Justin był żywy. Mężczyzna, który mnie tu zaciągnął cały czas pilnował drzwi i nie mogłam uciec z auta. Nawet nie mogłam wyjść przez inne, gdyż były zamknięte...
      - Dain, chodź tu! - Ktoś krzyknął i facet, który mnie pilnował podążył w stronę domku.
                  Wszedł do środka, a nim zdążyłam cokolwiek zrobić, drzwi od auta same się otworzyły.
      - Dalej, szybko, zaraz wróci! - Usłyszałam cichy szept, a po chwili ktoś ujął moją dłoń i wyciągnął.
                  Dopiero po chwili zauważyłam, że osobą, która mi pomogła, był Dave. Ale...skąd on wiedział, że akurat tu byliśmy i potrzebowaliśmy pomocy?! To była jedna wielka zagadka, na którą teraz niestety nie było czasu.
                  Dave zaciągnął mnie do lasu, gdzie znajdował się Thomas i tam mnie zostawił, po czym sam wbiegł do środka domku. Cała ta sytuacja była dla mnie niezrozumiała. Nie miałam pojęcia skąd oni się tu wzięli, ale byłam im bardzo wdzięczna.
      - ... skąd wy... - Chciałam coś powiedzieć, ale byłam tak roztrzęsiona, że zupełnie odebrało mi mowę.
      - Uspokój się, Jason i Dave zaraz pomogą Justinowi... Wiesz... każdy nasz samochód ma chip, który zostaje namierzony za pomocą specjalnego urządzenia do lokalizacji.
                  Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, albo po prostu podziękować, ujrzałam jak z chaty wybiegł McCann i wsiadając do pojazdu, odjechał z piskiem opon. Odebrałam to jako szansę na jak najszybsze ujrzenie Justina. Wyrwałam się z objęć jego kumpla i wbiegłam na podwórko.
      - Amy, nie! - Dave, krzyknął, wyskakując przez okno.
                  W drzwiach stanął chłopak, który za wszelką cenę nie chciał, abym wydostała się z samochodu Patrick'a. W dłoni trzymał broń, którą odblokował i nim zdążyłam cokolwiek zrobić, wycelował prosto w moją postać...
                  Nim zdążył strzelić, ktoś pchnął mnie na ziemię i strzelił w owego ochroniarza. Thomas uratował mi życie i byłam mu za to cholernie wdzięczna. Pomógł mi wstać, a gdy ujął moje trzęsące się dłonie, zapytał czy wszystko w porządku.
      - Tak, ale co z Justinem! - Krzyknęłam, przełykając ślinę.
                  Nic nie odpowiedział, lecz wskazał palcem na Jasona, który niósł postrzelonego chłopaka na rękach... Miałam złe przeczucia... Wyglądał jak siedem nieszczęść. Był cały pobity. Jego twarzy była posiniaczona, a jego biała koszulka cała zakrwawiona..
      - Co z nim?! Powiedzcie, ze żyje... Błagam! - Podbiegłam do nich i przyłożyłam dłoń do czoła Justina.
      - Amy, żyje, ale nie mamy czasu. Jedź z Dave'm do naszego domu. My wrócimy za kilka godzin. - Jason wsadził Justina do swojego wozu i odjechali, a Dave objął mnie i przytulił. Kazał mi się uspokoić, a po chwili odjechaliśmy jego samochodem.
         
_______________________________________
Dziękuję Wam bardzo, za Wasz ogromne wsparcie. Bez Was pisanie tego bloga byłoby bez sensu...
Kocham Was bardzo mocno dlatego nie chciałam, abyście tak długo czekali i dzisiaj dodałam nowy rozdział :) 
PS. Od poniedziałku zaczynam pracę, więc proszę... Nie gniewajcie się, że nie będzie mnie za często na TT. Do zobaczenia Słońca ♥ 
@AudreeySwag

                                              CZYTASZ? = KOMENTUJESZ!

26 komentarzy:

  1. czekam na więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. boże zakochałam się <3 jesteś genialna ! twoja dagmara ♥
    ps. czekam na więcej słońce ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. o matko ! przez cały rozdział siedziałam jak na szpilkach ! to jest boskie ! i cieszę się, że dodałaś ten rozdział jeszcze za nim wyjechałam, ale teraz z ogromną ciekawością będę czekać na kolejny. ciekawa jestem co teraz będzie z Justinem i co zrobi z całą zaistniałą sytuacją. ;)
    @OLLG_poland

    OdpowiedzUsuń
  4. przecież on jej teraz nie zaufa :o. ale przeżyje, co nie?
    z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
    perspektywa Amy wywarła na mnie szczególne wrażenie. :)
    Wiktoria.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szlag by to trafił! Mam ochotę na więcej!
    @undermirrors

    OdpowiedzUsuń
  6. Detka_BieberPl29 czerwca 2013 11:48

    o kurwa masakra aż ryczeć mi się chce, to bylo piekne boję się tylko że Justin ja znienawidzi za to wszystko

    OdpowiedzUsuń
  7. wspaniały rozdział jak zawsze ! już czekam na nastepny :) Masz wielki talent ! powodzenia :* @ElizaRychla

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG!!!!boski rozdział rozwój akcji mnie zaskoczył,ale to dobrze ;)mam nadzieję że Justin wybaczy jej to co zrobiła...nie zastanawiam się nad tym co będzie dalej,poddaję się całkowicie atmosferze twojego opowiadania <33 Boskie opowiadanie ale to już wiesz,jesteś cudowna to też wiesz *__*i chyba oszalałaś jak myślisz że wytrzymam do następnej niedzieli KOCHAM CIE i to też już wiesz :** @monikaswaggy

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziewczyno, masz prawdziwy talent. Pisz więcej, to po prostu jest boskie.
    A co do rozdziału, no jezu nie do opisania dhjkfhgthmetsfg. Ale on jej teraz nie zaufa... I przezyje c' nie? KOCHAM TO CZYTAĆ!

    @luuvmybieebaah

    OdpowiedzUsuń
  10. uwielbiam jak akcja się tak rozwija
    i to napięcie...
    bosko.

    OdpowiedzUsuń
  11. cudowne *_* biedny Justin :( łeeeeeeee oby wszystko było dobrze. serce mi biło jak oszalałe kiedy to czytałam

    OdpowiedzUsuń
  12. OMG !! <3 Kocham to opowiadanie, mam nadzieję że szybko pojawi się nowy rozdział bo nie mogę się doczekać :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Łaaa <3 Matko jak ty cudownie piszesz *.* nie mogę sie doczekac nn <3

    OdpowiedzUsuń
  14. o matko ;< mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  15. opss! niesamowity rozdział, jesteś genialna, ciekawe co się teraz wydarzy..
    czekam na następny z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  16. świetny :) ja również siedziałam jak na szpilkach :D tylko żeby on jej jeszcze kiedyś zaufał :D

    OdpowiedzUsuń
  17. jejku niesamowity rozdzial ♥ i ta scena z pocalunkiem :) czekam na więcej. WE WANT MOREE haha ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. asdfghjkl ♥
    Boski rozdział <33333
    Brak mi słów,żeby napisać opinię do tego niesamowitego opowiadania..
    A ten pocałunek.. OMFG! Był boski
    @NaomiSoloday

    OdpowiedzUsuń
  19. O Boże *___*
    To jest takie wspaniałe *___*
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  20. Niesamowity. Tyle akcji... Boże biedny Justin. Wreszcie wszystko się wydało, ale nie było za fajnie. Cudownie piszesz i zapraszam cię na bloga, gdzie jak chcesz wykonam ci zwiastun do bloga:
    http://mania-zwiast.blogspot.com/
    Weny xx

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam nadzieje ze nic mu nie bedzie ....

    OdpowiedzUsuń
  22. iejukhfviuewjfd czekam na nn <333

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudowne to jest! Wciągnęło mnie strasznie.. wszystko dzieje sie tak szybko. Piękny wystrój bloga i jedyne co mi przeszkadza to ten fiolet, ale jestem pewna że go zmienisz i nie będzie tak raził.. z takim zmienianiem wyglądu wiele jest roboty xD Chciałaś szczerego komentarza, ale mnie się tak cholernie podoba, że nie mogę powiedzieć nic negatywnego. Po prostu świetnie. Mam nadzieje że pogodziosz pracę z pisaniem i czekam co będzie dalej! Kocham cię, widać żę przykładasz w to serce, bardzo ci dziękuje :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetne opowiadanie. Niesamowicie wciągające! Mogę się o nim wypowiadać w samych superlatywach :D Ciężko będzie czekać caaaały tydzień na nową notkę, ale jak się chce to można ;) Bardzo proszę Cię o powiadamianie jeśli możesz :) To tło jest bardzo fajne ( chociaż to brązowe też mi się podobało <3) Czytam już chyba od tygodnia i wybacz,że dopiero teraz piszę komentarz, ale nie jestem w tym zbyt dobra :( Bardzo mi się podoba i na pewno nie przestanę czytać, nawet jeśli czasem nie skomentuję. Ale z każdym następnym postaram się chociaż w kilku słowach coś napisać i dodać komentarz. Dla Ciebie. Bo Ty piszesz to dla nas. Dziękuję.
    @like_goldstone

    OdpowiedzUsuń
  25. O boże <3
    Boskie :)
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ♥