Zmieniając temat, myślała, że tak łatwo bym jej odpuścił?
Pozwoliłbym tak po prostu zapomnieć, co przed chwilą padło z jej ust? Nie... To
było zbyt poważne i nie mogłem nadal uwierzyć, że chciała odebrać komuś innemu
życie. Kto jak kto, ale nie ona.
- Gadaj... - Złapałem
dłońmi jej ramiona i przysunąłem do siebie tak, aby nasze czoła się prawie
stykały.
- Hej, zostaw ją! -
Poczułem, jak dziewczyna stojąca obok, weszła między nas i obdarowała mnie
cierpkim spojrzeniem.
Warknąłem na nią i w nerwach po prostu popchnąłem. Upadła na
chodnik, ale nic poważnego się jej nie stało. Amanda wpadła w furię i zaczęła
na mnie krzyczeć. Z jej psychiką działo się coś niedobrego. Nie poznawałem
jej... W nocy była taka spokojna... A teraz jakby wstąpił w nią diabeł...
Chciałem ją uspokoić, ale nim zdążyłem ją ponownie złapać, gdzieś pobiegła.
Widziałem, że była tym wszystkim zmęczona, że jej życie stało się pokręcone i
być może to wszystko było przeze mnie...
Nie przejmując się leżącą nadal dziewczyną, podążyłem za Amy. Za
wszelką cenę chciałem odkryć to, co ukrywała widocznie nie tylko przede mną,
lecz nawet przed swoją przyjaciółką. Co ją tak zdenerwowało? Kogo musiała zabić
i dlaczego bała się mi o tym powiedzieć? Tego typu pytania krążyły po
mojej głowie przez całą wędrówkę za nią, aż do momentu gdy dotarłem pod jej
blok. Wbiegłem do środka, ale jej już nie było i nie wiedziałem, które drzwi
prowadziły do jej mieszkania. Postanowiłem więc na nią zaczekać i usiadłem na
schodach. Mogły mijać godziny, ale nie miałem zamiaru się stąd ruszać, dopóki
nie porozmawiałbym z Amandą. No chyba, że w końcu zagroziliby mi policją...
Nagle do budynku weszła jej koleżanka, którą widocznie darzyła
dużym zaufaniem. Jednakże nie na tyle dużym, aby zdradzić jej swój sekret.
Zmierzyła mnie wzrokiem i syknęła coś pod nosem.
- Masz jakiś problem? -
Warknąłem na nią, gdy przeszła obok mnie.
Nic nie odpowiedziała i zaraz potem zniknęła z mojego pola
widzenia. Ta dziewczyna ewidentnie mnie nie znosiła i nie wiedziałem dlaczego,
ale to teraz było najmniej istotne.
Amy's POV
Jak tylko wbiegłam do domu, zamknęłam drzwi na zamek i próbowałam
złapać oddech. Oparłam się o ścianę i osunęłam na podłogę. Moja kostka
wyglądała jeszcze gorzej i bolała bardziej niż podczas zranienia. Wszystko
zaczynało się pogarszać. Wszystko zaczynało przybierać inny kierunek, a ja nie
mogłam tego powstrzymać. Tak naprawdę to wszystko było moją winą...
- Amanda?! - W progu
stanął mój tato.
Miałam nadzieję, że go akurat teraz nie było w domu. Znowu się
pomyliłam... Nie mogąc na niego patrzeć, wstałam i pragnęłam zamknąć się w
swoim pokoju, ale jak tylko stanęłam, przewróciłam się.
- Co ci się stało,
córciu... - Tato podbiegł do mnie i od razu zaczął badać wzrokiem całe moje
ciało, aż w końcu dotarł do zawiązanej koszulki u dolnej części mojego ciała.
Szepcząc coś pod nosem, ujął mnie i wziął na ręce, po czym wszedł
ze mną do swojego pokoju i położył na łóżku. Wyciągając apteczkę, zaczął w dość
profesjonalny sposób opatrywać skaleczoną stopę. Nigdy wcześniej nie miałam
styczności z takimi obrażeniami i nie musiałam oddawać się w jego ręce, ale po
chwili się uspokoiłam i przestałam wiercić, co go zadowoliło.
Gdy skończył, zawiązał mi ją bandażem i poszedł do łazienki.
Usiadłam na brzegu łóżka i wzięłam kilka głębokich oddechów. Musiałam w te
kilka minut wymyślić jakieś dobre wytłumaczenie, chociaż sądząc po tym, jak
zareagował na mój powrót, był raczej szczęśliwy, niż zły...
- Napij się... To da ci
siłę... - Podał mi kubek z czymś, co niezbyt przyjemnie pachniało.
Upiłam łyk i pozwoliłam mu usiąść obok, aby wytłumaczyć zaistniałą
sytuację. Wolałam sama zacząć, bo jeżeli on zadawałby mi pytania, mogłabym się
pogubić i wtedy dopiero byłoby nie za fajnie.
- Tato, przepraszam...
Telefon miałam wyciszony i nie słyszałam... Wszystko przez tę kostkę wiesz...
Nie miałam sił iść dalej... Jak na złość nie miałam tam zasięgu. Przespałam się
w lesie i dzisiaj rano wsiadłam w autobus, aby wrócić do domu...
To była chyba najlepsza wymówka, jaką udało mi się wymyślić tak na
poczekaniu. Miałam tylko nadzieję, że mi uwierzył...
- Skarbie, a skąd miałaś
męską koszulkę? - Zmarszczył brwi, ale wyraz jego twarzy złagodniał i poczułam
się pewniej podczas wymyślania fałszywych zeznań z ubiegłej nocy.
Powiedziałam mu, że jakiś przechodzący chłopak trochę mi pomógł,
ale nieco się spieszył i dlatego oddał mi ją, abym zrobiła sobie opaskę
uciskową. Sama z tych bredni w myślach się śmiałam, ale grunt, że mi uwierzył.
Pogłaskał mnie po głowie i dodał, że bardzo się ucieszył, gdy ujrzał mnie w
domu. Ponownie złożył na moim czole pocałunek, aż w końcu puścił mnie i mogłam
pójść do swojego pokoju.
- Tato...dziękuję. -
Mruknęłam na wychodnym i przeszłam przez korytarz.
Przymknęłam drzwi od swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Najpierw
wzięłam kilka spokojnych i głębokich wdechów, aby rozładować niepotrzebny
stres, który się we mnie zbierał od samego rana. Justin wiedział już połowę
prawdy... Jeżeli dowiedziałby się, że to on był celem, byłoby po mnie. Zamiast
tego, to on zabiłby mnie... A na dodatek McCann zabiłby moją rodzinę... To się
zupełnie nie trzymało logicznego myślenia... Każde wyjście było idiotyczne i
prowadziło do jakiegoś nieszczęścia.
Odrzucając złe myśli, wyciągnęłam z szafy jakieś czyste ubrania i
bieliznę, po czym wyszłam i podążyłam holem do łazienki. Wzięłam dość długi
prysznic, a gdy wyszłam, tato zawołał mnie do salonu.
- Tak? - Zapytałam,
stając w progu i ujmując w dłoń jakiegoś cukierka.
- Zostań dzisiaj w domu,
dobrze? Na schodach siedzi miejscowy Shadow... Nie chciałbym, aby coś ci
zrobił. Jest niebezpieczny i Bóg wie, na kogo czeka. A więc, zostaniesz? -
Podszedł do mnie i położył dłoń na ramieniu.
Gdy usłyszałam przydomek, którego wolałam już nie słyszeć,
landrynka uwięzła mi w gardle. A więc pobiegł za mną... I teraz wiedział, gdzie
mieszkałam, co wiązało się z nieprzespanymi nocami.
- Dobrze, ale i tak
chciałam iść się przespać. Więc... dobranoc... - Mruknęłam, połknęłam już
prawie rozpuszczonego cukierka i powróciłam do swoich czterech ścian.
Spoczęłam na krześle, przy biurku i odpaliłam laptopa. Pierwsze co
zrobiłam, sprawdziłam swoje konto na portalu społecznościowym. Miałam dwie
wiadomości i jakieś dwa powiadomienia. Sprawdziłam i jakieś dwie nieznajome mi
osoby polubiły mój post sprzed ponad dwóch tygodni. Zamieściłam go zaraz po
tym, jak dowiedziałam się, że mój były, już nieżyjący chłopak mnie oszukiwał.
" Czasami umartwienie ciała jest lepsze,
niż ciągła walka z aspektami ludzkiej egzystencji...Zaznanie spokoju jest
czymś, o czym każdy marzy. "
Posypały się pod tym wpisem różne komentarze. Niektórzy nawet
twierdzili, że to ja zabiłam Christian'a, ale sprawcą był... Właśnie. Znowu w
myślach utkwiło mi imię, które wywoływało dwa uczucia na raz. Szybko jednak
pochłonęłam inne myśli. Mianowicie te dwie wiadomości. Jedna była od mojej
koleżanki ze szkoły, Katie, czy podałabym jej lekcje... Parsknęłam i szybko
przeszłam do tej drugiej. Czytając już pierwsze dwa słowa, wiedziałam, o czym
będzie dalsza treść.
Patrick McCann był naprawdę przebiegłym facetem. Wiedział o mnie, jak i
o mojej rodzinie bardzo dużo. Opisał moje dawne dzieciństwo zupełnie, jakby był
jego częścią... Owszem, wywołało to u mnie przerażenie, ale gdyby nie fakt, że
pod moim blokiem był Justin...
Właśnie... Kolejny dowód na to, że nie potrafiłam strzelić w niego
bronią, którą dostałam... Marszcząc usta, ukucnęłam i podniosłam delikatnie
materac. Wyjęłam pistolet oraz kilka naboi. Naładowałam go i zabezpieczyłam,
aby przypadkiem nie zastrzelić siebie, bądź mebli. Wtedy na pewno nie uszłoby
mi to na sucho... Zaczęłyby się pytania skąd wytrzasnęłam broń.
Odruchowo włożyłam ją w tylną kieszeń spodni i zakryłam tyłek bluzą.
Podeszłam do okna i nie mogłam przestać myśleć o tym, że właśnie teraz
tęskniłam za kimś, kogo nie powinnam w ogóle dotykać, ani całować. Przykładając
dłoń do ust i zamykając oczy, poczułam jego aksamitne wargi... Gdy oboje
zasnęliśmy na jego werandzie przed domem... Jego zapach był dla mnie jak
odmiana jakiegoś narkotyku. Pozwalał mi się uspokoić, a jednocześnie poczuć
odrobinę bezpieczeństwa, którego bardzo mi brakowało przez ostatnie kilka lat.
Nigdy nie czułam czegoś równie mocnego nawet przy swoim byłym chłopaku. Nawet
przy tacie nie mogłam stwierdzić, że nic mi nie groziło ze względu na jego
zmienny charakter i porywczość do karania dzieci za pomocą przemocy.
Otwierając oczy, dostrzegłam, jak Justin siedział na ławce i wpatrywał
się prosto w moje okno. Ujrzałam, jak jego oczy zawzięcie wpatrywały się w
moje, gdy nasze spojrzenia się ze sobą spotkały. Poczułam, jak fala gorąca
uderzyła w moje ciało i rozprzestrzeniła się w każde jego zakątki. Oddech
ponownie stał się nierówny, a gdy on to zauważył, wstał i odszedł. Lecz nie
daleko. Wsiadł do samochodu i tam siedział. Nie odjechał, ani nawet nie odpalił
silnika. To musiało oznaczać tylko jedno. On chciał, abym do niego przyszła...
Inaczej nie ukazałby mi takiej postawy... Tak myślałam...
Odchodząc od szyby, wyszłam na korytarz, aby sprawdzić, czy jeżeli
opuściłabym mieszkanie, ojciec byłby w stanie to usłyszeć. Ujrzałam jak oglądał
mecz i był nim pochłonięty... Uznałam zatem, że droga wolna i nim się spostrzegłam,
byłam już na klatce schodowej. Bałam się wyjść, bo nie do końca byłam pewna,
czy chciałam tłumaczyć się Justinowi, o co chodziło... Chciałam po prostu być
obok niego. Poczuć jego zapach i usłyszeć jego głos. To był mój cel...
Gdy ujrzałam go siedzącego za kierownicą, wszystkie moje smutki
odeszły. Zbliżając się do auta, czułam jak narastało we mnie jeszcze
większe poczucie jego bliskości... W końcu otworzyłam drzwi i usiadłam na
miejscu pasażera. Nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć. Milczałam...
- Bądź ze mną szczera. -
W aucie rozbrzmiał głos chłopaka.
Zagryzłam delikatnie wargę, a chwilę później na niego spojrzałam.
Wydawał się być spokojny.
- Justin... Ty mnie źle
zrozumiałeś... Usłyszałeś tylko kawałek mojej wypowiedzi, przez co zrozumiałeś
zupełnie coś innego... - Mruknęłam z nadzieją, że ponownie łyknąłby
haczyk...
Parsknął, po czym się zaśmiał. - Tak? To niby co miałaś na myśli?
Co miałaś na myśli, mówiąc, że musisz zabić?! - Niemalże krzyknął, a jego ręce
uderzyły w kierownicę.
- Nie krzycz na mnie!
Czy ja jestem jakimś przedmiotem, czy człowiekiem, co?! - Mi również puściły
nerwy.
Chciałam mu w końcu powiedzieć, że nawet w najgorszych sytuacjach
mógłby zapanować nad swoimi wybuchami, ale się zamknęłam... Każdy normalny
człowiek był w stanie zapanować nad takimi odruchami i on także umiał, lecz po
prostu nie zdawał sobie z tego sprawy... Był zagubiony.
Nic nie odpowiedział. Spojrzał w przeciwną stronę i zamilkł.
Dopiero teraz miałam okazję, aby powiedzieć sfałszowaną wersję tego, co
wypowiedziałam przy Leslie.
- Wiesz dobrze, że nie
byłabym w stanie zabić jakiegokolwiek człowieka... Chodziło mi o zabicie
zwierzyny, która pojawiła się w tej okolicy. Nie mam już siły na tego
osobnika... Mój ojciec też próbował coś z tym zrobić, ale za każdym razem
policja go odsyłała... Gdy go zobaczyłam, jak weszłam do domu, to się
przestraszyłam. Ta bestia go pogryzła i podrapała... Muszę coś z tym w końcu
zrobić, bo inaczej stracę swojego ojca... - Mówiąc to, postarałam się,
aby mój głos wydawał się łamiący, ale o łzy już nie musiałam się starać.
Czułam się okropnie, okłamując Justina, tym bardziej, że to, co
powiedziałam, było cholernie głupie. Nie wiedziałam czemu, ale jakaś cząstka
mnie pragnęła mówić mu tylko prawdę i może gdybym powiedziała mu, kto tak
naprawdę zostanie przeze mnie zabity, byłoby łatwiej.
- Zwierzę? Jakie? Lisa?
Może kota, co?
Nie musiał mi uwierzyć... Miał wybór... Mógł po prostu mnie wyzwać
i odjechać. Mógł po prostu nie mieszać się w moje życie. Gdy nie usłyszał ode
mnie żadnego wyjaśnienia, odpalił silnik i odczekując kilka minut, spojrzał na
mnie. Oschłym tonem głosu kazał opuścić mi swoje auto.
- Co? Dlaczego? Gdzie
chcesz jechać...? - Pytania, które mu zadałam, popłynęły z rozczarowania i nie
powstrzymałam się przed wypowiedzeniem ich na głos.
Nie chciałam takiego zakończenia. Chciałam jeszcze raz poczuć jego
usta. Tęskniłam za nim, ale nie byłam tak do końca pewna, czy go pokochałam.
- Wysiadaj! - Krzyknął,
a serce zakuło mnie, jakby ktoś wbijał w nie gwoździe.
Byłam wytrzymała na ból oraz krzyki. Jeżeli bym teraz wyszła,
mogłabym prawdopodobnie już nigdy więcej go nie ujrzeć, dlatego zaprzeczyłam i
nim zdążył coś powiedzieć, zapięłam pas. Spoglądał na mnie z lekkim
zdziwieniem, ale nic nie dodał, tylko nacisnął pedał gazu i z piskiem opon
odjechał.
Justin's POV
Ta mała suka działała mi coraz bardziej na nerwy, ale jednocześnie sprawiała, że mógłbym z nią przetrwać wszystkie końce świata. To było cholernie mylące. Z jednej strony chciałem żeby ze mną pojechała, ale z drugiej chciałem pobyć sam i spotkać się z jedną osobą. Mianowicie ze swoim kumplem, który pomógłby mi zapomnieć o wszystkich kłopotach i napić się dobrej wódki.
Zamierzałem pojechać do swojego dawnego domku, oddalonego o ponad
czterdzieści kilometrów. Amanda przez większość czasu siedziała cicho, a
chwilami nasze spojrzenia na siebie natrafiały. Nie wierzyłem jej w historyjkę
o zwierzęciu. Czułem, że coś przede mną ukrywała. Może gdyby spędziła trochę
czasu razem ze mną, wtedy by zmiękła i powiedziałaby coś więcej? Ten pomysł
wydawał się być dobrym rozwiązaniem i chciałem wpleść go w dzisiejszy dzień.
- Nie śpij... - Lekko
się uśmiechnąłem, aby pokazać Amy swój spokój.
Spojrzała na mnie lekko zaskoczona nagłą zmianą nastroju, ale po
chwili dało jej to jakąś satysfakcję.
- Możemy się zatrzymać?
- Zapytała cienkim głosem.
Zwalniając, wjechałem w leśną dróżkę i przystanąłem. Odpięła pas
i wyszła, po czym oparła się o pobliskie drzewo i wciągała świeże powietrze do
swoich płuc. Wyszedłem i podszedłem do niej od tyłu, po czym złapałem ją w
pasie. Dziewczyna przechyliła lekko głowę w bok, a z jej ust wydobył się cichy
jęk. Trafiłem w jej słaby punk. Musnąłem ustami jej kark, a dłonią pieściłem ramię.
- Justin... - Mruknęła,
odwracając się.
Spojrzałem na nią pytająco, ale żadne z nas nie chciało nic mówić. Nasze
usta się złączyły, a moje ciało na nią naparło powodując, że lekko zagryzła
moją dolną wargę.
Do następnej niedzieli :)
CZYTASZ? = KOMENTUJESZ
bardzo fajny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńznajdzie teraz u niej broń? ona go zabije jednak, czy nie? bo ma coraz mniej czasu :o
jak zawsze, czekam na kolejny rozdział! *-*
a co do ankiety, to zagłosowałam na Miley, jednak w tej roli pasuje ta 'młodsza' Miley z długimi włosami itd. :) takie jest moje zdanie.
Wiktoria :)
Super rozdział czekam na NN XD
OdpowiedzUsuńSuper rozdział *.* z niecierpliwością czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńCo do ankiety,to nie mam pojęcia na kogo zaglosować... :/
Dziękuję :)
@ilysm_Jussstin
Tez mysle ze znajdzie bron przy tym calym macaniu. Swietnee.
OdpowiedzUsuńno wreszcie się pocałowali. przez cały rozdział czekałam na ten moment. ; D
OdpowiedzUsuńboskie. ; D
@OLLG_poland
O matko!!ja mam wystrzymac do niedzieli?! serio? nie dam rady :(( kocham to! <33
OdpowiedzUsuńświetneee *.*
OdpowiedzUsuńomg !!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCHRYSTE PANIE CO ZA EMOCJE *-* UMARŁAM
OdpowiedzUsuń@undermirrors
Jejku bombowy rozdział.
OdpowiedzUsuńFajowo długi i taki romantyczny.
Chcę takich więcej :)
Zapraszam do siebie: http://sweet-dis.blogspot.com/
Obserwuj jak chcesz: @sweetolcia
WENY xx
aaaaaaaaaaa jakie emocje. A ten pocałunek <3
OdpowiedzUsuń@agehhh
aww jaki justin robi sie niegrzeczny :D po tym ostatnim spamie na twitterze to normalnie Cię kocham haha, dzięki za mile slowa i bede wspierac Ciebie ; ) rozdzial cudny , piszesz swietnie *.*
OdpowiedzUsuńświetny , świetny , świetny <3
OdpowiedzUsuńsuper <333333333333333 nie mogę się doczekac następnego !!
OdpowiedzUsuńoj oj rewelacja
OdpowiedzUsuńKochanie :* rozdział cudny,taki romantyczny dużo w nim emocji*___* szkoda że mu nie powiedziała prawdy! ciekawa jestem co będzie jak znajdzie broń :D no i ten pocałunek wreszcie,czekałam na niego;* Justin mi się podoba coraz bardziej:) nie wiem jak wytrzymam do niedzieli:(ale czekam na cd. KC <3
OdpowiedzUsuń@monikaswaggy
PS.czytam na stacji benzynowej:))
Kocham. To jest niezwykłe. Hahha już się domuślam co będzie dalej :D Nie mogę doczekać się następnego. Kocham i czekam :D ♥
OdpowiedzUsuńOMG OMG OMG .... !!! On peewnie znajdzie bron ! I .... bedzie krzyczal !!!! :((((
OdpowiedzUsuń@xweeper
cudowne *_*. ej co się stanie fnenge;agwn chce nexta :P
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co dalej! powodzenia :) świetny rozdział :* @ElizaRychla
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie teraz nie mogę spać! Myślę cały czas o tym, co zaraz się wydarzy...*.*
OdpowiedzUsuńCzeeeekam z niecierpliwością :*
te rozdziały są coraz lepsze! czekam na następny z niecierpliwością! :)
OdpowiedzUsuńo kurczę, ciekawe czy teraz znajdzie broń, czy ona powie mu prawdę ? Rozdziały są coraz lepsze, a akcja fantastycznie sie rozkręca .
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na nowy :)
@magda_nivanne
Czekam na kolejny !!
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA...
OdpowiedzUsuńCUDOWNY <333333333333
@NaomiSoloday
Ciekawe czy On zobaczy ze ona ma broń
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńasldkjsdla genialne jest <3 @findmybiebs
OdpowiedzUsuń