Zanim Leslie opuściła łazienkę, zdążyłam
wypić wcześniej zrobioną kawę. Weszła do mojego pokoju i usiadła obok mnie, na
łóżku. Trzymając chusteczkę, przecierała załzawione i czerwone oczy od płaczu.
Była w totalnej rozsypce. Wiedziałam to i po prostu czułam. Jeszcze nigdy nie
widziałam jej w tak złym stanie psychicznym.
- Chodź do mnie... - Mruknąłem i ją objęłam.
Mocno się we mnie wtuliła i dopiero teraz emocje wzięły górę nad jej
kruchym ciałem. Łza goniła łzę, a jej serce biło jak oszalałe. Nie mogłam nic
zrobić, byłam bezradna. Jedyne co mogłam, to po prostu przy niej być. Chciałam
dać jej to, czego ja nie dostałam od nikogo - wsparcia. Ono było najbardziej
potrzebne, gdy najbliższa osoba od ciebie odchodziła na zawsze.
- Nie zdążyłam mu nawet powiedzieć, jak bardzo go kocham... - Jęknęła,
dławiąc się śliną.
- Ciii... - Mruknęłam, kołysząc naszymi ciałami i delikatnie głaszcząc
jej plecy.
Nie
mogłam wytrzymać i sama uroniłam kilka łez, które szybko wytarłam rękawem
swojej bluzy. Nie minęło kilka minut, a rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
Położyłam Les na łóżku i przykryłam kołdrą, po czym poszłam sprawdzić, kto
przyszedł.
W
drzwiach ujrzałam mamę swojej przyjaciółki. Była zapłakana, a w dłoniach
trzymała klucze od mieszkania. Patrzyła na mnie i chciała coś powiedzieć, ale
nie była w stanie. Domyśliłam się, o co chodziło. Wiedziała już. Wiedziała, że
Paul nie żył. A to oznaczało tylko jedno... Ktoś musiał go tam znaleźć i wezwać
policję. Miałam tylko nadzieję, że nie wzięliby mnie drugi raz za podejrzaną,
bo ponownie nic złego nie zrobiłam.
- Jest u ciebie moja córka? - W końcu udało jej się przerwać milczenie.
- Tak, właśnie leży. Przyprowadzę ją, jak się obudzi, dobrze? Chciałam z
nią jeszcze porozmawiać. Proszę się tyle nie martwić. - Obiema dłońmi objęłam
kobietę i kciukami pogładziłam jej barki.
Kobieta skinęła głową i dziękując mi za to, że byłam, po prostu poszła do
swojego mieszkania na pierwszym piętrze. Zamknęłam drzwi i zabierając ze
swojego pokoju laptopa, poszłam do kuchni. Usiadłam przy stole i wstawiłam wodę
na gorącą herbatę.
Po
kilkuminutowym szukaniu, w końcu znalazłam program do ustalania danych
osobowych po różnych znakach szczególnych np. nazwisku, wieku, adresu
zamieszkania, czy właśnie dzięki tablicy rejestracyjnej samochodu.
Bardzo chciałam dowiedzieć się, kto wyjeżdżał tym autem, które widziałam
w lasku. Byłam przekonana, że był to facet, lecz nie byłam tego pewna w stu
procentach, bo nie widziałam sylwetki kierowcy. Sądząc jednakże po stylu jazdy,
to musiał być mężczyzna.
Jak
tylko program się zainstalował, wpisałam w odpowiednim polu numer zapisany w
telefonie. Biorąc głęboki wdech nacisnęłam przycisk " Search ". Moje
napięcie rosło, gdy z każdą kolejną sekundą procenty wyszukiwania się zbliżały
do stu. Bum! Program wyszukał w całym mieście dwadzieścia osiem pojazdów
zawierających którąś z tych cyfr, bądź liter. Teraz musiałam tylko znaleźć taki
sam kod, jaki ujrzałam.
Sprawdziłam już dwadzieścia pięć tablic i żadna nie była tą, którą
poszukiwałam. Upiłam łyk herbaty, która zdążyła już wystygnąć i kliknęłam
dwudziestą szóstą tablicę jakiegoś auta. Już myślałam, że byłby to ten
samochód, gdyż wyglądał prawie tak samo, ale kod niestety nie pasował.
Przedostatnia również nie dawała mi powodu do jakiegoś odetchnięcia z
ulgą.
- Błagam... - Mruknęłam, gdy najechałam ostatni wynik wyszukiwania.
Bingo! Wszystkie litery wraz z cyframi się zgadzały. Byłam naprawdę
zdziwiona. Niby takie programy dostępne były tylko dla policji, a ja właśnie
znalazłam potencjalnego sprawę zabójstwa. Szybko sprawdzając wygląd samochodu,
najechałam na dane kierowcy.
Gdybym
wiedziała, z czym przyszłoby mi się zmierzyć, podarowałabym to sobie i
zostawiła w cholerę. Dlaczego? Dlatego, że osobą, która wyjeżdżała z lasku
okazał się Justin Parker. Nienawidziłam tego chłopaka, jednakże wydawał się
całkiem normalny. Jedyne co mnie jeszcze w tym wszystkim intrygowało, to fakt,
że pojawiał się wszędzie tam, gdy ktoś ginął. Christian, teraz Paul. A... a
może to właśnie on stał za tymi zabójstwami?
Na
samą myśl o tym, że zabójcą i Paula i Christian'a mógł być Shadow, zrobiło mi
się słabo. Nie mogąc powstrzymać swoich emocji, spisałam na kartkę jego adres.
Schowałam karteczkę wraz z telefonem do kieszeni i udając się do swojego
pokoju, przebudziłam Leslie. Powiedziałam jej, że musiałam pilnie wyjść i
zostawiłam ją tu samą. W razie co, zostawiłam jej klucze, aby zamknęła
mieszkanie, gdyby chciała pójść do siebie.
Wybiegłam z bloku i poszłam w wyznaczony sobie wcześniej cel. Musiałam
udać się na skróty, aby uniknąć przechodzenia przez las, w którym doszło do
morderstwa. Znalazłam się bliżej centrum, po czym zatrzymałam taksówkę. Podałam
facetowi karteczkę z adresem i zapłaciłam kilka dolarów.
Wysadził mnie na początku dzielnicy, w którym prawdopodobnie on
mieszkał. Spoglądając na numery domów, w końcu odnalazłam posiadłość z numerem
59. Serce mi mocniej zabiło, a umysł zaczął płatać figle. Gdy stałam przed tym
dość dużym budynkiem, miotały mną uczucia strachu, a zarazem odwagi i
chęci dowiedzenie się prawdy.
Nim
zdążyłam wykonać jakiś ruch, na posesję wjechało dokładnie to samo auto, które
widziałam tuż po usłyszeniu strzałów. Cała odrętwiałam, ale zdałam sobie sprawę
z powagi zaistniałych faktów. Weszłam więc na posesję, a z samochodu wysiadł...
Justin. Miał niesfornie ułożone włosy, czarną, skórzaną kurtkę i bardzo obcisły
podkoszulek, który podkreślał jego mięśnie. Niepewnie zrobiłam kilka kroków do
przodu.
- Jason! - Krzyknął, wypakowując z bagażnika jakieś rzeczy zapakowane w
zielone worki.
Nagle z domu wybiegł chłopak o bardzo dobrze zbudowanej posturze.
Wyglądał dojrzale, a jego twarz była jeszcze bardziej tajemnicza, niż Justina.
Zobaczył mnie i natychmiast się zatrzymał. Bacznie zmierzył mnie od góry do dołu,
a później spytał, kim byłam. I co ja miałam teraz zrobić?
- Jestem Amanda. Amanda... - Nim zdążyłam dokończyć, ktoś wszedł mi w
zdanie.
- Brown. - Kierowca terenowego auta zbliżył się do naszej dwójki i nie
mógł oderwać ode mnie wzroku.
Chłopak, który prawdopodobnie miał na imię Jason, zabrał coś od dość
wysokiego szatyna i wszedł z powrotem do domu. Ja natomiast stanęłam oko w oko
z kimś naprawdę niebezpiecznym.
- Miło cię widzieć, Amy. Może wejdziesz i napijesz się ze mną wina? W
końcu mamy powód do świętowania. - Zaśmiał się i zawzięcie obserwował moje ruchy.
Czułam w jego głosie ekscytację. Rozdziawiłam usta i zaczęłam szybciej
oddychać. W końcu się przełamałam. Musiałam pokonać strach i dowiedzieć się
prawdy.
- To ty zabiłeś Paula. - Stwierdziłam z nutą paniki w głosie.
Nie rozumiałam jego podejścia do sprawy. Jak
tylko to powiedziałam, wybuchł śmiechem tak ironicznym, jakby wszyscy już o tym
wiedzieli, że to on był sprawcą nie tylko śmierci chłopaka, lecz każdej innej
osoby w tym mieście.
Nie
wydawał się zdziwiony ani moim przybyciem, ani moim stwierdzeniem. Odwrócił
się, po czym zabrał worki i wszedł do środka mieszkania. Chciałam odejść lecz
usłyszałam, jak mnie wołał.
- Chyba nie odmówisz tego wina, co? Nie lubię jak inni mi odmawiają.
Wtedy muszę się ich pozbyć, a ciebie jak na razie szkoda zabijać.
Gdy
tylko wypowiedział te słowa, moje ciało przeszyło milion dreszczy. Jego głos
był tak pewny siebie, że po prostu nie dało się mu odmówić. Niepewnie do niego
podeszłam, a on miłym gestem kazał wejść mi do środka.
- Nie krępuj się, czuj się jak u siebie. - Zaśmiał się, po czym ujął
moją dłoń i pociągnął na górę.
- Ała, to boli. - Syknęłam bardziej do siebie, ale widocznie to usłyszał
i nieco poluźnił ścisk.
Otworzył drzwi prawdopodobnie do swojego pokoju i mnie do niego wepchnął.
Zamknął drzwi i nie spuszczał ze mnie wzroku. Można było po prostu go olać, ale
nie tym razem. Gdy tylko uciekałam przed jego spojrzeniem, przybliżał się o
krok.
- Jak mnie znalazłaś?
Miałam powiedzieć prawdę, czy po prostu palnąć jakąś zmyśloną historyjkę?
W końcu każdy w mieście go znał i chyba każdy wiedział, gdzie mieszkał...
Wolałam być jednak prawdziwa i uniknąć kłamstwa, które ostatnio coraz bardziej
wypełniało moje życie.
- Wiesz, jakoś zbytnio nie zależało ci na demaskowaniu się. - Spojrzałam
na niego z lekkim rozbawieniem - Doszłam do ciebie po tablicy rejestracyjnej.
Roześmiał się i pogratulował mi sprytu. Nie żeby coś, ale to jednak
wywołało u mnie nieco większe poczucie wartości i pewności siebie.
Dziewiętnastolatek nalał do szklanki wina i nie pytając, czy również chciałabym
się napić, upił dość spory łyk czerwonego, niczym krew mazi.
Pozwoliłam sobie spocząć na jego łóżku, a w rękę wpadł mi tablet, który
był włączony. Zainteresowana tym, co wyświetlał, ujęłam go i ujrzałam zdjęcie
Chris'a, Paula, jakiegoś innego chłopaka i jeszcze innego. Wszyscy obok zdjęć
posiadali mały, zielony haczyk. Czy to oznaczało, że ich zabił?
Shadow zabił Christian'a?!
Nie mogłam tu siedzieć. Nie mogłam przebywać w
jednym pokoju z zabójcą. Rzuciłam ten tablet gdzie popadnie i po prostu
zerwałam się na równe nogi, mając nadzieję, że udałoby mi się opuścić ten dom.
- A ty gdzie, moja droga? - Poczułam, jak szarpnął moją dłonią i
przyległam do jego ciała. Mimo swojej porywczości i zdenerwowania, byłam w
stanie poczuć jego zapach, który już wcześniej był mi dany poznać. Tym razem
był jednak spryskany nieco innym perfumem, ale wciąż pachniał zniewalająco.
Uniosłam głowę i ujrzałam jak przyglądał mi
się z uwagą w oczach, ale nic poza tym jego twarz nie zdradzała. Nie byłam w
stanie stwierdzić, czy mnie pożądał, czy po prostu starał się wzbudzić we mnie
postrach. Lecz zamiast tego, w moim umyśle zapanował spokój.
- Nie boisz się? - Zapytał.
Uśmiechnęłam się i spojrzałam prosto w jego
czarne wręcz oczy - Nie. Nie mam czego się bać.
Chłopak sięgnął po coś ręką do tyłu i po
chwili moim oczom ukazała się broń. Zdziwiłam się i lekko zamarłam, lecz nie
chciałam tego zbytnio ukazywać. Chłopak ją odblokował i ujmując spust,
delikatnie przejechał po mojej szyi, przez co wywołał u mnie ponowny atak
dreszczy.
- Podoba ci się to? - Mruknął.
Albo to ze
mną było coś nie tak, albo po prostu byłam zawładnięta przez jego zapach. Mimo,
że chciałam powiedzieć, że się bałam, powiedziałam że na mnie to nie działało i
musił postarać się bardziej, jeżeli chciałby mnie naprawdę wystraszyć.
Justin's POV
Ta dziewczyna nie bała się niczego, albo
umiała znakomicie odgrywać rolę silnej dziewczyny. Zablokowałem rewolwer i
położyłem go na pobliskim stole. Zdjąłem rękę z jej talii i pozwoliłem
dziewczynie odejść. Lecz ona została. Odsunęła się tylko kilka kroków i
patrzyła na mnie, obserwując każdy ruch. W końcu ujęła pistolet i zdziwiłem
się, że potrafiła go prawidłowo odblokować. Położyła palec na spuście i uniosła
go tak, że wskazywał mnie.
- Hej, co ty wyprawiasz? On jest odblokowany. - Lekko zdezorientowany
uniosłem dłoń.
Amanda lekko się uśmiechnęła. - Jakie są
twoje ostatnie słowa przed zaznaniem ciężkiej i bolesnej śmierci?
Czy ona chciała wzbudzić we mnie strach?
Jeżeli tak, to nieco jej się to udało. Pierwszy raz spotkałem na swojej drodze
taką dziewczynę, która groziła mi moją własną bronią. Nie, to nie było
normalne.
- Głupio byłoby zginąć z ręki normalnej dziewczyny, co? - Zaśmiała się
ponownie i nadal trzymając broń, opuściła rękę.
Odetchnąłem z ulgą, po czym na moich ustach zagościł cwany uśmieszek.
Zbliżyłem się nieco bliżej i wyciągnąłem dłoń, aby odebrać jej moją zabawkę. Co
jak co, ale pojęcie, jak obsługiwać się takim sprzętem to miała i bałem się, że
serio mogła mi coś zrobić.
- Dobra, dawaj to. - Wyciągnąłem dłoń, aby ująć pistolet.
Szybko się odsunęła i nim zdążyłem ją złapać, w całym pomieszczeniu
rozległ się dźwięk strzału, a moja kostka zaczęła krwawić. Dopiero po kilku
minutach dostrzegłem, że to właśnie mnie postrzeliła ta mała dziwka.
Odłożyła
pistolet, powiedziała, tylko, że zrobiła to zupełnie przez przypadek i po
prostu wybiegła z mojego pokoju. Chciałem za nią pobiec, ale nie zdążyłem, bo
do mojego pokoju zawitała reszta lokatorów.
- Co to kurwa było?
- Nic. Przebiegła mała suka. - Mruknąłem i omijając ich, zbiegłem na
dół, aby ją złapać.
Ujrzałem
ją jak stała i rozmawiała z kimś przez telefon. Kuśtykając, podszedłem do niej.
- Widzisz co narobiłaś? - Westchnąłem i szturchnąłem ją w bok.
Lekko
się uśmiechnęła i popatrzyła na mnie z wyrazami współczucia w oczach. Dopiero
teraz zauważyłem jaką suką stała się w mych myślach.
__________________________________________________
No, to mamy siódmy :)
Dziękuję z całego serca za tak dużą liczbę wyświetleń i za 148 komentarzy! ♥
Kochani jesteście :)
Kocham dla Was pisać :)
JEŻELI chcecie to dodawajcie się do OBSERWOWANYCH ;)
@AudreeySwag
CZYTASZ? = KOMENTUJESZ
NKSVHDFVBDKBV ROZDZIAŁ WYSZEDŁ CI SUPER <3 JA PO PROSTU JUŻ CHCE KOLEJNY, PISZ JAK NAJCZĘŚCIEJ I TAK JAK TERAZ, BO JEST SUPER ♥
OdpowiedzUsuńDziewczyno ty chyba chcesz żebym zeszła na zawał....rewelacyjny rozdział,jestem bardzo ciekawa do kogo Amy zadzwoniła...wiec kochana czekam na ciąg dalszy i nie trzymaj zbyt długo w niepewności:) Powtórzę to po raz kolejny najlepsze opowiadanie jakie dotąd czytałam kocham cie za to♥ pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbuziaczki @monikaswaggy
to jest takie ifudxmcuydahjcfuijekordjfc <33
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba to opowiadanie, dawaj kolejny rozdział! :D @samanthaawhites
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz! kocham czytać Twoje opowiadanie i już czekam na dalsze rozdziały!. *-*
OdpowiedzUsuńWiktoria z @_Little_Dreams_
asldksldjald kocham to :) @highd0pe
OdpowiedzUsuńHehehee postrzeliła go? Hahahaha ja jebie nieźle :P
OdpowiedzUsuń@ameneris.
Wow postrzelila go :)
OdpowiedzUsuńgcjsavfbdc dbfushbd *-* Zajebisty roździał..Czekam na następny...;3
OdpowiedzUsuńomg, każdy moment z NIMI w roli głównej jest cudowny ♥ Kocham twoje opowiadanie, oby tak dalej :) @Love_Castin
OdpowiedzUsuńto takie rjdvknclmxjkdfv <33
OdpowiedzUsuńNajlepszy rozdział <3 kurcze czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńAaaaaa to jest boskie kocham tego bloga ♡ ją już chce następny! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie takiego jeszcze nie czytałam ! *.*
OdpowiedzUsuńwoow...to jest coraz lepsze..
OdpowiedzUsuńpostrzelila go...haha dojebalas
czekam na nn
:3
śWIETNY *_*
OdpowiedzUsuńOMOMOM CZEKAM NA NASTĘPNY :*
hahah takie tam nie ma to jak kogoś postrzelić :D
http://darkhopeofloveandpain.blogspot.com/ ZAPRASZAM do mnie gdzie pojawił się prolog :)
świetny, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to :* Swietne, szczerze sie nie moge doczekac kolejnego :* <3
OdpowiedzUsuńjejuuuś, Twój blog jest świetny, dzisiaj do niego dotarłam i już dzisiaj przeczytałam od razu 7 rozdziałów. Wciąga niesamowicie! Po prostu nie mogę się doczekać dalszej części.
OdpowiedzUsuńDziewczyno, mam nadzieję, że masz świadomość swojego ogromnego talentu i zrobisz coś z tym jak najszybciej, byłoby szkoda, gdyby się zmarnował!
Pozdrawiam :)
JEZUS MARIA CZY TY CHCESZ ABYM UMARŁA NA PRZED EKRANEM KOMPUTERA, ŚLINIĄC SIĘ Z EMOCJI ?! TO JEST GENIALNE ;O
OdpowiedzUsuńmożesz mnie informować na TT? @undermirrors :)
Pozdrawiam i czekam na kolejny :D
bardzo fajny blog :) musze nadrobic rozdzialy bo nie wiem o co za bardzo chodzi.. Ale zaciekawilo mnie takze przeczytam <3
OdpowiedzUsuńKocham,kocham,kocham. To jest moim nałogiem. Jak już zaczynam czytać,nie mogę oderwać wzroku.. Podziwiam Cię.xx ~Roni
OdpowiedzUsuńPiękny on jest naprawdę piękny :) z niecierpliwością czekam na następny :f
OdpowiedzUsuńO kurde .! To jest fantastyczne ...
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych blogów...
Już się zakochałam w tym, powiem kolejny raz ; masz talent i strasznie Ci go zazdroszczę kochana ;*
z niecierpliwością czekam na nowy rozdział
@magda_nivanne
dgfrhdukhgsdgrhidulhioz super!Jakie emocje(:
OdpowiedzUsuńto jfbndvhujckcfcuvifdcv <3333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuńMała suka nie no, to mnie rozwala. Ten rozdział mogę czytać godzinami ♥♥♥
OdpowiedzUsuńten rozdział to ja mogę czytać milion razy. *.*
OdpowiedzUsuńKocham to <3 !!!
OdpowiedzUsuń