czwartek, 23 maja 2013

~ Rozdział piaty

 

        Po kilku godzinach, postanowiłam się odświeżyć. Wyciągnęłam z szuflady czystą bieliznę oraz szary, bardzo wygodny dres. Podeszłam do biurka i odłożyłam tam swój telefon. Następnie zorientowałam się, czy rodzice nie stali pod drzwiami mojego pokoju. Gdy ich nie było, szybko przeszłam przez krótki odcinek korytarza i zamknęłam się w łazience.
        Czyste rzeczy rzuciłam na stojący obok automat, podeszłam do umywalki i spojrzałam w lustro. Wyglądałam... okropnie. Włosy były posklejane od łez, a co gorsza wplątane były w nie kawałki siana. Zagryzając dolną wargę, dłońmi je wyjęłam, po czym zdjęłam bluzkę. Rzuciłam ją na podłogę i oparłam się o porcelanową obudowę. Odkręciłam kran, a spływająca woda zetknęła się z moimi palcami. Przemyłam twarz i przymknęłam oczy. Wzięłam kilkanaście głębokich oddechów, a dźwięk kapiącej wody przypominał mi, że nadal żyłam i oddychałam.
        Po kilku minutach zdjęłam pozostałe części swojego ubioru, po czym wchodząc pod prysznic, przymknęłam szklaną szybę. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i po chwili spłynęły na mnie pierwsze krople zbawienia. Właśnie w taki sposób starałam się zapomnieć o wszystkich sprawach, które były po prostu nie do zniesienia przez mój wycieńczony umysł.
        Ujęłam kosmyk włosów i odgarnęłam do tyłu. Przechyliłam głowę na lewą stronę, a dłonią przejechałam po swoim karku. Rozszerzyłam delikatnie usta i postanowiłam się trochę rozluźnić. Wycisnęłam na dłoń żel i zaczęłam się nim smarować. Tuż po chwili woda go ze mnie zmyła. Czułam się tak, jakbym pozbyła się grzechów podczas spowiedzi. Właśnie to w tym wszystkim uwielbiałam.
        Większość ludzi brała prysznic tylko po to, aby się odświeżyć, zmyć brud, który zebrał się podczas całego dnia. Ale nie ja. Owszem, dbałam o higienę, ale to nie był jedyny argument. Pragnęłam oczyszczenia, a tylko to pozwalało mi o wszystkim zapomnieć.
        Po zakręceniu wody, oparłam się dłońmi o ścianę kabiny prysznicowej. Zamknęłam oczy i starałam się o niczym przez kilka minut nie myśleć. Udało mi się. Zapomniałam o wszystkich wydarzeniach z ostatnich kilku dni. Rozluźniłam swoje napięte mięśnie, a myśli porzuciłam niczym przemoczone ubrania po powrocie do domu z ulewy panującej na dworze. Mogłam tkwić w tym stanie wiecznie. To sprawiało, że mogłam uwolnić się od rzeczywistości i udać się w swój własny świat, do którego nikt nie miał dostępu.
        Chcąc czy nie, musiałam w końcu wyjść. Ujęłam pierwszy, lepszy ręcznik i zaraz po wytarciu się, założyłam bieliznę. Ponownie widząc swoje odbicie w lustrze, związałam włosy w niesfornego kucyka. Z westchnięciem ubrałam dres i wrzuciłam brudne ubrania do kosza.
        Zbliżyłam się do drzwi i bez zastanowienia, otworzyłam je. Wyszłam na korytarz, a moim oczom ukazała się matka. Wraz z jej widokiem powrócił ból, który ponownie zawładnął moim sercem.
     - Amy, porozmawiaj ze mną. - Powiedziała dość ... nietypowym tonem głosu.
        Parsknęłam. Wydawała się taka niewinna. Przez te wszystkie lata mnie odtrącała, na pewno nie raz nazwała mnie "gówniarą".
     - Czy nie uważasz, że jest już na to za późno?
        Jej usta ułożyły się w cienką linię, a zaraz potem zaczęła swoje kazanie, które postanowiłam opuścić. Ominęłam ją i zeszłam do kuchni. Dziwiłam się, że taty znowu nie było w domu. Możliwe, że się pokłócili. Weszłam do pomieszczenia, nalałam sobie soku i upiłam spory łyk. Tuż po chwili ponownie stanęła obok mnie dojrzała kobieta i zaczęła tłumaczyć, dlaczego musieliśmy sprzedać dom. Poprawka. Dlaczego ona musiała sprzedać dom. Zastanawiało mnie jednak, czy ojciec miał jakieś prawa do niego. Przecież kupili go zaraz po ślubie i na pewno oboje podpisywali papiery kupna.
     - Słuchaj, naprawdę mam to gdzieś. Nie obchodzi mnie to.  - Odwróciłam się do niej i uniosłam nieco głos - Wybrałaś jakiegoś dupka, a mnie i tatę zostawiłaś. Nawet ciężko było ci przyjechać na moje urodziny, albo tak po prostu odwiedzić swoją córkę, którą kiedyś tak bardzo kochałaś. Ale nie, ty wolałaś wozić dupę z jakimś ćpunem - Parsknęłam. Czułam, jak cała w środku zaczęłam się denerwować i nie panowałam nad swoimi słowami, odruchami... - Chcesz sprzedać dom? Proszę bardzo, ale pamiętaj. - Podeszłam do niej i uniosłam palec, po czym wskazałam nim na siebie - Mnie już w twoim życiu nie ma. - Syknęłam i podchodząc do szafy w korytarzu, wyjęłam dość dużą walizkę.
        Zabrałam ją do swojego pokoju, przymknęłam drzwi i zdenerwowanie wzięło górę nad wszystkimi innymi emocjami. Podeszłam do szafy i zaczęłam wrzucać ubrania do walizki, nie patrząc nawet co do niej pakowałam.
        W pewnej chwili zaczęłam po prostu płakać, znowu. Osunęłam się po ścianie na podłogę i ujmując w dłoń bluzę, wtuliłam się w nią.
     - Amanda? - Nagle do mojego pokoju wszedł tato. Ubrany był w skórzaną kurtkę, jasne jeansy i biały podkoszulek.
        Zdziwiłam się na jego widok, bo gdy pokłóciłam się z mamą, nie było go. Szybko jednak odtrącając tę myśl, wstałam i stanęłam obok niego obserwując jego każdy, nawet najmniejszy ruch. Najpierw zbadał wzrokiem cały mój pokój, a później jego wzrok skupił się na moim niedokończonym pakowaniu.
     - Czytasz mi w myślach - Lekko się uśmiechnął - Gdy już się spakujesz zawołaj mnie, to pomogę znieść ci te torby. - Chwilę potem odwrócił się w stronę drzwi i ujął klamkę.
        Chciał już wychodzić, gdy nagle pstryknął palcami i dodał, abym się nieco pospieszyła, bo musiał jeszcze pojechać podpisać umowę najmu lokalu.
     - Co? Umowę najmu? To znaczy... - zamilkłam, a gdy chciałam dokończyć, ojciec mi przerwał dopowiadając resztę zdania za mnie.
        Gdy odszedł, dopiero dotarło do mnie, że w końcu nasze problemy miały szanse się skończyć. Matka przestałaby nękać mnie i ojca, abyśmy opuścili dom, który tak naprawdę należy też do nas. Dzięki ojcu będę mogła poukładać sobie wiele spraw i sprawić, że w moim życiu ponownie zawita spokój.
        Wkładając do walizki ostatnią rzecz, czyli spodnie, zadzwonił mój telefon. Poszukałam go wśród różnych papierów na biurku i odebrałam.
     - Cześć Amy. Dlaczego się nie odzywasz? Martwię się o ciebie. - W głośniku zabrzmiał zatroskany głos mojej przyjaciółki.
     - Cześć Leslie. A wiesz... Właśnie się wyprowadzam, nie mam czasu. Możemy się zdzwonić potem? Zadzwonię do ciebie jak będę mogła. - Mruknęłam, zasuwając zamek torby.
        Usłyszałam delikatnie westchnięcie, a po chwili wyrażoną zgodę i dźwięk rozłączonego połączenia. Wrzuciłam natychmiast komórkę do kieszeni swojej torebki. Zabrałam kilka drobiazgów i je do niej wrzuciłam, po czym założyłam torebkę przez ramię, a w dłoń ujęłam walizkę.
        Wyszłam z pokoju i przystanęłam na korytarzu. Chwyciłam klamkę i ostatni raz spoglądając na swój pokój, pożegnałam masę wspomnień. Zamknęłam w końcu drzwi i doszłam do schodów, wołając tatę.
        Po chwili oboje pakowaliśmy nasze rzeczy do jego auta. Matka nawet nie przyszła nas jakkolwiek pożegnać. W sumie, nawet nie chciałam jej widzieć po tych wszystkich kłamstwach z jej strony.
        Wsiadłam do środka, zapięłam pas i spoglądając na niego, odjechaliśmy z posesji. Tato wjechał w główną ulicę naszego miasta i pokierował się na północny - zachód. Tę drogę znałam najlepiej. Dlaczego? Dlatego, że prawie codziennie chodziłam tędy do Leslie. Codziennie jeździłyśmy tędy na rolkach, rowerach i desce, na której może dwa lata temu uczyłam się jeździć.  
     - Mam nadzieję, że spodoba ci się nasze mieszkanie... Będziesz miała blisko do Leslie no i do Paula. - spojrzał na mnie oczekując jakiegoś komentarza.
        Bardzo zaskoczyła mnie wiadomość, że będę miała blisko do Les. Mogłabym zwiększyć nasz kontakt do maximum. Może i nie tryskałam radością, ale czułam się nieco lepiej niż kilkanaście godzin temu.
     - Bardzo się cieszę tato. Będę mogła spędzać z Leslie o wiele więcej czasu. A co do Paula... - odwróciłam głowę i spoglądałam na mijające drzewa - nie wiem czy tak dobrze. Po tym, co zrobił mi Christian, Paul postanowił odciąć się od nas obojga. Twierdził, że to ja stwarzam kłopoty i nie chciał, aby jemu uprzykrzała życie. Nie miałam ku temu żadnych przeciwwskazań. Jednakże gdy Chris umarł, Paul mnie przeprosił. - Czułam, jak moje dłonie zaczęły się pocić.
        Zwykle nie zwierzałam się tacie, ale teraz to było pod wpływem tłumionych w sobie emocji, co zaczęło mnie już po prostu przerastać. - Wysłał mi wiadomość no i wszystkie nasze relacje są umiarkowane. Może, gdy się spotkamy, wszystko sobie jeszcze raz wyjaśnimy. - spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam, na co również zareagował miłym uśmiechem.
        Coraz bardziej to wszystko zaczynało przypominać szopkę. Mój ojciec nigdy nie był w stosunku do mnie tak miły i troskliwy. Może dzięki tej całej chorej sytuacji z matką przejrzał na oczy i postanowił zmienić nie tylko moje życie, ale i swoje? Jeżeli tak, to byliśmy oboje na dobrej drodze, aby zacząć wspólnie nowe, całkiem ciekawe życie.
     - No, to jesteśmy. - Zgasił silnik, po czym odpiął pas i wyszedł z auta.
        Zrobiłam to samo co on, a gdy stanęłam na ziemi, ujrzałam osiedle, na którym mieszkała moja najlepsza przyjaciółka. Nie wierzyłam własnym oczom. Uśmiechnięta poszłam za tatą, który prawdopodobnie zmierzał do naszego mieszkania.
        Weszliśmy na drugie piętro i przystanęliśmy przy brązowych drzwiach. Wyjął klucze i przekręcił zamek w drzwiach, po czym wszedł do środka. Na pierwszy rzut oka, niczego nie brakowało. W salonie był stół z czterema krzesłami, sofa i telewizor. Całkiem, całkiem. Pomyślałam. Kuchnia również przypadła mi do gustu. Kremowe szafki idealnie pasowały do czarnych kafelek na podłodze i czarnego blatu, wzdłuż którego rozciągała się kolekcja ozdób wszelkiego rodzaju jak np. porcelanowe figurki słoni i wodne kule.
     - Chodź zobacz swój pokój, Amy. - Usłyszałam ojca wołającego z pokoju obok.
        Podeszłam w wyznaczone miejsce i doznałam olśnienia. Pokój był nie za duży, lecz w sam raz. Wymalowany był na jasny fiolet, a meble były w kremowym kolorze. Wszystko pasowało do siebie idealnie. Nie mogłam się powstrzymać i przytuliłam go, dziękując mu za wszystko. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczułam, jak wartościowego człowieka posiadałam w swoim życiu.
         Nie minęła godzina, a moje rzeczy były już na pierwszych półkach w szafie. Usiadłam zmęczona na łóżko, po czym wyjęłam telefon z torebki, która leżała blisko mnie. Postanowiłam spotkać się z Leslie i podzielić się z nią tą miła nowiną. Odebrała po dwóch sygnałach i zgodziła się spotkać za pięć minut pod swoim blokiem. Zrywając się na równe nogi wyszłam z pokoju, krzyknęłam do taty, że wychodziłam i wróciłabym przed dwudziestą drugą, no i wyszłam z mieszkania.

  Justin's POV 

         Zdziwiłem się, że tak po prostu ode mnie odbiegła. Przecież nic jej nie zrobiłem, tym bardziej, że na początku wydawała się zainteresowana moim przybyciem. Parsknąłem po chwili namysłu i pokręciłem głową z rozbawieniem na ustach.
     - Tak szybko to ty się mnie nie pozbędziesz, Amando. - Powiedziałem do siebie, po czym wróciłem do ławki i zabrałem słuchawki. Schowałem je do kieszeni i w tej samej chwili rozległ się dźwięk mojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz. " Jason" .
     - Co jest?
         Głos mojego przyjaciela był dziwny. Wyczuwałem panikę, ale zarazem spokój. To było cholernie dziwne.
     - Musisz pozbyć się tego cholernego kumpla Christian'a. Policja cały czas węszy, a on w każdej chwili może pokazać im nagranie.
       Tak, Jason miał rację. Powinniśmy się go pozbyć. W sumie... To ja powinienem się tym zająć. Chłopak już mnie dość dobrze zdążył poznać i żal byłoby oddać całą fuchę komuś innemu. Zasłużył zginąć z mojej ręki
     - Dobra, zajmę się tym. Jeszcze dzisiaj chłopak będzie martwy. - Rozłączyłem się i poszedłem skrótami do domu, aby przygotować się do wieczornej roboty.

____________________________________
Okej moi kochani. 
Za nami piąty rozdział, a czytelników sądząc po komentarzach coraz mniej.Dlaczego? 
Bardzo się dla Was staram, pragnę, aby było to dobrze napisane, ponieważ bardzo mi zależy na tym opowiadaniu. Pokochałam je tak, jak i część z Was, dlatego pisząc każdy rozdział, sama popadam w ekscytację. 
Proszę Was zatem.
Wszyscy, którzy czytają tego bloga, bądź ten rozdział... ZOSTAWCIE KOMENTARZ. W ten sposób dowiem się, ilu mam naprawdę wiernych czytelników. 
 Pozdrawiam... Audrey. 

CZYTASZ? = KOMENTUJESZ 

26 komentarzy:

  1. Koniec najlepszy, ale reszta też wspaniała :) Fajnie, że nie jest takie przewidywalne ♥ @Love_Castin

    OdpowiedzUsuń
  2. jest świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW! TO JEST BOSKIE!
    Z rozdziału, na rozdział coraz bardziej mi się to podoba!
    Kochanie masz wielki talent!
    Czekam już na kolejny rozdział <33333
    @NaomiSoloday

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja czytam! Czekam na następny z niecierpliwością x

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaaaa cudowny. Uwielbiam twoje opowiadanie. Czekam na nastepny! Szybko dodajesz rozdzialy ;D
    ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    @agehhh

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział,zresztą jak każdy...fajnie ze zawsze kończysz w takim momencie że czuje się niedosyt,wtedy czekam z niecierpliwością na kolejny, bo jesteś nieprzewidywalna. Masz rękę do pisania i nie waż się przestac pisac♥ czekam na cd.:)nie poddawaj się *JESTEŚ BOSKA W TYM CO ROBISZ*

    @monikaswaggy

    OdpowiedzUsuń
  7. Po tym opowiadaniu widac, ze masz talent do pisania :) Rob to co kochasz :) Czytelnikow tb niedlugo wzrosniee, wiec sie nie martw kochana :** @Oliwiaababes <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne!!Niemogę się doczekać kolejnego spotkania Justina i Amy <3
    "Tak szybko to ty się mnie nie pozbędziesz,Amando" *.*
    Z niecierpliwością czekam na nn ;*
    Dziękuję <33
    @ShawtyWaitsForU

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja pierdole.
    Na serio mam łzy w oczach.
    Wyobraziłem sobie tą sytuacje bardzo rzeczywiście.
    Wszystko,każde słowo stało jakby przed moimi oczami.
    Czułem, że w pewnym sensie jestem podobny do tej Amy, chociażby emocjami i reakcją na sytuację.
    Przez to na pewno będę czytał mimo braku wolnego czasu.
    Archeminiwirłokotoczerepepenczewiaczekowski
    Ps. Dobrze, że z Justinem dziś tak mało <3

    OdpowiedzUsuń
  10. KOCHAM TWOJEGO BLOGA OMG HFDDJGFDJGDJG ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział i zobaczysz czytelników przybędzie <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Super..Czekam na kolejny..*-*

    OdpowiedzUsuń
  13. kocham nad życie ;3
    jest zajebiste :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mam pojęcia,czemu mniej osób to czyta.. Twój blog jest genialny. Kocham.<3 xx ~Roni

    OdpowiedzUsuń
  15. kjhfmnuh !! ♥♥♥ftgujrfty super ♥☻

    OdpowiedzUsuń
  16. Bo się jeszcze podniecę xD
    Super super jeszcze raz SUPER

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja sądzę,że mniej osób to czyta bo jest to em...denne. Mulące. NUDNE!
    Po za tym zdania,ach zdania,jak one są ŹLE ułożone. Nie jest to najgorsze,ale bardziej się postarać byś mogła. Za dużo powtórzeń...błędy stylistyczne...Jakbyś chciała powiedzieć,,Mam natchnienie i to jest najlepsze co czytacie...!''...nie wiem mam wrażenie jakbyś niby pisała,że jesteś amatorką itp.,ale tak naprawdę czytając coś myślisz ,,To jest złe. Moje jest lepsze...''. Jakbyś się przechwalała...ale to tylko moje wrażenie.
    Poczytaj na internecie opowiadania...?(właśnie,nie określiłaś gatunku i rodzaju :D ) te gorsze jak i lepsze. Być może się poprawisz,ale przed Tobą dużo pracy...Wierzę w Ciebie-też tak zaczynałam.

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny*______*

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny rozdział ;* Wreszcie mogłam przeczyrać do końca.;p Podoba mi sie bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Zajebisty :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. nnajlepsze to bbyło jak sie spotkali <3 kocham tego bloga i opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ♥