poniedziałek, 20 maja 2013

~ Rozdział czwarty


          Wiedziałem, kto napisał mi tę wiadomość. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogłaby to być jakakolwiek inna osoba. Dobrze wiedziałem, że najlepszy kumpel Christian'a mógłby zaszkodzić mojemu bratu. Poszedłby na policję, zeznałby, że wszystko widział. A co dalej? To proste.
          Uwierzyliby mu, a potem zgarnęli by nie tylko Jasona, ale i mnie, po czym oskarżyliby o zabójstwo. W końcu mieliby powód, aby mnie zamknąć. Ale nie ze mną te numery. Byłem najbardziej przebiegłym osobnikiem w tym mieście. Nie było osoby, która by mi uciekła. Nie było osoby, która po prostu uniknęłaby mojego gniewu. Może właśnie przez to stałem się zadufanym w sobie gnojkiem, którego dziewczyny omijały szerokim łukiem, a później wzdychały, że nie mogły nawet się do mnie zbliżyć. To  śmieszne. Już nawet nie pamiętałem, kiedy ostatni raz byłem z kimś na poważnie.
     - Co tak myślisz, co? - Do samochodu wsiadł Dave.
          Spojrzałem na niego pytającą miną. Albo mi się wydawało, albo właśnie powinien pomagać chłopakom w zakopywaniu ciała Andre, a nie przychodzić do mnie z pytaniem dlaczego tak myślałem.
     - Nie twój interes. - Syknąłem i spojrzałem na chłopaków, którzy wykopywali spory dół w ziemi.
Chłopak parsknął. W bocznym lusterku ujrzałem, jak pokręcił głową z rozbawieniem na ustach.  Czasami mnie naprawdę wyprowadzał z równowagi. Nie odtrącałem go, bo był najmłodszy. Wręcz przeciwnie. Ale właśnie w takich chwilach działał mi na nerwy. Nie mogłem logicznie wszystkiego uporządkować i dopiąć wszystkiego na ostatni guzik, bo on cały czas przebywał tam, gdzie ja. Myślałem sobie " Fajnie, niech bierze przykład od najlepszego". Ale teraz stwierdziłem, że wyrządziłby sobie tym podejściem ogromną krzywdę. Nie chciałbym, aby stał się takim podłym, oschłym i bezdusznym człowiekiem jak ja.
     - Stary, ty naprawdę jesteś jakiś dziwny. Jestem twoim bratem, pamiętasz? Jestem twoim bratem odkąd dołączyłem do paczki. Twojej paczki. Może i nie jestem tak zdolny jak ty, ale spójrz na to z innej strony. Zawsze cię wspieram, jestem tu po to, aby rozluźnić tę napiętą atmosferę zarówno w domu, jak i podczas akcji. Zrozum, że nie zawsze trzeba postępować według wcześniej ustalonych reguł. To nie jest gra, to jest życie. A życie to już nie jest gra, Justin. - Dave postanowił powiedzieć mi wszystko, co leżało mu na sercu od kilku tygodni.
          Słuchając słów swojego przyjaciela, czułem jak moje serce budziło się do życia, paliło, a następnie gasło jak ogień podczas gaszenia pożaru. Może i mnie nieco poruszyła jego wypowiedź, ale nie chciałem, aby było to widoczne. Zawsze starałem się nie pokazywać żadnych emocji. To było moją nierozłączną cechą. A co najważniejsze, nigdy nie mogłem dać po sobie poznać, że coraz częściej to wszystko zaczynało mnie przerastać.
          Nie chciałem mu tłumaczyć, że życie, które wybrał z chwilą wejścia do naszego świata było grą, bo i tak by tego nie zrozumiał. Był na to jeszcze za młody.  A zasady w moim świecie musiały być na porządku dziennym. Inaczej już dawno byłbym zabity, zamknięty w więzieniu lub rozszarpany na kawałki przez liczną grupę wrogów, którzy tylko czekali na moje potknięcie.
          Nie mogłem już dłużej tego znieść. Otworzyłem drzwi i po prostu wysiadłem. Założyłem słuchawki, zaciągnąłem kaptur na głowę i włączając jakąś piosenkę, odszedłem. Miałem gdzieś ich krzyki. Jason był już przyzwyczajony, że posiadałem w swoim życiu momenty, w których chciałem pobyć sam. Miałem nadzieję, że by im to powiedział. W innym razie Thomas zacząłby mnie śledzić. Raz już tak zrobił, co nie skończyło się za dobrze. Dlaczego? To również jest proste do wytłumaczenia.
          Była akcja. Miałem z Jasonem i tylko z Jasonem zabić kilku gości, bo nie oddali nam pieniędzy na czas. Pojechałem z nim i wszystko załatwiliśmy. Niestety, Thomas nie wiedząc nic, chciał odkryć nasz plan i pojechał za nami. Niestety, policja szybko zorientowała się, że coś było nie tak i pojechała za nim. Cudem udało się nam stamtąd uciec. Nigdy nie pojąłbym ich myślenia. Myśleli, że to była zabawa, a to naprawdę ciężka robota, która działała nie tyle co na sprawność fizyczną, ale na psychikę. To ona cierpiała najbardziej.
          Tak bardzo pochłonęło mnie rozmyślanie o swoim nędznym życiu, aż doszedłem nie wiedząc jak, na polanę. Usiadłem na pobliską ławkę i spojrzałem przed siebie. Wszędzie rozstawione były stosy siana, a po prawej stronie za ogrodzeniem, były konie.
          Kiedyś, gdy jeszcze posiadałem mamę, przychodziłem z nią tutaj. Zawsze chodziła do pana Clarka i prosiła o wynajęcie konia na dwie godziny. Ona je uwielbiała, a dzięki niej przełamałem swój strach do nich. Zacząłem z nią jeździć, a dzięki temu dowiedziałem się, ile łączyło mnie z własną matką. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się ze wszystkiego. Gdy ja upadałem, ona mi pomagała, śmiejąc się, że każdy człowiek powinien uczyć się na błędach.
     - Jasne... - Mruknąłem pod nosem sam do siebie.
          Może i było to dziwne, ale naprawdę za nią tęskniłem. Była jedyną kobietą w moim życiu, która doradzała w taki sposób, abym nie stoczył się na tę złą drogę. Ale niestety. Gdy miałem jedenaście lat, mama zachorowała. Miała białaczkę. Musiała wyjechać i przebywać w specjalnej klinice, jeżeli chciała utrzymać się przy życiu. A ja trafiłem do ciotki, której nigdy nie lubiłem. Chciałem pójść do ojca, ale on mnie po prostu przegonił jak dzieciaka w Halloween.
          Westchnąłem i szarpnąłem kabelki od słuchawek, pozwalając im wypaść z moich uszu. Pozostawiłem je na ławce, wstałem, podszedłem do ogrodzenia i oparłem się o siatkę. Wpatrywałem się w swojego ulubieńca. Mimo, że był już stary i tak widziałem w nim młodego, zdrowego konia.
     - Życie to jedna wielka pomyłka. - Syknąłem i odwróciłem się. Przyległem plecami do owej siatki i nasłuchiwałem ciszy, która powoli dostawała się do mojego umysłu.
          Nagle usłyszałem jakieś szlochanie, płacz. Ocknąłem się i powróciłem do rzeczywistości, zapominając o przeszłości. Ujrzałem dziewczynę siedzącą na stosie. Płakała i była jakaś... inna. Wyglądała na znajomą. Kojarzyłem jej długie, ciemne włosy. Były jedyne w swoim rodzaju. Należały do pięknej dziewczyny. Przygryzając wnętrze policzka, odszukałem jej imię w pamięci. Odpychając się od belki, ruszyłem w jej kierunku. Może nie byłem pewny, czy to dobry ruch z mojej strony, ale przecież i tak nic nie mogłem stracić.
     - No proszę, kogo my tu mamy. - Z rozpędu wpadłem na stos, na którym siedziała.
          Dziewczyna jęknęła ze strachu i odruchowo zakryła usta dłońmi. Jej oczy były czerwone od płaczu, a włosy mokre od łez. Nawet w takiej sytuacji wyglądała... kobieco.
     - Ty... - Wydusiła z siebie po kilku minutach ciszy, lecz po chwili cała zaczęła się trząść. - Ty...
Widząc jej lęk i niechęć do mnie, zacząłem się śmiać. Była jak małe dziecko.

Amy's POV

          Gdy tylko ujrzałam przed sobą Shadow, zamarłam. To była ostatnia osoba, którą chciałam teraz mieć na karku. Nie miałam pewności, ale czułam, że to on był sprawcą śmierci Chrisa. Nie mogłam nic powiedzieć, wystraszyłam się. A on? Śmiał się. W jego oczach nie było nic. Pustka.
     - Spokojnie, nie zabiję cię - Ponownie się zaśmiał - Dopóki mi się nie narazisz - Dodał, spoglądając na mnie poważniej i już bez uśmiechu.
          Wywołało to u mnie przyspieszone tętno i sprawiło, że ślina uwięzła mi w gardle. Skinęłam lekko głową, dłonią otarłam łzy i stwierdziłam, że powinnam już iść. Nie chciałam, aby mnie skrzywdził. Tak, bałam się i to cholernie. Lecz nie jego. Bałam się ponownego zranienia przez jakiegokolwiek chłopaka. A on wcale nie był chyba aż taki zły. W końcu ja nie należałam do grona osób, które wierzyły w każdą plotkę o nim. .
     - Już uciekasz?  - Zapytał zdziwiony. - Nawet nie chcesz wiedzieć kim jestem? Ostatnim razem o to pytałaś.
          Rozdziawiłam lekko usta, a z nich wydobył się cichy jęk. Musiałam w końcu się przełamać i coś powiedzieć. Może nie jego się tak bałam, co kłopotów właśnie z nim związanych. Gdyby teraz nakryła mnie z nim policja, byłoby po mnie. Od razu pomyśleliby, że to ja zleciłam mu zabicie Christian'a.
     - Wiem kim jesteś. - Pewnie powiedziałam i odgarnęłam włosy za ucho, po czym pierwszy raz poświęciłam mu całą swoją uwagę. Justin, bo takie było jego imię, przyglądał mi się równie z taką samą uwagą, co ja jemu.
     - No, to kim jestem? - Zapytał, odwracając głowę w drugą stronę.
          Czy on naprawdę chciał, abym powiedziała to na głos? Jeżeli tak, to chyba było z nim coś nie halo. Możliwe, że chciał się dowartościować i zabłysnąć. Ale niestety nie ze mną takie sztuczki. Jeżeli myślał, że mógłby zawrócić mi w głowie, to nieco minął się z oczekiwaniami. Nie szukałam kogoś, kto będzie mnie narażać każdego dnia na niebezpieczeństwa. Tak naprawdę to nie potrzebowałam już nikogo. Sama potrafiłam zadecydować o swoim życiu i żaden chłopak nie byłby już w stanie mną zawładnąć. Chciałam stać się dziewczyną pozbawioną uczuć.
     - Jesteś Justinem Parkerem, ale większość kojarzy cię przez pryzmat słowa Shadow. Wszyscy się ciebie boją i unikają, a ty czerpiesz z tego radość. To, że policja nie potrafi cię złapać, coraz bardziej daje ci powody do satysfakcji, prawda? - Melodyjnie zaakcentowałam ostatni wyraz, na co chłopak lekko wykrzywił swoją szczękę i bez żadnego rozczarowania w głosie oznajmił, że miałam rację.
     - Ale pozostaje jeszcze jedna kwestia. - Powoli odwrócił głowę w moją stronę. - Wszyscy się mnie boją, unikają. Masz racje. Więc... dlaczego ze mną rozmawiasz? Huh? - Uniósł delikatnie swoje gęste brwi, a usta ułożyły mu się w cienką linię.
          Musiałam przyznać, że tym pytaniem mnie zaskoczył. Sama do końca nie wiedziałam, dlaczego zaczęłam z nim rozmawiać. Dlaczego nie ominęłam go szerokim łukiem jak pozostali, normalni ludzie. Być może dlatego, że ja właśnie nie byłam normalna. Niestety, nikt nie był w stanie tego zrozumieć. Każdy, a w szczególności rodzice mieli do mnie co chwilę jakieś zastrzeżenia.
     - Nie wiem, jakoś... - Westchnęłam, po czym zeskoczyłam na ziemię - Muszę iść.
Otrzepałam swój tyłek, po czym zaczęłam iść.
    - Ej, czekaj! - Usłyszałam za sobą jego głos, a po chwili poczułam dłoń na ramieniu. - Odwróciłam się i nasze oczy się na siebie natrafiły. Mój oddech stał się nierówny, a jego wyraz twarzy nawet się nie zmienił. Cały czas posiadał maskę, której nigdy nie był w stanie się pozbyć.
    - Czego chcesz? - Jęknęłam.
Chłopak przejechał dłonią po mojej ręce i zatrzymał się na nadgarstku.
    - Czego chcesz?! -  Uniosłam ton głosu, na co chłopak się nieco zdenerwował i ścisnął mój nadgarstek i przybliżył się do mnie tak, że czułam jego oddech na swoim policzku.
    - Boisz się? - Mruknął, a drugą dłonią przejechał po moich włosach.
          Zaśmiałam się lekko i pokręciłam delikatnie głową - Nie. Nie boję się ciebie.
Justin przejechał palcem po moim policzku, a usta zbliżył do prawego ucha, po czym szepnął - Czyżby?
          Zdenerwowanie zaczęło przejmować kontrolę nad moim ciałem. Wyszarpnęłam mu się i stanęłam kilka kroków dalej.
    - Zostaw mnie, rozumiesz? Nie śledź mnie. Po prostu zniknij z mojego życia i znajdź sobie inny cel, rozumiesz?! - Krzyknęłam, a w moich oczach znowu zaczęły pojawiać się łzy.
          Miałam dość takiego życia. Najpierw zdrada Christian'a, potem jego śmierć, wyprowadzka... Tylko jego mi w tym wszystkim brakowało.
    - Zostaw mnie! - Odbiegłam, nie oglądając się za siebie. Nie interesowało mnie nic innego, poza... Właśnie. Poza niczym. Nic mnie nie interesowało. Byłam osamotniona. Nie wiedziałam, co było dla mnie dobrem, a co złem. Komu powinnam zaufać.
          Dobiegłam do domu. Wbiegłam do środka i nie przejmując się rodzicami, bo nadal oboje byli w domu, zamknęłam się w swoim pokoju.

____________________________________
A więc... Czwarty rozdział za Nami :)
Jak emocje? 
Mam nadzieję, że spotkanie Justina z Amy się Wam spodobało.
Do zobaczenia ♥

                                CZYTASZ? = KOMENTUJESZ ♥

20 komentarzy:

  1. Cudownie piszesz ,masz talent ♥ czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. ndslkdslkjflkdsjflkdsj, ale zwrot akcji ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie! masz talent i go nie zmarnuj! Super <3

    OdpowiedzUsuń
  4. potwierdzam talent jest i miło się czyta :) i niezły zwrot akcji :) czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nienawidzę Cię, strasznie przewrotne. <3
    Ja myślałem, że on ją pocałuje, a to dupa.
    Zaskakująca jesteś, że normalnie już chce kolejny rozdział.
    Archeminiwirłokotoczerepepenczewiaczekowski

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochanie jesteś genialna ♥
    Już nie mogę się odczekać kolejnego rozdziału i co się w nim wydarzy♥
    To jest takie asdfghjkl ♥.♥
    Nie można opisać tego jednym słowem <33333
    Szybko pisz kolejny rozdział
    Kocham Cię ♥
    @NaomiSoloday xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Aww , super <33 kiedy następny rozdział <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku spotkali się awwww <33 Kurdee ja chce już kolejny rozdział.Jesteś genialna ;*
    Dziękuję ;*
    @ShawtyWaitsForU

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaaa spotkali sie *.*
    Czekam na nastepny rozdzial ;D


    Z A K O C H A L A M S I E W T Y M O P O W I A D A N I U ♥♥♥♥♥


    @agehhh

    OdpowiedzUsuń
  10. dawaj następny rozdział ♥
    super :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie pojmę, dlaczego taka szara, normalna dziewczyna uzyskała taki talent od Boga.
    Kocham Cię i proszę pisz cały czas, nie przestawaj.
    Jesteś wspaniała w tym co robisz.

    ~ Stała czytelniczka ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. aaaaaa jacie jacie ;d ciekawe co bedzie dalej, jak potoczą się ich losy ;oo no kocham no <3 @mikulajola

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteś świetna ,twój talent do pisania jest niesamowity nie zmarnuj go....no i wreszcie się spotkali teraz to czekam z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg opowiadanie jest *the best*:)pozdrawiam @monikaswaggy

    OdpowiedzUsuń
  14. cholera. Nie cierpię Cię za to,ze tak genialnie piszesz.<3 kocham to opowiadanie. xx

    OdpowiedzUsuń
  15. BOŻŻŻE !! ON JEST TAKI GJFNHTUGHDFGUIH ! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  16. dawaj następnyy !! ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj nawet nie wiesz jak bardzo się podobało xD

    OdpowiedzUsuń
  18. Koniki o Justin piekne polzczenie i Amy szkoda ze placzacs troche dobra nw ale jest zzjefajny

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ♥