piątek, 17 maja 2013

~ Rozdział trzeci


            Nie wróciłam na noc do domu. Siedziałam do wczesnego ranka nad rzeką w pobliżu przystani. Czy się bałam? Nie. W tamtej chwili nie myślałam o strachu i niebezpieczeństwie, które czyhało na mnie tuż za drzewami. Cały czas miałam w głowie słowa matki.
            Rozumiałam, że nie posiadała dla mnie wystarczająco dużo czasu ze względu na swoją pracę i drugie życie z innym facetem, ale nigdy nie sądziłam, że przestałaby darzyć swoją ukochaną córkę bezwarunkową miłością. Kiedyś obiecała mi, że będziemy chodzić na spacery, zachowywać się jak dwie najlepsze przyjaciółki. Obiecała, że będzie pierwszą osobą, która odwiedzi mnie, gdy będę chora, a gdy będę miała dziecko, będziemy się nim razem zajmować i spoglądać, jak dorasta. A teraz to wszystko było już niczym. Przekreśliła to wszystko w kilka sekund.
            Ocierając spływające łzy po policzku, pociągnęłam nosem i postanowiłam się trochę przejść. Podciągnęłam nogi i po chwili wstałam. Moim oczom ukazał się wspaniały widok na rozciągającą się przede mną rzekę. W jej wodzie odbijały się promienie słoneczne, a niebo pokrywały białe chmury w różnych kształtach. Przymknęłam delikatnie oczy, dłonie oparłam na poręczy, a delikatny wiaterek zaczął pieścić moją twarz. Poczułam się jak ptak szybujący po niebie.
            Pragnęłam tak, jak on wzbić się ponad przestworza, ujrzeć to, co było niewidoczne dla zwykłego, szarego człowieka. Każdy szelest liści, każdy odgłos ptaka, powodował, że zaczynałam nabierać dystansu do ubiegłej nocy. Zdawałam sobie sprawę, że  niektóre sytuacje po prostu nie posiadały wytłumaczenia. Nadal myślałam, co mogło sprawić, że matka musi sprzedać dom. Po co jej tyle pieniędzy?
     - Amanda Brown? - Nagle usłyszałam, jak ktoś wypowiada moje imię i nazwisko.
Instynktownie otworzyłam oczy i się odwróciłam, zauważając dwóch policjantów. Serce mi na moment przystanęło, po czym zaczęło bić jak oszalałe.
     - Tak... - Mruknęłam, spoglądając na nich zdziwionym wzrokiem - O co chodzi? - Uniosłam delikatnie dłoń - Przecież ja nic nie zrobiłam.
            Policjant wyjął z kieszeni jakąś kartkę, potem długopis i coś zanotował. Spojrzał na mnie i oznajmił, że musiałam pojechać z nimi na komendę. Moje oczy się rozszerzyły ze zdziwienia. Ja miałam jechać na komendę, jak jakaś przestępczyni?!
     - To chyba jakieś nieporozumienie. Chyba pomyliliście osoby. - Lekko się uśmiechnęłam. - Na pewno pomyliliście mnie z kimś innym.
     - Nie, to nie jest pomyłka. Proszę nie robić scen, tylko udać się z nami do radiowozu. Jeżeli pani nie zechce wsiąść dobrowolnie, będę musiał zakuć panią w kajdanki. - Srogo na mnie spojrzał, co spowodowało, że wymiękłam.
            Przełknęłam ślinę, która nawet nie wiedziałam kiedy uwięzła mi w gardle. Podążając za mężczyznami z państwową odznaką policji, wsiadłam do auta. Kazali zapiąć mi pas, po czym odjechali i pokierowali się na komisariat. Po kilkunastu minutach dotarliśmy na miejsce. Wysiadłam i weszłam z nimi do środka.
            Jeden z tamtejszych komisarzy na mój widok otworzył drzwi, kazał wejść do środka i oczekiwać na przyjście któregoś z jego kolegów. Weszłam i zauważając krzesełko przy stoliku, usiadłam na nim. Moja głowa zaczęła rozglądać się po całym pomieszczeniu. W prawym rogu stała duża, metalowa szafka z szufladami, które posiadały w każdym lewym rogu litery alfabetu. Pewnie były tam dane seryjnych morderców. Na samą myśl o takich osobach moje ciało przeszyło milion dreszczy.
            Odwracając głowę, moim oczom ukazała się ogromna szyba, pokrywająca prawie część lewej ściany. Parsknęłam pod nosem, wiedząc, że to oni mnie widzieli, a ja ich nie.
            Nagle ktoś mocno szarpnął drzwiami. Podskoczyłam, a nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, dobrze zbudowany, wysoki policjant rzucił na stół kilka zdjęć.
     - Poznajesz?
            Przestraszona spojrzałam na zdjęcia. Ujęłam je w dłoń i przyjrzałam im się nieco uważniej. Mój oddech stał się coraz głębszy. Z każdą kolejną sekundą oddychało mi się coraz trudniej. Zdjęcia wstrząsnęły mną, niczym widok mężczyzny, katującego pięcioletnie dziecko.
     - Ja... - Mruknęłam i odłożyłam zdjęcia. Moje dłonie zaczęły się trząść.
     - Ty co? - Bąknął na mnie - Zabiłaś go tak? Nie mogłaś pogodzić się z tym, jak straszną wyrządził ci krzywdę, więc postanowiłaś się zemścić. - Oparł się dłońmi o krawędź stolika, po czym spojrzał na mnie - Zadźgałaś go na śmierć i pozostawiłaś na pastwę losu!
            Nie mogłam tego wszystkiego wytrzymać. To było ponad moje siły. Nigdy nie spodziewałam się, że byłabym  oskarżona o zabicie jakiejkolwiek osoby. Tym bardziej oskarżona o zabicie Christian'a, którego darzyłam dość silnym uczuciem. Przeżyliśmy razem trzy lata, które jak widać już dawno się zakończyły…
     - Nie! - Krzyknęłam, wybuchając płaczem. - To naprawdę nie ja! Nie zabiłam go... nie zabiłam! - Jęknęłam. - Zobaczyłam go tam, leżącego. Spanikowałam. Nie byłam w stanie mu pomóc... - Dodałam, otulając twarz dłońmi.
     - Hm... - Policjant usiadł naprzeciwko mnie. - A więc słucham. Skąd się tam wzięłaś? - Postukał palcem na jedno z czterech zdjęć. - Skąd wziął się tam twój szal?
            Zanim zaczęłam mówić, ułożyłam w myślach spójną i logiczną odpowiedź, ukazującą tylko i wyłącznie prawdę. Może byłam już prawie dorosła, ale teraz czułam się jak dziesięciolatek, który dostawał burę od mamy, za niepunktualne przyjście do domu.
     - Przyszłam do domu po pierwszej w nocy. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, dostałam sms-a od Chrisa, że mam zjawić się w naszym ulubionym... kiedyś ulubionym miejscu. - Otuliłam się dłońmi i opuściłam głowę w dół, zamykając oczy. Byłam w totalnej rozsypce. - Nie zastanawiając się nad niczym innym, poszłam do lasu. Ujrzałam skuloną postać pod drzewem. Podeszłam do niego i ... i wiedziałam, że jest już martwy. Nie oddychał. Byłam przestraszona. Nawet nie wiedziałam, kiedy upuściłam swoją torebkę. Pewnie wtedy wypadł z niej mój szal. Ja naprawdę go nie zabiłam! - Gwałtownie uniosłam głowę i pozwoliłam mężczyźnie ujrzeć moje czerwone oczy od płaczu i milion śladów na policzkach po spływających łzach. Facet pokiwał głową, a po chwili wstał i skierował się do drzwi.
     - Co ze mną? - Wydusiłam z siebie.
     - Jesteś wolna. - Mruknął, po czym opuścił salę, a do środka weszła jakaś kobieta.
           Nie miała na sobie munduru, lecz schludną, czarną marynarkę i spódnicę do kolan. Ujęła mnie za ramię, pomogła wstać i zaoferowała pomoc. Szybko jej podziękowałam i oznajmiłam, że byłam w stanie sama się sobą zająć.
           Odprowadziła mnie do wyjścia, a następnie zniknęła za drzwiami siedziby tutejszej policji. Dopiero po kilku minutach zauważyłam, że otaczali mnie podążający w każdym kierunku ludzie... Biorąc głęboki wdech ruszyłam przed siebie.
            Do domu miałam niecałe trzy kilometry, więc stwierdziłam, że taki spacer dobrze by mi zrobił. Tym bardziej, że nie pragnęłam wracać do obojga z nich. Może tato nie był taki zły, bo chciał, aby mama to przemyślała, ale miałam do niego żal o te ostatnie kilka lat.
            Udałam się drogą mniej zatłoczoną, dzięki czemu mogłam pobyć w samotności. Docierając na pobliską łąkę, usiadłam na stosie siana. Objęłam nogi dłońmi, a łzy z minuty na minutę coraz intensywniej wydostawały się z moich oczu. TO było chore. Chore i idiotyczne.

Justin's POV

     -  Parker! - Usłyszałem głośne dobijanie się do mojego pokoju.
Leniwie wstałem z łóżka, przecierając oczy, po czym otworzyłem drzwi - Co jest?
Do mojego pokoju wparował Dave. Był roztrzęsiony, a jego ręce były całe zakrwawione.
     - Co ci się stało? - Oprzytomniałem.
Ciężko westchnął, po czym zaczął się śmiać, a do pokoju wbiegli Thomas i Jason. W dłoniach trzymali pistolety na wodę. - Mamy cię! - Krzyknęli i w jednej chwili zaczęli mnie sikać lodowatą wodą.
     - Kurwa! Ej, stop! Knight! Przestań! - Zdenerwowany i lekko rozbawiony tą całą sytuacją, pchnąłem jednego na łóżko. - Taki cwaniak z ciebie... - Zacząłem dawać Thomasowi powody do bronienia się i oddawania ciosów zadawanych przeze mnie.  
            W pewnej chwili niechcący uderzyłem go w nos, na co zareagował jękiem. Na szczęście tylko lekko się zamachnąłem i nie zaczęła wypływać z niego czerwona maź.
     - Dobra starczy. - Jason ujął moje ramię, a następnie skarcił wzrokiem - Był czas na głupoty, a teraz mamy do załatwienia pewną sprawę. - Bąknął i w kilka sekund opuścił tę część mieszkania. Thomas wstał i razem z Dave'm opuścili pokój.
            Zakładając na siebie jeansy i szarą koszulkę z jakimiś bzdetami, wyszedłem zamykając za sobą drzwi. Zszedłem na dół i ujrzałem, jak reszta domowników czekała na mnie w korytarzu. Dwaj przygotowywali naboje do broni, a Jason obserwował każdy mój ruch.
     - No już, już. - Uniosłem ręce w geście obronnym i ująłem swoją broń, po czym również uzbroiłem ją w naboje jak reszta moich kumpli. - Gotowe! - Uniosłem pistolet i wyszczerzyłem zęby.
            Rozśmieszeni wyszli z domu, po czym weszli do auta, oczekując, aż do nich dołączę. Wsiadając i odjeżdżając z piskiem opon, włączyłem przydatne nam w tej chwili urządzenie do namierzania poprzez numer telefonu. Wpisałem numer, który dostałem na kartce od Dave'a i po chwili ustaliłem konkretny adres. Ustawiłem trasę i odkładając telefon, spoglądałem w boczne lusterko, czy nikt nas nie śledził.
     - Thom, dlaczego musimy go zabić? - Dave szturchnął swojego sąsiada, gdyż obaj siedzieli z tyłu.
     - Dlatego, że z nami zadarł. A jak każdy wie ... - Jason wyprzedził Thomasa i spojrzał na mnie, co oznaczało tylko jedno.
     - Z nami się nie zadziera - Szyderczym głosem dokończyłem.
            Po pół godzinnej jeździe dotarliśmy na opuszczoną działkę za miastem. Opuściliśmy pojazd i rozdzieliliśmy się, aby podejść bliżej. Zbliżyliśmy się do niewielkiej altany i dałem znak, aby przygotować broń. Ujrzałem mężczyznę wyglądającego na mniej więcej dwadzieścia pięć lat. Siedział na ganku i czytał jakąś gazetę, chwilami ujmując spory łyk piwa. Nie powstrzymałem się i wyłoniłem się zza krzaków, wchodząc prosto na jego ganek.
            Facet zerwał się na równe nogi i zaczął się cofać. Dobrze wiedział, kim byłem Już niejednokrotnie wpadliśmy sobie radośnie w ramiona. Jednakże nikt nie spodziewał się, że okazałby się konfidentem i potajemnie zacząłby nas sypać policji.
            Widok jego miny był bezcenny. Był tak bardzo przestraszony, że nie mogłem powstrzymać uśmiechu na swojej twarzy. Odblokowałem broń i uniosłem dłoń zatrzymując w okolicy swojego torsu. Wycelowałem dokładnie w jego serce, ale chłopak zaczął uciekać. Niestety. Tuż za nim pojawił się Bonith.  Wiedział, że nie ma już dla niego żadnej deski ratunku.
     - Słodkich snów, Andre. - Podszedłem do niego i przystawiłem broń do serca. Strzeliłem bez żadnych wyrzutów sumienia, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech świadczący o ponownym zwycięstwie.
            Gdy jego ciało opadło, zwróciłem się do pozostałych, aby coś z nim zrobili. Omijając resztę, wsiadłem do samochodu i wyjąłem telefon, aby sprawdzić, kto próbował przerwać mi robotę.
                  " Jeszcze jeden taki numer, a wszyscy dowiedzą się, kto zabił Christian'a"
Zacisnąłem pięści, a zęby przygryzły wewnętrzną część policzka.
     - Zajebie tego drania! - syknąłem i uderzyłem pięścią w kierownicę.

________________________________________________
Okej, a więc tak.
Dodałam dzisiaj rozdział, ponieważ jutro jak i w niedzielę będę pochłonięta nauką, a w między czasie chciałabym dokończyć kolejny rozdział.
Mała niespodzianka szykuje się w czwartym rozdziale ( ale to tylko tak w skrócie ) 
Bardzo proszę wpisywać wraz z opinią swój nick z TT, to będzie mi łatwiej informować. 
Dziękuję, że nadal jesteście ze mną. 
Mam nadzieję, że i ten rozdział Wam się spodoba i nie będziecie mogli doczekać się następnego, co bardzo pobudza moją wenę. 
Jeszcze raz dziękuję, że jesteście ze mną. ♥ 

                       Czytasz? = Komentujesz : ) 

21 komentarzy:

  1. Justin <3 wyobraziłam Sb to BOSKIE ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to opowiadanie! masz talent ,pisz dalej ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest coś, czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Robi się coraz ciekawiej <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne Cudo aż chce się czytać
    Czekam na następną część
    :) Hehe Może się domyślisz kto pisze

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na następny, mam nadzieję że Amy i Justin się spotkają niedługo *.* @NataliaDrab1

    OdpowiedzUsuń
  7. No i musiałem przerwać moją rozprawkę.
    Chyba poproszę Cie o pomoc.
    Więc...
    Zdziwiło mnie tylko, że policja wzięła ją na komisariat bez rodziców, ale po prostu może czepiam się szczegółów, bo KURWAAAAAA, NIE IDZIE SIĘ PRZYCZEPIĆ do niczego.
    Opowiadanie jest za idealne i widać, ze przemyślane.
    Jak napisałaś o tym szalu to od razu przypomniał mi się Twój szal z pomponami i mi się tak jakoś miło zrobiło.
    Pisz więcej... więcej...
    Już wiem do czego się przyczepie!
    Mała niespodzianka w 4 rozdziale ?
    Ja chce już teraz wiedzieć.
    (pochłonięta nauką, jasne...) czekasz by pograć mi na nerwach <3
    Archemini............

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej, miałam dreszcze przez cały czas kiedy to czytałam, pierwszy raz spotkałam się z opowiadaniem, które nie jest kopią Dangera, a nadal jest w jego stylu :) Nie mogę się doczekać kolejnego! <3 @Love_Castin

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne ♥ Ja chcę więcej rozdziałów. Kocham twoje opowiadanie!
    @valethiane

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem jak Ty to robisz, ale pochłaniam wszystko co napiszesz.
    Nie popełniasz błędów...
    Masakra.
    To jest genialne...
    *___*

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział ,fajnie rozwijająca się akcja piszesz tak że działasz na wyobrażnie poprostu widzę to co czytam .Nie mogę doczekac się dalszego ciagu :)czekam na spotkanie Amy i Justina bo spotkają się prawda? hahaha. Ok!!jest naprawdę boskie pisz dalej bo robi się naprawdę ciekawie♥ pozdrawiam @monikaswaggy

    OdpowiedzUsuń
  12. ZAJEBISTY BLOG, MASZ PRAWDZIWY TALENT <3 PODOBA MI SIĘ BARDZO ROZDZIAŁ, ALE JESTEM NIE ZADOWOLONA, BO CHŁOPAK NAZYWA SIĘ DANGER, TAK JAK W ZNANYM OPOWIADANIU O JUSTINIE :/ ALE NIE LICZĄC TEGO, TO ROZDZIAŁ SUPER I CZEKAM JAK NAJSZYBCIEJ NA KOLEJNY <3
    @DamePalvin

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny, cudowny, boski ♥
    Uwielbiam jak piszesz !

    @agehhh ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. SUPER!!Masz talent dziewczyno.Już się nn nie mogę doczekać *.* Robi się coraz ciekawiej <33
    @ShawtyWaitsForU

    OdpowiedzUsuń
  15. świetne jest i naprawdę wciąga.. mega. xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny, cudowny, genialny, boski... mam dalej wymieniać? *o*
    @swwaggyy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pomyliłam się @swwaggyy_ mądra ja nie zna swojej nazwy :D

      Usuń
  17. Czekam na nn :)
    Boskie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny już nie moge doczekać sie na nastepny ;d

    OdpowiedzUsuń
  19. cuuudowny!! zakochałam sie w nim!! ♥ MeAnd_Bieber_

    OdpowiedzUsuń
  20. 3 rozdział, tak? do tej pory najlepszy jaki przeczytałam. Boże. Opis Amy, komisariatu, przesłuchania: cudowny! Widziałam to wszystko jak w CIA, rewelacja. Nie czepiam się, a więcej takich chcę, ot co! W końcu coś się zaczęło dziać ze śmiercią Chrisa. Przeczuwam, że nie ujawniasz sekretów, bo to tajemnica. Ok, zaczaiłam. Ale teraz mamy Justina. I będę krzyczeć ;) Szanowany gangster, postrach całego miasta, wiszący na listach gończych i bawi się w pistolety z wodą. Rozbraja mnie to. Musisz zbudować jego charakter na zimnego, egoistyczne, bez uczuć drania. Ja tak wyobrażam sobie postać gangstera. I w sumie mało powiedziane dlaczego on taki jest, taka historia skąd się wziął, kim są jego koledzy itp. Ale opis z Amy wymiata na całej linii!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ♥