Amy's POV
Po długiej i wyczerpującej rozmowie z Leslie, powróciłam do
mieszkania. Miałam ochotę spławić ją jak najszybciej i powrócić w objęcia
Justina, ale jeżeli bym tak zrobiła, mogłoby to nie za ciekawie skończyć się
dla naszej dwójki. Leslie potrafiła być chwilami uparta, a tej sprawy nie
potrafiła tak po prostu odpuścić. Za wszelką cenę chciała, abym zerwała ze
swoim nowym kolegą wszystkie kontakty. Niestety, to nie zależało od niej , a ja
nie miałam zamiaru odpuszczać sobie Justina. Był tajemniczy i pociągający i to
sprawiało, że chciałam poznać go jeszcze bardziej i odkryć w nim to, co starał
się ukrywać przed światem.
- Możesz już
wyjść, nie ma jej. - Westchnęłam, opierając się o ścianę w korytarzu.
Oczekiwałam natychmiastowej reakcji z jego strony, ale gdy po
kilku minutach nie zjawił się obok mnie, zdziwiona odepchnęłam się od ściany.
- Justin, co ty
tam robisz? Nie słyszysz jak .... - Weszłam do pokoju i doznałam szoku, przez
co zabrakło mi słów, aby stworzyć dalszą część wypowiedzi.
Okno było otwarte, a jego nie było. Wiatr, który wdarł się do
mojego pokoju, spowodował, że moje ciało przeszyły dreszcze, a myśli ponownie
stały się nerwowe. Podbiegłam do framugi i dłonie oparłam na parapecie.
Wychyliłam się i nie zważając na żadne inne przeszkody, krzyknęłam jego imię z
nadzieją, że zaraz by się zjawił i wszystko wróciłoby do normy.
W odpowiedzi usłyszałam tylko cichy podmuch wiatru. On uciekł.
Zostawił mnie tak po prostu, bez żadnego wyjaśnienia. Przecież Leslie i tak w
końcu by sobie poszła, więc nie miał czym się martwić... Zrezygnowana zamknęłam
okno i nie wiedząc co ze sobą zrobić, usiadłam na łóżku. Wpatrywałam się w mały
wazonik na biurku, a do moich oczu ponownie zaczęły napływać oznaki słabości.
Tak działo się za każdym razem, gdy mój organizm przeżywał niespodziewane
zaskoczenie i kończyło się ono nie po mojej myśli.
- Justin...
dlaczego... - Jęknęłam, po czym bezwładnie moje plecy opadły na dalszą część
łóżka.
Nagle poczułam, jak pod moim karkiem coś uległo zgnieceniu.
Przymrużyłam oczy i ponownie się podniosłam. Odwróciłam się, a dłonią
przeczesałam pościel. W mojej ręce znalazła się karteczka. Myśli przywróciły
się do porządku i nerwowo zaczęłam czytać to, co było na niej zapisane.
" Amando, wybacz, ale chyba doszło
między nami do jakiegoś nieporozumienia. Myślę, że zaszło to za daleko i oboje
powinniśmy o sobie zapomnieć, wiesz dlaczego? Twój wpis. Ostatni wpis w
pamiętniku, uświadomił mi, że nadajemy na dwóch, różnych falach i nie jesteśmy
w stanie się zrozumieć. Nie potrzebuję miłości, a stały związek tylko
pokrzyżowałby moje życie. Nie chcę cię skrzywdzić, dlatego musisz o mnie
zapomnieć. Żyj swoim życiem. Nie przychodź do mnie. To jest moja gra i nie ma w
niej twojego pionka.
Justin "
Czytając to, co napisał Shadow, po moich policzkach zaczęły
niemiłosiernie spływały łzy. Już sam początek ukazał mi negatywny przekaz
informacji. Dlaczego on przeczytał ten cholerny pamiętnik?! Gdyby tego nie
zrobił, nadal czekałby na mnie w tym pokoju i obdarowywałby swoimi czułymi
pocałunkami, który powodowało spokój mych myśli. Wszystko schrzaniłam tym
jednym, głupim wpisem, który napisałam pod wpływem emocji.
- Nie, to nie może
być prawda! - Wrzasnęłam, ujmując swoje włosy i wstałam, po czym ujęłam
pobliskie krzesło i rzuciłam je o ścianę.
Byłam zła na Justina, ale bardziej na siebie. To tylko i wyłącznie
przez moją głupotę on się wszystkiego dowiedział. Owszem znaczył dla mnie dużo
i chyba byłam w nim zakochana, ale dlaczego tak zareagował? Przecież ja nawet
go nie prosiłam o bycie razem, bo też tego nie chciałam...
Nie mogąc znaleźć jakiegoś wytłumaczenia, po prostu zaczęłam
wyżywać się na pobliskich rzeczach. Ujęłam w dłoń jakąś bluzkę i ją podarłam. Z
oczu wypływały mi coraz większe ilości łez, co sprawiało, że czułam się coraz
słabsza. Miałam dość. Miałam dość życia, które na każdym kroku stawiało mi
przeszkody i pokazywało, że byłam zbędna i nikomu nie potrzebna.
Cały czas łudziłam się, że któregoś dnia byłoby mi dane ułożyć
sobie życie, założyć kochającą się rodzinę. A co otrzymuję w zamian? Problemy,
które nie śniły się nawet filozofom. To tylko i wyłącznie dzięki nim jestem
teraz pogrążona w kłopotach. Każde wyjście ciągnie za sobą jakieś problemy
pogłębiające dany kłopot.
Nagle usłyszałam, jak zamek w drzwiach uległ otwarciu, a w progu
ujrzałam nogi ojca. Moje serce zaczęło bić szybciej i z przerażenia pobiegłam
do drzwi od swojego pokoju, wcześniej biorąc do ręki klucz, który spoczywał na
biurku. Zamknęłam je od środka i nie zastanawiając się nad niczym innym,
schowałam się w kącie, po czym otuliłam twarz własnymi rękoma i zaczęłam błagać
Boga o przetrwanie dzisiejszej nocy.
Minęło kilka minut i ojciec zaczął dobijać się do mojego pomieszczenia.
Krzyczał na mnie mimo, że i tak mnie nie widział. Groził, że jeżeli ich nie
otworzę, to je wyważy. Brzmiało to groźnie, ale nie dałam się przestraszyć.
Owszem, bałam się go i tego, co mógłby mi teraz zrobić, ale chciałam to jak
najdłużej przeciągnąć.
W końcu nie wytrzymał i z całej siły je pchnął, co spowodowało, że
znalazł się w moim pokoju. Stanął nade mną, a grymas na jego twarzy zrobił się
zabójczy. Jego oczy wbiły się w moją postać, co wywołało u mnie jeszcze większe
przerażenie niż kilka minut temu. Nie panowałam nad tym wszystkim. Byłam
cholernie zagubiona, a on to wszystko pogarszał.
- Ty mała
gówniaro. - Ujął dłonią moje ramię i nie zważając na nic innego, wyciągnął mnie
na środek pokoju.
Czułam, że to nie będzie miła rozmowa. Życie z nim zapowiadało się
na ciągłe kłótnie i awantury tak naprawdę o nic konkretnego. Nie życzyłabym
takiego ojca nawet najgorszemu wrogowi.
- Czego znowu ode
mnie chcesz, co? - Krzyknęłam, odwracając się w jego stronę.
Cały czas trzymał mnie za ramię, przez co byłam uzależniona od
jego woli. Ścisnął mnie bardziej, a po chwili wziął mocny rozmach. Uderzył mnie
po raz kolejny. Po raz kolejny skrzywdził moje ciało. Tym razem o wiele mocniej.
Poczułam coś okropnego. Zostałam spoliczkowana, a z mojego nosa zaczęła
wypływać krew. Moje nogi się pode mną ugięły i odmówiły posłuszeństwa. Upadłam,
a dłoń przyłożyłam do piekącego miejsca na twarzy.
Chciałam, żeby stąd odszedł. Żeby zostawił mnie w spokoju, ale on
zaczął na mnie krzyczeć. Wiedział o wszystkim. Wiedział, że Justin tutaj był.
Tylko skąd? Przecież on uciekł, zanim zdążył już wrócić. - Ja ci pokażę,
co to znaczy zadzierać z własnym ojcem, ty mała ladacznico! - Ryknął i w tym
samym momencie poczułam niesamowity ból w okolicach tułowia.
Po chwili zorientowałam się, że w ręku trzymał swój pasek od
spodni i z całej siły mnie nim uderzał. Nigdy nie sądziłam, że doszłoby do
czegoś takiego i posunąłby się do tego stopnia.
- Przestań! -
Jęknęłam, zaciskając pięści z bólu, który był przeraźliwy - Zostaw mnie, to
boli!
Na niego nic nie działało. Ponownie uderzył mnie paskiem, a moje
plecy przeraźliwie piekły od zadawanych ciosów. Po chwili jeszcze bardziej
się zdenerwował i ujął mnie za ramiona, po czym rzucił na łóżko. Pragnęłam
zostać sama, ale najwidoczniej los chciał inaczej. Tato złapał moje włosy i
zaczął je ciągnąć, a drugą ręką zjechał do moich majtek, gdyż nadal byłam tylko
w bieliźnie. Co on zamierzał zrobić?
- Zostaw mnie! -
Zaczęłam wierzgać nogami, ale po chwili mi to uniemożliwił.
Byłam na skraju wyczerpania. Nie wiedziałam co zrobić, a strach
zaczął wdzierać się w każdą część mojego ciała. Jego ręką zaczęła obmacywać
najbardziej intymną część mego ciała, co sprawiło mi jeszcze większy ból,
nie fizyczny lecz psychiczny. Czułam się podle. Chciałam pozbyć się tego
uczucia jak najszybciej, ale nie miałam na niego żadnego sposobu.
- Tato! -
Krzyknęłam z nadzieją w głosie, lecz mimo to dalej robił swoje.
Nie mogłam znieść jego dotyku. To, co robił w żadnym stopniu nie
sprawiało mi przyjemności, lecz ból i odrazę. Gdy puścił moje włosy i zabrał
się za zdejmowanie moich majtek, kopnęłam go w czułe miejsce. Puścił mnie i
złapał się za swoje przyrodzenie, dzięki czemu mogłam się szybko uwolnić od
jego obecności. Szybkim ruchem wybiegłam z pokoju i pokierowałam się w stronę
wyjścia. Teraz już miałam tylko jeden plan. Uciec jak najdalej. Nie zważyłam na
to, że byłam w cienkiej bluzeczce i samych majtkach, które po wybiegnięciu z
mieszkania, podciągnęłam do góry. Chciałam pozbyć się jego widoku.
Znalazłam się na klatce schodowej i szybko zaczęłam zbiegać ze
schodów. Nogi mi się plątały, ale jakoś doszłam do drzwi wyjściowych. Było
ciemno i chłodno, ale miałam to naprawdę gdzieś. Po kilku minutach zauważyłam
go za sobą. Rzucił się w pogoń za mną, jak policjant za jakimś mordercą i teraz
nie miałam odwrotu. Pomimo bólu, jaki mi doskwierał, musiałam biec z całych
swoich sił.
Po niespełna godzinnej ucieczce znalazłam się na jakimś polu. Jego
już dawno zgubiłam, ale nie chciałam, aby mnie odnalazł. Pobiegłam jakimiś
dróżkami i dotarłam w zupełnie nieznane mi miejsce. Było strasznie cicho, co
mnie jeszcze bardziej pogrążyło w strachu. Chciałam opuścić to miejsce jak
najszybciej, dlatego wbiegłam na wylaną asfaltem drogę i nie oglądając się za
siebie, pobiegłam wzdłuż niej.
Co chwilę ocierałam swoje łzy, marząc o spotkaniu jakiejś osoby,
która by mi jednak w jakiś sposób pomogła, lecz żadnej nie było mi dane
spotkać. Krzyczałam, płakałam. Byłam załamana swoją sytuacją i tym, że nie
mogłam nic zrobić.
- Pomocy! -
Ponownie krzyknęłam, lecz z coraz mniej wyczuwalną nadzieją w głosie.
Nikt się nie odezwał, a moje nogi już odmówiły dalej
posłuszeństwa. Upadłam na środku drogi i pogrążyłam się w ciemności. Siedziałam
dość długo, a wokół mnie nie było ani jednej, żywej duszy. Mimo swojej odwagi,
która ostatnio dawała o sobie znać coraz bardziej, teraz zanikała. Na jej
miejsce wdarł się strach i przeraźliwe wołanie o pomoc.
I wtedy przed sobą ujrzałam nadjeżdżające auto. Kierowca jechał
dość szybko i gdyby nie mój krzyk, przejechałby mnie. W ostatniej chwili się
zatrzymał i jak opętany wysiadł z samochodu. Pierwsze co dostrzegłam to znajomy
głos, a gdy ujrzałam kim był, ucieszyłam się.
- Justin! -
Krzyknęłam, próbując się podnieść.
Wyraz jego twarzy był nieugięty. Nie wyrażał nic, poza zdziwieniem
oraz szokiem. Rozdziawił usta i nie czekając dłużej, podszedł do mnie. Uklęknął
i wbił swój wzrok w moje oczy, a dłonią ujął mój podbródek.
- Co... Co ty
tutaj robisz? - Mruknął, a w jego głosie po raz kolejny wyczułam zaniepokojenie.
Chciałam mu coś odpowiedzieć, ale nie byłam w stanie. Ujęłam
kawałek jego kurtki i wtuliłam się w niego. Ponownie poczułam odrobinę spokoju
i wiedziałam, że już teraz mój ojciec mnie nie odnajdzie. Justin wziął mnie na
ręce i podszedł ze mną do samochodu. Posadził moje obolałe i wycieńczone ciało
na tylnym siedzeniu, a sam usiadł za kierownicą i nim się spostrzegłam, odpalił
silnik.
Justin's POV
Jak tylko wyszedłem z baru, pragnąłem pójść spać i znaleźć
ukojenie w śnie, gdyż alkohol nadal nie był w stanie zaspokoić moich potrzeb.
Wsiadłem w samochód i pojechałem okrężną drogą do domu, aby przemyśleć sobie
jeszcze kilka ważnych spraw. Lubiłem jeździć z dużą prędkością, więc teraz
mogłem to zastosować w praktyce.
Przez ponad połowę drogi jechałem z prędkością większą niż 140
km/h. Chciałem zostawić wszystkie wątpliwości związane z Amandą za sobą i
zacząć myśleć o załatwieniu Patrick'a, ale nie potrafiłem. Nadal jechałbym z
dużą prędkością, kiedy nagle w oddali dostrzegłem jakąś postać na środku drogi.
Zacząłem hamować i gdy tylko zbliżyłem się do osoby na drodze, zatrzymałem
auto. Wysiadłem i zacząłem w pierwszej chwili krzyczeć na tę dziewczynę, ale po
chwili zamilkłem.
Nie mogłem zrozumieć, że tą dziewczyną była Amanda. Wzięła się tu
znikąd i była sama. Gdy usłyszałem, jak wypowiedziała moje imię, doznałem
lekkiego szoku. Była posiniaczona, a co gorsza była prawie naga. Nie mogłem
znieść tego widoku i uklęknąłem obok niej. Spojrzałem w jej oczy i delikatnie
ująłem opuszkami palców jej podbródek. Jej oczy się szkliły i przeraźliwie
szukały wsparcia w mojej osobie.
- Co... Co ty
tutaj robisz? - Mruknąłem i nawet nie pragnąłem usłyszeć jakiejkolwiek
odpowiedzi.
Wtedy poczułem ją bardzo blisko swojego ciała. W dłoni zacisnęła
kawałek mojej kurtki, a głowę oparła na moim torsie. Nie potrafiłem jej
odtrącić i zostawić tutaj na pastwę losu. Z jakiejś przyczyny musiała się tu
zjawić i prawdopodobnie wiedziałem już jakiej. Wziąłem ją delikatnie na ręce i
podszedłem do samochodu, po czym położyłem ją na tylnym siedzeniu. Obszedłem
auto i usiadłem na swoje miejsce. Zagryzając wewnętrzną część policzka,
pojechałem do domu.
Zatrzymałem się pod garażem i wysiadłem, po czym jej ciało
ponownie znalazło się w mych objęciach. Wszedłem z nią do mieszkania i nie
zważając na porozrzucane ciuchy chłopaków, poszedłem z nią do swojego pokoju.
Tam położyłem bardzo delikatnie na łóżko i przykryłem kołdrą. Włosy, które
opadały na jej posiniaczoną twarz, odgarnąłem na bok i chwilę się przyglądając,
stwierdziłem, że jednak coś dla mnie znaczyła i zostawiając jej liścik, niezbyt
miły, popełniłem błąd. Ona mnie potrzebowała, a ja nie potrafiłem tego
zrozumieć, dlatego pragnąłem się oddalić. Prychnąłem. Oddaliłem się na
niespełna kilka godzin, a ją spotkało nieszczęście i to zapewne z mojego
powodu.
Postanowiłem zostawić ją w spokoju i dlatego opuściłem swój pokój,
gasząc wcześniej światło. Zszedłem na dół i przekraczając próg salonu,
westchnąłem, po czym zdjąłem swoją kurtkę i rzuciłem ją na kanapę, a kluczyki
od auta położyłem na komodzie.
Chciałem tutaj trochę po nich ogarnąć. Wszystkie brudne ciuchy
zaniosłem do łazienki i wrzuciłem do kosza, a potem poszedłem do kuchni.
Przygotowałem każdemu z osobna napój, który pozwoliłby im się jakoś ogarnąć po
kacu, który zapewne będą mieli. Będę musiał z nimi także porozmawiać o tym, co
padło z ich ust dzisiejszej nocy w klubie.
Gdy położyłem szklanki na ławie, dostrzegłem u jednego z nich
dzwoniący telefon. Podszedłem do Jasona i wyciągnąłem jego komórkę, po czym
spojrzałem na wyświetlacz. Nic mi to nie dało, bo ujrzałem, że było to
połączenie od poczty głosowej, ale to nie powstrzymało mnie przed odebraniem.
- Jason,
skarbie... Czekam na ciebie już od ponad dwóch godzin... Miałeś mnie zawieźć na
lotnisko, pamiętasz? Odezwij się w końcu... - Ponownie usłyszałem głos Laury.
Od momentu dowiedzenia się prawdziwego oblicza tej kobiety, po
prostu stała się dla mnie nikim i gdyby nie była w związku z moim przyjacielem,
zabiłbym ją bez żadnych skrupułów. Mimo jej atrakcyjności, była zwykła dziwką,
która szukała sponsora. Tak to odbierałem. Odłożyłem telefon na ławę, po czym
zgasiłem światło i poszedłem na górę, aby wziąć orzeźwiający prysznic.
Wszedłem do kabiny, a po chwili poczułem na swoim ciele pierwsze
krople zimnej wody. Były jak zbawienie. Nie liczyło się już nic, poza
odetchnięciem i po prostu walczeniem z samym sobą. Chciałem zacząć ponownie
myśleć tylko o sobie i o swoich problemach, ale nie potrafiłem tak zrobić od
momentu poznania Amandy. Po prostu nie potrafiłem.
Żel, który spływał po moim ciele, usuwał wszystkie niepewności,
spowodowane zaistniałymi ostatnio wydarzeniami. Zakręciłem wodę, sięgnąłem po
ręcznik i wyszedłem na zewnątrz. W końcu mogłem spokojnie odetchnąć. Wytarłem
się i ściągnąłem z linki czyste bokserki, po czym je ubrałem. Ułożyłem włosy,
ogoliłem się i twarz posmarowałem odpowiednią wodą po goleniu.
Wyszedłem z łazienki i po chwili ponownie przed moimi oczyma
ukazała się Amy, śpiąca na moim łóżku. Zamknąłem po cichu drzwi i podszedłem do
niej. Usiadłem na brzegu i dłonią przejechałem po jej ręce. Wzdrygnęła się, co
spowodowało, że automatycznie zabrałem dłoń, nie chcąc jej obudzić.
- Odpocznij... -
Mruknąłem i wstałem, po czym usiadłem na fotelu, nogi oparłem na ławie i
przymknąłem oczy, aby zasnąć.
Mimo swojego wyczerpania, nie mogłem zmrużyć oka nawet na pięć
minut. Cały czas pragnąłem chronić Amy i być przy niej cały czas. Nie sądziłem,
że tak bardzo się w nią wkręciłem... Najwidoczniej popełniłem ogromny błąd,
który teraz będę musiał naprawić. Będę musiał zacząć podejmować jakieś
konkretne decyzje, które nie będą sprawiać jakiś komplikacji w moim i w jej
życiu.
Już nawet wiedziałem, od czego powinienem zacząć. Musiałem
zrozumieć, że nadal posiadałem w sobie uczucia i teraz przyszła pora na to, aby
je ukazać. Czy mi się to podobało? Możliwe, że tak, ale nadal musiałem się
pilnować. Nie mogłem stać się romantycznym chłopakiem, kupującym kwiatki i
czekoladki. Dla mnie liczyła się broń, zabawa, alkohol i ... Amanda.
Z namysłu wyrwało mnie przenikliwe światło, które pojawiło
się na zewnątrz. Wstałem i podszedłem do okna od prawej strony. Niby nikogo nie
było, ale w pewnej chwili dostrzegłem, jak w pobliskich krzewach coś zaczęło
się ruszać. Warknąłem pod nosem i odszedłem od okna. Wyjąłem ze swojej komody
broń i ją odblokowałem, po czym zszedłem na dół. Wzrokiem badałem każdy kąt
domu, aż w końcu dotarłem do drzwi frontowych. Przekręciłem zamek i je
delikatnie otworzyłem, po czym wysunąłem broń.
Nikogo nie było, ale to nie dało mi jakiejś satysfakcji.
Wyszedłem na taras, a potem zszedłem schodami na podwórko. Usłyszałem szelest,
który wydobywał się z owych krzaków. Pokręciłem głową z uśmiechem na twarzy i
zbliżyłem się do osoby, która najwyraźniej miała jakiś interes do mnie.
- Kogo my tu
mamy... - Zaśmiałem się, gdy wyjąłem zza krzaków Leslie.
Przyjaciółka Amandy była na moim terenie i najwidoczniej nie
wiedziała, co się z tym wiązało. Zmierzyła mnie wzrokiem, a potem zaczęła się
szarpać. Szarpnąłem nią i rzuciłem o podłogę, przystawiając pistolet do jej
skroni.
- Czego tu
szukasz, co? - Wycedziłem przez zaciśnięte zęby i naparłem bronią o jej czoło.
Dziewczyna lekko się przestraszyła, ale nadal obdarowywała
mnie srogim spojrzeniem, które miałam w głębokim poważaniu.
- Masz
zostawić ją w spokoju! Amanda nie jest dla ciebie! - Syknęła, wierzgając
nogami.
Parsknąłem. Ona mnie rozśmieszała. Nie wiedziała, co
było między nami, tylko od samego początku zakładała jedną wersję wydarzeń i
dalej brnęła w to gówno. Musiałem coś z tym zrobić. Ująłem ją za koszulę, po
czym podniosłem i spojrzałem prosto w oczy.
- Słuchaj,
jeżeli jeszcze raz wpierdolisz się w moje życie i moje sprawy, to przysięgam,
że cię zabiję. I nie myśl, że Amanda mnie przed tym powstrzyma - Warknąłem po
czym przejechałem pistoletem po jej włosach - Jesteś zwykłą szmatą i radziłbym
ci, abyś zniknęła z mojej drogi. - Pchnąłem ją i się odwróciłem, po czym
zniknąłem w swoim mieszkaniu.
Nie chciałem prowadzić z nią jakiejś
dyskusji, więc uznałem, że takie rozwiązanie byłoby najlepsze. Zerknąłem przez
okno i dostrzegłem, jak Leslie opuszczała moją posesję. Zaśmiałem się pod nosem
i odwróciłem.
________________________________________________Jak moje Misiaczki kochane?
Chciałam Wam ogłosić, że od dzisiaj jestem na Waszą wyłączność, bo moja praca na lotnisku dobiegła końca.
Piszcie, pytajcie - jestem do Waszej dyspozycji :)
A co do rozdziału....podoba się? :)
+ Mam nadzieję, że zwiastun obejrzeliście ♥
@AudreeySwag
CZYTASZ?! :) = KOMENTUJESZ!! ♥
o matko co za gnojek z jej ojca
OdpowiedzUsuńi ten jełop też się zachował jak idiota
ale emocje hahaha tyle w jednym rozdziale dhaisohdsiahdoa
jejku! cudowny ♥ jak dobrze,że on ją znalazł aww ♥ to takie rctvbyunjmikujnbyhgtfvcr ♥ czekam na kolejny ;**
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak Jus zareaguje jak zobaczy jej rany po tym pasku (bo na bank jakieś zostaną)
OdpowiedzUsuńw momencie jak on się do niej dobierał zaczęłam się drzeć uratuj ja Justin, hahaha
Rozdział genialny :)
@soodrew
Genialne skarbie <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ! ;)
o matko jej ojciec chcial ja zgwalcic ?! boze to straszne.... :c
OdpowiedzUsuńale ...ciesze sie ze jus sb wreszcie cos uswiadomil... czekam ;**
Cudowne, swietne, fantastyczne. Pelne emocji. Brak slow na tego idiote jej ojca, !!! Czekam na nn ;) //@NoughtyButNice3
OdpowiedzUsuńboże jak to czytałam myślałam że jej ojcec ją zgwałci..i cieszę się ze tego nie zrobił :) No i Justin jest taki opiekuńczy. Dla mnie było prawdopodobne że dzisiaj się nie spotkają a tu takie buum no i jeszcze miło..dziękuję że to piszesz ! <3 Zapraszam do mnie ! Niedługo zaczną pojawiac się rozdziały :) http://second-vistage.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMOJA OPINIA POZOSTAJE NIEZMIENNA!
OdpowiedzUsuńKOCHAM TWÓJ STYL PISANIA I TO ILE SERCA W TO WKŁADASZ!
Kocham Cię xx
Wiktoria.
nooo rewelacja
OdpowiedzUsuńNie lubie jej ojca. Jak można takie rzeczy robić własnemu dziecku?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny świetny rozdział. ;)
Omg!!!
OdpowiedzUsuńBoskieee <3 kiedy nastepny rozdzial ? <3
OdpowiedzUsuńBoże, cudny, jej ojciec jest zwykłym chujem :/ <3
OdpowiedzUsuńłał , po prostu ZAJEBISTE !!!!!! czekam nie cierpliwie na nn rozdział :)
OdpowiedzUsuńO rany! Ale się porobiło!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Justin spuści jej ojcu porządny wpierdol! :P
Świetny rozdział!
@ameneris
No i teraz Justin powinien da wpierdol jej ojcu ;x a jej przyjaciółka to nie wiem co tak buszuje :D ale według mnie nie powinien jej tak grozićć. ;/
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, dopiero zaczęłam .. ale mam nadzieję że się zainteresujesz :)
http://thought-of-you-jb.blogspot.com/
Super rozdział jak i poprzedni. Boże jaki jest ten ojciec. Przyjaciółka dowala. Pamiętniki wszystko psują. Nieźle. Czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńostatni-wdech.blogspot.com
~ @sweetolcia
świetny był 22 rozdzial nie spodziewałam się tego co zrobił jej tata
OdpowiedzUsuńTyle w jedym rozdziale ! bosko <3 Teraz gdy Justin zobaczy jej blizny bo biciu ojca powinnien się tak wkurwić i mu wpierdolić za to wszystko...miał by za swoje ! Genialnie piszesz :> Dodawaj jak najszybciej następny bo ja tu umrę *.*
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że ja TO uwielbiam!
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na Twój kolejny pomysł! ♥
Elise
SUPER czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńAle chamem okazał się jej ojciec, mam nadzieję że Justin spuści mu niezłe wpierdol za to co zrobił Amy,zasłużył na to. Wspaniałe emocje czuć w tym opowiadaniu widać ile serca w nie wkładasz,uwielbiam to:* Kocham cię <3 twoja wierna czytelniczka @monikaswaggy
OdpowiedzUsuńawww cudowny...
OdpowiedzUsuńmiałam straszne ciarki na ciele, gdy czytałam tą scenę jak jej ojciec ją bił i w ogóle... masakra..
z niecierpliwością czekam na nowy
@magda_nivanne
hvhjdfgvfjdv dodaj jak najszybciej nowy,kc <3
OdpowiedzUsuńŁał, aż przeżywałam te emocje razem z bohaterami. No i nareszcie jestem na bieżąco, bo w końcu udało mi się znaleźć chwilę by nadrobić :) rozdział świetny!
OdpowiedzUsuń@like_goldstone
omomom jak o 2 w nocy czytam twoje opowiadanie to znaczy ze jest bardzo dobre XD haha czekam na następny C: xx
OdpowiedzUsuń@janoskiansJB_1D
neżle zakręcony rozdział nie spodziewałam się tego po jej ojcu :/
OdpowiedzUsuń