sobota, 10 sierpnia 2013

~ Rozdział dwudziesty czwarty


Amy's POV

                 Nie spałam długo. Po kilkuminutowym wierceniu się po naprawdę wygodnym łóżku, obudziłam i nie wiedziałam, co miałam ze sobą zrobić. Byłam sama w dość dużym pokoju. Na dodatek wszystko mnie bolało, a rana na plecach nie dawała mi spokoju. Czułam się wykorzystana. Przeklinałam w myślach swojego ojca. Pragnęłam, aby za to wszystko zapłacił. Ale najgorsze było to, że musiałam się jeszcze z nim trochę pomęczyć. Musiałam jeszcze dzisiejszego dnia wrócić do domu, do niego. Inaczej skazałabym nie tylko siebie, ale i Justina na ciągłe kłopoty. A tego już nie chciałam mu fundować.
                 Nie mogłam już dłużej wysiedzieć. Po chwili wstałam i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Na półkach stały jakieś ramki ze zdjęciami, a obok nich spore, czarne pudełka. Na jednym zdjęciu widniał mały chłopczyk jadący na rowerze, a za nim stała jakaś kobieta. Najwidoczniej to musiał być  Justin ze swoją mamą. Wyglądał przeuroczo. Był bardzo ślicznym dzieckiem i naprawdę bardzo podobnym do swojej matki. Oboje posiadali takie same, pełne radości uśmiechy. Ciężko westchnęłam z delikatnym uśmiechem na twarzy. On kiedyś taki nie był i to mnie pocieszyło. Wiedziałam, że gdzieś, na samym dnie, żyła miłość w jego sercu i moim zadaniem, było ją odkopać i pozwolić ujrzeć światło dzienne. Tak, jak kiedyś.
                 Pokierowałam się wzdłuż meblościanki, która była koloru siwego i bardzo ładnie komponowała się z kolorem ścian. Natknęłam się na bardzo dużą ilość książek. Przejechałam palcem po ich rogach i losowo wybrałam jedną, aby odczytać jej treść. Wyjęłam ją, przetarłam okładkę i otworzyłam na stronie, która była zaznaczona czerwoną karteczką. Wytężyłam wzrok i odczytałam podkreślone flamastrem fragmenty.

" Twoja ofiara nie może pozostać bez niewiedzy w trakcie umierania. Najlepiej wykrzyczeć jej wszystko w twarz, zadając ostatni cios nożem, bądź strzelić z bardzo bliskiej odległości prosto w skroń. "

" Pozostań bez żadnych emocji na twarzy. Pokaż swoją obojętność. Ujawnij także swoją fascynację do zabijania. Szyderczy śmiech, szkliste oczy i bardzo dobrej jakości broń podniesie twój wizerunek. "

                 Byłam tym wszystkim zszokowana. Nigdy nie sądziłam, że istniały specjalne książki dla seryjnych morderców. Tam był najmniejszy szczegół, jak prawidłowo ułożyć osobę po zabiciu, jak zatrzeć ślady... Czytając to, czułam, jak przez moje ciało zaczęły przeszywać się dreszcze spowodowane strachem i tak płytką niewiedzą, jaką posiadałam na ten temat. Odłożyłam szybko książkę na swoje miejsce i poszłam dalej, porzucając myśli i wyobraźnię, która uruchomiła się bardzo szybko i nie miała problemu z wyobrażeniem sobie tego.
                 Podeszłam do biurka i usiadłam na krześle. Wszędzie walały się jakieś notatki, wyrwane kartki z książek, płyty i lista osób, które chciał zabić. Nie chciałam ponownie czytać tych bzdur, więc zabrałam laptopa i poszłam z nim na parapet. Marzyłam o posłuchaniu muzyki. Ona zawsze wyciszała mój organizm i pomagała zaakceptować rzeczywistość. Gdybym miała swój telefon, nie musiałabym używać jego rzeczy.
                 Usiadłam na nim wygodnie, a laptopa usadowiłam na swoich nogach. Przejechałam po nim dłonią, a potem otworzyłam go i uruchomiłam. W napięciu oczekiwałam, aż system się uruchomi, bo nie wiedziałam, czego mogłam spodziewać się na tapecie. No i w końcu się doczekałam. Ujrzałam leżącego faceta pośrodku jakiejś polany. Był cały we krwi. Parsknęłam pod nosem.
         - I na co ja liczyłam... - Mruknęłam  i jak najszybciej otworzyłam przeglądarkę, aby pozbyć się tego widoku.
                 Pierwsze co, to weszłam na YouTube.pl i wpisałam tytuł ulubionej piosenki, która pomagała mi wyzwolić swoje emocje. Gdy usłyszałam jej tekst w głośnikach, lekko się rozluźniłam. Wydarzenia z ostatniej nocy poszły w niepamięć. Otworzyłam nową kartę i przejrzałam wzrokiem zakładki. Nie sądziłam, że Justin... że on wchodził na strony z... Westchnęłam.
                 Nie wiedziałam, co mogła oznaczać nazwa takiej strony, ale skojarzyło mi się to z policją. Podchodziło mi to pod jakąś kartotekę... Przecież to właśnie mógł być jego kod. Kod, który dostaje każdy więzień. Zaciekawiona kliknęłam w ową stronę i nie musiałam długo czekać. W natychmiastowej reakcji ujrzałam przed sobą zdjęcie Justina z kodem, a obok były jego wszystkie dane. Wzrost, waga, kolor oczu, rodzina, nawet jego ksywka i nazwa gangu...  Nie sądziłam, że jego gang ma nazwę, a jednak. Nazywali się " Insiders"  Co znaczyło nic innego, jak " Wtajemniczeni". Wydało mi się to oryginalne...  Poniżej znajdowały się jego wykroczenia. Było ich kilka i nie dowierzałam w fakt, że jeszcze nie został zamknięty... Nie myliłam się. To była strona policji, do której miał dostęp. Tylko... jak? Przecież musiały być jakieś blokady...
                 Wtedy wszedł do środka. Nie spojrzałam na niego, bo byłam jak porażona prądem - nie wiedziałam jak się odezwać. Justin podszedł do mnie i oparł dłonie na brzegu parapetu, po czym wbił we mnie swój wzrok i dłonią przejechał po moim udzie.
                 Zadał mi pytanie. Owszem, chciałam na nie odpowiedzieć, ale tutaj nie potrzebne były słowa. Odwróciłam urządzenie i pokazałam mu stronę z jego danymi. To wyrażało więcej, niż słowa. Zerknęłam na niego, ale jego twarz nie wykazywała żadnych emocji. Był przyzwyczajony do tej strony, bo zareagował na nią z bardzo dużą obojętnością.
                 Zsunęłam się z parapetu i objęłam go. Byłam w nim zakochana i nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że jeżeli jeszcze raz coś wywinie, zamkną go.
         - Oni mogą ciebie zamknąć... - jęknęłam.
                 Odebrał to jednoznacznie. Ujął mnie w pasie i do siebie przyciągnął, po czym zaczął składać czułe pocałunki na szyi. To było takie kojące i odprężające... I dlaczego tak już nie mogło być na zawsze?
         - Nie zamkną mnie... - Mruknął, zagryzając płatek mojego ucha.
                 Jego szept był bardzo pociągający. Nim się zorientowałam, pocałował mnie. Poczułam wręcz w swoim żołądku falę latających motyli, a przez moje ciało przewędrowało stado dreszczy. Wtuliłam się w niego, ukazując swoją słabość do jego osoby. Zacisnęłam uścisk i powiedziałam te dwa, najważniejsze słowa w życiu.
         - Kocham cię.
                 Nie liczyłam na to samo z jego strony. Chciałam, aby po prostu wiedział, że darzyłam go prawdziwym uczuciem i z każdym dniem, z każda kolejną akcją ona się pogłębiała, a nie malała. Ciężko westchnął, jakby nie wiedział co powiedzieć, a potem poczułam jego dłoń na swoich włosach. Gładził je delikatnie, a potem skierował mnie do łazienki, podając jakieś ubrania. Zgodziłam się i gdy tylko znalazłam się w łazience, spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Ja... Nie poznawałam siebie. Moje włosy były potargane, miejscami posklejane. Siniaki były odpychające. Mimowolnie dotknęłam swojej szyi i z przerażeniem w oczach przyglądałam się swoim obrażeniom. Byłam taka... brzydka... Osunęłam się na podłogę i zaczęłam płakać. Byłam zdruzgotana tym, co ujrzałam przed chwilą. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego mój własny ojciec mnie w taki sposób potraktował.

Justin's POV

                 Po rozmowie z chłopakami, doszedłem do wniosku, że przy najbliższej okazji będziemy musieli zakupić nowy sprzęt. Miałem zamiar go kupić z pieniędzy za dom, który sprzedała matka Amandy, ale jak na tę porę pieniędzy jeszcze nie dostałem. A umowa była inna.
         - Jason, co z tymi pieniędzmi od Laury? - Warknąłem z odrazą w głosie.
                 Dwudziestolatek zagryzł wargę i gwałtownie wstał, po czym opuścił pokój. Nie wiedziałem, co go tak zdenerwowało. Czyżby pojawiły się jakieś komplikacje? Nie. Szybko odrzuciłem tę myśl. Miałem tylko dwa dni na załatwienie tak dużej ilości pieniędzy.
                 Rzuciłem na ławę teczkę od Thomasa i ponownie poszedłem do swojego pokoju. Miałem nadzieję, że Amanda nadal spała, bo chciałem pobyć chwilę w samotności i wyjść gdzieś. Uchyliłem drzwi i wszedłem do środka, po czym zerknąłem na swoje łóżko. Było puste. Zmarszczyłem brwi i zacząłem rozglądać się po pokoju. Ujrzałem ją siedzącą na parapecie z laptopem na kolanach. Parsknąłem pod nosem i podszedłem do niej, opierając ręce na brzegu parapetu.
                 Spojrzałem w jej oczy i ujrzałem w nich przerażenie. Zacisnąłem wewnętrzną część policzka i opuszkami palców przejechałem po jej udzie. Zawiesiła swój wzrok na mojej dłoni i cicho jęknęła. Jej oddech stał się nierówny, a ja zupełnie nie wiedziałem dlaczego.
         - O co chodzi? - Spytałem płytkim głosem.
                Amy nic nie odpowiedziała, lecz po chwili ukazała mi stronę, na której wyświetlały się moje dane z kartoteki policyjnej. Możliwe, że była zdziwiona skąd to znalazło się w moim komputerze, ale każdy gang, każdy... zabójca, musiał posiadać takie rzeczy, aby wiedzieć, na ile może sobie pozwolić. Gdybym tego nie miał i nie pilnował swojego tyłka, już dawno zostałbym skazany na dożywocie za śmiertelne pobicia, zabójstwa, kradzieże i pogróżki. Zresztą to samo byłoby z Jasonem, Dave'em czy Thomas'em. Oni także posiadali to w swoich komputerach.
         - Oni mogą ciebie zamknąć... - Chlipnęła nagle i zsunęła się z parapetu, po czym mnie objęła.
                 Zagryzłem swoje wargi i objąłem ją wokół bioder. Przyciągnąłem ją do siebie i delikatnym ruchem odgarnąłem jej włosy. Zbliżyłem swoje usta do jej szyi. Złożyłem na niej delikatne, lecz mokre pocałunki.
         - Nie zamkną mnie... - Szepnąłem, zagryzając płatek jej ucha.
                 Poczułem na jej ciele dreszcze, które były dla mnie czymś fascynującym. Ona rozpływała się pod wpływem mojego dotyku. Uśmiechnąłem się na samą myśl o tym i pocałowałem jej usta. Ta dziewczyna mnie uszczęśliwiała i zaczynała prowadzić w nieznane mi dotąd lądy, które były mi potrzebne do tego, bym stał się lepszym człowiekiem. Jednakże blokady, które nadal we mnie tkwiły nie potrafiły odejść...
         - Kocham cię... - Jęknęła i wtuliła się w mój tors, jeszcze bardziej zaciskając w uścisku.
                 Nie wiedziałem co powiedzieć. Nie byłem gotowy na takie wyznanie, bo nie wiedziałem, czy naprawdę ją kochałem. Nie chciałem jej skrzywdzić, nie zasługiwała na to. Ciężko westchnąłem i pogładziłem dłonią włosy. Potrzebowałem czasu, aby ją pokochać.
         - Może idź się wykąpać, co? A ja zrobię ci jakieś śniadanie. - Mruknąłem i nie oczekiwałem na jej reakcję.
                 Pchnąłem Amandę w stronę łazienki, a po chwili podałem jej jakąś bluzkę i spodnie od dresu. Sam ubrałem jakieś spodenki i koszulkę, po czym zszedłem na dół i tam zacząłem przyrządzać kanapki dla dziewczyny.
                 Gdy skończyłem, zaniosłem je do pokoju, biorąc wcześniej teczkę z salonu. Zająłem się swoimi sprawami. Najpierw chciałem uporządkować historię z życia McCann'a. Każdy detal musiał być przeze mnie sprawdzony i odpowiednio przeanalizowany. Od tego zależała nasza przyszłość.
                 Nagle usłyszałem płacz. Nie musiałem się długo zastanawiać, do kogo on należał. Wstałem i zbliżyłem się do drzwi od łazienki, która była w moim pokoju. Zapukałem i zapytałem, czy potrzebowała pomocy. Odpowiedziała mi ciszą. Nadal płakała, a ja nie chciałem tego. Już dość wycierpiała. Warknąłem pod nosem i wyjąłem z komody zapasowy klucz od łazienki. Podszedłem z nim do drzwi i przekręciłem go w dziurce. Otworzyłem drzwi.
                 Amanda siedziała pod prysznicem i płakała. Podszedłem do niej i ukucnąłem naprzeciw niej. Ująłem dłońmi jej łokcie i razem z nią wstałem. Podniosłem lekko jej podbródek i zajrzałem w jej oczy.
         - Dlaczego płaczesz? - Zapytałem spokojnie.
                 Rozchyliła usta, a po chwili zaczęła mi mówić to, co czuła sama do siebie. Nie była w stanie spojrzeć w swoje odbicie i siebie taką zaakceptować. Była ogarnięta paniką i strachem przed przyszłością, czułem to w jej głosie. Czułem jak błagała o pomoc.
         - Uspokój się. - Nadal wpatrywałem się w jej piękne oczy - Dla mnie jesteś śliczna, pamiętaj. - Przejechałem kciukiem po jej policzku - A siniaki kiedyś zejdą. Wszystko się zagoi. - Ująłem ją w talii i lekko do siebie przyciągnąłem.
                 Wtuliła się we mnie i nie potrafiła przestać płakać. To było dla mnie trudne. Jak miałem pracować, skoro musiałem zajmować się uspokajaniem dziewczyny, która nie była mi obojętna?
         - Proszę, umyj się. To cię odpręży. - Musnąłem jej policzek - Potem się zobaczy. Czekam na ciebie w pokoju ze śniadaniem. - Dodałem z lekkim uśmiechem.
                 Zostawiłem ją samą i wróciłem do swoich papierów. Ciężko było mi się skupić. Cały czas miałem w głowie ją i uczucia jakimi ją darzyłem. Czasami działała mi na nerwy, ale wiedziałem, że to tylko chwilowe. Musiałem się przyzwyczaić do tego stanu rzeczy. Nigdy wcześniej nie okazywałem żadnej kobiecie tyle delikatności i czułości. Zawsze była jedna laska na jedną noc. To wszystko...
         - Justin, mamy problem. - Do środka wszedł Jason.
                 Zerknąłem w jego stronę. Był zdenerwowany i rozdrażniony. Nawet nie zapukał, co w jego przypadku było rzadkością. 
         - Co jest? - Wstałem i zbliżyłem się nieco.
                 Chłopak nie wiedział jak zacząć. Pierwsze co zrobił to wyjął paczkę papierosów i wyjął jednego. Zapalił go i potem zaproponował mi. Wziąłem od niego papierosa, również zapaliłem i oczekiwałem, aż zacznie gadać co było na rzeczy.
         - Laura jest z naszym wrogiem. - Syknął, wypuszczając z ust dym.
                 Gdy tylko usłyszałem jego zdanie, zachłysnąłem się durnym papierosem. Zacząłem kaszleć, ale po chwili wszystko wróciło do normy.
         - Z Mccann'em? Kurwa, jak to?! - Rzuciłem.
         - Nie wiem, stary. Chce nas załatwić, bo chcieliśmy od niej pieniędzy. Mało tego - uniósł palec - Powiedziała mu o tobie i Amandzie. Także teraz... - Zawiesił głos i spojrzał na mnie dzikim wzrokiem - Mamy przejebane, wiesz o tym? - Zaciągnął papierosa.
                 Zacisnąłem usta w cienką linię. Wpadliśmy w niezłe bagno i najgorsze w tym wszystkim było to, że nie znaliśmy żadnego, mądrego rozwiązania jak z tego wyjść bez utraty któregoś członka. Każdy z nas miał obawy przed taką sytuacją i obrotem sprawy, ale nikt z nas nie sądził, że to by nastąpiło. Teraz znaleźliśmy się w sytuacji podbramkowej.
         - Wiem i dlatego musimy coś wymyślić. - Warknąłem, siadając na kanapie i ujmując w dłonie tablet - Musimy go kurwa zabić!
                 Jason zacisnął pięści. - Ważniejszym priorytetem dla ciebie jest Amanda. Musisz jej pilnować, rozumiesz? Ona za dużo o tobie wie, za dużo ma z nami wspólnego. Jeżeli jej matka ją zabierze, będziemy udupieni. - Dodał, siadając przy mnie.
                 Znowu miał rację. Miał duże doświadczenie w tym biznesie i wiedział, czym groziło takie rozwiązanie sprawy. Ofiarowałbym się jemu, gdyby zechciał zabić Amandę. Wiedziałem, że tak bym zrobił, bo ta dziewczyna zawładnęła moim sercem. Po prostu nie byłem w stanie tego przyznać samemu sobie jak i jej. Nie potrafiłem i nie byłem gotowy, aby powiedzieć " kocham cię" jej prosto w oczy, ale brałem pod uwagę to rozwiązanie.
         - Jadę z Thomas'em do Bill'a. Jedziesz z nami? Będziesz nam potrzebny. Musimy go zabić, bo i tak nie zdobędziemy tych pieniędzy. - Syknął, pocierając dłonią o swoje spodnie.
                 Kolejna akcja? Tak. Potrzebowałem tego. Bez namysłu wstałem, zdjąłem spodnie i koszulkę, po czym założyłem inne, specjalne ciuchy na takie okazje. Wyjąłem broń z komody i włożyłem kilka pocisków. Spojrzałem w jego stronę, jednocześnie chowając broń do tylnej kieszeni.
                 Wstał i spojrzał na mnie, po czym sprawdził czy również posiadał naboje w broni. W między czasie napisałem krótki liścik do Amy.    
        - To w drogę. - Rzuciłem, wychodząc pierwszy, gdy Jason dał znak, że wszystko gotowe.
                  W tej chwili zupełnie nie miała dla mnie znaczenia dziewczyna, która siedziała w łazience i nie wiadomo, czy w ogóle przestała płakać.  Pragnąłem kogoś zabić, wyżyć się na kimś. Teraz miałem do tego idealną okazję. Pragnąłem ukojenia i odnajdywałem to w zabijaniu.
___________________________________________________________
Postanowiłam zrobić Wam niespodziankę i dodać dzisiaj 24 rozdział :)
Zadowoleni? Zawiedzeni? :)
Jak Wam się podoba opowiadanie na tym etapie? :)
Pozdrawiam, Audrey ♥

                                   CZYTASZ?! = KOMENTUJESZ!! 

25 komentarzy:

  1. ajkahdjsagdjkhsahd *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. To opowiadanie zdecydowanie jest moim ulubionym < 3. Kocham je baardzo, bardzo mocno i oczywiście ciebie :). Rozdział jak zwykle wspaniały :)
    @awmycanadianboy

    OdpowiedzUsuń
  3. Powtórzę się ale napiszę to po raz kolejny cudowny rozdział, cudowne opowiadanie. Uwielbiam Justina kiedy jest taki czuły dla Amandy <3.... problemy zaczynają się komplikować ale mam nadzieję że sobie poradzą i wyjdą z nich bez własnych ofiar.Czekam na kolejny rozdział :-) Kocham Cię bardzo <3
    @monikaswaggy

    OdpowiedzUsuń
  4. ohohho no ciekawe ciekawe co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  5. aw♥ cudowny*.* Boże jakie to realistyczne i wgl fffffvfgbhjnub;* czekam na nn ;*♥ /@PolishSweety

    OdpowiedzUsuń
  6. Cholerny idiota, miał iść ją pocieszać a nie się wyżyć, ona nie ma nikogo, pewnie jeszcze wróci do ojca, który znowu ją pobije i pewnie zgwałci. Ehhh

    OdpowiedzUsuń
  7. Vjddxtckbicdcyckbtxrvuvivtfr chce kolejnyyy!!! ;) xx @janoskiansJB_1D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny, nawet bardzo zadowoleni, ze dodalas. Czekam na nn ;) //@NoughtyButNice3

    OdpowiedzUsuń
  9. uwielbiam gdy on jest taki czuły :3
    nie spodziewałam się, że Laura przejdzie na 'złą stronę' :o
    kocham to opowiadanie i Ciebie <3
    Wiktoria.

    OdpowiedzUsuń
  10. no jest dobry :D tylko żeby ta akcja się źle nie skończyła -,- a rodzina Amandy jest fałszywa i okropna ;x czekam nn <3
    i zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam na mm :)podoba mi sie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. no oczywiście, że zadowoleni kochana ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. hdhjjrjxrykjxm xxxxxyjk :)
    Patrz, tyle jestem w stanie napisać, ponieważ nie myślę trzeźwo- Sama to rozumiesz:) Rozdział jest świetny!
    Elise

    OdpowiedzUsuń
  14. O MOJ BOŻE TO JEST BOSKIE!
    @soodrew

    OdpowiedzUsuń
  15. NAPISZ DO MNIE NA TWITTERZE @cojestkurwa MUSZĘ SIĘ CZEGOŚ PILNIE DOWIEDZIEĆ, PROSZĘ PROSZĘ! CZEKAM! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. o Boże. świetnie. boskie. fantastyczne . jedna z najlepszych historii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapomniałam się podpisać ;d
      @magda_nivanne

      Usuń
  17. Super rozdział! Jest to jedyne polskie ff o JB, ktore mnie tak wciągnelo. Nie ihr sie doczekać nn ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. świetne <3 czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. urzekło mnie to opowiadanie, tyle akcji, tyle emocji!
    KOCHAM !

    OdpowiedzUsuń
  21. !!!!! To jest cudowne!!! @ElizaRychla

    OdpowiedzUsuń
  22. niesamowite *_* ej oby nic sie nie stało

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ♥