środa, 10 lipca 2013

~ Rozdział siedemnasty




               Obudziłam się w swoim łóżku. Leniwie przetarłam dłonią oczy, po czym ujrzałam jak zegarek wskazywał prawie jedenastą. Przeciągnęłam się i wstałam, a następnie odsłoniłam roletę. Zamiast promieni słońca, za oknem ujrzałam ulewę, a wiatr wiał niemiłosiernie. No cóż... byłam zmuszona, aby przyzwyczaić się do faktu, że lato dobiegało końca i razem z tym kończyła się nasza przerwa od szkoły.
               Ujmując kubek z jakimś sokiem, upiłam spory łyk napoju i tym samym opróżniłam jego zawartość. Przeczesałam dłonią włosy i pozbyłam się niepotrzebnej gumki. Rozczesałam je, wsunęłam na głowę szarą opaskę i same się ułożyły. Z szafy wyciągnęłam brązowe rurki, a do tego dobrałam czarną koszulkę. Na to naciągnęłam bluzę i wyszłam ze swojego pokoju.
       - Cześć tato. - Delikatnie się uśmiechnęłam, gdy ujrzałam jak przyrządza coś w kuchni.
               Kto jak kto, ale on zawsze robił najlepszą jajecznicę na świecie. Nie wiedziałam co takiego do niej dodawał, ale zawsze wychodziła mu idealnie. I tym razem także, gdyż jej zapach roznosił się prawie po całym mieszkaniu.
       - Cześć, mam nadzieję, że jesteś głodna... - Na stole postawił talerz z rumieniącymi się jajkami, szczypiorkiem, jakaś kiełbasą i innym, nieznanym mi dodatkiem.
               Na sam widok tego smakołyka, aż ślina utknęła mi w gardle i bez wahania zajęłam miejsce przy stole, oczekując, aż tato do mnie dołączy. Usiadł tuż obok mnie, podał widelec oraz dwa kawałki chleba. Jedzenie po prostu rozpływało się w ustach.
       - Córciu, co się wczoraj stało, hmm? - Mruknął, spoglądając na mnie spode łba.
               Cicho westchnęłam, a gdy połknęłam to, co miałam w ustach, spojrzałam na niego. Tym razem chyba nie warto było kłamać. Ale... Jedno kłamstwo w tą czy w tą już nie robiło różnicy...
       - Po prostu zawiodłam się na Leslie... Zrobiła coś, co mnie zabolało i nie wytrzymałam... Przepraszam cię za wczoraj. - Szybko uciekłam wzrokiem, aby nie ukazać swojej niepewności.
               Przyglądał mi się jeszcze przez chwilę, a gdy zjadłam zabrał mój talerz, po czym go umył. Oparł się o umywalkę, a z kieszeni wyciągnął jakąś karteczkę, którą wsunął pod moją leżącą dłoń na stole.
       - Co to jest? - Zapytałam, ujmując ją.
               Na kartce była napisana jakaś nazwa ulicy. Była mi bardzo znana, aczkolwiek nie to przyszło mi jako pierwsze na myśl.
       - To nowy adres twojej matki. Z trudem go od niej dostałem, ale w razie czego, wiemy gdzie można jej szukać. Chcę, abyś też na wszelki wypadek miała go przy sobie. - Uśmiechnął się. - W końcu to twoja matka... - Westchnął i wyszedł z kuchni.
               Nowy adres mamy? Dobrze, czemu nie... Ale dlaczego akurat na tej samej ulicy, co Justin? Między jej domem, a domem Shadow było jakieś dziesięć metrów różnicy... Wydawało mi się to nieco dziwne, ale po chwili się uspokoiłam. I tak nie miałam zamiaru do niej chodzić... Nie po tym wszystkim co mi zrobiła.
               Wkładając karteczkę do kieszeni, poszłam do swojego pokoju. Zamierzałam pójść do Katie, aby wręczyć jej zaległe lekcje, o które mnie prosiła we wiadomości wysłane na portalu. To był chyba jedyny sposób, aby odciągnąć chociaż na chwilę myśli od Justina. Nie umiałam sobie poradzić, że nadal był na mnie wściekły i po prostu odtrącił, nie dając sobie nic powiedzieć. Gdyby chociaż wysłuchał jakichś wyjaśnień z mojej strony. Gdyby chociaż poznał prawdę, że nie chciałam go zabić... Ale on wiedział wszystko lepiej i nie zdobyłby się na odwagę, aby móc mnie teraz przeprosić, a wszystko wróciłoby do normy.
               Przewiesiłam torbę przez ramię, a w korytarzu wciągnęłam swoje czarno-białe trampki. Zarzuciłam kaptur na głowę, podłączyłam słuchawki do telefonu i żegnając się z tatą, opuściłam budynek.
               Pogoda dzisiejszego dnia była po prostu okropna. Już po kilkuset metrach byłam przemoczona do suchej nitki. Ale co mi tam... W końcu nie byłam z cukru i bym się nie rozpuściła, a do domu Katie miałam jeszcze około pięćset metrów. Plusem było, że wcale tak daleko nie mieszkała.
                 
Justin's POV

               Zasnąłem dopiero po czwartej. Cały czas myślałem nad tym, co powiedzieli mi Thomas i Jason. Może dobrej gadki nie posiadali, ale udało im się coś wpoić do mojego rozumu. Ukazali mi, jaką bestią stałem się po śmierci mamy. Od tamtego dnia, tamtej godziny, zupełnie zapomniałem, czym była miłość. Bawiłem się dziewczynami, zmieniając je jak rękawiczki, co powodowało, że zacząłem tracić swoją duszę i unikatowy charakter. Wszystko, czego nauczyła mnie Pattie zanikło, a na miejsce dobrych cech i manier wdarł się bunt i żądza zabijania. Być może mi to odpowiadało.
              Tak trwało do momentu, aż na mojej drodze pojawiła się dziewczyna, której nie potrafiłem docenić i chyba nadal nie potrafiłem. Była zupełnie inna. Inaczej na mnie patrzyła, inaczej się do mnie zwracała. W ogóle się mnie nie bała, a na dodatek umiała obsługiwać się bronią, co być może jakoś mi imponowało.
               Po chwili przypomniało mi się, jak mnie postrzeliła. To było zabawne, ale zarazem frustrujące. Pierwszy raz postrzeliła mnie kobieta. Gdyby ktoś to ujrzał, straciłbym swoją wiarygodność w czynach i moja ranga społeczna pewnie by spadła. W sumie, nie było mi to obojętne... Może i przy Amy traciłem głowę, ale gdy miałem stanąć twarzą w twarz z jakimś typkiem, którego niezbyt lubiłem, byłbym inny.
               Za każdym razem, gdy ją obrażałem, przyjmowała to, ale zaraz potem się obrażała. Zupełnie jak małe dziecko. Naprawdę nie rozumiałem, co ją tak zabolało w słowie "suka", ale teraz już dotarło do mnie, co było w tym złego. Ona była po prostu wrażliwa i nie umiała poradzić sobie z płaczem, który za każdym razem przejmował nad jej ciałem kontrolę.
               Po kilkunastu minutach zawziętego myślenia, stwierdziłem, że zrobiłaby wszystko, aby ochronić swojego ojca... Lecz nie mogłem zrozumieć, że zabicie mnie także wchodziło w rachubę. Była na to za słaba, aczkolwiek już kilka razy pokazała mi swój spryt i odwagę.  Gdyby nie ona, Dave by zginął... Właśnie... Musiałem go przeprosić za swój wczorajszy wyskok. Musiał do nas wrócić. Wszystko musiałem odkręcić. I z Amy również, ale już nie będę potrafił jej tak zaufać. Zawiodłem się na niej.
               Wstałem i ubrałem czyste rzeczy. Zabrałem telefon i klucze od swojego auta, po czym zbiegłem na dół. Ku mojemu zdziwieniu w kuchni obaj moi przyjaciele o czymś rozmawiali. A podobno to ja zawsze byłem rannym ptaszkiem.
       - Cześć, o czym gadacie? - Ująłem batonika, który leżał na ławie i spojrzałem najpierw na jednego, a potem na drugiego.
       - Właśnie zamówiłem nową kanapę, a tej zamierzamy się pozbyć. A ty? Gdzieś się wybierasz? - Thomas wyrzucił papierek do kosza i zawiesił wzrok na mnie.
       - Jadę załatwić parę spraw... Nie czekajcie na mnie. - Mruknąłem, zgniatając papierek i schowałem go do kieszeni, po czym szybko opuściłem dom i wsiadłem do srebrnego volvo, które należało kiedyś do Jasona.
               Wjechałem na jezdnię i pokierowałem się na osiedle Amandy. Nie bałem się rozmowy z nią, lecz nie chciałem jej odrzucenia. Mimo że to ja ją wczoraj odrzuciłem, teraz pragnąłem mieć ją przy sobie. Owszem, to było szalone, ale nic nie poradziłem na to, że gdy nie było jej obok, czułem, że czegoś mi brakowało i nie chciałem takiego życia dalej. Chciałem znowu stać się tym Justinem, którego pożegnała mama, gdy umierała.
               Podjeżdżając pod górkę, która prowadziła na jej osiedle, ujrzałem jakąś dziewczynę, której zupełnie nie przeszkadzał padający deszcz, czy chłodny wiatr. Przejechałbym obok niej i ominął, ale gdy ujrzałem ją z bliższej odległości...
               Zatrzymałem samochód na poboczu i ją zawołałem. Nawet się nie odwróciła, co spowodowało, że byłem zmuszony opuścić auto. Wysiadłem i podbiegłem do niej. Ująłem jej rękę i odwróciłem ją ku sobie. Dziewczyna miała słuchawki w uszach, a gdy mnie ujrzała, przestraszyła się.
       - Ty głupku! - Syknęła, przykładając dłoń do swojego serca - Chcesz, abym padła na zawał?! - Jej oczy pozbawione były jakiegokolwiek uczucia, lecz w jej głosie wyczuwałem jakąś gorycz.
       - Nie chciałem cię wystraszyć. - Ująłem jej ramiona - Amy, chodź ze mną... Musimy sobie porozmawiać i co nieco wyjaśnić.
            W myślach nie miałem nic, prócz usłyszenia zgody z jej strony. Chciałem, abyśmy chociaż ten jeden raz szczerze porozmawiali, bo miałem już dość ciągłego okłamywania.
       - Teraz? Nie uważasz, że już jest za późno? - Skarciła mnie wzrokiem, który wyrażał więcej bólu, niż przed chwilą.
               I co ja miałem teraz zrobić? Może faktycznie było już za późno, aby cokolwiek sobie wytłumaczyć? Fakt, zawiodłem. Ale ona też nie była bez winy. Mogła mi o wszystkim powiedzieć... Bynajmniej tak myślałem.
       - Przepraszam, dobrze? - Ująłem dłońmi jej przemoczone włosy. - Za dużo powiedziałem. Działałem pod wpływem emocji, nie mogłem znieść tego wszystkiego...Bałem się o ciebie, a fakt, że miałaś mnie zabić dobił mnie totalnie. Zdenerwowało mnie to wszystko.
               Gdy jej to wszystko mówiłem, czułem, jak łamała się przy niej moja kolejna bariera. Zacząłem się otwierać i mówić to, co tak naprawdę czułem. Nie ukrywałem już tego. Tylko przy niej czułem coś, co kiedyś czułem przy swojej matce. Lecz aby w pełni powiedzieć o innych sprawach, musiało upłynąć o wiele więcej czasu.
               Dziewczyna nie odpowiedziała ani słowa. Po jej policzku natomiast spłynęła łza, którą szybko otarłem. Dłonią uniosłem jej podbródek i spojrzałem w jej oczy, które wydawały się nieco łagodniejsze.
       - Zależy mi, abyśmy mówili sobie prawdę. - Mruknąłem i nie oczekując na to, jaka padnie odpowiedź z jej strony, złożyłem czuły pocałunek na jej czole.
               Znowu poczułem, że dzięki niej, stałem się pełniejszy. Gdy lekko odchyliłem ją od siebie, aby zobaczyć ponownie jej piękne oczy, włosy odgarnąłem za ucho. Nie przeszkadzała nam ulewa, chłód. W pewnym momencie jej dłonie spoczęły na moim torsie, a jej ciało się lekko naprężyło.
       - Mi też na tym zależy...  Ale nie potrafię już znieść momentów, w których nazywasz mnie suką... Poza tym... Nie wiem, czy na pewno chcesz mnie obok po tym wszystkim... - Opuściła głowę w dół.
               Gdybym mógł uniknąć tej kłótni, na pewno bym to zrobił. Musiałem jednak jej wszystko wyjaśnić, a gdy ponownie usłyszała, że nie chciałbym tego tak po prostu przekreślić, wtuliła się w moje ciało ukazując swoją słabość do mojej osoby. Nie wiedziałem, że nadal posiadałem w sobie tyle zrozumienia i cierpliwości. Przy niej wszystko zaczynało do mnie powracać, a miłość poniekąd zaczynała wdzierać się do mojego serca i rozumu.
       - Wiesz, spieszę się... - Mruknęła, po czym oderwała się gwałtownie od mojej piersi i ponownie przetarła twarz dłońmi.
               Jeżeli chciała mnie tutaj tak po prostu zostawić i spławić, to była w błędzie. Nie pozwoliłbym jej tak po prostu odejść i na dodatek wędrować samej w takiej ulewie. Poza tym, teraz musiałem ją chronić. Patrick ją znał i doskonale wiedział, że między nami zaczynała tworzyć się silniejsza więź.
      - O nie. Pójdziesz ze mną. Zawiozę cię tam, gdzie teraz chcesz iść, a później wrócimy do mnie. zgoda?
              Skinęła delikatnie głową, po czym oboje podeszliśmy do mojego samochodu. Wsiedliśmy, a Amy podała mi adres jakiejś swojej koleżanki, do której właśnie szła.

Amy's POV

              Siedząc tak blisko Justina, ponownie poczułam się spokojniejsza. Widząc go stojącego obok w takiej ulewie i proszącego o przyjęcie przeprosin, zdałam sobie sprawę, że dopiero teraz zaczęłam w pełni korzystać z życia. Pomyślałam sobie także, że skoro się pogodziliśmy i wyjaśniliśmy sobie pewną sprawę, to właśnie teraz wkroczyłam w nowe życie, przepełnione nieustanną walką o dobro najbliższych, a także zrozumiałam, że od tego momentu, spadło na mnie kolejne niebezpieczeństwo, które tak naprawdę nie grało dla mnie tak ważnej roli, jak kierowca samochodu.
              Dla Justina byłam w stanie znieść wszystko i widząc jego uśmiech skierowany w moją stronę, poczułam, że już na ten moment wygrałam życie, mając obok siebie kogoś, kogo wiedziałam, że darzyłam ogromnym uczuciem, które przepełniało moje teraz już bijące odpowiednim rytmem serce.
      - No, jesteśmy. Streszczaj się... - Mruknął, gasząc silnik i posyłając mi zatroskane spojrzenie.
      - Dobrze, zaraz wrócę. - Zaśmiałam się i wyszłam, po czym wbiegłam na werandę.
                Zapukałam do drzwi i w napięciu oczekiwałam, aż ktoś by mi otworzył. W progu stanęła jakaś kobieta i zapytała mnie, kim byłam.
      - Witam. Jestem Amy Brown. Ja przyniosłam Katie lekcje, może ją pani zawołać? - Posłałam kobiecie miłe spojrzenie, a na ustach pojawił się delikatny uśmiech.
               Zamknęła drzwi, co mnie nieco zdziwiło. Czy nie można było ich po prostu zostawić tak, jak były? W tym samym momencie usłyszałam, jak drzwi od samochodu Justina się zamknęły. Spojrzałam przez lewe ramię i ujrzałam, jak opierał się o maskę srebrnego volvo, a na jego twarzy malowało się zniecierpliwienie.
      - Zaraz no. Justin.. - Wywróciłam oczami i powróciłam wzrokiem na nadal zamknięte drzwi od domu swojej koleżanki z klasy.
               Otworzyła mi dopiero po kilku minutach. Ubrana była w dres, a w dłoniach trzymała opakowanie chusteczek. Jej nos był cały czerwony, a oczy miała podkrążone.
      - Cześć Kat. Gdzieś ty się tak zaprawiła, co? - Lekko się zaśmiałam i podałam jej książki, które przed chwilą wyciągnęłam.
      - Cześć. Wiesz... to przez własną głupotę.
               Nagle na jej twarzy pojawił się strach. Upuściła moje zeszyty, a po chwili szybko po nie sięgnęła.
      - Co się stało? Coś nie tak? - Pomogłam podnieść jej kilka papierów i odłożyłam je na stolik, który znajdował się obok drzwi.
               Dziewczyna przez chwilę nie mogła oderwać wzroku od... Justina. Wpatrywała się w niego z przerażeniem w oczach, a jej twarz momentalnie pobladła. Co ją tak wyprowadziło z równowagi i przestraszyło? Przecież on tam sobie tylko stał i na mnie czekał. To było zupełnie normalne...
      - Tam jest Shadow... - Mruknęła.
      - No tak i co? - Wzruszyłam ramionami, nadal nie wiedząc co jej w tym przeszkadzało.
               Parsknęła pod nosem z niedowierzania, że nic sobie z tego nie zrobiłam. Myślała, że ja również się go bałam jak wszyscy z naszej okolicy? Nie. Nie boję się go. On po prostu stwarzał pozory, które ludzie kupowali jak ciepłe bułeczki. A ja odkryłam w nim prawdziwe oblicze, które mną zawładnęło.
      - Przestań, to normalny chłopak. Zresztą, muszę już iść, bo nie chcę, aby tyle na mnie czekał. Do zobaczenia za kilka dni, w szkole. - Musnęłam jej policzek i zbiegłam ze schodów.
      - Ty... i on?! - Usłyszałam, jak krzyknęła, gdy już prawie byłam w objęciach Justina.
               Posłałam jej przyjazne spojrzenie, a po chwili poczułam, jak chłopak otworzył mi drzwi i wsiadłam do środka, po czym on sam do mnie dołączył. Odjechaliśmy i tym samym pozbyłam się widoku koleżanki, która najwidoczniej miała jakiś problem z pojęciem, że ja i Parker się znaliśmy.


________________________________________________
No witajcie moi kochani :)
Cieszę się, że pomimo mojej nieobecności nadal tutaj zaglądacie - czytacie - komentujecie :)
Jestem Wam bardzo wdzięczna za to wsparcie z Waszej strony. :*
Kocham Was ♥
Wasza @AudreeySwag

29 komentarzy:

  1. Fajny rozdział :))
    Ja jestem i czekam cierpliwie na rozdziały :)

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  2. O MOJ BOŻE! TO JEST CUDOWNE!
    @undermirrors

    OdpowiedzUsuń
  3. doprowadzasz mnie do łez ♥ dziękuje ;*
    czekam na nn <3 //@PolishSweety

    OdpowiedzUsuń
  4. nie mogę się doczekać już następnych rozdziałów, jejku

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział :D
    czekam na kolejny *o*
    Wiktoria. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :)
    Nareszcie się przed nią otworzył :>
    Teraz tylko żeby wyznał jej miłośc <3333

    Czekam na nn ! ;D
    Zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne !! Jak dobrze, że dodałaś rozdział szybciej, bo już nie mogłam się doczekać! :)
    Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. jakie to było słodkie *.*
    @damehigh

    OdpowiedzUsuń
  9. a już myślałam, że nie ruszy go to sumienie, ale w końcu zrozumiał. ; D a rozdział jak zawsze jest świetny, ale i tak wolę Ci to powtórzyć. ; )
    @OLLG_poland

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawa jestem co będzie dalej, powodzenia :* ps; super rozdział ;) @ElizaRychla

    OdpowiedzUsuń
  11. łał i jeszcze raz ŁAŁ , dziewczyno ty masz TALENT do pisanie !! .czekam nie cierpliwie na następny rozdział @kochamcie3609

    OdpowiedzUsuń
  12. to jest takie yhdklsidksoguydioa czekam na następny rozdział nie cierpliwie @kochamcie3609

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem jak Ty to robisz, ale czytam kolejne rozdziały z niesamowitym napięciem ♥
    Kocham to opowiadanie :) Naprawdę je kocham.
    Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochanie ja tu jestem i się nigdzie nie wybieram:)rozdział cudowny taki pełen ciepła i romantyzmu.Cieszę się że wreszcie się przed nią otworzył ,wiem że im się ułoży ,ale to nie koniec ich kłopotów tak coś czuję.... czekam Słońce na następny rozdział ;-)wiesz że kocham to opowiadanie i KOCHAM CIEBIE <3
    @monikaswaggy

    OdpowiedzUsuń
  15. świetny rozdział, jak zwykle! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Detka_BieberPl10 lipca 2013 20:49

    no już się bałam że się nie pogodzą rewelacja

    OdpowiedzUsuń
  17. Swietne ! Ciesze sie bardzo , ze sie pogodzili i juz jest OK ! :)
    Czekam na nn :))
    //@xweeper

    OdpowiedzUsuń
  18. cudowne *.* jak w tym deszczu sobie stali.. a ta jej koleżanka może zazdrosna co?
    czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  19. PolishSwag_JB11 lipca 2013 15:37

    Wspaniały rozdział <3
    powodzenia w pisaniu kolejnego.
    Czekam na nn :*
    . Karolina .x

    OdpowiedzUsuń
  20. O jaa ! w ciągu 2 dni nadrobiłam przeczytanie tych rozdziałow. tak się wkręciłam że cały czas chodziłam z telefonem i w wolnym czasie czytałam. bo dopiero zaczęłam. i cieszę się że trafiłam na tego bloga! jest świetny, masz dobrą wyobraźnię i pomysł co do tego opowiadania. Czytając to myślę że czytam jakąś książkę słynnej pisarki :d może kiedyś nią zostaniesz? :D
    te sytuacje i uczucia...
    dzięki Amy -Justin się zmienia... jego życie jest strasznie skomplikowane i podziwiam dziewczynę że należy teraz do jego świata . Ale ich miłość zaczyna nieco zmieniać ♥ już myślałam że chłopak nie wybaczy jej ;x
    ciekawi mnie też mama Amandy... bo ma jakiś kontakt z tym "gangiem" ;> więc czekam z niecierpliwością nn rozdziały ;D

    OdpowiedzUsuń
  21. o Boże, ale się cieszę że Justin to wszystko zrozumiał i że się pogodzili ... z niecierpliwością czekam na nowy
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  22. Czekam na nn :3 Magdzia xx.

    OdpowiedzUsuń
  23. Genialnie napisany kolejny rozdział twojego autorstwa. Nie wiem jak go ominęłam, ale cóź. Przeczytałam to się liczy. Boże.. Może wreszcie Amy i Justin się zejdą.. Wiem, mam marzenia! XD
    Czekam na następny i zapraszam do siebie, chciałabym byś przeczytała: http://belivingin.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Olcia :* !
    @sweetolcia

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziękuję za powiadomienia :* Kolejny cudowny rozdział. Cieszę się, że się dogadali. Czekam na ich rozmowę. Ciekawe czy mama Amy ją zauważy razem z Justinem ;) czyli krótko mówiąc czekam na kolejny rozdział :)
    @like_goldstone

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział, dziękuje, że mnie poinformowałaś. Jesteś mistrzynią hah ;* Jestem ciekawa jak Amy odnajdzie się w nowym życiu. Żadnych uwag nie mam. Patrz, a mówią, że nie ma idealnych rzeczy a tu sama perfekcja xD Ale jest coś, do czego się przyczepię. Ja chce więcej!!! ;p

    OdpowiedzUsuń
  26. Kolejny świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ♥