Obudziłam się w swoim łóżku. Leniwie przetarłam dłonią oczy, po
czym ujrzałam jak zegarek wskazywał prawie jedenastą. Przeciągnęłam się i
wstałam, a następnie odsłoniłam roletę. Zamiast promieni słońca, za oknem
ujrzałam ulewę, a wiatr wiał niemiłosiernie. No cóż... byłam zmuszona, aby
przyzwyczaić się do faktu, że lato dobiegało końca i razem z tym kończyła się
nasza przerwa od szkoły.
Ujmując kubek z jakimś sokiem, upiłam spory łyk napoju i tym samym
opróżniłam jego zawartość. Przeczesałam dłonią włosy i pozbyłam się
niepotrzebnej gumki. Rozczesałam je, wsunęłam na głowę szarą opaskę i same się
ułożyły. Z szafy wyciągnęłam brązowe rurki, a do tego dobrałam czarną koszulkę.
Na to naciągnęłam bluzę i wyszłam ze swojego pokoju.
- Cześć tato. -
Delikatnie się uśmiechnęłam, gdy ujrzałam jak przyrządza coś w kuchni.
Kto jak kto, ale on zawsze robił najlepszą jajecznicę na świecie.
Nie wiedziałam co takiego do niej dodawał, ale zawsze wychodziła mu idealnie. I
tym razem także, gdyż jej zapach roznosił się prawie po całym mieszkaniu.
- Cześć, mam
nadzieję, że jesteś głodna... - Na stole postawił talerz z rumieniącymi się
jajkami, szczypiorkiem, jakaś kiełbasą i innym, nieznanym mi dodatkiem.
Na sam widok tego smakołyka, aż ślina utknęła mi w gardle i bez
wahania zajęłam miejsce przy stole, oczekując, aż tato do mnie dołączy. Usiadł
tuż obok mnie, podał widelec oraz dwa kawałki chleba. Jedzenie po prostu rozpływało
się w ustach.
- Córciu, co się
wczoraj stało, hmm? - Mruknął, spoglądając na mnie spode łba.
Cicho westchnęłam, a gdy połknęłam to, co miałam w ustach,
spojrzałam na niego. Tym razem chyba nie warto było kłamać. Ale... Jedno kłamstwo
w tą czy w tą już nie robiło różnicy...
- Po prostu
zawiodłam się na Leslie... Zrobiła coś, co mnie zabolało i nie wytrzymałam...
Przepraszam cię za wczoraj. - Szybko uciekłam wzrokiem, aby nie ukazać swojej
niepewności.
Przyglądał mi się jeszcze przez chwilę, a gdy zjadłam zabrał mój
talerz, po czym go umył. Oparł się o umywalkę, a z kieszeni wyciągnął jakąś
karteczkę, którą wsunął pod moją leżącą dłoń na stole.
- Co to jest? -
Zapytałam, ujmując ją.
Na kartce była napisana jakaś nazwa ulicy. Była mi bardzo znana,
aczkolwiek nie to przyszło mi jako pierwsze na myśl.
- To nowy adres
twojej matki. Z trudem go od niej dostałem, ale w razie czego, wiemy gdzie
można jej szukać. Chcę, abyś też na wszelki wypadek miała go przy sobie. -
Uśmiechnął się. - W końcu to twoja matka... - Westchnął i wyszedł z kuchni.
Nowy adres mamy? Dobrze, czemu nie... Ale dlaczego akurat na tej
samej ulicy, co Justin? Między jej domem, a domem Shadow było jakieś dziesięć
metrów różnicy... Wydawało mi się to nieco dziwne, ale po chwili się
uspokoiłam. I tak nie miałam zamiaru do niej chodzić... Nie po tym wszystkim co
mi zrobiła.
Wkładając karteczkę do kieszeni, poszłam do swojego pokoju.
Zamierzałam pójść do Katie, aby wręczyć jej zaległe lekcje, o które mnie
prosiła we wiadomości wysłane na portalu. To był chyba jedyny sposób, aby
odciągnąć chociaż na chwilę myśli od Justina. Nie umiałam sobie poradzić, że
nadal był na mnie wściekły i po prostu odtrącił, nie dając sobie nic powiedzieć.
Gdyby chociaż wysłuchał jakichś wyjaśnień z mojej strony. Gdyby chociaż poznał
prawdę, że nie chciałam go zabić... Ale on wiedział wszystko lepiej i nie
zdobyłby się na odwagę, aby móc mnie teraz przeprosić, a wszystko wróciłoby do
normy.
Przewiesiłam torbę przez ramię, a w korytarzu wciągnęłam swoje
czarno-białe trampki. Zarzuciłam kaptur na głowę, podłączyłam słuchawki do
telefonu i żegnając się z tatą, opuściłam budynek.
Pogoda dzisiejszego dnia była po prostu okropna. Już po kilkuset
metrach byłam przemoczona do suchej nitki. Ale co mi tam... W końcu nie byłam z
cukru i bym się nie rozpuściła, a do domu Katie miałam jeszcze około pięćset
metrów. Plusem było, że wcale tak daleko nie mieszkała.
Justin's POV
Zasnąłem dopiero po czwartej. Cały czas myślałem nad tym, co
powiedzieli mi Thomas i Jason. Może dobrej gadki nie posiadali, ale udało im
się coś wpoić do mojego rozumu. Ukazali mi, jaką bestią stałem się po śmierci
mamy. Od tamtego dnia, tamtej godziny, zupełnie zapomniałem, czym była miłość.
Bawiłem się dziewczynami, zmieniając je jak rękawiczki, co powodowało, że
zacząłem tracić swoją duszę i unikatowy charakter. Wszystko, czego nauczyła
mnie Pattie zanikło, a na miejsce dobrych cech i manier wdarł się bunt i żądza
zabijania. Być może mi to odpowiadało.
Tak trwało do momentu, aż na mojej drodze pojawiła się dziewczyna,
której nie potrafiłem docenić i chyba nadal nie potrafiłem. Była zupełnie inna.
Inaczej na mnie patrzyła, inaczej się do mnie zwracała. W ogóle się mnie nie
bała, a na dodatek umiała obsługiwać się bronią, co być może jakoś mi
imponowało.
Po chwili przypomniało mi się, jak mnie postrzeliła. To było
zabawne, ale zarazem frustrujące. Pierwszy raz postrzeliła mnie kobieta. Gdyby
ktoś to ujrzał, straciłbym swoją wiarygodność w czynach i moja ranga społeczna
pewnie by spadła. W sumie, nie było mi to obojętne... Może i przy Amy traciłem
głowę, ale gdy miałem stanąć twarzą w twarz z jakimś typkiem, którego niezbyt
lubiłem, byłbym inny.
Za każdym razem, gdy ją obrażałem, przyjmowała to, ale zaraz potem
się obrażała. Zupełnie jak małe dziecko. Naprawdę nie rozumiałem, co ją tak
zabolało w słowie "suka", ale teraz już dotarło do mnie, co było w
tym złego. Ona była po prostu wrażliwa i nie umiała poradzić sobie z płaczem,
który za każdym razem przejmował nad jej ciałem kontrolę.
Po kilkunastu minutach zawziętego myślenia, stwierdziłem, że
zrobiłaby wszystko, aby ochronić swojego ojca... Lecz nie mogłem zrozumieć, że
zabicie mnie także wchodziło w rachubę. Była na to za słaba, aczkolwiek już
kilka razy pokazała mi swój spryt i odwagę. Gdyby nie ona, Dave by
zginął... Właśnie... Musiałem go przeprosić za swój wczorajszy wyskok. Musiał
do nas wrócić. Wszystko musiałem odkręcić. I z Amy również, ale już nie będę
potrafił jej tak zaufać. Zawiodłem się na niej.
Wstałem i ubrałem czyste rzeczy. Zabrałem telefon i klucze od
swojego auta, po czym zbiegłem na dół. Ku mojemu zdziwieniu w kuchni obaj moi
przyjaciele o czymś rozmawiali. A podobno to ja zawsze byłem rannym ptaszkiem.
- Cześć, o czym
gadacie? - Ująłem batonika, który leżał na ławie i spojrzałem najpierw na
jednego, a potem na drugiego.
- Właśnie
zamówiłem nową kanapę, a tej zamierzamy się pozbyć. A ty? Gdzieś się wybierasz?
- Thomas wyrzucił papierek do kosza i zawiesił wzrok na mnie.
- Jadę załatwić
parę spraw... Nie czekajcie na mnie. - Mruknąłem, zgniatając papierek i
schowałem go do kieszeni, po czym szybko opuściłem dom i wsiadłem do srebrnego
volvo, które należało kiedyś do Jasona.
Wjechałem na jezdnię i pokierowałem się na osiedle Amandy. Nie
bałem się rozmowy z nią, lecz nie chciałem jej odrzucenia. Mimo że to ja ją
wczoraj odrzuciłem, teraz pragnąłem mieć ją przy sobie. Owszem, to było
szalone, ale nic nie poradziłem na to, że gdy nie było jej obok, czułem, że
czegoś mi brakowało i nie chciałem takiego życia dalej. Chciałem znowu stać się
tym Justinem, którego pożegnała mama, gdy umierała.
Podjeżdżając pod górkę, która prowadziła na jej osiedle, ujrzałem
jakąś dziewczynę, której zupełnie nie przeszkadzał padający deszcz, czy chłodny
wiatr. Przejechałbym obok niej i ominął, ale gdy ujrzałem ją z bliższej
odległości...
Zatrzymałem samochód na poboczu i ją zawołałem. Nawet się nie
odwróciła, co spowodowało, że byłem zmuszony opuścić auto. Wysiadłem i
podbiegłem do niej. Ująłem jej rękę i odwróciłem ją ku sobie. Dziewczyna miała
słuchawki w uszach, a gdy mnie ujrzała, przestraszyła się.
- Ty głupku! -
Syknęła, przykładając dłoń do swojego serca - Chcesz, abym padła na zawał?! -
Jej oczy pozbawione były jakiegokolwiek uczucia, lecz w jej głosie wyczuwałem
jakąś gorycz.
- Nie chciałem cię
wystraszyć. - Ująłem jej ramiona - Amy, chodź ze mną... Musimy sobie
porozmawiać i co nieco wyjaśnić.
W
myślach nie miałem nic, prócz usłyszenia zgody z jej strony. Chciałem, abyśmy
chociaż ten jeden raz szczerze porozmawiali, bo miałem już dość ciągłego
okłamywania.
- Teraz? Nie
uważasz, że już jest za późno? - Skarciła mnie wzrokiem, który wyrażał więcej
bólu, niż przed chwilą.
I co ja miałem teraz zrobić? Może faktycznie było już za późno,
aby cokolwiek sobie wytłumaczyć? Fakt, zawiodłem. Ale ona też nie była bez
winy. Mogła mi o wszystkim powiedzieć... Bynajmniej tak myślałem.
- Przepraszam,
dobrze? - Ująłem dłońmi jej przemoczone włosy. - Za dużo powiedziałem.
Działałem pod wpływem emocji, nie mogłem znieść tego wszystkiego...Bałem się o
ciebie, a fakt, że miałaś mnie zabić dobił mnie totalnie. Zdenerwowało mnie to
wszystko.
Gdy jej to wszystko mówiłem, czułem, jak łamała się przy niej moja
kolejna bariera. Zacząłem się otwierać i mówić to, co tak naprawdę czułem. Nie
ukrywałem już tego. Tylko przy niej czułem coś, co kiedyś czułem przy swojej
matce. Lecz aby w pełni powiedzieć o innych sprawach, musiało upłynąć o wiele
więcej czasu.
Dziewczyna nie odpowiedziała ani słowa. Po jej policzku natomiast
spłynęła łza, którą szybko otarłem. Dłonią uniosłem jej podbródek i spojrzałem
w jej oczy, które wydawały się nieco łagodniejsze.
- Zależy mi, abyśmy
mówili sobie prawdę. - Mruknąłem i nie oczekując na to, jaka padnie odpowiedź z
jej strony, złożyłem czuły pocałunek na jej czole.
Znowu poczułem, że dzięki niej, stałem się pełniejszy. Gdy lekko
odchyliłem ją od siebie, aby zobaczyć ponownie jej piękne oczy, włosy
odgarnąłem za ucho. Nie przeszkadzała nam ulewa, chłód. W pewnym momencie jej
dłonie spoczęły na moim torsie, a jej ciało się lekko naprężyło.
- Mi też na tym
zależy... Ale nie potrafię już znieść momentów, w których nazywasz mnie
suką... Poza tym... Nie wiem, czy na pewno chcesz mnie obok po tym wszystkim...
- Opuściła głowę w dół.
Gdybym mógł uniknąć tej kłótni, na pewno bym to zrobił. Musiałem
jednak jej wszystko wyjaśnić, a gdy ponownie usłyszała, że nie chciałbym tego
tak po prostu przekreślić, wtuliła się w moje ciało ukazując swoją słabość do
mojej osoby. Nie wiedziałem, że nadal posiadałem w sobie tyle zrozumienia i
cierpliwości. Przy niej wszystko zaczynało do mnie powracać, a miłość poniekąd
zaczynała wdzierać się do mojego serca i rozumu.
- Wiesz, spieszę
się... - Mruknęła, po czym oderwała się gwałtownie od mojej piersi i ponownie
przetarła twarz dłońmi.
Jeżeli chciała mnie tutaj tak po prostu zostawić i spławić, to
była w błędzie. Nie pozwoliłbym jej tak po prostu odejść i na dodatek wędrować
samej w takiej ulewie. Poza tym, teraz musiałem ją chronić. Patrick ją znał i
doskonale wiedział, że między nami zaczynała tworzyć się silniejsza więź.
- O nie. Pójdziesz ze
mną. Zawiozę cię tam, gdzie teraz chcesz iść, a później wrócimy do mnie. zgoda?
Skinęła delikatnie głową, po czym oboje podeszliśmy do mojego samochodu.
Wsiedliśmy, a Amy podała mi adres jakiejś swojej koleżanki, do której właśnie
szła.
Amy's POV
Siedząc tak blisko Justina, ponownie poczułam się spokojniejsza. Widząc
go stojącego obok w takiej ulewie i proszącego o przyjęcie przeprosin, zdałam
sobie sprawę, że dopiero teraz zaczęłam w pełni korzystać z życia. Pomyślałam
sobie także, że skoro się pogodziliśmy i wyjaśniliśmy sobie pewną sprawę, to
właśnie teraz wkroczyłam w nowe życie, przepełnione nieustanną walką o dobro
najbliższych, a także zrozumiałam, że od tego momentu, spadło na mnie kolejne
niebezpieczeństwo, które tak naprawdę nie grało dla mnie tak ważnej roli, jak
kierowca samochodu.
Dla Justina byłam w stanie znieść wszystko i widząc jego uśmiech
skierowany w moją stronę, poczułam, że już na ten moment wygrałam życie, mając
obok siebie kogoś, kogo wiedziałam, że darzyłam ogromnym uczuciem, które
przepełniało moje teraz już bijące odpowiednim rytmem serce.
- No, jesteśmy.
Streszczaj się... - Mruknął, gasząc silnik i posyłając mi zatroskane
spojrzenie.
- Dobrze, zaraz wrócę. -
Zaśmiałam się i wyszłam, po czym wbiegłam na werandę.
Zapukałam do drzwi i w napięciu oczekiwałam, aż ktoś by mi
otworzył. W progu stanęła jakaś kobieta i zapytała mnie, kim byłam.
- Witam. Jestem Amy
Brown. Ja przyniosłam Katie lekcje, może ją pani zawołać? - Posłałam kobiecie
miłe spojrzenie, a na ustach pojawił się delikatny uśmiech.
Zamknęła drzwi, co mnie nieco zdziwiło. Czy nie można było ich po
prostu zostawić tak, jak były? W tym samym momencie usłyszałam, jak drzwi od
samochodu Justina się zamknęły. Spojrzałam przez lewe ramię i ujrzałam, jak
opierał się o maskę srebrnego volvo, a na jego twarzy malowało się
zniecierpliwienie.
- Zaraz no. Justin.. -
Wywróciłam oczami i powróciłam wzrokiem na nadal zamknięte drzwi od domu swojej
koleżanki z klasy.
Otworzyła mi dopiero po kilku minutach. Ubrana była w dres, a w
dłoniach trzymała opakowanie chusteczek. Jej nos był cały czerwony, a oczy
miała podkrążone.
- Cześć Kat. Gdzieś ty
się tak zaprawiła, co? - Lekko się zaśmiałam i podałam jej książki, które przed
chwilą wyciągnęłam.
- Cześć. Wiesz... to
przez własną głupotę.
Nagle na jej twarzy pojawił się strach. Upuściła moje zeszyty, a
po chwili szybko po nie sięgnęła.
- Co się stało? Coś nie
tak? - Pomogłam podnieść jej kilka papierów i odłożyłam je na stolik, który
znajdował się obok drzwi.
Dziewczyna przez chwilę nie mogła oderwać wzroku od... Justina.
Wpatrywała się w niego z przerażeniem w oczach, a jej twarz momentalnie
pobladła. Co ją tak wyprowadziło z równowagi i przestraszyło? Przecież on tam
sobie tylko stał i na mnie czekał. To było zupełnie normalne...
- Tam jest Shadow... -
Mruknęła.
- No tak i co? -
Wzruszyłam ramionami, nadal nie wiedząc co jej w tym przeszkadzało.
Parsknęła pod nosem z niedowierzania, że nic sobie z tego nie
zrobiłam. Myślała, że ja również się go bałam jak wszyscy z naszej okolicy?
Nie. Nie boję się go. On po prostu stwarzał pozory, które ludzie kupowali jak
ciepłe bułeczki. A ja odkryłam w nim prawdziwe oblicze, które mną zawładnęło.
- Przestań, to normalny
chłopak. Zresztą, muszę już iść, bo nie chcę, aby tyle na mnie czekał. Do
zobaczenia za kilka dni, w szkole. - Musnęłam jej policzek i zbiegłam ze
schodów.
- Ty... i on?! -
Usłyszałam, jak krzyknęła, gdy już prawie byłam w objęciach Justina.
Posłałam jej przyjazne spojrzenie, a po chwili poczułam, jak
chłopak otworzył mi drzwi i wsiadłam do środka, po czym on sam do mnie
dołączył. Odjechaliśmy i tym samym pozbyłam się widoku koleżanki, która
najwidoczniej miała jakiś problem z pojęciem, że ja i Parker się znaliśmy.
________________________________________________
No witajcie moi kochani :)
Cieszę się, że pomimo mojej nieobecności nadal tutaj zaglądacie - czytacie - komentujecie :)
Jestem Wam bardzo wdzięczna za to wsparcie z Waszej strony. :*
Kocham Was ♥
Wasza @AudreeySwag
Fajny rozdział :))
OdpowiedzUsuńJa jestem i czekam cierpliwie na rozdziały :)
@ameneris
O MOJ BOŻE! TO JEST CUDOWNE!
OdpowiedzUsuń@undermirrors
doprowadzasz mnie do łez ♥ dziękuje ;*
OdpowiedzUsuńczekam na nn <3 //@PolishSweety
nie mogę się doczekać już następnych rozdziałów, jejku
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny *o*
Wiktoria. :)
Super :)
OdpowiedzUsuńNareszcie się przed nią otworzył :>
Teraz tylko żeby wyznał jej miłośc <3333
Czekam na nn ! ;D
Zapraszam do mnie ;*
Świetne !! Jak dobrze, że dodałaś rozdział szybciej, bo już nie mogłam się doczekać! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki ♥
jakie to było słodkie *.*
OdpowiedzUsuń@damehigh
a już myślałam, że nie ruszy go to sumienie, ale w końcu zrozumiał. ; D a rozdział jak zawsze jest świetny, ale i tak wolę Ci to powtórzyć. ; )
OdpowiedzUsuń@OLLG_poland
Ciekawa jestem co będzie dalej, powodzenia :* ps; super rozdział ;) @ElizaRychla
OdpowiedzUsuńłał i jeszcze raz ŁAŁ , dziewczyno ty masz TALENT do pisanie !! .czekam nie cierpliwie na następny rozdział @kochamcie3609
OdpowiedzUsuńto jest takie yhdklsidksoguydioa czekam na następny rozdział nie cierpliwie @kochamcie3609
OdpowiedzUsuńNie wiem jak Ty to robisz, ale czytam kolejne rozdziały z niesamowitym napięciem ♥
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie :) Naprawdę je kocham.
Do następnego :)
Kochanie ja tu jestem i się nigdzie nie wybieram:)rozdział cudowny taki pełen ciepła i romantyzmu.Cieszę się że wreszcie się przed nią otworzył ,wiem że im się ułoży ,ale to nie koniec ich kłopotów tak coś czuję.... czekam Słońce na następny rozdział ;-)wiesz że kocham to opowiadanie i KOCHAM CIEBIE <3
OdpowiedzUsuń@monikaswaggy
świetny rozdział, jak zwykle! :)
OdpowiedzUsuńno już się bałam że się nie pogodzą rewelacja
OdpowiedzUsuńSwietne ! Ciesze sie bardzo , ze sie pogodzili i juz jest OK ! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :))
//@xweeper
<3
OdpowiedzUsuńBoskie :))))
OdpowiedzUsuńcudowne *.* jak w tym deszczu sobie stali.. a ta jej koleżanka może zazdrosna co?
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
Wspaniały rozdział <3
OdpowiedzUsuńpowodzenia w pisaniu kolejnego.
Czekam na nn :*
. Karolina .x
O jaa ! w ciągu 2 dni nadrobiłam przeczytanie tych rozdziałow. tak się wkręciłam że cały czas chodziłam z telefonem i w wolnym czasie czytałam. bo dopiero zaczęłam. i cieszę się że trafiłam na tego bloga! jest świetny, masz dobrą wyobraźnię i pomysł co do tego opowiadania. Czytając to myślę że czytam jakąś książkę słynnej pisarki :d może kiedyś nią zostaniesz? :D
OdpowiedzUsuńte sytuacje i uczucia...
dzięki Amy -Justin się zmienia... jego życie jest strasznie skomplikowane i podziwiam dziewczynę że należy teraz do jego świata . Ale ich miłość zaczyna nieco zmieniać ♥ już myślałam że chłopak nie wybaczy jej ;x
ciekawi mnie też mama Amandy... bo ma jakiś kontakt z tym "gangiem" ;> więc czekam z niecierpliwością nn rozdziały ;D
o Boże, ale się cieszę że Justin to wszystko zrozumiał i że się pogodzili ... z niecierpliwością czekam na nowy
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
świetne *_* ommomom ^^ <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :3 Magdzia xx.
OdpowiedzUsuńGenialnie napisany kolejny rozdział twojego autorstwa. Nie wiem jak go ominęłam, ale cóź. Przeczytałam to się liczy. Boże.. Może wreszcie Amy i Justin się zejdą.. Wiem, mam marzenia! XD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i zapraszam do siebie, chciałabym byś przeczytała: http://belivingin.blogspot.com/
Pozdrawiam, Olcia :* !
@sweetolcia
Dziękuję za powiadomienia :* Kolejny cudowny rozdział. Cieszę się, że się dogadali. Czekam na ich rozmowę. Ciekawe czy mama Amy ją zauważy razem z Justinem ;) czyli krótko mówiąc czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń@like_goldstone
Świetny rozdział, dziękuje, że mnie poinformowałaś. Jesteś mistrzynią hah ;* Jestem ciekawa jak Amy odnajdzie się w nowym życiu. Żadnych uwag nie mam. Patrz, a mówią, że nie ma idealnych rzeczy a tu sama perfekcja xD Ale jest coś, do czego się przyczepię. Ja chce więcej!!! ;p
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuń