niedziela, 14 lipca 2013

~ Rozdział osiemnasty


                Może faktycznie ciężko było pojąć, że zakochałam się w najbardziej niebezpiecznym kolesiu z mojego miasta, ale w sumie mi to nie przeszkadzało. Dobrze czułam się w jego objęciach i nie oddałabym tego za nic innego. Byłam zadowolona, że nasze drogi się złączyły i oboje zaczęliśmy podążać tą samą ścieżką. Jedynie jego nerwowość i częste myślenie tylko o sobie doprowadzało mnie do szaleństwa. Jeżeli ponownie mnie nazwałby obraźliwym słowem, nie wiedziałam co bym zrobiła. Po prostu już nie wiedziałam.
                Justin podjechał pod dom, w którym mieszkał i wysiadł, po czym obszedł samochód i otworzył mi drzwi. Wyszłam ukazując mu lekki uśmiech. Od momentu przeprosin, powróciła nadzieja i wiara, że niedługo wszystko stałoby się inne, niż dotychczas. W prawdzie już wiele się zmieniło, ale na większe zmiany trzeba poczekać.
       - Cześć wam. - Thomas podjechał do naszej dwójki na rowerze, który był niestety już na niego nieco za mały.
                Podałam mu rękę, po czym ją uścisnął. Miło mnie ponownie powitał w tych skromnych progach, co wywołało u mnie rozbawienie.
       - Tak, mi też miło znowu tu być. - Spojrzałam na chłopaka, a później nim zdążyłam zapytać go o to, czy nie zechciałby może kupić sobie nowego roweru, Parker ujął mnie w talii i szarpnął w stronę schodów, abyśmy ponownie nie zmokli. Coś syknął pod nosem, ale nie dosłyszałam.
                Weszliśmy do środka i pokierowaliśmy się do salonu. Z początku miałam wrażenie, że jakby coś się tu zmieniło. Nie wiedziałam co, lecz po krótkiej chwili zauważyłam, że nie było już starej, poszarpanej kanapy, lecz nowy, modny narożnik w kolorze fioletowym.
       - Stylowy... - Zaśmiałam się, gdy spoczęłam na jego brzegu.
                Wysoki, ciemnooki chłopak odstawiając szklankę na ławę, wskoczył na kanapę i nim zdążyłam z niej zejść, znalazłam się pod Justinem. Nosem zaczął drażnić mój kark oraz dekolt, a gdy przejechał dłonią po zewnętrznej części mojego uda, przez całe moje ciało przeszyły się miliony dreszczy.
                Nie mogąc się powstrzymać, usadowiłam swoje dłonie w jego włosach, które były przesadnie miękkie i bardzo pachnące. Pociągnęłam delikatnie za jego końcówki, a Justin wydobył z siebie cichy jęk, co sprawiło, że z moich płuc zaczął wydobywać się śmiech.
       - Dlaczego się śmiejesz? - Zapytał, zupełnie nie znając przyczyny mojego rozbawienia.
                Nie miałam nic przeciwko, ale strasznie lubiłam się z nim drażnić. Właśnie to spowodowało, że zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej, aż w pewnej chwili mi to uniemożliwił poprzez zatkanie ust swoimi wargami.
                Czując jego aksamitne i delikatne usta, po prostu powędrowałam w nieznane. Jego pocałunki były czułe, a dotykiem sprawiał, że pozbywałam się jakichkolwiek kompleksów i coraz bardziej pragnęłam jego bliskości. Gdy naparł swoim ciałem na moje, poczułam coś, co aż prosiło się o wydostanie.
       - Justin! - Krzyknęłam ze śmiechem i go delikatnie odepchnęłam.
       - Co znowu? Coś nie tak? - Mruknął, zataczając językiem półkola na moim ramieniu, delikatnie zsuwając ramiączko od biustonosza.
                Skarciłam go wzrokiem i ujęłam jego dłoń. - Opanuj się. I uspokój swojego... - na chwile zamilkłam, aby znaleźć odpowiednie określenie, by domyślił się, o jaką część jego ciała mi chodziło - przyjaciela - dodałam.
                Również nie powstrzymał się od śmiechu, a gdy nasze rozbawione oczy na siebie natknęły, ponownie zaczął mnie całować. Tym razem nasze języki toczyły zawziętą walkę o dominację. Niestety po dłuższej walce się poddałam i napawałam się jego oddaniem.
       - Ej! - Ktoś wparował do pokoju - Złazić z nowej kanapy! - Jason rzucił w nas poduszką, która leżała na podłodze.
                Widząc gniewne spojrzenie Justina, szturchnęłam go i wyślizgnęłam się z jego uścisku, nadal tłumiąc w sobie śmiech. Wstałam i podeszłam do jego starszego kolegi. Przywitałam się z nim i podziękowałam, że wyjaśnił komuś, co to znaczy dać drugą szansę. Wiedziałam, że to była jego zasługa, bo tylko on był tutaj naprawdę dojrzałym facetem.
       - Nie ma za co, Amy. Teraz wybacz, ale muszę porozmawiać z twoim chłopakiem. - Posłał mi przyjazne spojrzenie, po czym podszedł do Justina i podał mu jakieś papiery.
                Chłopakiem? On naprawdę myślał, że ja i Justin byliśmy parą? Nie rozumiałam go. Przecież ledwo się znaliśmy, poza tym, nawet nie wiedziałam, czy kochałam Justina na tyle mocno, aby z nim być i za każdym razem znosić jego zmienne nastroje, które chyba zmieniały się częściej niż kobiecie w ciąży.
       - To może ja już pójdę... - Mruknęłam, nie wiedząc co zrobić.
                Podeszłam do nich i ujęłam leżącą obok Shadow torebkę, która należała do mnie.
       - Nie, zostań. Nie mam przed tobą tajemnic. - Poczułam, jak ktoś ujął moją rękę i przyciągnął do siebie.
                Nie miałam wątpliwości kto to był. Usiadłam obok niego, po czym wyjęłam telefon i odebrałam wiadomość, która przyszła kilka minut wcześniej, a on zaczął czytać dokumenty.

  " Amanda, naprawdę nie powinnaś trzymać się z Shadow. On narobi ci samych problemów! On jest niebezpieczny, ma samych wrogów, też chcesz narobić sobie takich kłopotów? Nie pasujesz do jego świata, lepiej z tym skończ. "

                Katie jak zwykle mi nie odpuściła. Zawsze była uparta, ale nie sądziłam, że i w tej kwestii postawiłabym na swoim. To było moje życie i naprawdę nie miałam zamiaru obmawiać z kimś obcym, czy powinnam być z Justinem, czy nie. Właściwie, to ja i tak z nim jeszcze nie byłam. Nie usłyszałam z jego ust słów określających mnie jako jego dziewczynę, więc mogłam uznać to, że po prostu ze sobą flirtowaliśmy. A to było ogromną satysfakcją dla nas obojga. Tak myślałam.

Justin's POV

                Lekko się wkurzyłem, gdy Jason nam przeszkodził. Bardzo pragnąłem ust Amy, a on najzwyczajniej w świecie nie chciał tego oglądać, więc postanowił wkroczyć do akcji. Cały Jason. Gdy oznajmił, że ma dla mnie jakieś papiery, od razu postanowiłem się temu przyjrzeć. Usiadłem, po czym ujrzałem, jak Amanda zabiera swoją torbę wcześniej oznajmiając, że sobie już pójdzie.
       - Nie, zostań. Nie mam przed tobą tajemnic. - Mruknąłem i pociągnąłem ją za rękę, po czym usiadła obok mnie.
                Przyjaciel dał mi papiery, które zacząłem czytać, a dziewczyna zaczęła bawić się telefonem. Pisma dotyczyły pieniędzy, które załatwił Jason od swojej dziewczyny. Laura była dość miłą kobietą, ale czasami wydawała się bardzo głupia i niezbyt mądra. Ucieszyłem się, gdy ujrzałem na kartce kwotę, która mnie usatysfakcjonowała. Dzięki tej sumie, mogłem spłacić swój dług u Bill'a, a przy okazji mógłbym skreślić go z listy osób, których musiałem się pozbyć. Oczywiście, nie zabiłbym go, lecz po prostu pozbyłbym się go ze swojego życia.
                  Kilka tysięcy, które by mi zostały, przeznaczyłbym na zakup nowej broni i innych potrzebnych nam rzeczy, które zaczynały się już kończyć
       - No stary, dobra robota. Podziękuj Laurze i powiedz, że jestem wdzięczny. - Podałem mu dokumenty, a on je odebrał z miłym uśmiechem.
       - Nie ma sprawy. Dom kupił jakiś zamożny koleś, więc pieniądze będą na twoim koncie najpóźniej jutro w południe. - Podążył ku wyjściu - A, i weźcie tu ogarnijcie, bo niedługo będę miał gościa. - Dodał na odchodnym.
       - Kto przyjdzie? - Lekko się zdziwiłem, bo nikogo nie zamierzaliśmy dzisiaj gościć w naszych skromnych progach, bynajmniej nic o tym nie wiedziałem i nie zostałem o niczym poinformowany.
       - Zobaczysz, a teraz posprzątaj tu i najlepiej jakbyście oboje poszli do innego pokoju na górze. - Syknął i opuścił salon, po czym wszedł do swojego gabinetu, w którym lubił przesiadywać.

Amy's POV

                Po napisaniu długiej wiadomość do Katie, spojrzałam na Justina z ciekawością w oczach. Zaintrygowała mnie informacja o pieniądzach, które miał dostać. Jakiś czarny handel?
       - Po co ci te pieniądze? - Przejechałam dłonią po jego kolanie.
                Przez chwilę mi nic nie odpowiadał, ale gdy lekko wbiłam swoje paznokcie w jego skórę, zwrócił swój wzrok na mnie.
       - Muszę spłacić takiego jednego typa. A dzięki dziewczynie Jasona, uda mi się to szybko zrealizować.
                Zaskoczeniem był dla mnie fakt, że Jason miał dziewczynę. Ale w sumie... Był naprawdę fajnym facetem, dobrze zbudowanym i przede wszystkim dojrzałym. Właśnie tego Justinowi brakowało. Opanowania i dojrzałego toku myślenia. Nie umiał poradzić sobie w pewnych sytuacjach i od razu wpadał w gniew. A jego starszy przyjaciel był w każdej sytuacji spokojny, a decyzje, które podejmował, były przemyślane.
       - Powiedz mi coś o niej. Jak się poznali? - Z nutą ekscytacji w głosie, wsunęłam się na jego kolana.
                Uśmiechnął się, po czym objął mnie w pasie. Dłonią gładził moje nogi, zabawiając się zapięciem torebki, którą miała przewieszoną przez ramię i opadała na moje nogi.  
       - Wiem tylko, że ma na imię Laura i ma chyba trzydzieści parę lat, bo raz o mi o tym opowiadał, ale nie chciałem słuchać, jak bardzo był w niej zakochany, bo od razu chciało mi się wymiotować.
       - Ile? - Wyszczerzyłam swoje oczy ze zdziwienia. Czy ta kobieta nie była dla niego... za stara?
                Wyszczerzył swoje idealnie białe zęby i spojrzał na mnie, po czym złożył czuły pocałunek na moich ustach.
       - Wiesz, wiek, to tylko liczba, a z tej Laury jest całkiem fajna laska... - Ponętnie uniósł gęste brwi i w ten sposób mnie nieco zezłościł.
                Zeszłam z jego kolan i podeszłam do meblościanki. Oparłam się o nią, obserwując jego zachowanie. Zwijał się ze śmiechu na kanapie i nie dowierzał, że tak łatwo można było mnie zdenerwować.
       - Ty głupku. Przecież ta kobieta mogłaby być moja matką... A ty się nią podniecasz? - Rzuciłam w niego jakimś misiem, który siedział na półce.
                Zdziwiłam się, skąd on się tam wziął. Przecież tutaj nie było żadnego dziecka, ale w tej chwili nie przywiązałam do tego swojej większej uwagi.
       - Oj, trochę wyluzuj... - Wstał i do mnie podszedł, dotykając dłonią mojego policzka.
                Nie dając mu się pocałować, pobiegłam do ogrodu. Zaczął mnie gonić, lecz możliwe było, że byłam nieco szybsza, albo po prostu nie chciał mnie tak szybko złapać, co było bardziej prawdopodobne. Ciągle padający deszcz nawet mnie nie wystraszył i zupełnie stał się dla mnie obojętny. Liczyła się dobra zabawa, która sprawiała, że czułam się szczęśliwą dziewczyną.
                Gdy wbiegłam na mostek, który rozciągał się nad niewielkim stawem, jaki posiadał ten ogród, wsadziłam rękę do wody i gdy Justin nadbiegł, chlapnęłam go. Śmiejąc się, podziwiałam jego śmieszną minę i dalej pobiegłam, co go trochę wyprowadziło z równowagi. W końcu ktoś musiał mu pokazać, jak to jest być w kimś zakochanym i na każdym kroku go uszczęśliwiać.
      - No, dalej! Złap mnie! - Krzyknęłam,  ponownie wbiegając do domu.
                Przystanęłam na chwilę w salonie, aby ujrzeć, czy rzeczywiście ruszył swoją szanowną czteroliterową część ciała, a gdy spostrzegłam, jak blisko już był, ruszyłam w kierunku drzwi. Nagle ktoś do nich zapukał, a z kuchni wyszedł Jason. Niechcący na niego wpadłam.
      - Jejku, przepraszam. - Moje policzki się zarumieniły, a na jego ustach malowało się rozbawienie.
                Kręcąc głową, podszedł do drzwi i ujmując klamkę, otworzył je. W pierwszej chwili myślałam, że to był tylko sen. Straszliwy sen, z którego chciałam się jak najszybciej obudzić. Oczy wbiłam w bardzo dobrze znaną mi kobietę, która dała namiętnego buziaka dwudziestoletniemu chłopakowi.
      - Mam cię! - Poczułam, jak Justin objął mnie od tyłu i mocno wessał się w moją szyję, robiąc zapewne malinkę.
                Wykrzywiłam się i szybko go od siebie odepchnęłam, na co zareagował oburzeniem. Jego gniew był teraz najmniej ważny. Kobieta na mnie spojrzała i również była zaskoczona moją obecnością w tym domu. Zupełnie nie spodziewałam się, że... Aż ciężko było mi to wymówić nawet we własnych myślach. Tego nigdy bym się nie spodziewała. Nigdy.
      - Ty... i Jason...? - Wyjąkałam, gdy tylko byłam w stanie cokolwiek powiedzieć.
                Kobieta w szpilkach i brązowej sukience przekroczyła próg domu, po czym podeszła bliżej mnie i zdjęła swoje okulary. Ujrzałam jej fałszywe i zakłamane oczy, których nienawidziłam. Nienawidziłam jej. Po tym wszystkim była dla mnie obcą osobą.
      - Skarbie... To nie jest tak, jak myślisz. - Wyciągnęła rękę, aby ująć moje ramię.
      - Nie mów do mnie skarbie! - Krzyknęłam, cofając się. - Za kogo ty się masz, co?! Myślisz, że ci tak wszystko wybaczę i na dodatek zaakceptuję to, co zrobiłaś z naszą rodziną? - W jednej chwili wszystkie moje beztroskie myśli uciekły, a na ich miejsce wdarła się rozpacz i gniew do osoby, która spieprzyła wszystko. - Nie rozumiem, po co ta gra. Tyle kłamstw...
                Justin stanął między mną, a Laurą. Spojrzał najpierw na Jasona, a później ujął dłonią mój policzek. Pod jego dotykiem poczułam się nieco spokojniejsza, lecz mimo to krew w moich żyłach pulsowała niemiłosiernie.
      - Znasz ją? - Mruknął, przytulając mnie do siebie.
                Zebrałam po kilku sekundach  słowa, które miałam zamiar wypowiedzieć, ale ona mnie wyprzedziła, ponownie ukazując swój melodyjny głos i pewność siebie.
      - Jestem jej matką.
                Nie mogłam wytrzymać tego napięcia i wtuliłam swoją głowę w ciało Justina, a w pięści zacisnęłam kawałek jego koszulki. Nie, ona nie była już moją matką. Była zupełnie obcą osobą, a na słowo " mama" zupełnie nie zasługiwała. Która mama zostawiłaby swoją córkę i nawet nie potrafiłaby zadzwonić od czasu do czasu?
      - Co? - Usłyszałam wyczuwalny szok w głosie Jasona.
      - Zabierz mnie stąd... - Mruknęłam.
                Nie musiałam długo oczekiwać, aż Justin zareaguje. Natychmiast wziął mnie na ręce, po czym wyszedł ze mną na werandę z tyłu domu. Usiadł na schodach, po czym usadowił mnie na swoich kolanach i do siebie przytulił. Ponownie zaczęłam ronić ze swoich oczu łzy, lecz tym razem nie były spowodowane przez Justina.
      - No już... - Delikatnie miział dłonią moje plecy, co z każdą kolejną minutą mnie koiło.
                Deszcz przestał padać, ale chmury nadal tkwiły na niebie. Mój płacz także już ustał i teraz tylko wtulałam się w jego ciało, aby uporządkować sobie wszystko po kolei.
      - Powiesz mi... - Słysząc to pytanie, nie pozwoliłam mu go dokończyć.
                Delikatnie przyłożyłam palec do jego ust. W myślach zastanawiałam się, czy obdarzyć go wiedzą, którą dusiłam cały czas w swoim sercu.

______________________________________________
No kochani, postanowiłam zrobić Wam niespodziankę i dodać dzisiaj kolejny rozdział.
Jak Wam się spodobał?
Dziękuję, że nada jesteście ze mną.
Kocham Was i kocham pisać dla Was z całego serca.
Do następnego ♥ 

                  CZYTASZ? : ) = KOMENTUJESZ! 

28 komentarzy:

  1. O matko to jest niesamowite. Tak mi jej szkoda, że dowiedziała się o tym w ten sposób.. Cudownie piszesz tak po za tym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :)
    Czekam na następny rozdział ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. boże cudowny rozdział, chcę już następny. *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. O MÓJ BOŻE UZALEŻNIŁAM SIĘ OD TEGO CZEKAM NA NASTĘPNY!
    @undermirrors

    OdpowiedzUsuń
  5. cudny szablon to po pierwsze ;* i bardzo lubie czytac tego bloga przy twojej muzyce. Szkoda ze jason przeszkodzil im w pocalunku *.* ale mimo wszystko robi sie coraz goręcej :D ashajkhskajs . czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. tego się nie spodziewałam! ale powiem Ci, że jestem niesamowicie pozytywnie zaskoczona! *-*
    czekam na kolejny!
    Wiktoria. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. o rany ! się porobiło. ;/ ciekawe jak z tego teraz wyjdą, b w Końcu matka Amy sprzedała ich dom aby Shadow miał kasę na długi.
    z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. :)
    @OLLG_poland

    OdpowiedzUsuń
  8. jej. nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń. jestem pod wrażeniem i mile zaskoczona . z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział . powodzenia Kochana :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Już znasz moje zdanie na temat Twoich rozdziałów. Jesteś genialna! I jestem pewna, że żaden czytelnik nie spodziewał się takie obrotu wydarzeń :)
    Uwielbiam Twojego bloga ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Przecudowne i naprawdę doznałam szoku. Tego to ja się nie spodziewałam.
    Myślałam, że jej matka nie okaże się taką... ahh...
    Aż szkoda słów.
    Genialnie!

    OdpowiedzUsuń
  11. O boże, ale się porobiło! Rany! Jestem strasznie ciekawa dalszej akcji! I rozdział niesamowity! Masz talent :) Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu ta matka jest nienormalna! A Justin jaki słodki Awww <3 kocham to opowiadanie i czekam na następne. Powodzenia :* @ElizaRychla

    OdpowiedzUsuń
  13. jak zawsze świetnie! jestem strasznie ciekawa co będzie dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. aww ♥ jaki on romantyczny ♥ czekam na następny :)
    brak słów ♥
    niech mu powie ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział jak zwykle świetny. Tyle się w nim wyjaśniło. Że matka Amy z Jasonem? Boże jakie to okrutne i obrzydliwe. Mam nadzieję, że wreszcie Shadow będzie z Amandą. Nie wiem co jeszcze napisać, bo mnie zatkało. A obiecałam, że się rozpiszę xD
    Ciepło cię pozdrawiam, Audrey! ♥
    @sweetolcia

    OdpowiedzUsuń
  16. asfklaufjajkufsjksfjksfkf *,*

    OdpowiedzUsuń
  17. No no o.O też bym nienawidziła swojej mamy za to. Jason wydaje się być ok, ale nie pasuje zbyt do Laury xd sama myśl że mama Amy sprzedała dom żeby mieć kasę dla nich to coś nie do przemyślenia ;x mam nadzieję że Shadow i Amy będą oficjalnie razem ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. o Boże ! fantastyczne !
    czekam na nowy
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział WSPANIAŁY ! *,*
    Dziękuje że wciąż tłumaczysz dla nas . Aww , nie mogę się doczekać następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśku, to nie jest żadne tłumaczenie :)
      Audrey pisze swoje własne opowiadanie:)

      Usuń
  20. WOW ! Wspaniały rozdział ! <3
    Wspaniałe opowiadanie ! <3
    Nie mogę się doczekać nn. ;D Pozdrawiam ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Detka_BieberPl16 lipca 2013 22:11

    rewelacja po prostu

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo podoba mi się ten rozdział. Nie mogłam uwierzyć, że to jej matka. Normalnie patologia. I co teraz? Pisz dalej następny rozdział, życżę weny. Jesteś wspaniałą i czekam na następną. A już myślałam, że zniknie z jej życia na zawsze. Ona widocznie też. Jesteś nieprzewidywalna więc nie mogę się doczekać, jak to się potoczy. ;p

    OdpowiedzUsuń
  23. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger.
    Więcej info na : http://third-timee.blogspot.com/.

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  24. Laura i Jason... będzie ciekawie. Świetny rozdział! zobaczyła, że jest jak skończyłam czytać poprzedni ale już nie miałam czasu go czytać. Świetna niespodzianka :)
    @like_goldstone

    OdpowiedzUsuń
  25. Kochanie kolejny rozdział za mną i jestem w lekkim szoku ,mama Amy i Jason razem.... będzie ciekawie :)Kocham Cię <3 @monikaswaggy

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ♥