Może faktycznie ciężko było pojąć, że zakochałam się w
najbardziej niebezpiecznym kolesiu z mojego miasta, ale w sumie mi to nie
przeszkadzało. Dobrze czułam się w jego objęciach i nie oddałabym tego za nic
innego. Byłam zadowolona, że nasze drogi się złączyły i oboje zaczęliśmy
podążać tą samą ścieżką. Jedynie jego nerwowość i częste myślenie tylko o sobie
doprowadzało mnie do szaleństwa. Jeżeli ponownie mnie nazwałby obraźliwym
słowem, nie wiedziałam co bym zrobiła. Po prostu już nie wiedziałam.
Justin podjechał pod dom, w którym mieszkał i wysiadł, po czym
obszedł samochód i otworzył mi drzwi. Wyszłam ukazując mu lekki uśmiech. Od
momentu przeprosin, powróciła nadzieja i wiara, że niedługo wszystko stałoby
się inne, niż dotychczas. W prawdzie już wiele się zmieniło, ale na większe
zmiany trzeba poczekać.
- Cześć wam. -
Thomas podjechał do naszej dwójki na rowerze, który był niestety już na niego
nieco za mały.
Podałam mu rękę, po czym ją uścisnął. Miło mnie ponownie powitał
w tych skromnych progach, co wywołało u mnie rozbawienie.
- Tak, mi też miło
znowu tu być. - Spojrzałam na chłopaka, a później nim zdążyłam zapytać go o to,
czy nie zechciałby może kupić sobie nowego roweru, Parker ujął mnie w
talii i szarpnął w stronę schodów, abyśmy ponownie nie zmokli. Coś syknął pod
nosem, ale nie dosłyszałam.
Weszliśmy do środka i pokierowaliśmy się do salonu. Z początku
miałam wrażenie, że jakby coś się tu zmieniło. Nie wiedziałam co, lecz po
krótkiej chwili zauważyłam, że nie było już starej, poszarpanej kanapy, lecz
nowy, modny narożnik w kolorze fioletowym.
- Stylowy... -
Zaśmiałam się, gdy spoczęłam na jego brzegu.
Wysoki, ciemnooki chłopak odstawiając szklankę na ławę, wskoczył
na kanapę i nim zdążyłam z niej zejść, znalazłam się pod Justinem. Nosem zaczął
drażnić mój kark oraz dekolt, a gdy przejechał dłonią po zewnętrznej części
mojego uda, przez całe moje ciało przeszyły się miliony dreszczy.
Nie mogąc się powstrzymać, usadowiłam swoje dłonie w jego
włosach, które były przesadnie miękkie i bardzo pachnące. Pociągnęłam
delikatnie za jego końcówki, a Justin wydobył z siebie cichy jęk, co sprawiło,
że z moich płuc zaczął wydobywać się śmiech.
- Dlaczego się
śmiejesz? - Zapytał, zupełnie nie znając przyczyny mojego rozbawienia.
Nie miałam nic przeciwko, ale strasznie lubiłam się z nim
drażnić. Właśnie to spowodowało, że zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej, aż w
pewnej chwili mi to uniemożliwił poprzez zatkanie ust swoimi wargami.
Czując jego aksamitne i delikatne usta, po prostu powędrowałam w
nieznane. Jego pocałunki były czułe, a dotykiem sprawiał, że pozbywałam się
jakichkolwiek kompleksów i coraz bardziej pragnęłam jego bliskości. Gdy naparł
swoim ciałem na moje, poczułam coś, co aż prosiło się o wydostanie.
- Justin! -
Krzyknęłam ze śmiechem i go delikatnie odepchnęłam.
- Co znowu? Coś
nie tak? - Mruknął, zataczając językiem półkola na moim ramieniu, delikatnie
zsuwając ramiączko od biustonosza.
Skarciłam go wzrokiem i ujęłam jego dłoń. - Opanuj się. I uspokój
swojego... - na chwile zamilkłam, aby znaleźć odpowiednie określenie, by
domyślił się, o jaką część jego ciała mi chodziło - przyjaciela - dodałam.
Również nie powstrzymał się od śmiechu, a gdy nasze rozbawione
oczy na siebie natknęły, ponownie zaczął mnie całować. Tym razem nasze języki
toczyły zawziętą walkę o dominację. Niestety po dłuższej walce się poddałam i
napawałam się jego oddaniem.
- Ej! - Ktoś
wparował do pokoju - Złazić z nowej kanapy! - Jason rzucił w nas poduszką,
która leżała na podłodze.
Widząc gniewne spojrzenie Justina, szturchnęłam go i wyślizgnęłam
się z jego uścisku, nadal tłumiąc w sobie śmiech. Wstałam i podeszłam do jego
starszego kolegi. Przywitałam się z nim i podziękowałam, że wyjaśnił komuś, co
to znaczy dać drugą szansę. Wiedziałam, że to była jego zasługa, bo tylko on
był tutaj naprawdę dojrzałym facetem.
- Nie ma za co,
Amy. Teraz wybacz, ale muszę porozmawiać z twoim chłopakiem. - Posłał mi
przyjazne spojrzenie, po czym podszedł do Justina i podał mu jakieś papiery.
Chłopakiem? On naprawdę myślał, że ja i Justin byliśmy parą? Nie rozumiałam
go. Przecież ledwo się znaliśmy, poza tym, nawet nie wiedziałam, czy kochałam
Justina na tyle mocno, aby z nim być i za każdym razem znosić jego zmienne
nastroje, które chyba zmieniały się częściej niż kobiecie w ciąży.
- To może ja już pójdę...
- Mruknęłam, nie wiedząc co zrobić.
Podeszłam do nich i ujęłam leżącą obok Shadow torebkę, która
należała do mnie.
- Nie, zostań. Nie
mam przed tobą tajemnic. - Poczułam, jak ktoś ujął moją rękę i przyciągnął do
siebie.
Nie miałam wątpliwości kto to był. Usiadłam obok niego, po czym
wyjęłam telefon i odebrałam wiadomość, która przyszła kilka minut wcześniej, a
on zaczął czytać dokumenty.
" Amanda, naprawdę nie powinnaś
trzymać się z Shadow. On narobi ci samych problemów! On jest niebezpieczny, ma
samych wrogów, też chcesz narobić sobie takich kłopotów? Nie pasujesz do jego
świata, lepiej z tym skończ. "
Katie jak zwykle mi nie odpuściła. Zawsze była uparta, ale nie
sądziłam, że i w tej kwestii postawiłabym na swoim. To było moje życie i
naprawdę nie miałam zamiaru obmawiać z kimś obcym, czy powinnam być z Justinem,
czy nie. Właściwie, to ja i tak z nim jeszcze nie byłam. Nie usłyszałam z jego
ust słów określających mnie jako jego dziewczynę, więc mogłam uznać to, że po
prostu ze sobą flirtowaliśmy. A to było ogromną satysfakcją dla nas obojga. Tak
myślałam.
Justin's POV
Lekko się wkurzyłem, gdy Jason nam przeszkodził. Bardzo pragnąłem
ust Amy, a on najzwyczajniej w świecie nie chciał tego oglądać, więc postanowił
wkroczyć do akcji. Cały Jason. Gdy oznajmił, że ma dla mnie jakieś papiery, od
razu postanowiłem się temu przyjrzeć. Usiadłem, po czym ujrzałem, jak Amanda
zabiera swoją torbę wcześniej oznajmiając, że sobie już pójdzie.
- Nie, zostań. Nie
mam przed tobą tajemnic. - Mruknąłem i pociągnąłem ją za rękę, po czym usiadła
obok mnie.
Przyjaciel dał mi papiery, które zacząłem czytać, a dziewczyna
zaczęła bawić się telefonem. Pisma dotyczyły pieniędzy, które załatwił Jason od
swojej dziewczyny. Laura była dość miłą kobietą, ale czasami wydawała się
bardzo głupia i niezbyt mądra. Ucieszyłem się, gdy ujrzałem na kartce kwotę,
która mnie usatysfakcjonowała. Dzięki tej sumie, mogłem spłacić swój dług u
Bill'a, a przy okazji mógłbym skreślić go z listy osób, których musiałem się
pozbyć. Oczywiście, nie zabiłbym go, lecz po prostu pozbyłbym się go ze swojego
życia.
Kilka tysięcy, które by mi zostały, przeznaczyłbym na
zakup nowej broni i innych potrzebnych nam rzeczy, które zaczynały się już
kończyć
- No stary, dobra
robota. Podziękuj Laurze i powiedz, że jestem wdzięczny. - Podałem mu
dokumenty, a on je odebrał z miłym uśmiechem.
- Nie ma sprawy.
Dom kupił jakiś zamożny koleś, więc pieniądze będą na twoim koncie najpóźniej
jutro w południe. - Podążył ku wyjściu - A, i weźcie tu ogarnijcie, bo niedługo
będę miał gościa. - Dodał na odchodnym.
- Kto przyjdzie? -
Lekko się zdziwiłem, bo nikogo nie zamierzaliśmy dzisiaj gościć w naszych
skromnych progach, bynajmniej nic o tym nie wiedziałem i nie zostałem o niczym
poinformowany.
- Zobaczysz, a
teraz posprzątaj tu i najlepiej jakbyście oboje poszli do innego pokoju na
górze. - Syknął i opuścił salon, po czym wszedł do swojego gabinetu, w którym
lubił przesiadywać.
Amy's POV
Po napisaniu długiej wiadomość do Katie, spojrzałam na Justina z
ciekawością w oczach. Zaintrygowała mnie informacja o pieniądzach, które miał
dostać. Jakiś czarny handel?
- Po co ci te
pieniądze? - Przejechałam dłonią po jego kolanie.
Przez chwilę mi nic nie odpowiadał, ale gdy lekko wbiłam swoje
paznokcie w jego skórę, zwrócił swój wzrok na mnie.
- Muszę spłacić
takiego jednego typa. A dzięki dziewczynie Jasona, uda mi się to szybko
zrealizować.
Zaskoczeniem był dla mnie fakt, że Jason miał dziewczynę. Ale w
sumie... Był naprawdę fajnym facetem, dobrze zbudowanym i przede wszystkim
dojrzałym. Właśnie tego Justinowi brakowało. Opanowania i dojrzałego toku
myślenia. Nie umiał poradzić sobie w pewnych sytuacjach i od razu wpadał w
gniew. A jego starszy przyjaciel był w każdej sytuacji spokojny, a decyzje,
które podejmował, były przemyślane.
- Powiedz mi coś o
niej. Jak się poznali? - Z nutą ekscytacji w głosie, wsunęłam się na jego
kolana.
Uśmiechnął się, po czym objął mnie w pasie. Dłonią gładził moje
nogi, zabawiając się zapięciem torebki, którą miała przewieszoną przez ramię i
opadała na moje nogi.
- Wiem tylko, że
ma na imię Laura i ma chyba trzydzieści parę lat, bo raz o mi o tym opowiadał,
ale nie chciałem słuchać, jak bardzo był w niej zakochany, bo od razu chciało
mi się wymiotować.
- Ile? -
Wyszczerzyłam swoje oczy ze zdziwienia. Czy ta kobieta nie była dla niego... za
stara?
Wyszczerzył swoje idealnie białe zęby i spojrzał na mnie, po czym
złożył czuły pocałunek na moich ustach.
- Wiesz, wiek, to
tylko liczba, a z tej Laury jest całkiem fajna laska... - Ponętnie uniósł gęste
brwi i w ten sposób mnie nieco zezłościł.
Zeszłam z jego kolan i podeszłam do meblościanki. Oparłam się o
nią, obserwując jego zachowanie. Zwijał się ze śmiechu na kanapie i nie
dowierzał, że tak łatwo można było mnie zdenerwować.
- Ty głupku.
Przecież ta kobieta mogłaby być moja matką... A ty się nią podniecasz? -
Rzuciłam w niego jakimś misiem, który siedział na półce.
Zdziwiłam się, skąd on się tam wziął. Przecież tutaj nie było
żadnego dziecka, ale w tej chwili nie przywiązałam do tego swojej większej
uwagi.
- Oj, trochę
wyluzuj... - Wstał i do mnie podszedł, dotykając dłonią mojego policzka.
Nie dając mu się pocałować, pobiegłam do ogrodu. Zaczął mnie
gonić, lecz możliwe było, że byłam nieco szybsza, albo po prostu nie chciał
mnie tak szybko złapać, co było bardziej prawdopodobne. Ciągle padający deszcz
nawet mnie nie wystraszył i zupełnie stał się dla mnie obojętny. Liczyła się
dobra zabawa, która sprawiała, że czułam się szczęśliwą dziewczyną.
Gdy wbiegłam na mostek, który rozciągał się nad niewielkim
stawem, jaki posiadał ten ogród, wsadziłam rękę do wody i gdy Justin nadbiegł,
chlapnęłam go. Śmiejąc się, podziwiałam jego śmieszną minę i dalej pobiegłam,
co go trochę wyprowadziło z równowagi. W końcu ktoś musiał mu pokazać, jak to
jest być w kimś zakochanym i na każdym kroku go uszczęśliwiać.
- No, dalej! Złap mnie!
- Krzyknęłam, ponownie wbiegając do domu.
Przystanęłam na chwilę w salonie, aby ujrzeć, czy rzeczywiście
ruszył swoją szanowną czteroliterową część ciała, a gdy spostrzegłam, jak
blisko już był, ruszyłam w kierunku drzwi. Nagle ktoś do nich zapukał, a z
kuchni wyszedł Jason. Niechcący na niego wpadłam.
- Jejku, przepraszam. -
Moje policzki się zarumieniły, a na jego ustach malowało się rozbawienie.
Kręcąc głową, podszedł do drzwi i ujmując klamkę, otworzył je. W
pierwszej chwili myślałam, że to był tylko sen. Straszliwy sen, z którego
chciałam się jak najszybciej obudzić. Oczy wbiłam w bardzo dobrze znaną mi
kobietę, która dała namiętnego buziaka dwudziestoletniemu chłopakowi.
- Mam cię! - Poczułam,
jak Justin objął mnie od tyłu i mocno wessał się w moją szyję, robiąc zapewne
malinkę.
Wykrzywiłam się i szybko go od siebie odepchnęłam, na co
zareagował oburzeniem. Jego gniew był teraz najmniej ważny. Kobieta na mnie
spojrzała i również była zaskoczona moją obecnością w tym domu. Zupełnie nie
spodziewałam się, że... Aż ciężko było mi to wymówić nawet we własnych myślach.
Tego nigdy bym się nie spodziewała. Nigdy.
- Ty... i Jason...? -
Wyjąkałam, gdy tylko byłam w stanie cokolwiek powiedzieć.
Kobieta w szpilkach i brązowej sukience przekroczyła próg domu,
po czym podeszła bliżej mnie i zdjęła swoje okulary. Ujrzałam jej fałszywe i
zakłamane oczy, których nienawidziłam. Nienawidziłam jej. Po tym wszystkim była
dla mnie obcą osobą.
- Skarbie... To nie jest
tak, jak myślisz. - Wyciągnęła rękę, aby ująć moje ramię.
- Nie mów do mnie
skarbie! - Krzyknęłam, cofając się. - Za kogo ty się masz, co?! Myślisz, że ci
tak wszystko wybaczę i na dodatek zaakceptuję to, co zrobiłaś z naszą rodziną?
- W jednej chwili wszystkie moje beztroskie myśli uciekły, a na ich miejsce
wdarła się rozpacz i gniew do osoby, która spieprzyła wszystko. - Nie rozumiem,
po co ta gra. Tyle kłamstw...
Justin stanął między mną, a Laurą. Spojrzał najpierw na Jasona, a
później ujął dłonią mój policzek. Pod jego dotykiem poczułam się nieco
spokojniejsza, lecz mimo to krew w moich żyłach pulsowała niemiłosiernie.
- Znasz ją? - Mruknął,
przytulając mnie do siebie.
Zebrałam po kilku sekundach słowa, które miałam zamiar
wypowiedzieć, ale ona mnie wyprzedziła, ponownie ukazując swój melodyjny głos i
pewność siebie.
- Jestem jej matką.
Nie mogłam wytrzymać tego napięcia i wtuliłam swoją głowę w ciało
Justina, a w pięści zacisnęłam kawałek jego koszulki. Nie, ona nie była już
moją matką. Była zupełnie obcą osobą, a na słowo " mama" zupełnie nie
zasługiwała. Która mama zostawiłaby swoją córkę i nawet nie potrafiłaby
zadzwonić od czasu do czasu?
- Co? - Usłyszałam
wyczuwalny szok w głosie Jasona.
- Zabierz mnie stąd... -
Mruknęłam.
Nie musiałam długo oczekiwać, aż Justin zareaguje. Natychmiast
wziął mnie na ręce, po czym wyszedł ze mną na werandę z tyłu domu. Usiadł na
schodach, po czym usadowił mnie na swoich kolanach i do siebie przytulił.
Ponownie zaczęłam ronić ze swoich oczu łzy, lecz tym razem nie były spowodowane
przez Justina.
- No już... - Delikatnie
miział dłonią moje plecy, co z każdą kolejną minutą mnie koiło.
Deszcz przestał padać, ale chmury nadal tkwiły na niebie. Mój
płacz także już ustał i teraz tylko wtulałam się w jego ciało, aby uporządkować
sobie wszystko po kolei.
- Powiesz mi... -
Słysząc to pytanie, nie pozwoliłam mu go dokończyć.
Delikatnie przyłożyłam palec do jego ust. W myślach zastanawiałam
się, czy obdarzyć go wiedzą, którą dusiłam cały czas w swoim sercu.
No kochani, postanowiłam zrobić Wam niespodziankę i dodać dzisiaj kolejny rozdział.
Jak Wam się spodobał?
Dziękuję, że nada jesteście ze mną.
Kocham Was i kocham pisać dla Was z całego serca.
Do następnego ♥
CZYTASZ? : ) = KOMENTUJESZ!
O matko to jest niesamowite. Tak mi jej szkoda, że dowiedziała się o tym w ten sposób.. Cudownie piszesz tak po za tym :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział ! :)
Wow szok :0
OdpowiedzUsuńboże cudowny rozdział, chcę już następny. *-*
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE UZALEŻNIŁAM SIĘ OD TEGO CZEKAM NA NASTĘPNY!
OdpowiedzUsuń@undermirrors
cudny szablon to po pierwsze ;* i bardzo lubie czytac tego bloga przy twojej muzyce. Szkoda ze jason przeszkodzil im w pocalunku *.* ale mimo wszystko robi sie coraz goręcej :D ashajkhskajs . czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńtego się nie spodziewałam! ale powiem Ci, że jestem niesamowicie pozytywnie zaskoczona! *-*
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny!
Wiktoria. :)
o rany ! się porobiło. ;/ ciekawe jak z tego teraz wyjdą, b w Końcu matka Amy sprzedała ich dom aby Shadow miał kasę na długi.
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. :)
@OLLG_poland
jej. nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń. jestem pod wrażeniem i mile zaskoczona . z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział . powodzenia Kochana :**
OdpowiedzUsuńJuż znasz moje zdanie na temat Twoich rozdziałów. Jesteś genialna! I jestem pewna, że żaden czytelnik nie spodziewał się takie obrotu wydarzeń :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga ♥
Przecudowne i naprawdę doznałam szoku. Tego to ja się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że jej matka nie okaże się taką... ahh...
Aż szkoda słów.
Genialnie!
O boże, ale się porobiło! Rany! Jestem strasznie ciekawa dalszej akcji! I rozdział niesamowity! Masz talent :) Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńJezu ta matka jest nienormalna! A Justin jaki słodki Awww <3 kocham to opowiadanie i czekam na następne. Powodzenia :* @ElizaRychla
OdpowiedzUsuńjak zawsze świetnie! jestem strasznie ciekawa co będzie dalej! :)
OdpowiedzUsuńaww ♥ jaki on romantyczny ♥ czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńbrak słów ♥
niech mu powie ;*
Rozdział jak zwykle świetny. Tyle się w nim wyjaśniło. Że matka Amy z Jasonem? Boże jakie to okrutne i obrzydliwe. Mam nadzieję, że wreszcie Shadow będzie z Amandą. Nie wiem co jeszcze napisać, bo mnie zatkało. A obiecałam, że się rozpiszę xD
OdpowiedzUsuńCiepło cię pozdrawiam, Audrey! ♥
@sweetolcia
asfklaufjajkufsjksfjksfkf *,*
OdpowiedzUsuńwow O_O to się porobiło
OdpowiedzUsuńNo no o.O też bym nienawidziła swojej mamy za to. Jason wydaje się być ok, ale nie pasuje zbyt do Laury xd sama myśl że mama Amy sprzedała dom żeby mieć kasę dla nich to coś nie do przemyślenia ;x mam nadzieję że Shadow i Amy będą oficjalnie razem ♥
OdpowiedzUsuńo Boże ! fantastyczne !
OdpowiedzUsuńczekam na nowy
@magda_nivanne
Rozdział WSPANIAŁY ! *,*
OdpowiedzUsuńDziękuje że wciąż tłumaczysz dla nas . Aww , nie mogę się doczekać następnego ♥
Miśku, to nie jest żadne tłumaczenie :)
UsuńAudrey pisze swoje własne opowiadanie:)
WOW ! Wspaniały rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowiadanie ! <3
Nie mogę się doczekać nn. ;D Pozdrawiam ! ;*
rewelacja po prostu
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten rozdział. Nie mogłam uwierzyć, że to jej matka. Normalnie patologia. I co teraz? Pisz dalej następny rozdział, życżę weny. Jesteś wspaniałą i czekam na następną. A już myślałam, że zniknie z jej życia na zawsze. Ona widocznie też. Jesteś nieprzewidywalna więc nie mogę się doczekać, jak to się potoczy. ;p
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do The Versatile Blogger.
OdpowiedzUsuńWięcej info na : http://third-timee.blogspot.com/.
Pozdrawiam !
Laura i Jason... będzie ciekawie. Świetny rozdział! zobaczyła, że jest jak skończyłam czytać poprzedni ale już nie miałam czasu go czytać. Świetna niespodzianka :)
OdpowiedzUsuń@like_goldstone
Kochanie kolejny rozdział za mną i jestem w lekkim szoku ,mama Amy i Jason razem.... będzie ciekawie :)Kocham Cię <3 @monikaswaggy
OdpowiedzUsuń