czwartek, 18 lipca 2013

~ Rozdział dziewiętnasty

              Nabrałam delikatnie powietrza do swoich płuc. Spojrzałam w niebo i przymknęłam swoje oczy, aby być w stanie opowiedzieć mu coś, czego nawet Leslie nie wiedziała.
      - Gdy miałam chyba pięć lat, moja matka wzięła rozwód z tatą. Ciągle się kłócili, a mną pomiatali. Nie byłam tak ważna, jak pieniądze. Ale wtedy jeszcze nie wiedziałam co to znaczy, że praca jest ważniejsza niż dziecko... Wyjechała. Tato tłumaczył to jako wyjazd mamy zagranicę, aby zarobić. Jak zwykle na pierwszym miejscu ukazał to, jak bardzo ważnym elementem były pieniądze w jego, w ich życiu... - Na chwilę zamilkłam, aby ująć dłoń chłopaka, na którym właśnie siedziałam - Z początku nam się układało, ale później zaczął mnie bić i na mnie krzyczeć. Tak trwało do czasu, aż poznałam Christian'a. Porozmawiał z moim tatą, ale później to on musiał urządzić pogadankę z Chris'em. Wiele to nie dało, nie obeszło się bez ponownych wyzwisk i pobić... Wszystko zaczynało się pogarszać. Matka zaraz po śmierci Chris'a, przyszła, aby powiadomić nas o tym, że sprzedaje nasz dom. Chciała mnie wysłać do szkoły z internatem w Nowej Zelandii. Gdyby nie tato... Nie poznałabym ciebie...Ale gdyby nie fakt, że te pieniądze są przeznaczone właśnie dla ciebie... - Mruknęłam, a po moim policzku poleciała łza.
              Justin to zauważył i ją otarł, a po chwili mocniej mnie do siebie przycisnął. Dało mi to siłę, aby opowiadać dalej. - Nazywała mnie gówniarą i to nie jednokrotnie. Stała się dla mnie nikim. Nie byłam w stanie już jej wybaczyć, dlatego tak zareagowałam, gdy ujrzałam ją w twoim domu. A fakt, że oszukiwała nie tylko mnie, ale mojego tatę przez te kilkanaście lat... - Parsknęłam - Ona nam wmówiła, że wyjechała z Atlanty do Kanady i tam założyła rodzinę oraz znalazła pracę. Jej nowy partner, Sam, był bogaty, a ona też zarabiała całkiem przyzwoicie... A teraz okazało się, że to wszystko kłamstwo.. - Wstałam i podeszłam do balustrady. - Okazało się, że jest z Jasonem, którego jest mi w tej chwili żal. Nie rozumiem, co on w niej widzi... Nie chodzi mi już o wygląd... Jak można wytrzymać z taką kobietą?! Justin, naprawdę mi się to nie podoba. Mam złe przeczucia co do tego związku. 
              Narastające we mnie wspomnienia dały o sobie znać. Zaczęłam wszystko sobie przypominać, co spowodowało, że ponownie opadłam z sił i miałam już dość. Parker widząc, jak bardzo ta sytuacja pogorszyła mój stan, podszedł i mnie objął, nic nie mówiąc.
              Poczułam na swojej szyi powiew jego delikatnego oddechu. Poczułam coś, co koiło i sprawiało, że chciało się pozostać w takim stanie do końca życia. Raptownie zapomniałam o piekle, a moje serce zaczął przepełniać spokój oraz w pewnym stopniu harmonia. Dzięki temu, byłam w stanie opanować emocje. 
      - Justin, chodź tu. - Jason zawołał go, po czym chłopak coś mruknął pod nosem, ponownie musnął moją szyję i wszedł do mieszkania, zostawiając mnie samą sobie.
              Może to i lepiej. Musiałam się uspokoić i jakoś obniżyć zdenerwowanie. Musiałam pogodzić się, że ta kobieta była z najlepszym kumplem Justina, co nie podobało mi się ani trochę... On był taki młody, a ona? Może bawiła się w jakąś grę i tylko pragnęła go w jakimś celu wykorzystać? To byłoby możliwe... Już nie raz pokazała mi swój ciemny charakter.

Justin's POV

              Wchodząc do salonu, zauważyłem, że Laura nadal była w naszym domu, co niezbyt mi się spodobało. Po tym, co opowiedziała mi Amanda, nie miałem do niej za grosz szacunku. Jej córka za dużo przez nią wycierpiała i teraz ponownie miała zostać tak potraktowana i oszukana? Nie, nie pozwoliłbym na to. Ta dziewczyna była dla mnie zbyt ważna. Może nie potrafiłem tego ukazać w odpowiedni sposób, ale między nami zrodziła się nieskazitelna więź, jakiej jeszcze nie doświadczyłem.  
      - Co jest? - Zapytałem, stając w środkowej części pokoju.
              Oboje na mnie spojrzeli, a Jason po chwili wskazał miejsce na kanapie. Z niechęcią na twarzy usiadłem między nim, a jego dziewczyną. Kobieta spuściła głowę w dół i nieco się ode mnie odsunęła, co można było powiedzieć, dało mi pewną satysfakcję. 
      - Słuchaj, Laura da ci te pieniądze, jak obiecała, ale chciałaby, abyś porozmawiał z Amandą. 
             Czy to miał być szantaż? Pieniądze w zamian za rozmowę z córką, aby ta jej wszystko wybaczyła, radośnie wskoczyła w objęcia i napawała się szczęściem matczynej miłości, której przez te długie lata nie doświadczyła? Ona chyba sobie ze mnie w tym momencie kpiła...
      - No ty chyba żartujesz... - Spojrzałem na nią i wstałem - Nie masz za grosz szacunku i godności... - Syknąłem, podchodząc do niej - Ona ci nigdy tego nie wybaczy... Nigdy już nie nazwie cię matką, po tym jak ją skrzywdziłaś. Ona nadal pamięta te złe chwile... 
              Laura zacisnęła usta w cienką linię, a po chwili wstała, tym samym powodując, że mnie lekko odepchnęła. Upuściła swoją torebkę, a jej wzrok spojrzał prosto w moje oczy.
      - Posłuchaj, ty nie masz w tej sprawie nic do gadania. To moja córka, nie twoja smarkaczu i mam prawo z nią porozmawiać, więc łaskawie mnie przepuść. Już ja się o to postaram, aby wybiła sobie ciebie z tego głupiego łba... Jesteś zwykłym dupkiem, który nie widzi cierpienia innych. - Syknęła, po czym odepchnęła mnie jeszcze bardziej. 
              W ostatniej chwili ująłem jej ramię i rzuciłem na kanapę. Byłem wściekły tym, co przed chwilą padło z jej ust. Jak śmiała obrażać Amy, skoro w ogóle jej nie znała? Owszem, ja też jej za dobrze nie znałem, ale czułem jej cierpienie w tym wszystkim, co padło kilka minut wcześniej z jej ust. Jeżeli myślała, że po tym jak mnie nazwała, puściłbym jej to płazem, to była w błędzie... To ona nie widziała cierpienia swojego dziecka. 
      - Ty suko wredna! - Podszedłem do niej i bez skrupułów zacząłem ciągnąć za jej sztuczne włosy.
              Jason od razu zareagował i zaczął mnie od niej odciągać. Jęczała z bólu, który jej sprawiałem.  
      - Dość! - W pewnej chwili do środka weszła Amy.
             Gdy tylko usłyszałem jej łamiący się głos, puściłem Laurę, a przyjaciel mnie. Lekko otworzyłem usta, widząc ją w takim stanie. Po policzkach spływały jej łzy, a pięści miała mocno zaciśnięte. Podeszła do nas i stanęła między naszą dwójką. Zawiesiła wzrok na mnie, po czym stwierdziła, żebym wyszedł. 
      - Co? Dlaczego mam wyjść? To mój dom, nie twój. - Warknąłem, przeczesując ręką swoje włosy. 
              Zacisnęła wewnętrzną część policzka i kilka razy mrugnęła oczyma, po czym ponownie na mnie spojrzała. Jason widząc zaistniałą sytuację opuścił pomieszczenie, nie chcąc dłużej uczestniczyć w tym przedstawieniu, które zapewne nie tylko mi nie przypadło do gustu.  
      - Proszę... - jęknęła - Chciałabym z nią porozmawiać... 
      - Kurwa, ty się wynoś! Mówiłem, to jest mój dom! Jedyna osoba, która tu nie pasuje, to ta... - Krzyknąłem, wskazując na jej matkę i powstrzymałem się od wypowiedzenia obraźliwego słowa, tylko ze względu na Amy, ale po chwili sam opuściłem pokój, wychodząc przez balkon do ogrodu, nie wytrzymując narastającego w sobie napięcia.  
              Zdenerwowałem się i nie mogłem pojąć, dlaczego chciała z nią rozmawiać. Po tym wszystkim? Nie, to nie było warte logicznego wyjaśnienia. Wszedłem do garażu i zacząłem naprawiać swój motocykl, który już dawno pragnąłem naprawić, lecz po prostu brakowało mi czasu. Marzyłem, aby ponownie poczuć tę adrenalinę.
              Kiedyś mogłem jeździć godzinami, czerpiąc z tego poczucie wolności oraz zatracenia się w innym świecie. Świecie motocyklisty. Nic nie było tak wyzwalające jak coraz większa prędkość. Wtedy chociaż w minimalnym stopniu mogłem poczuć opatrzność matki, która zapewne cały czas mnie obserwowała z jakiejś wygodnej chmury na niebie. Może i nie była zadowolona z każdego mojego wyboru, ale jeżeli miałem przetrwać, nic lepszego by tak nie pomogło, jak wybranie życia zabójcy.
              Zrobiłem sobie krótką przerwę i odkładając narzędzia do specjalnego schowka, usiadłem na ziemi. Wziąłem głęboki oddech, a nim zdążyłem go wypuści, usłyszałem czyjeś kroki. Otworzyłem oczy i odwróciłem głowę. Ujrzałem Jasona. Stał oparty o swój samochód i palił papierosa. Jego spojrzenie nie było wrogo nastawione do mojej osoby, ale też nie wyrażało żadnych emocji.
     - Mogę? - Zapytałem, podchodząc do niego.
              Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i wyciągnął dłoń w moją stronę. Ująłem jednego i go zapaliłem. Gdy tylko się nim zaciągnąłem, poczułem coś, co w jednej chwili mnie uspokoiło. To narkotyk, który działa na wszystkie trudne sytuacje pojawiające się w codziennym życiu.
     - Wiesz, że źle postąpiłeś? - Mruknął, po czym wypuścił dym ze swoich ust - Ona jest w tobie zakochana, a ty właśnie pokazałeś, co mógłbyś zrobić jej za kilka lat...
              Parsknąłem. Przecież ja jej bym nigdy nie skrzywdził. Tym bardziej nie pociągnąłbym jej za włosy.
     - Justin, nie oszukuj samego siebie. Nie jest ci obojętna i obaj o tym wiemy. Przestań w końcu zgrywać takiego skurwiela jakim się stałeś.
     - Owszem, nie jest mi obojętna, ale zrozum, że nie mogę dać jej tego, czego oczekuje. Jestem tym gorszym, tym złym. Ja nie potrafię kochać. - Syknąłem, mocno zaciągając się papierosem.
              Chłopak o szkarłatnych oczach pokręcił głową, a na jego ustach pojawił się lekki grymas.
     - Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz, Justin. - Otworzył drzwi od swojego auta, wsiadł i nim zdążyłem go zapytać dokąd chciał pojechać, odpalił silnik i opuścił nasz podjazd.

Amy's POV
         
              Byłam załamana zachowaniem Justina do mojej osoby, ale również do Laury. Wiedział przez co przeszłam, a teraz sprawił, że poczułam się jeszcze gorzej, niż przed kilkoma minutami. Matka na mnie spojrzała i podeszła bliżej. Wyciągnęła dłoń i ujęła moje ramię. Myślałam, że byłabym w stanie ją chociaż przytulić, ale jej dotyk przyprawił mnie o odrazę, niechęć i ogromny ból w sercu. To mnie ponownie osłabiło.
              Odsunęłam się od kobiety i na nią spojrzałam, mimo swojego nastawienia. Zmierzyła mnie dość złowrogim spojrzeniem, ale to mnie nie zdziwiło. Widocznie ani trochę się nie zmieniła. Popełniłam błąd. Znowu. Nieświadomie.
     - Zostaw mnie. Odejdź z mojego życia i daj mi wreszcie święty spokój. Ja chcę żyć. Chcę być żywa. Rozumiesz? Chcę ułożyć sobie to cholerne życie, które mi spieprzyłaś. - W moich oczach pojawiły się pierwszy łzy, które po chwili spłynęły po policzkach.- Nie jesteś moją matką.
             Moją mamę jakby zamurowało. Nie odzywała się, nie ruszała. Nawet nie mrugnęła oczyma. Nagle mruknęła coś pod nosem i nim zdążyłam się zorientować, zabrała swoją torebkę i wyszła z domu. Tak po prostu przekreśliła ostatni cień szansy na pogodzenie się. Już nie było odwrotu. Swoim zachowaniem ukazała mi, jaką stałam się obcą osobą w jej myślach, co za każdym razem ukazywała swoimi czynami. Tak. To koniec. Koniec walki z przeszłością. Koniec z rozpamiętywaniem.
     - Cześć młoda. - Nagle ktoś mnie szturchnął, lecz to nie był Shadow.
             Odwróciwszy się, ujrzałam Dave'a. A więc wrócił! Lekko się uśmiechnęłam, dłonią otarłam policzek i go przytuliłam. Odwzajemnił uścisk, po czym zapytał, czemu płakałam. Już miałam dość ukrywania tego, co działo się w moim sercu. Miałam dość i teraz miałam okazję komuś to powiedzieć.
     - To mnie już przerasta, wiesz? - Usiadłam na kanapie, po czym schowałam twarz w dłoniach, opierających się na moich kolanach - Justin zachowuje się jak pięcioletni gówniarz, a chciałabym, aby między nami doszło do jakiegoś porozumienia. Poza tym kocham swojego ojca i chciałabym, aby był ze mnie dumny, lecz nie będzie, gdy dowie się z kim spędzam wolny czas. Straciłam matkę i to już przeszłość, ale to boli. Cholernie boli.  - Warknęłam, lekko pociągając za końcówki swoich włosów.
             Chłopak westchnął i usiadł obok. Dłonią gładził moje plecy zachowując przyzwoitą odległość. Prawdopodobnie ze względu na Justina. Chwilę milczał, ale później opowiedział mi swoją historię. Gdy ją usłyszałam, byłam pod wrażeniem, że sobie poradził i wyszedł na prostą. Nie spodziewałam się, że wychował się w domu dziecka. Było mi go naprawdę żal... To dobry chłopak i w zupełności tutaj nie pasował.
     - Dave... mi naprawdę przykro. Nie zasłużyłeś sobie na tyle złego, wiesz? Naprawdę, bardzo cię polubiłam. Jako jedyny okazujesz mi jak na razie wsparcie, bo Justin jakoś nie jest w stanie ukazać mi zrozumienia. - Mruknęłam, odwracając wzrok.
             Osiemnastolatek blado się uśmiechnął. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zadzwonił jego telefon i wyszedł, przepraszając mnie. Zagryzłam dolną wargę i wzrokiem przeczesałam pokój. Było tak cicho. Pusto. Owszem, lubiłam tak sobie pomyśleć w ciszy i spokoju, ale teraz potrzebowałam tylko jednej osoby. Musiałam go znaleźć.
              Wyszłam przed dom, aby sprawdzić, czy go tutaj nie było. Niestety. Ani śladu żywej duszy. Wróciłam do domu i zabrałem z kanapy swoją torebkę. Zeszłam po schodach i postanowiłam wrócić do domu. Pewnie tato i tak się już zamartwiał, gdzie podziewała się jego córka..
              Nagle coś śmignęło przed moim ciałem. Zareagowałam po fakcie i ujrzałam tylko oddalający się motocykl. Przeklęłam go w myślach, ale zaraz potem zauważyłam, że był to Justin.
     - Justin! - Krzyknęłam, wdając się w pogoń za pędzącym pojazdem.
              Ku mojemu zaskoczeniu, zwolnił i zatrzymał się. Dobiegłam do niego i ujrzałam jego niesfornie ułożone włosy przez wiatr oraz oczy przepełnione bólem. To był kolejny cios dla mojego serca. Shadow zszedł z motocyklu i stanął bardzo blisko mnie. Jego dłoń spoczęła na mojej talii, a wzrok uwiązł na mej twarzy. To było imponujące.
     - Przepraszam. - Jęknęłam, a chwilę potem oboje zaczęliśmy toczyć walkę o dominację.
              Nasze języki nachalnie próbowały się odnaleźć. To było jak szukanie odwzajemnienia. I on i ja pragnęliśmy siebie. Czułam to. Nie trwało to długo. Ponownie wsiadł na pojazd, odpalając silnik. Spojrzał na mnie i zapewne oczekiwał jakiejś reakcji. Zastanawiałam się, czy powinnam wsiąść. Jeszcze nigdy nie jeździłam z nikim taką maszyną.
     - Dalej. - Mruknął.
              Wypuszczając powietrze, które nie wiedziałam, że uwięzło w mych płucach, wsiadłam i objęłam go w pasie nieco mocniej niż powinnam. Nim się obejrzałam, odjechał i z każdą kolejną sekundą gnał coraz szybciej. Bałam się, dlatego mocniej się w niego wtuliłam. Chciałam czuć jego obecność.
     - Amy, nie ściskaj mnie tak, bo zamiast dojechać pod twój dom, wylądujemy w szpitalu. - Syknął.
                Rozluźniłam zaciśnięte ręce na jego brzuchu i oparłam głowę o jego plecy. Przymknęłam oczy i starałam się nie myśleć o niczym.

___________________________________
No moi drodzy. Jak Wam podoba się rozdział 19? :)
Kocham was za takie wsparcie.
Dajecie mi tyle energii i motywacji...
Dziękuję ♥
@AudreeySwag

                                         CZYTASZ?! :)= KOMENTUJESZ!

24 komentarze:

  1. Szkoda mi jej, bo sobie na to nie zasłużyła..

    A rozdział cudowny jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, że tak wyszło z tą mamą.
    świetny rozdział! :)
    KOCHAM to jak piszesz. Wiem,wiem, powtarzam się.. ale nic na to nie poradzę, masz talent! xx
    Kocham Cię.
    Wiktoria :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem jak to zrobiłaś, ale emocje mną miotają.
    To jest genialne no! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham to, jest świetne. a Justin na motocyklu... sadjaskdl <3
    @dunkbieber

    OdpowiedzUsuń
  5. Asjsdkdfdsdsdhgdtwjszbsgewuiwedvxddjk BOŻE, tak. Czekam na nexta *o*
    @undermirrors

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko!! ♥ jakie to słodkie *.* czekam na nn ;**
    dctfjhnklmkrtfzsedfg ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. powtarzam to po każdym rozdziale, ale i tym razem powtórzę to z wielką chęcią: to jest boooskie ! kocham Twoje opowiadanie jak żadne inne. ; ) ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaa.. <333
    Nareszcie :D :D ^^
    Kurde no! :D Nie wiem czemu, a jednak wiem !
    Amy i Justin są słodcy, jak nie wiem co. Juss.. Gorąco <3 !
    Jak już mówiłam pragnę rozdziału +18 ;]

    Kocham Cię, bardzo, okey ? ;**
    No to do napisania na GG ! <333

    LOVE Amstin <3 !

    OdpowiedzUsuń
  9. Już nie wiem co pisać, każdy rozdział jest cudowny i ciekawy. Czekam. Na dalszą część. Powodzenia ;* @ElizaRychla

    OdpowiedzUsuń
  10. swietny rozdzial ! bardzo fajnie ze taki dlugi . Ostatnio dosc duzo sie dzieje, niesamowicie sie to czyta Coraz wiec hot scenek z jusem. Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jest genialny! Matka Amy jest durna jak cholera! Szkoda, że Justin jeszcze nie potrafi zrozumieć, że jakoś potrafi kochać, a zwłaszcza Amandę... Pięknie piszesz, ale tego ci nie muszę wspominać! ♥
    Czekam na następną notkę! ;)

    " Czy poruszy cię historia o dwóch obliczach? Pierwsze to ludzkie z sercem i rozumem. Drugie wilcze ze spontanicznością oraz ryzykiem. Wszystko traci sens, gdy zapada zmrok. Robi się zimno i ciemno, a ty zostajesz wystawiony na próbę. Czy przetrwasz to twój interes. Ale pamiętaj nigdy nic nie jest kolorowe i czas szybko leci..."
    Serdecznie zapraszam do wyrażenia opinii! ♥
    http://ostatni-wdech.blogspot.com/

    @sweetolcia

    OdpowiedzUsuń
  12. gsdhgoisdhhsp !! Jak zawsze świetny :)
    Wstawiłaś 19.. wiesz co to znaczy ? Że za tydzień będzie 20!! aaaaaaaaaaaaa! Nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  13. awww świetny *_*
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  14. Awwww świetny jest! Ta końcówka jest słodziutka! hyhy ♥

    Jakbyś mogła zajrzeć, twoja opinia bardzo by mnie ucieszyła :)
    http://dsd-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. nominowałam cię do The Versatile Blogger , więcej informacji na: http://tlumaczenie-abuse.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  16. o matko *.* dopiero co znalazłam twojego bloga, oczywiście już przeczytałam wszystkie rozdziały. masz wielki talent. Mam nadzieję, że wpadniesz też do mnie.
    NOMINUJĘ Cię także do Liebster Award . Szczegóły na moim blogu :
    http://because-life-is-a-fairy-tale.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. To jest takie hshwusbwyhsksutYsksjshsyvwyaeieoejdjndjsndjdbgbelakalak ZAKOCHALAM SIE ♥

    @agehhh

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytałam wszystkie rozdziały w jedną noc i jestem mega podjarana <3 Uwielbiam takiego typu opowiadania no i znalazłam nowe...wiesz że na początku myślałam że to jakies tłumaczenie czy coś..ale no nawet dobrze że piszesz to ty :)
    Matka Amy jest taka złośliwa...a szkoda że Justin nie chcę przyznać się do swojej miłości...no cóż, kiedyś musi :>

    Zapraszam do mnie :http://vicki-and-one-direction.blogspot.com/

    Z niecierpliością czekam na następny <3 Dużo wenki życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Przedni rozdział :) Ciekawi mnie jaki motor ma Shadow, też chętnie bym się z nim przejechała ;D Dużo spraw się powyjaśniało w tym rozdziale. btw. lubię czytać z perspektywy Justina.
    Znając życie kolejny rozdział dodasz niedługo po moim komentarzu, zupełnie przypadkowo ;) ale bardzo mnie to cieszy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i oczywiście z roztargnienia zapomniałam się podpisać xD
      Dziękuję za powiadomienia.
      @like_goldstone :)

      Usuń
  21. Fajny rozdział. Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Boski rozdział! Strasznie szkoda mi Amy tyle przykrości ją spotyka :)kocham czytać twoje opowiadanie wiesz o tym i dlatego biorę się za następny rozdział <3 @monikaswaggy

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ♥