Nabrałam delikatnie powietrza do swoich płuc. Spojrzałam w niebo i
przymknęłam swoje oczy, aby być w stanie opowiedzieć mu coś, czego nawet Leslie
nie wiedziała.
- Gdy miałam chyba pięć
lat, moja matka wzięła rozwód z tatą. Ciągle się kłócili, a mną pomiatali. Nie
byłam tak ważna, jak pieniądze. Ale wtedy jeszcze nie wiedziałam co to znaczy,
że praca jest ważniejsza niż dziecko... Wyjechała. Tato tłumaczył to jako
wyjazd mamy zagranicę, aby zarobić. Jak zwykle na pierwszym miejscu ukazał to,
jak bardzo ważnym elementem były pieniądze w jego, w ich życiu... - Na chwilę
zamilkłam, aby ująć dłoń chłopaka, na którym właśnie siedziałam - Z początku
nam się układało, ale później zaczął mnie bić i na mnie krzyczeć. Tak trwało do
czasu, aż poznałam Christian'a. Porozmawiał z moim tatą, ale później to on
musiał urządzić pogadankę z Chris'em. Wiele to nie dało, nie obeszło się bez
ponownych wyzwisk i pobić... Wszystko zaczynało się pogarszać. Matka zaraz po
śmierci Chris'a, przyszła, aby powiadomić nas o tym, że sprzedaje nasz dom.
Chciała mnie wysłać do szkoły z internatem w Nowej Zelandii. Gdyby nie tato...
Nie poznałabym ciebie...Ale gdyby nie fakt, że te pieniądze są przeznaczone
właśnie dla ciebie... - Mruknęłam, a po moim policzku poleciała łza.
Justin to zauważył i ją otarł, a po chwili mocniej mnie do siebie
przycisnął. Dało mi to siłę, aby opowiadać dalej. - Nazywała mnie gówniarą i to
nie jednokrotnie. Stała się dla mnie nikim. Nie byłam w stanie już jej wybaczyć,
dlatego tak zareagowałam, gdy ujrzałam ją w twoim domu. A fakt, że oszukiwała
nie tylko mnie, ale mojego tatę przez te kilkanaście lat... - Parsknęłam - Ona
nam wmówiła, że wyjechała z Atlanty do Kanady i tam założyła rodzinę oraz
znalazła pracę. Jej nowy partner, Sam, był bogaty, a ona też zarabiała całkiem
przyzwoicie... A teraz okazało się, że to wszystko kłamstwo.. - Wstałam i
podeszłam do balustrady. - Okazało się, że jest z Jasonem, którego jest mi w
tej chwili żal. Nie rozumiem, co on w niej widzi... Nie chodzi mi już o
wygląd... Jak można wytrzymać z taką kobietą?! Justin, naprawdę mi się to nie
podoba. Mam złe przeczucia co do tego związku.
Narastające we mnie wspomnienia dały o sobie znać. Zaczęłam wszystko
sobie przypominać, co spowodowało, że ponownie opadłam z sił i miałam już dość.
Parker widząc, jak bardzo ta sytuacja pogorszyła mój stan, podszedł i mnie
objął, nic nie mówiąc.
Poczułam na swojej szyi powiew jego delikatnego oddechu. Poczułam coś,
co koiło i sprawiało, że chciało się pozostać w takim stanie do końca życia.
Raptownie zapomniałam o piekle, a moje serce zaczął przepełniać spokój oraz w
pewnym stopniu harmonia. Dzięki temu, byłam w stanie opanować emocje.
- Justin, chodź tu. -
Jason zawołał go, po czym chłopak coś mruknął pod nosem, ponownie musnął moją
szyję i wszedł do mieszkania, zostawiając mnie samą sobie.
Może to i lepiej. Musiałam się uspokoić i jakoś obniżyć zdenerwowanie.
Musiałam pogodzić się, że ta kobieta była z najlepszym kumplem Justina, co nie
podobało mi się ani trochę... On był taki młody, a ona? Może bawiła się w jakąś
grę i tylko pragnęła go w jakimś celu wykorzystać? To byłoby możliwe... Już nie
raz pokazała mi swój ciemny charakter.
Justin's POV
Wchodząc do salonu, zauważyłem, że Laura nadal była w naszym domu, co
niezbyt mi się spodobało. Po tym, co opowiedziała mi Amanda, nie miałem do niej
za grosz szacunku. Jej córka za dużo przez nią wycierpiała i teraz ponownie
miała zostać tak potraktowana i oszukana? Nie, nie pozwoliłbym na to. Ta
dziewczyna była dla mnie zbyt ważna. Może nie potrafiłem tego ukazać w
odpowiedni sposób, ale między nami zrodziła się nieskazitelna więź, jakiej
jeszcze nie doświadczyłem.
- Co jest? - Zapytałem,
stając w środkowej części pokoju.
Oboje na mnie spojrzeli, a Jason po chwili wskazał miejsce na kanapie. Z
niechęcią na twarzy usiadłem między nim, a jego dziewczyną. Kobieta spuściła
głowę w dół i nieco się ode mnie odsunęła, co można było powiedzieć, dało mi
pewną satysfakcję.
- Słuchaj, Laura da ci
te pieniądze, jak obiecała, ale chciałaby, abyś porozmawiał z Amandą.
Czy to miał być szantaż? Pieniądze w zamian za rozmowę z córką, aby ta
jej wszystko wybaczyła, radośnie wskoczyła w objęcia i napawała się szczęściem
matczynej miłości, której przez te długie lata nie doświadczyła? Ona chyba
sobie ze mnie w tym momencie kpiła...
- No ty chyba
żartujesz... - Spojrzałem na nią i wstałem - Nie masz za grosz szacunku i
godności... - Syknąłem, podchodząc do niej - Ona ci nigdy tego nie wybaczy...
Nigdy już nie nazwie cię matką, po tym jak ją skrzywdziłaś. Ona nadal pamięta
te złe chwile...
Laura zacisnęła usta w cienką linię, a po chwili wstała, tym samym powodując,
że mnie lekko odepchnęła. Upuściła swoją torebkę, a jej wzrok spojrzał prosto w
moje oczy.
- Posłuchaj, ty nie masz
w tej sprawie nic do gadania. To moja córka, nie twoja smarkaczu i mam prawo z
nią porozmawiać, więc łaskawie mnie przepuść. Już ja się o to postaram, aby
wybiła sobie ciebie z tego głupiego łba... Jesteś zwykłym dupkiem, który nie
widzi cierpienia innych. - Syknęła, po czym odepchnęła mnie jeszcze
bardziej.
W ostatniej chwili ująłem jej ramię i rzuciłem na kanapę. Byłem wściekły
tym, co przed chwilą padło z jej ust. Jak śmiała obrażać Amy, skoro w ogóle jej
nie znała? Owszem, ja też jej za dobrze nie znałem, ale czułem jej cierpienie w
tym wszystkim, co padło kilka minut wcześniej z jej ust. Jeżeli myślała, że po
tym jak mnie nazwała, puściłbym jej to płazem, to była w błędzie... To ona nie
widziała cierpienia swojego dziecka.
- Ty suko wredna! -
Podszedłem do niej i bez skrupułów zacząłem ciągnąć za jej sztuczne włosy.
Jason od razu zareagował i zaczął mnie od niej odciągać. Jęczała z bólu,
który jej sprawiałem.
- Dość! - W pewnej
chwili do środka weszła Amy.
Gdy tylko usłyszałem jej łamiący się głos, puściłem Laurę, a przyjaciel
mnie. Lekko otworzyłem usta, widząc ją w takim stanie. Po policzkach spływały
jej łzy, a pięści miała mocno zaciśnięte. Podeszła do nas i stanęła między
naszą dwójką. Zawiesiła wzrok na mnie, po czym stwierdziła, żebym
wyszedł.
- Co? Dlaczego mam
wyjść? To mój dom, nie twój. - Warknąłem, przeczesując ręką swoje włosy.
Zacisnęła wewnętrzną część policzka i kilka razy mrugnęła oczyma, po
czym ponownie na mnie spojrzała. Jason widząc zaistniałą sytuację opuścił
pomieszczenie, nie chcąc dłużej uczestniczyć w tym przedstawieniu, które
zapewne nie tylko mi nie przypadło do gustu.
- Proszę... - jęknęła -
Chciałabym z nią porozmawiać...
- Kurwa, ty się wynoś!
Mówiłem, to jest mój dom! Jedyna osoba, która tu nie pasuje, to ta... -
Krzyknąłem, wskazując na jej matkę i powstrzymałem się od wypowiedzenia
obraźliwego słowa, tylko ze względu na Amy, ale po chwili sam opuściłem pokój,
wychodząc przez balkon do ogrodu, nie wytrzymując narastającego w sobie
napięcia.
Zdenerwowałem się i nie mogłem pojąć, dlaczego chciała z nią rozmawiać.
Po tym wszystkim? Nie, to nie było warte logicznego wyjaśnienia. Wszedłem do
garażu i zacząłem naprawiać swój motocykl, który już dawno pragnąłem naprawić,
lecz po prostu brakowało mi czasu. Marzyłem, aby ponownie poczuć tę adrenalinę.
Kiedyś mogłem jeździć godzinami, czerpiąc z tego poczucie wolności oraz
zatracenia się w innym świecie. Świecie motocyklisty. Nic nie było tak
wyzwalające jak coraz większa prędkość. Wtedy chociaż w minimalnym stopniu
mogłem poczuć opatrzność matki, która zapewne cały czas mnie obserwowała z
jakiejś wygodnej chmury na niebie. Może i nie była zadowolona z każdego mojego
wyboru, ale jeżeli miałem przetrwać, nic lepszego by tak nie pomogło, jak
wybranie życia zabójcy.
Zrobiłem sobie krótką przerwę i odkładając narzędzia do specjalnego
schowka, usiadłem na ziemi. Wziąłem głęboki oddech, a nim zdążyłem go wypuści,
usłyszałem czyjeś kroki. Otworzyłem oczy i odwróciłem głowę. Ujrzałem Jasona.
Stał oparty o swój samochód i palił papierosa. Jego spojrzenie nie było wrogo
nastawione do mojej osoby, ale też nie wyrażało żadnych emocji.
- Mogę? - Zapytałem,
podchodząc do niego.
Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i wyciągnął dłoń w moją stronę.
Ująłem jednego i go zapaliłem. Gdy tylko się nim zaciągnąłem, poczułem coś, co
w jednej chwili mnie uspokoiło. To narkotyk, który działa na wszystkie trudne
sytuacje pojawiające się w codziennym życiu.
- Wiesz, że źle
postąpiłeś? - Mruknął, po czym wypuścił dym ze swoich ust - Ona jest w tobie
zakochana, a ty właśnie pokazałeś, co mógłbyś zrobić jej za kilka lat...
Parsknąłem. Przecież ja jej bym nigdy nie skrzywdził. Tym bardziej nie
pociągnąłbym jej za włosy.
- Justin, nie oszukuj samego
siebie. Nie jest ci obojętna i obaj o tym wiemy. Przestań w końcu zgrywać
takiego skurwiela jakim się stałeś.
- Owszem, nie jest mi
obojętna, ale zrozum, że nie mogę dać jej tego, czego oczekuje. Jestem tym
gorszym, tym złym. Ja nie potrafię kochać. - Syknąłem, mocno zaciągając się
papierosem.
Chłopak o szkarłatnych oczach pokręcił głową, a na jego ustach pojawił
się lekki grymas.
- Nawet nie wiesz, jak
bardzo się mylisz, Justin. - Otworzył drzwi od swojego auta, wsiadł i nim
zdążyłem go zapytać dokąd chciał pojechać, odpalił silnik i opuścił nasz
podjazd.
Amy's POV
Byłam załamana zachowaniem Justina do mojej osoby, ale również do Laury.
Wiedział przez co przeszłam, a teraz sprawił, że poczułam się jeszcze gorzej,
niż przed kilkoma minutami. Matka na mnie spojrzała i podeszła bliżej.
Wyciągnęła dłoń i ujęła moje ramię. Myślałam, że byłabym w stanie ją chociaż
przytulić, ale jej dotyk przyprawił mnie o odrazę, niechęć i ogromny ból w
sercu. To mnie ponownie osłabiło.
Odsunęłam się od kobiety i na nią spojrzałam, mimo swojego nastawienia.
Zmierzyła mnie dość złowrogim spojrzeniem, ale to mnie nie zdziwiło. Widocznie
ani trochę się nie zmieniła. Popełniłam błąd. Znowu. Nieświadomie.
- Zostaw mnie. Odejdź z
mojego życia i daj mi wreszcie święty spokój. Ja chcę żyć. Chcę być żywa.
Rozumiesz? Chcę ułożyć sobie to cholerne życie, które mi spieprzyłaś. - W moich
oczach pojawiły się pierwszy łzy, które po chwili spłynęły po policzkach.- Nie
jesteś moją matką.
Moją mamę jakby zamurowało. Nie odzywała się, nie ruszała. Nawet nie
mrugnęła oczyma. Nagle mruknęła coś pod nosem i nim zdążyłam się zorientować,
zabrała swoją torebkę i wyszła z domu. Tak po prostu przekreśliła ostatni cień
szansy na pogodzenie się. Już nie było odwrotu. Swoim zachowaniem ukazała mi,
jaką stałam się obcą osobą w jej myślach, co za każdym razem ukazywała swoimi
czynami. Tak. To koniec. Koniec walki z przeszłością. Koniec z
rozpamiętywaniem.
- Cześć młoda. - Nagle
ktoś mnie szturchnął, lecz to nie był Shadow.
Odwróciwszy się, ujrzałam Dave'a. A więc wrócił! Lekko się uśmiechnęłam,
dłonią otarłam policzek i go przytuliłam. Odwzajemnił uścisk, po czym zapytał,
czemu płakałam. Już miałam dość ukrywania tego, co działo się w moim sercu.
Miałam dość i teraz miałam okazję komuś to powiedzieć.
- To mnie już przerasta,
wiesz? - Usiadłam na kanapie, po czym schowałam twarz w dłoniach, opierających
się na moich kolanach - Justin zachowuje się jak pięcioletni gówniarz, a
chciałabym, aby między nami doszło do jakiegoś porozumienia. Poza tym kocham
swojego ojca i chciałabym, aby był ze mnie dumny, lecz nie będzie, gdy dowie
się z kim spędzam wolny czas. Straciłam matkę i to już przeszłość, ale to boli.
Cholernie boli. - Warknęłam, lekko pociągając za końcówki swoich włosów.
Chłopak westchnął i usiadł obok. Dłonią gładził moje plecy zachowując
przyzwoitą odległość. Prawdopodobnie ze względu na Justina. Chwilę milczał, ale
później opowiedział mi swoją historię. Gdy ją usłyszałam, byłam pod wrażeniem,
że sobie poradził i wyszedł na prostą. Nie spodziewałam się, że wychował się w
domu dziecka. Było mi go naprawdę żal... To dobry chłopak i w zupełności tutaj
nie pasował.
- Dave... mi naprawdę
przykro. Nie zasłużyłeś sobie na tyle złego, wiesz? Naprawdę, bardzo cię
polubiłam. Jako jedyny okazujesz mi jak na razie wsparcie, bo Justin jakoś nie
jest w stanie ukazać mi zrozumienia. - Mruknęłam, odwracając wzrok.
Osiemnastolatek blado się uśmiechnął. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale
zadzwonił jego telefon i wyszedł, przepraszając mnie. Zagryzłam dolną wargę i
wzrokiem przeczesałam pokój. Było tak cicho. Pusto. Owszem, lubiłam tak sobie
pomyśleć w ciszy i spokoju, ale teraz potrzebowałam tylko jednej osoby.
Musiałam go znaleźć.
Wyszłam przed dom, aby sprawdzić, czy go tutaj nie było. Niestety. Ani
śladu żywej duszy. Wróciłam do domu i zabrałem z kanapy swoją torebkę. Zeszłam
po schodach i postanowiłam wrócić do domu. Pewnie tato i tak się już
zamartwiał, gdzie podziewała się jego córka..
Nagle coś śmignęło przed moim ciałem. Zareagowałam po fakcie i ujrzałam
tylko oddalający się motocykl. Przeklęłam go w myślach, ale zaraz potem
zauważyłam, że był to Justin.
- Justin! - Krzyknęłam,
wdając się w pogoń za pędzącym pojazdem.
Ku mojemu zaskoczeniu, zwolnił i zatrzymał się. Dobiegłam do niego i
ujrzałam jego niesfornie ułożone włosy przez wiatr oraz oczy przepełnione
bólem. To był kolejny cios dla mojego serca. Shadow zszedł z motocyklu i stanął
bardzo blisko mnie. Jego dłoń spoczęła na mojej talii, a wzrok uwiązł na mej
twarzy. To było imponujące.
- Przepraszam. -
Jęknęłam, a chwilę potem oboje zaczęliśmy toczyć walkę o dominację.
Nasze języki nachalnie próbowały się odnaleźć. To było jak szukanie
odwzajemnienia. I on i ja pragnęliśmy siebie. Czułam to. Nie trwało to długo.
Ponownie wsiadł na pojazd, odpalając silnik. Spojrzał na mnie i zapewne
oczekiwał jakiejś reakcji. Zastanawiałam się, czy powinnam wsiąść. Jeszcze
nigdy nie jeździłam z nikim taką maszyną.
- Dalej. - Mruknął.
Wypuszczając powietrze, które nie wiedziałam, że uwięzło w mych płucach,
wsiadłam i objęłam go w pasie nieco mocniej niż powinnam. Nim się obejrzałam,
odjechał i z każdą kolejną sekundą gnał coraz szybciej. Bałam się, dlatego
mocniej się w niego wtuliłam. Chciałam czuć jego obecność.
- Amy, nie ściskaj mnie
tak, bo zamiast dojechać pod twój dom, wylądujemy w szpitalu. - Syknął.
Rozluźniłam zaciśnięte ręce na jego brzuchu i oparłam głowę o
jego plecy. Przymknęłam oczy i starałam się nie myśleć o niczym.
___________________________________
No moi drodzy. Jak Wam podoba się rozdział 19? :)
Kocham was za takie wsparcie.
Dajecie mi tyle energii i motywacji...
Dziękuję ♥
@AudreeySwag
CZYTASZ?! :)= KOMENTUJESZ!
No moi drodzy. Jak Wam podoba się rozdział 19? :)
Kocham was za takie wsparcie.
Dajecie mi tyle energii i motywacji...
Dziękuję ♥
@AudreeySwag
CZYTASZ?! :)= KOMENTUJESZ!
Szkoda mi jej, bo sobie na to nie zasłużyła..
OdpowiedzUsuńA rozdział cudowny jak zawsze.
szkoda, że tak wyszło z tą mamą.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! :)
KOCHAM to jak piszesz. Wiem,wiem, powtarzam się.. ale nic na to nie poradzę, masz talent! xx
Kocham Cię.
Wiktoria :)
Nie wiem jak to zrobiłaś, ale emocje mną miotają.
OdpowiedzUsuńTo jest genialne no! ♥
kocham to, jest świetne. a Justin na motocyklu... sadjaskdl <3
OdpowiedzUsuń@dunkbieber
Asjsdkdfdsdsdhgdtwjszbsgewuiwedvxddjk BOŻE, tak. Czekam na nexta *o*
OdpowiedzUsuń@undermirrors
Matko!! ♥ jakie to słodkie *.* czekam na nn ;**
OdpowiedzUsuńdctfjhnklmkrtfzsedfg ♥
powtarzam to po każdym rozdziale, ale i tym razem powtórzę to z wielką chęcią: to jest boooskie ! kocham Twoje opowiadanie jak żadne inne. ; ) ;*
OdpowiedzUsuńAaaa.. <333
OdpowiedzUsuńNareszcie :D :D ^^
Kurde no! :D Nie wiem czemu, a jednak wiem !
Amy i Justin są słodcy, jak nie wiem co. Juss.. Gorąco <3 !
Jak już mówiłam pragnę rozdziału +18 ;]
Kocham Cię, bardzo, okey ? ;**
No to do napisania na GG ! <333
LOVE Amstin <3 !
Już nie wiem co pisać, każdy rozdział jest cudowny i ciekawy. Czekam. Na dalszą część. Powodzenia ;* @ElizaRychla
OdpowiedzUsuńswietny rozdzial ! bardzo fajnie ze taki dlugi . Ostatnio dosc duzo sie dzieje, niesamowicie sie to czyta Coraz wiec hot scenek z jusem. Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńBoskie. :))
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny! Matka Amy jest durna jak cholera! Szkoda, że Justin jeszcze nie potrafi zrozumieć, że jakoś potrafi kochać, a zwłaszcza Amandę... Pięknie piszesz, ale tego ci nie muszę wspominać! ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na następną notkę! ;)
" Czy poruszy cię historia o dwóch obliczach? Pierwsze to ludzkie z sercem i rozumem. Drugie wilcze ze spontanicznością oraz ryzykiem. Wszystko traci sens, gdy zapada zmrok. Robi się zimno i ciemno, a ty zostajesz wystawiony na próbę. Czy przetrwasz to twój interes. Ale pamiętaj nigdy nic nie jest kolorowe i czas szybko leci..."
Serdecznie zapraszam do wyrażenia opinii! ♥
http://ostatni-wdech.blogspot.com/
@sweetolcia
gsdhgoisdhhsp !! Jak zawsze świetny :)
OdpowiedzUsuńWstawiłaś 19.. wiesz co to znaczy ? Że za tydzień będzie 20!! aaaaaaaaaaaaa! Nie mogę się doczekać :D
awww świetny *_*
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Awwww świetny jest! Ta końcówka jest słodziutka! hyhy ♥
OdpowiedzUsuńJakbyś mogła zajrzeć, twoja opinia bardzo by mnie ucieszyła :)
http://dsd-fanfiction.blogspot.com/
nominowałam cię do The Versatile Blogger , więcej informacji na: http://tlumaczenie-abuse.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html
OdpowiedzUsuńo matko *.* dopiero co znalazłam twojego bloga, oczywiście już przeczytałam wszystkie rozdziały. masz wielki talent. Mam nadzieję, że wpadniesz też do mnie.
OdpowiedzUsuńNOMINUJĘ Cię także do Liebster Award . Szczegóły na moim blogu :
http://because-life-is-a-fairy-tale.blogspot.com/
To jest takie hshwusbwyhsksutYsksjshsyvwyaeieoejdjndjsndjdbgbelakalak ZAKOCHALAM SIE ♥
OdpowiedzUsuń@agehhh
Świetny rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały w jedną noc i jestem mega podjarana <3 Uwielbiam takiego typu opowiadania no i znalazłam nowe...wiesz że na początku myślałam że to jakies tłumaczenie czy coś..ale no nawet dobrze że piszesz to ty :)
OdpowiedzUsuńMatka Amy jest taka złośliwa...a szkoda że Justin nie chcę przyznać się do swojej miłości...no cóż, kiedyś musi :>
Zapraszam do mnie :http://vicki-and-one-direction.blogspot.com/
Z niecierpliością czekam na następny <3 Dużo wenki życzę :)
Przedni rozdział :) Ciekawi mnie jaki motor ma Shadow, też chętnie bym się z nim przejechała ;D Dużo spraw się powyjaśniało w tym rozdziale. btw. lubię czytać z perspektywy Justina.
OdpowiedzUsuńZnając życie kolejny rozdział dodasz niedługo po moim komentarzu, zupełnie przypadkowo ;) ale bardzo mnie to cieszy :*
No i oczywiście z roztargnienia zapomniałam się podpisać xD
UsuńDziękuję za powiadomienia.
@like_goldstone :)
Fajny rozdział. Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńBoski rozdział! Strasznie szkoda mi Amy tyle przykrości ją spotyka :)kocham czytać twoje opowiadanie wiesz o tym i dlatego biorę się za następny rozdział <3 @monikaswaggy
OdpowiedzUsuń