sobota, 5 października 2013

~ Rozdział trzydziesty trzeci

       
UWAGA! Rozdział z treściami [+18] 

            Nie minęło pół godziny i dojechaliśmy na wyznaczone miejsce spotkania. Przez całą drogę męczyły mnie różne myśli. Bałem się zostawić Amandę samą, ale był z nią Dave, co mnie nieco koiło. Jednakże nie potrafiłem zabrać jej ze sobą. Wiedziałem, że gdyby ona kontrolowała każdy mój ruch, stałbym się amatorem w tym, co robiłem od kilku lat. A prawda była taka, że byłem tym najniebezpieczniejszym i nikt nie mógł tego tak po prostu zmienić.
            Jason zatrzymał auto przy bramie wjazdowej na stary teren składowania węgla, po czym wszyscy z niego wysiedliśmy. W oddali dostrzegłem granatowe volvo, stojące przy starym baraku. Opierała się o niego młoda dziewczyna, ubrana w spódniczkę i jakiś sweterek. Nie ukrywałem, że nieco zaskoczył mnie ten widok, bo było dość zimno.
     - No cześć, Shadow. Nie wspominałam, abyś przyszedł z obstawą. - Odezwała się pewnym głosem, odpychając swoje smukłe ciało od samochodu.
            Parsknąłem pod nosem, teatralnie poruszając dłońmi, wskazując na swoich dwóch kumpli, którzy stali po moich obu stronach  - Jak widzisz, nigdy nie wiadomo co przyniesie los... - Szepnąłem, podchodząc bliżej, chcąc sprawdzić jej zachowanie dogłębniej.
            Dziewczyna wydawała mi się nieswoja. W jej wyrazie twarzy dostrzegłem strach, który nie był wywołany moją osobą. Delikatnie przejechałem opuszkami palców po jej miękkich włosach, na co odwróciła głowę, uciekając wzrokiem. Bawiła mnie ta sytuacja. W ten sposób ukazała swoją nieśmiałość do mnie. Pociągałem ją. To było widoczne w jej nieco rozszerzonych źrenicach.
     - Po co chciałaś, abym tu przyjechał? - Dłonią przejechałem po jej policzku - O jakich planach dotyczących mojego wroga mówiłaś? - zacisnąłem w dłoni jej podbródek, unosząc go. - Spójrz w moje oczy i zacznij gadać, bo inaczej cię zabije... - Syknąłem, bo moja cierpliwość powoli zaczynała się kończyć.
            Leslie uniosła swoje powieki, a w kącikach jej oczu dostrzegłem łzy. Ucieszył mnie ten fakt, po czym ją puściłem i popchnąłem na maskę samochodu, stając między jej nogami, przez co spódniczka odsłoniła to, co każda kobieta starała się zakrywać. Odgarnąłem jej włosy, po czym ponownie ująłem dłonią jej policzek.
     - Więc...? - Lubieżnie się uśmiechnąłem - Powiesz mi i dopiero wtedy ciebie przelecę, czy mam ciebie najpierw przelecieć i samemu zabrać to, po co przyszedłem? - Drugą dłonią przejechałem po jej kobiecości.
            Już dawno się tak nie zachowywałem. Już od bardzo dawna nie miałem styczności z kobietami, które miałbym zabić. Wtedy do moich myśli wdarła się Amanda. Przecież ją kochałem. Tak bardzo ją kochałem, że właśnie w takich momentach i sytuacjach jak ta, byłbym w stanie zrobić wszystko, aby ją uchronić przed każdym niebezpieczeństwem jakie wdrażało się do mojego i jej życia. Jednakże jak miałem tego dokonać, skoro nie potrafiłem być groźny, niebezpieczny przez obudzenie w sobie uczuć?
            Głośno zaczerpnąłem powietrza, po czym ująłem koronkę od jej majtek i lekko odsunąłem na bok, a zaraz potem wsunąłem w nią jeden palec, na co dziewczyna głośno jęknęła, a jej ciało uległo sparaliżowaniu. Nie zrobiłem tego, aby sprawić sobie przyjemność. Od tego miałem Amy... Po prostu musiałem wyciągnąć z niej wszystkie informacje dotyczące McCanna i to ponownie obudziło we mnie bezwzględnego i bezuczuciowego Shadow - faceta, który kierował się żądza zabijania.
     - Te plany... - Syknęła, przenosząc swoje dłonie z maski na moje ramiona - To jego stare magazyny, tam trzyma broń, amunicje... - Mruknęła, wypychając ku mnie swoje biodra.  
     - O tak, maleńka. - Warknąłem, wsuwając w nią drugi palec - Skąd je masz? - Szepnąłem nad jej uchem - Czy McCann sam ci je dał? To jakaś zasadzka?
            Nastolatka zaczęła głośno jęczeć i zaciskać swoje biodra, przez co czułem jak bardzo mokra się stawała.
     - Spotkałam jej ojca... - Pisnęła zachrypniętym głosem - Zabrali mnie, wtajemniczyli, dali plany... - Mówiła na jednym tchu - Oni chcą zabić Amandę i ciebie. - Dodała, naprężając swoje ciało.
            Byłem tak bardzo zachłanny każdego szczegółu, że nie mogłem się powstrzymać. Miałem w dupie Jasona i Thomasa, którzy zapewne się nam teraz przyglądali. Wiedzieli jednak, że moja metoda za każdym razem była skuteczna i nie potrzebowałem ich ingerencji. Czułem, że dziewczyna jest bliska orgazmu, dlatego wyjąłem z niej szybkim ruchem swoje palce i drugą ręką zacisnąłem jej szyję.
     - Gdzie masz te plany? - Syknąłem i obdarowałem ją gniewnym spojrzeniem - Kiedy chcą ją zabić? Jak?! - Nie wytrzymałem.
            Zaczęły mną miotać emocje, chciałem dopaść tego sukinsyna. Chciałem, aby za wszystko zapłacił. Za każde skrzywdzenie niewinnego człowieka. Na dodatek fakt, że ojciec Amy dołączył do McCanna, nie przypadł mi do gustu i jeszcze bardziej rozzłościł.
     - Mam w schowku, w aucie. - jęknęła, przejeżdżając po moim torsie - Nie wiem, tego nie mówili... Proszę, zerżnij mnie... - mruknęła tak uwodzicielsko, że podziałała na moje zmysły.
            Cwaniacko się uśmiechnąłem, po czym ją od siebie odepchnąłem i zrobiłem kilka kroków w tył.
     - Nie Leslie, nie zrobię tego. - Zaśmiałem się, spoglądając nie na nią, lecz na Thomasa.
            Widziałem w jego oczach pożądanie i rozsadzającą w jego oczach porywczość. Nie mogłem odebrać mu tej rozkoszy. To był mój kumpel...
     - Jest twoja. - Uśmiechnąłem się do niego, na co chłopak gwałtownym ruchem odpiął swój pasek i rozporek i w kilka sekund zbliżył się do dziewczyny.
            Była skołowana i zaczęła się wiercić, ale gdy tylko Thomas w nią wszedł, uspokoiła się i zaczęła z nim współpracować. Podszedłem do nich, poklepałem swojego przyjaciela po plecach i razem z Jasonem zacząłem przeszukiwać schowki w aucie.
     - Justin, chyba coś mam. - Jason podszedł do mnie z jakąś niebieską teczką.
            Ująłem ją i otworzyłem, a zaraz potem na mojej twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek. Dostałem to, czego pragnąłem. Plany magazynów McCanna, które posiadały nie tylko broń, ale i pozostałe jego plany, dotyczące jego posiadłości i zamachów większych rozmiarów..
     - Dobra robota. - Poklepałem go po plecach i odeszliśmy od pojazdu.
            Thomas zakończył swoją przygodę z laską na masce, ale nie chciał jej wypuścić.
     - Może ją zabierz ze sobą? Będziesz mógł ją pieprzyć tyle razy, ile będziesz chciał. - Głośno się zaśmiałem, otwierając drzwi od naszego samochodu, po czym zasiadłem za kierownicą.
            Chłopak spojrzał na dziewczynę, a chwilę potem wziął ją na ręce i wsiadł z nią na tylne siedzenie. Jason również do nas dołączył, a ja odjechałem z piskiem opon, zadowolony z tego, co tak naprawdę zyskałem.

Amy's POV

            Mijała już druga godzina, odkąd Justin wyszedł. Nie zadzwonił, nie dał żadnego znaku życia. Jakbym zupełnie przestała istnieć. Straciłam siły do walki, do życia. Nawet płacz stał się dla mnie zbyt dużym wyzwaniem. Zaczerpnęłam powietrza, opadając na zimną, drewnianą podłogę. Byłam wykończona ciągłym zamartwianiem się i dążeniem do wzbudzenia w swoim chłopaku uczuć rozpalających jego nadal na wpół martwe serce.
            Leżałam i oddychałam. Nie chciałam go stracić, ale czułam, że powoli się oddalaliśmy od siebie. Jakby zaczęła się między nami budować niewidzialna bariera...
     - Amy... - Nagle w drzwiach dostrzegłem sylwetkę Dave'a.
            Nie poruszyłam się nawet. Nie chciałam go widzieć po tym, co powiedział mi prosto w oczy dzisiejszego poranka. Nigdy nie myślałam, że z tak wspaniałego przyjaciela zrobiłby się tak zazdrosny i zawzięty współlokator... Przecież uratowałam go, pomogłam mu, a on mnie i to jedyne chyba nadal utrzymywało mnie przy myśli, że Dave nadal był moim przyjacielem.
            Chłopak wszedł do środka i usiadł obok mnie, delikatnie odgarniając dłonią moje włosy, opadające na lewy policzek. Na mojej skórze pojawiły się dreszcze, ale nie przywiązałam do tego zbytniej uwagi. Nadal bolały mnie jego słowa...
     - Amy... - Ponownie powtórzył moje imię, delikatnie miziając opuszkami swoich placów moją rękę od ramienia, aż po same palce.
            Pociągnęłam lekko nosem, unosząc się. Podparłam się na jednej ręce, a chwilę potem usiadłam, opierając się o szafę. Nie miałam tyle odwagi, by spojrzeć mu teraz w twarz... Mimo że wystarczyłoby lekko odwrócić głowę w lewą stronę, nie byłam w stanie tego zrobić...
     - Przepraszam... - Szepnął, kładąc swoją rękę na mojej - Nie chciałem na ciebie nakrzyczeć.... Nie chciałem ciebie upokorzyć...
            Jego głos się załamywał i był nasycony żalem oraz goryczą do samego siebie. Czułam w nim ból oraz błaganie o wybaczenie. Zagryzłam wewnętrzną część policzka i tak po prostu na niego spojrzałam. Ujrzałam załzawione oczy i niesfornie ułożone włosy, które idealnie pasowały do jego rys twarzy.
     - Dave... Wiem. - Jęknęłam, cały czas mierząc jego buzię wzrokiem - Wiem i ci wybaczam. Jesteśmy przyjaciółmi, a ja nie mogę być teraz sama... Nie chcę.. - Czułam jak do moich oczu napłynęły gorące łzy.
            Osiemnastolatek cicho westchnął i objął mnie ramieniem, na co się w niego wtuliłam. Objęłam jego brzuch jedną ręką, a drugą wsunęłam za jego plecy i przywarłam głową do jego torsu. Dawał mi tyle ciepła... Czułam, że jego serce biło, że również emanowała z niego tyle samo troski co od mojego chłopaka.
     - Dziękuję, że jesteś... - Szepnęłam, lekko przymykając oczy i pozwalając moim mięśniom na chwilę rozluźnienia.
            W pewnej chwili zadzwonił jego telefon. Wyjął urządzenie i odebrał, lekko mnie od siebie odsuwając. Wstał, po czym zaczął z kimś rozmawiać. Wyszedł z mojego pokoju, abym nie usłyszała rozmowy, lecz do moich uszy dobiegły pojedyncze wyrazu takie jak: " Dobrze" " Tak, pod kontrolą" " Spoko, zajmę się".
            Nie wytrzymałam i postanowiłam go po prostu zapytać z kim rozmawiał. Podeszłam do drzwi i ujęłam klamkę, po czym wychodząc, wpadłam na niego. Objął mnie swoimi rękoma i przytrzymał, abym nie upadła. Delikatnie się uśmiechnęłam i przeprosiłam go, ale nawet trochę nie był na mnie zły. Zaproponował mi za to coś do zjedzenia. Zgodziłam się, zupełnie zapominając o tajemniczej rozmowie i oboje zeszliśmy na dół.
            Po godzinnej walce w kuchni, zasiedliśmy do stołu, aby zjeść przygotowaną przez nas zapiekankę. Gdy wzięłam kolejny kęs, usłyszałam trzaśnięcie drzwiami samochodu. Zerwałam się z krzesła i otworzyłam drzwi wejściowe. Dostrzegłam Justina, Jasona i Thomasa z jakąś dziewczyną. Przyjrzałam się jej nieco bardziej i zaniemówiłam. Jakim cudem Leslie znalazła się w objęciach jednego z członków gangu?
     - Cześć skarbie.
            Przez to wszystko zupełnie straciłam świadomość. Justin ucałował mój policzek i się ze mną przywitał, a zaraz potem objął w talii i zaciągnął w głąb pomieszczenia. Przycisnął mnie do ściany i zaczął całować moją szyję, zaciskając skórę zębami. Delikatnie się zaśmiałam, aby chociaż zmniejszyć jego pożądanie.
     - Justin, przestań. Później... - Syknęłam, odpychając go dłońmi - Co robi tutaj Leslie? - Obdarowałam go zaniepokojonym spojrzeniem.
            Mój chłopak warknął coś pod nosem i bez słowa poszedł na górę. Parsknęłam pod nosem, zupełnie nie wiedząc czym go zdenerwowałam. Dave zaczął rozmowę z Jasonem, a próg mojego mieszkania przekroczył Thomas z Leslie. Dziewczyna wyglądała... jak dziwka. Była w połowie roznegliżowana, a jej włosy były potargane. Uniosła swoją twarz ku górze, a gdy tylko mnie poznała, wbiła we mnie swoje puste spojrzenie.
            Zmieniła się. Nigdy nie była taka bezpośrednia. Pozwalała chłopakowi trzymać dłoń w majtkach. Zupełnie jej to nie przeszkadzało. Nie mogłam na to dłużej patrzeć. Odwróciłam się od nich i postanowiłam porozmawiać o tym wszystkim z Shadow. On musiał mi to wszystko wytłumaczyć.
           Gdy weszłam do swojego pokoju, ujrzałam porozrzucane rzeczy chłopaka po podłodze. Tuż obok drzwi leżały jego spodnie i bokserki, a obok łóżka jego koszulka i kurtka. Zapewne poszedł się wykąpać... Cicho westchnęłam i zaczęłam zbierać porozrzucane po pokoju ubrania. Już chciałam je zanieść do łazienki, gdy w drzwiach stanął Justin. Zaskoczył mnie swoim wyglądem... Był zupełnie nagi, a po jego ciele spływały jeszcze krople wody...
     - Byś mógł się chociaż ubrać... - Skarciłam go wzrokiem, na co chłopak wydął usta w szerokim uśmiechu.
            Chciałam z nim porozmawiać i dojść do jakiegoś porozumienia. Chciałam mu uświadomić, że jego zachowanie przed wyjściem było zupełnie nie na miejscu. Odtrącił mnie i moje uczucia, jakbym była przypadkową laską w jego życiu. Tak nie mogło być za każdym razem, gdy będę musiała zostać w domu, bądź nie mieszać się w jego sprawy zawodowe.
     - Skarbie, nie dramatyzuj... - Zbliżył się do mnie i objął w talii, przyciągając do swojego rozpalonego ciała.
            Nie poznawałam go. Był tak bardzo stanowczy i przede wszystkim rozluźniony, że ciężko było mi cokolwiek zrobić. Spojrzałam w jego oczy i po raz pierwszy dostrzegłam zupełną pustkę. Nie mogłam zobaczyć swojego Justina. To było dziwne uczucie...

Justin's POV

            Podczas powrotu do domu, czułem w sobie nie tyle co radość, ale usatysfakcjonowanie. Wiedziałem, że zdobycie tak cennego materiału, mogło być dla nas punktem kulminacyjnym. Teraz wystarczyłoby tylko odpowiednio się do tego przygotować i zdobyć potrzebne rzeczy, a zabicie McCanna poszłoby jak z zabiciem wkurwiającej muchy.
            W pewnej chwili zerknąłem w lusterko, które ukazało mi Thomasa razem z dziewczyną na tylnych siedzeniach. Nie mogli przestać się całować, a chłopak nie mógł oderwać swoich palców od jej cipki. Zaśmiałem się, mówiąc, że jeszcze tylko kilka minut i będą mogli się pieprzyć. Przywołali mi w myślach mnie samego, kilka miesięcy temu. Jason wtedy prowadził, a ja brałem każdą laskę, nie myśląc o konsekwencjach.
            Zorientowałem się, że dojechaliśmy na miejsce i zgasiłem silnik, po czym opuściłem pojazd. Zabrałem teczkę i już w samych drzwiach dostrzegłem swoją zdobycz. Amanda była taka śliczna. Jej zgrabne ciało było tak doskonałe... Zbliżyłem się do niej i przywitałem ją ciepłymi słówkami, a zaraz potem popchnąłem ją na ścianę i zacząłem całować. Rozpaliła we mnie pożądanie, chęć pieprzenia się.
     - Justin, przestań. Później... - Syknęła, odsuwając się - Co robi tutaj Leslie? - Obdarowała mnie zaniepokojonym spojrzeniem.
            Parsknąłem pod nosem. Nie miałem zamiaru się jej ze wszystkiego tłumaczyć. Chciałem się z nią kochać, dać jej prawdziwą miłość, a ona tak po prostu zainteresowała się swoją byłą przyjaciółką.  Odszedłem od niej pewnym krokiem i poszedłem na górę. W pokoju zacząłem zdejmować części swojego ubioru, a teczkę schowałem w pobliskiej szafce.
            Całkiem nagi przeszedłem przez korytarz i wszedłem do łazienki. Zniknąłem  pod prysznicem. Był mi bardzo potrzebny, gdyż nie potrafiłem opanować swoich myśli dotyczących ostrego pieprzenia. Zawsze, po udanej akcji to robiłem. Zawsze, nawet gdy nie miałem nikogo, brałem do samochodu pierwszą, lepszą panienkę z ulicy. A teraz? To uczucie mnie rozsadzało. Nie mogłem tego tak zostawić...
            Zakręciłem wodę i wyszedłem, wycierając stopy ręcznikiem, aby się nie przewrócić. Otworzyłem drzwi od pokoju Amandy i ujrzałem ją naprzeciwko siebie. Właśnie wychodziła, ale ją zatrzymałem. Jej wzrok mnie zmierzył i wyraził pożądanie zmieszane z odrazą. Stwierdziła, że mógłbym się chociaż ubrać, na co automatycznie się zaśmiałem. Nie mogłem powstrzymać w sobie tego wszystkiego... Czułem się tak cholernie dobrze.
     - Skarbie, daruj sobie... - objąłem ją w talii i zacząłem namiętnie całować.
            W przerwie na zaczerpnięcie powietrza spojrzała w moje oczy, więc obdarowałem ją lubieżnym spojrzeniem. Czułem, jak mój penis był już twardy i gotowy, więc nie miałem na co czekać. Ująłem ubrania, które znajdowały się w jej rękach, rzuciłem je na bok i ponownie zacząłem ją łapczywie całować. Czułem, jak zaciskała swoje pięści na moich ramionach, lecz nie protestowała. Wsunąłem w jej usta swój język i zacząłem pchać ją w stronę łóżka. Usiadłem na niej okrakiem, po czym ująłem skrawek jej koszulki i pociągnąłem do góry.
            Jej piersi były dla mnie idealne. Zacząłem je ściskać i lizać, a brodawki pod wpływem mojego dotyku zaczęły twardnieć, co mnie jeszcze bardziej podniecało.
     - Justin... - Jęknęła, podpierając się na łokciach, gdy zacząłem ściągać z jej ud spodnie.
            Spojrzałem na nią z wielkim pożądaniem, na co dziewczyna zamilkła. Uległa mi, co mnie ucieszyło. Ściągnąłem gwałtownym ruchem jej rzeczy i bez zastanowienie rozszerzyłem jej nogi. Dotknąłem jej kobiecość i mruknąłem z uznaniem, gdyż była tak bardzo mokra, że działała jeszcze bardziej na moje zmysły.
            Gdy zacząłem pieścić i lizać jej łechtaczkę, dziewczyna zaczęła się wić na pościeli. Jej jęki doprowadzały mnie do szaleństwa. Czułem, że to była odpowiednia chwila, aby w nią wejść. Ująłem swojego penisa w dłoń i gwałtownym ruchem w nią wszedłem. Zacząłem poruszać swoimi biodrami nieco szybciej, tym samym kładąc się na Amy. Objęła mnie rękoma wokół szyi i zacisnęła swoje biodra wokół mojego ciała.
            Była taka ciasna, że nie mogłem powstrzymać się od jęków. Jej usta były tak miękkie i soczyste, że nie potrafiłem się od niej odkleić. Gdy jęknęła wprost w moje usta, włączyłem się w pogoń za orgazmem. Jej zaciskanie się sprawiło, że zacząłem mocniej pchać. Byłem już blisko i dlatego wyjąłem go z niej, po czym ująłem dłonią jej głowę i podciągnąłem do pozycji siedzącej.
     - Ssij... - Syknąłem, przystawiając go do jej ust.
            Amanda spojrzała na mnie większymi oczyma. Rozchyliła delikatnie usta, a jedyne, co widniało na jej twarzy, to zaszokowanie. Wiedziałem, że to była dla niej nowa sytuacja, ale kiedyś musiała zacząć ze mną współpracować, prawda? Obdarowałem ją w miarę troskliwym spojrzeniem i przejechałem dłonią po jej policzku.
     - Spokojnie, to nic takiego... Proszę... - Dodałem, przejeżdżając swoim członkiem po jej wargach.
            Jęknęła, a zaraz potem rozchyliła usta i go wsunąłem do środka. Posłusznie zaczęła ssać, sprawiając mi ogromną rozkosz. Nie chciałem sprawić jej nieprzyjemności, więc gdy czułem jak sperma zaczynała wydostawać się ze mnie, wysunąłem go z jej ust i pozwoliłem substancji wypłynąć na jej piersi.
     - O tak... - Jęknąłem, czując w powietrzu zapach seksu.
            Po chwili ująłem papier, leżący na biurku i starłem z niej ową wydzielinę. Bezwładnie opadłem na łóżko i zacząłem normować swój oddech. Objąłem nagą Amy od tyłu i wtuliłem się w nią, całując jej ramię.
     - Jesteś moja, kochanie. Uwielbiam cię. - Mruknąłem, przymykając swoje oczy.
            Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Nasunęła na nasze ciała koc i chyba także postanowiła się przespać.
___________________________________________________________
No, kochani.
Jak wrażenia? :) 
Co tutaj dużo pisać...
Do następnego. :) 
Jeżeli macie jakieś pytania, chętnie odpowiem, czekam na TT :) 
@AudreeySwag

CZYTASZ? = KOMENTUJESZ! Pamiętaj! ♥

28 komentarzy:

  1. O kurwa! Rozdział ajghfdijdndsjhfla po prostu! :O
    Normalnie zadziwiasz mnie z każdym następnym rozdziałem!

    Cóż...
    Woohoo Justin! Niezły sposóba na wyciąganie informacji od kobitek :P
    A ten seks...kurde! Nie wiem dlaczego ale mam dziwne uczucie, że był jakiś inny. Chyba nie tego spodziewała się Amy. Nie wiem sama. Hmm...

    Co nie zmienia faktu, że boski rozdział. I czekam na nexta z niecierpliwością jak zawsze :D

    @ameneris
    <3
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Btw. Kocham tą melodię która leci w tle!
    Idealnie pasuje <3

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże *.* hah chyba tylko nie on dostał orgazmu lolz xD uwielbiam ten rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm rozdział taki agdghwdgdhj ale mam przeczucie że s tym seksem było coś nie tak ale może to moje wrażenie rozdział cudny i czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże c: Super rozdział, nie mogę się doczekać następnego. <33 I też myślę, że z tym seksem było coś nie tak ...

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG!!! kochana przeszłaś samą siebie :) ten rozdział jest więcej niż zajebisty....ten seks.... sama bym taki teraz chciała :D ale coś mi sie wydaje że nie na to liczyła Amy, a w tym seksie było chyba trochę dawnego Justina .....no nic, boski czekam na następny i liczę że będzie równie gorący :)) Jesteś wielka KOCHAM CIE <3 @monikaswaggy

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdzial bardzo interesujacy jak zwykle oczywiscie jednak odnioslam wrazenie ze podczas ich wspolzycia Justin mial w dupie amande i liczyl sie tylko on. nie wiem czy dobrze zrozumialam, czy zle ale kiedy on kazal jej robic mu loda no coz.. byla to nowa sytuacja dla amy a ona na nia syknal .. ona byla zdezorientowana i odnioslam wrazenie jakby ona ja poprostu wykorzystywal. jak kazda pierwsza lepszą kiedys . moze zle mysle, nie wazne xD jednak rozdzial b.dobry. swietnie ze zdobyli tyle wskazowek. czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. ZAGIĘŁAŚ MNIE W TYM MOMENCIE!
    Ja pierdziele, to jest genialne *____*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochanie Moje Ty !
    Rozdział jest po prostu asdfgh *_*
    Oficjalnie zostałaś moim bogiem <3
    Dobra, kończe te pochwały xD
    Czekam na kolejny rozdział słonko <3
    Much love
    @xxlikedopexx

    OdpowiedzUsuń
  10. ROZDZIAŁ JEST KUJHBFRJNFHJNF JESZCZE TE SCENKI +18 AW
    NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże... rozdział zajebisty ! <3333 Justin się chyba trooszeczke zmienił... ciekawe co Amy zrobi... <3333333333333

    OdpowiedzUsuń
  12. Cuuudowny, najlepszy, <3 Nie mogę się kolejnego doczekać ;* //@NoughtyButNice3

    OdpowiedzUsuń
  13. POWRÓT DAWNEGO JUSTINA! *_______*
    No nie wierzę, zajebiste!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ.
    Dawny Justin.
    omg
    jestem podekscytowana.
    *.*
    Wiktoria.

    OdpowiedzUsuń
  15. CUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUDOWNY !!! <33333333

    OdpowiedzUsuń
  16. rozdział zaskakujący i cudowny, uwielbiam Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  17. jejku po prostu idealne *-*

    zapraszam do siebie: http://i-knew-you-were-trouble.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo ciekawe opowiadanie. Autorka tekstu ma talent. :) Gratuluje dopracowanego bloga i życzę więcej czytelników. R.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale zmiana :D shadow stal sie bez uczuc. Amy nie byla za bardzo ucieszona tym co robi, ciekawe jak to dalej sie potoczy. NIe moge sie doczekac, bylo bardzo ciekawie. Tak dalej kochana, czaly czas te same historie są nudne <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Super rozdzial . Czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Boże Audrey, ty tak to cudownie piszesz. Jezus maria sceny łóżkowe... rewelka. Nie mogę no xd Czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nie wyzywaj imienia Pana Boga swego na daremno"!
      Nie ładnie :P

      Usuń
  22. Normalnie asdfghj , Audrey jesteś po prostu zajebista <3
    @scute4

    OdpowiedzUsuń
  23. O Boże *_* cudowny .. ale podczas seksu wydaje mi się, że Amy chciała mieć swojego Justina, w którym się zakochała ... Nanana... z niecierpliwością czekam na nowy
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  24. Boże LOVE ! Rozdział boski ,ale Justin mnie tu zawiódł on chyba powinien się domyśleć ,że rani swoim zachowaniem Amy ;( Ale boskie AFDHUFTUTGYIJRDY

    OdpowiedzUsuń
  25. nieźle pi kanty ten rozdział , tez doszłam do wniosku , ze Amy nie do końca się ta sytuacja podobała ...

    OdpowiedzUsuń
  26. Wow, ostro. xD Nie wpadłabym na coś takiego. Oczywiście że zachowanie Justina mi się nie podoba, zachował się jak świnia, ale wierzę, że zobaczy co tak naprawde zrobił.. Uwielbiam tego bloga, tak mi przykro, że nie mam kiedy tu zajrzeć ;< Jesteś boska, naprawdę, WZÓR po prostu. Cudo ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ♥