sobota, 28 czerwca 2014

~ Rozdział czternasty

           Nagle w moich myślach zapadł mrok. To nie mogło być prawdą. Justin nie mógł ponownie stać się Shadow, przecież obiecał mi... Dał dowód swojej miłości, kochając się ze mną... A wisiorek? Co, on też już dla niego nic nie znaczył? Moje serce, które zabrał, teraz tak po prostu porzucił? Ta myśl sprawiła, że w moich oczach pojawiły się łzy, które po chwili zaczęły opuszczać swoje lokum.
    - Amy, naprawdę...nie sądziłem, że Justin.. - objął mnie ramieniem, na co prychnęłam i oparłam głowę o jego bark. 
           Otarłam wierzchem dłoni oznaki słabości z policzków, a zaraz potem wzięłam głęboki wdech. Miałam dość ciągłych upokorzeń i nienawiści ze strony swojego chłopaka. Był tak bardzo zmienny, że już za nim nie nadążałam. Robił wszystko, aby nasza miłość odeszła w zapomnienie. Przez te lata, kiedy nie było go obok mnie... Miałam nadzieję, że on się zmienił. Wziął się w garść i żył tak, jak powinien. Ale ponownie zawiódł moje zaufanie...
           Alkohol dodawał mi w pewnym stopniu odwagi do życia, a przyjęcie tej wiadomości przyszło mi nie najgorzej. Dave wlał mi do szklanki whiskey, po czym upiłam spory łyk. Trunek koił moje nerwy, zranione serce i niespokojne myśli. Nie chciałam popaść w skrajność, dlatego utrzymywałam się przy wersji - Co cię nie zabije, to wzmocni. Miałam ochotę po prostu wyjechać, zacząć żyć na nowo z doświadczeniem, jakie już miałam.
    - Pij, skarbie. Rozluźnisz się. - Usłyszałam zduszony głos przyjaciela, a po chwili poczułam jego usta na swojej szyi.
           Zaśmiałam się, po czym napiłam się napoju w szklance. - Przestań, to mnie łaskocze. - Wzdrygnęłam się, czując mrowienie wzdłuż kręgosłupa. Szybko spojrzałam w jego oczy, czując coś elektryzującego. Parsknęłam głośnym śmiechem, kiedy przejechał nosem po moim policzku. Nie sądziłam, że był zdolny do takich czułości.
    - Głupi jesteś, a teraz wybacz, ale muszę siusiu. - Szepnęłam mu do ucha, lekko przygryzając jego płatek.
           Rozłożył swoje ramiona i nimi wzruszył mówiąc, żebym nie zapomniała wrócić do niego i butelki alkoholu. Przytaknęłam i zeszłam z łóżka, po czym wyszłam z pokoju i chwiejnym krokiem zeszłam na dół, korzystając z łazienki na parterze, gdyż bardziej mi odpowiadała. No i była większa.
           Załatwiłam swoją potrzebę, a potem natknęłam się na kuchnię. Przeszukałam szafki i znalazłam dwie paczki chipsów, lody i wyjęłam drugą butelkę whiskey. Ta niestety posiadała już inną nazwę i inny rocznik, ale czy to miało jakieś znaczenie? Parsknęłam. Oczywiście, że nie. Nie dla mnie i nie w tym momencie.
    - Tutaj jesteś... - Poczułam za sobą ciepło chłopaka i jego dłonie, które opadły na moje biodra.
           Kąciki moich ust uniosły się w uśmiechu, po czym poczułam szarpnięcie i stałam już twarzą do niego. Nie miał na sobie koszulki, dzięki czemu mogłam ujrzeć jego niesamowicie piękne, wyrzeźbione ciało.
    - Popatrz co znalazłam! - Mój głos był melodyjny, a jedyne o czym byłam w stanie myśleć to fakt, że było mi bardzo dobrze i lekko na duszy.
           Alkohol sprawił, że wszystkie ciemne barwy nabrały kolorów, a moje ciało zrobiło się lekkie. Dave pokręcił głową. Powiedział mi, że wystarczyło już jedzenia i picia. Zabrał mi chipsy i ciastka, jednak butelki mu nie oddałam. Odkręciłam korek, odchodząc od chłopaka i oparłam się po chwili o wyspę kuchenną, troszkę dalej.
           Zanim upiłam łyk wpatrywałam się w bursztynowy kolor trunku, który z każdym ruchem mojej ręki kołysał się na boki. - To jak nasze jezioro...- Zachichotałam jak mała dziewczynka i przycisnęłam butelkę do ust, biorąc trzy duże łyki. Zachłysnęłam się, a później znowu zachichotałam.- Śmiesznie drapie w gardło...
           Chłopak wybuchnął gromkim śmiechem, a ja zaraz za nim, nie mogąc przestać podziwiać jego torsu. - Swoją drogą, to aż mnie ręka świerzbi, aby przełożyć cię przez kolano i sprać na kwaśne jabłko za to, co wyczyniasz. - Dodał, przysuwając się do mnie.
      - Nie tak prędko, chłopczyku. - Pomachałam mu palcem przed nosem, a potem odsunęłam się w stronę drzwi wyjściowych i ponownie upiłam łyk whiskey. - Najpierw musisz mnie złapać. - Wytknęłam mu język i puściłam się biegiem w stronę salonu.
           Oczywiście nie spodziewałam się, aby za mną pobiegł, ale tak właśnie zrobił, co spowodowało szeroki uśmiech na mojej twarzy. Obiegłam stół i cały czas goniłam się z nim wokół tego jednego mebla z nadzieją, że udałoby mi się może go...zmęczyć? - No dalej, Dave. Nie bądź ciotą do kwadratu. - wydukałam przez śmiech.
           Parsknął i się zatrzymał.- Biegasz tak w kółko i nie jest ci...no nie wiem. Niedobrze? - Stanęłam po przeciwnej stronie i dotknęłam brzucha, sprawdzając, czy rzeczywiście było tak, jak chłopak mówił.
    - Kręci mi się w głowie i chyba... jestem śpiąca. - Potarłam dłonią czoło, a wtedy mój przyjaciel znalazł się przy mnie, mówiąc, iż chciał odebrać swoją nagrodę za złapanie mnie.
           Odstawił butelkę, w której zostało już niewiele alkoholu, na podłogę. Naparł na mnie swoim ciałem tak, że tyłkiem opierałam się o brzeg stołu w salonie. Bez zbędnych słów przejechał dłonią po moim policzku, szyi, aż dotarł do niewielkiego dekoltu, mówiąc, że zawsze marzył, aby móc mnie dotknąć w cudowny dla niego sposób.
           Jego słowa sprawiły, że się ocknęłam i gdy chciał musnąć wargami moje usta, odsunęłam się w bok sprawiając, że wpadł na stół.
Chrząknęłam, potarłam ręką czoło, starając się złapać równowagę. Chłopak od razu chciał mnie do siebie przyciągnąć, ale nie mogłam pozwolić sobie na chwilę słabości i popadnięcia w upojną noc z przyjacielem Justina. Nigdy bym tego nie zrobiła, tym bardziej będąc w stanie nietrzeźwości!
       - Dave! - krzyknęłam, odpychając go od siebie, bo on także był nieźle wstawiony i to zapewne dlatego był taki pewny siebie - Przestań! Co ty wyprawiasz? - spojrzałam na niego gniewnie - Odpuść w końcu! Będziesz miał dziecko! Z Niną! Nie ze mną, kurwa! - parsknęłam, przełykając ślinę i mierzwiąc włosy swoją dłonią.
           Myślałam, że to by pomogło. Że opanowałby się i dałby mi spokój, ale zaczął się panicznie śmiać, jakby chciał przez to wyrazić całą swoją frustrację. Podniósł dłonie w geście obronnym, odwrócił się i podniósł z ziemi butelkę whiskey. Upił kilka dużych łyków, a potem ponownie spojrzał, wytykając na mnie palec.
       - Ty. - wysyczał - To ty sprawiłaś, że nie chcę żadnej innej kobiety. - Jego głos był tak bardzo nasycony bólem, że nie mogłam wytrzymać i przymknęłam na chwilę oczy, ale on mówił dalej - Justin to dupek, który nie potrafi docenić tego, że ty go kochasz. Skurwiel nie rozumie, że powinnaś być moja! - warknął, na co otworzyłam oczy i obdarowałam go nienawiścią, bo dłużej już tego nie byłam w stanie słuchać. To bolało.
           Wyrwałam mu z dłoni butelkę i chciałam ją rozbić, ale był o wiele silniejszy, przez co mną szarpnął i zerwał z mojej szyi łańcuszek od mojego chłopaka. Poczułam ból na szyi, ale i w sercu. To był dla mnie znak największej miłości na świecie. Dave kiedyś musiał się z tym pogodzić, ale to, co teraz zrobił, było karygodne. Odepchnęłam go, wymierzyłam mu siarczysty policzek pod nagłym przypływem adrenaliny, która się we mnie wezbrała.
           Ukucnęłam i podniosłam prezent od chłopaka, po czym zacisnęłam go w dłoni i przyłożyłam do serca. - Tylko Justin ma wstęp do mojego serca. - wysyczałam z jadem, który aż palił moje wnętrze - Weź się w końcu w garść i zacznij postrzegać rzeczywistość, bo źle to się dla ciebie skończy, Dave. - Odbiegłam od niego i nie zwracając uwagi na nic innego, zamknęłam się w pokoju na górze, aby mieć odrobinę spokoju. Najpierw boląca wypowiedź Justina, a potem Dave, który był na mnie napalony do granic możliwości. Nie, za dużo tego wszystkiego jak na jeden, cholernie długi dzień. Położyłam się, przyłożyłam łańcuszek do swoich piersi i zasnęłam, marząc, aby Parker przyjechał do mnie jak najszybciej i wszystko wytłumaczył.
     

Justin's POV 

           Przebudziłem się coś koło jedenastej nad ranem. Przetarłem oczy i pierwsze co, to sprawdziłem jak trzymała się moja noga. Zaśmiałem się, widząc całkiem przyzwoity opatrunek. Powolnym ruchem wstałem i kuśtykając, wyszedłem z pokoju. Poszedłem najpierw do toalety, przemyłem twarz, a potem znalazłem się w kuchni.
    - No witam pana. - uśmiechnąłem się, widząc Jasona, czytającego gazetę. - Dzięki. - uniosłem śmiesznie swoje brwi - Świetny opatrunek. - prychnąłem, gładząc go dłonią.
    - Prowizoryczny, wybacz, ale nie mam wykształcenia medycznego, nawet nie jestem pieprzonym sanitariuszem, więc daruj sobie. - zaśmiał się i zwinął gazetę, rzucając ją na stół.
           Uwielbiałem tego człowieka i nie wyobrażałem sobie, iż miałoby go zabraknąć w moim cholernie dziwnym życiu. Przyłapałem go na tym, że mi się intensywnie przyglądał, więc rzuciłem chłopakowi pytające spojrzenie.
    - Widzisz, chodzi o to..- potarł kark dłonią i spoglądał wszędzie byleby ominąć moją sylwetkę, a już w ogóle twarz. - Dave nie odbiera telefonu. - mruknął i podrapał się po przedramieniu, jakby szukał sobie jakiegoś zajęcia.
           Ta wiadomość poniekąd zbiła mnie z tropu, ale przecież co mogło się im stać? Nikt, oprócz mnie i chłopaków nie wiedział, gdzie oni się znajdywali. Dave wiedział, że nie miał spuszczać oczu z mojej dziewczyny i ją pilnować, więc tak właśnie robił i był zajęty jej zachciankami. - Pewnie Amy zachciało się iść na spacer. - zaśmiałem się nerwowo i ująłem butelkę wody, wlewając w siebie jej zawartość - Thomas już wstał? - spojrzałem na kumpla - Obiecał, ze mnie zawiezie.
    - Nie, jeszcze nie. Nawet Bruce z chłopakami, pomimo tego, że śpią w salonie zajmując kanapę i podłogę. - zaśmiał się i potarł skroń.- Ale ja nie śpię. Pojadę z tobą. - wstał i zabrał swój pusty kubek po kawie, aby następnie wstawić go do zlewu. - Ciekawe jak Dave zareaguje, że akcja odbyła się szybciej. -spojrzał na mnie przelotnie. - To co, podrzucić cię, czy nie?
    - Bardziej przejmuję się Amandą, niżeli Dave'em, wiesz? - usiadłem przy stole i ująłem w dłoń ciastko, które obracałem - Potraktowałem ją jak ostatni dureń, ale wiedziała, że nie miałem wyjścia. - napiąłem mięśnie swoich ramion i przełknąłem ślinę, odkładając słodką rzecz na miejsce - Na dodatek wydzwaniał do mnie i cały czas mówił, że śpi, płacze... nie mogłem się skupić i kazałem mu ją pilnować. - przejechałem ręką po włosach - Tak, możesz mnie podrzucić - dodałem po chwili milczenia.
            Jason stanął przy lodówce, poprawiając na niej magnesy. - I tak jestem pełen podziwu dla Amy. Jest delikatną i wrażliwą dziewczyną.. nie mam pojęcia jak udało jej się wrócić do normalnego funkcjonowania. Wiesz...- odwrócił się w moją stronę, trzymając w dłoni magnes na wzór samolotu, który był w płatkach mlecznych. - Nie powinieneś być dla niej taki surowy. Ona na pewno ma jakieś granice wytrzymałości i wątpię, aby była w stanie znieść kolejne odrzucenie z twojej strony. - przyczepił magnes z powrotem i wyszedł, wcześniej mówiąc, iż za dziesięć minut byłby gotowy.
            Zacisnąłem usta i przejechałem dłońmi po twarzy. Tak, musiałem z nią porozmawiać. Musiałem jej wszystko wyjaśnić. Chciałem już z tym skończyć. Skoro teraz już nikt nam nie zagrażał, mogłem to rzucić w cholerę. Mogłem zabrać Amandę gdziekolwiek, byle jak najdalej od tego miejsca, oczywiście zabierając ze sobą kumpli, a przede wszystkim Jasona. Chyba, że wybrałby inną drogę... 
            Wstałem i poszedłem do swojego pokoju. Przebrałem bokserki, wciągnąłem jeansy, a potem skarpetki. Miałem trochę problemu, aby je założyć, no ale dałem radę. Wyciągnąłem z szafy szarą bluzkę, ubrałem ją, a na nią wciągnąłem rozpinany, stylowy sweter. Uśmiechnąłem się do siebie, po czym spryskałem się perfumami i uczesałem włosy. Amanda była moim sercem i chciałem, aby na mój widok ono mocniej zabiło. 
    -  Jestem gotowy. - ubrałem buty i zszedłem na dół, krzycząc ze schodów, a po krótkiej chwili Jason również zszedł na dół.
            W samochodzie oboje byliśmy milczący. Nie wiedziałem, jak go zagadać, gdyż w głowie układałem to, co mógłbym powiedzieć Amy. Jak miałem ją przeprosić? Tyle razy obiecywałem, że zmieniłbym się, a kolejny raz ją zawiodłem. Tłumaczyłem sobie, że wszystko co robiłem, robiłem dla niej - z myślą o niej i jej bezpieczeństwie. Pragnąłem jej szczęścia, chciałem widzieć jej uśmiech i miłość w jej oczach, kiedy nasze spojrzenia się spotykały.
    - Po prostu ją przytul i powiedz, ile dla ciebie znaczy. - mruknął Jason, a ja odruchowo na niego spojrzałem, oczekując dalszych wskazówek - To mądra dziewczyna i silna, na pewno sobie wszystko wyjaśnicie - posłał mi szybki uśmiech i wrócił ponownie wzrokiem na trasę. Wziąłem sobie jego słowa do serca i oparłem się o boczne drzwi, wpatrując się w przednią szybę. 
            Dotarliśmy po niecałych dwóch godzinach, bo ruch na drodze w niedzielne poranki nie był zbyt duży.
    - Pójdę z tobą, żebyś się nie pozabijał z Dave'em. - zaśmiał się, a ja zaraz za nim i oboje wyszliśmy z auta.
    - Ty, nawet ładnie tu. - kumpel podrzucił w dłoni kluczyki i rozejrzał się.
            Przytaknąłem, jednak nie zatrzymałem się, aby podziwiać widoki. Chciałem zobaczyć ten najpiękniejszy - Amandę. Moją Amandę. Niepewnym ruchem chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi. Zrobiłem krok do przodu, rozglądając się po otoczeniu. Cisza. 
            Ruszyłem dalej, wchodząc do kuchni, która była pusta. Wszedłem do salonu i przełknąłem ślinę. Wokół stołu leżały kawałki szkła, zapewne po butelce z alkoholem, bo rozciągała się także niewielka kałuża jakiegoś płynu. Uspokoiłem się, jednak tylko na chwilę. Kiedy dostrzegłem spodnie Dave'a, pomyślałem, że ten idiota robił największy bałagan z całej naszej grupy.
            Na kanapie go nie było, a więc musiał nieźle zabalować, bo zaczął rozbierać się już na samym dole. Wstałem i poczułem nagłe ukucie zazdrości. A co, jeżeli Amanda go widziała? Nagiego? Szybko odrzuciłem tę myśl, ale zaraz za nią nasunęła mi się kolejna wizja. Amanda z moim przyjacielem w łóżku. Warknąłem pod nosem i od razu ruszyłem na górę.
_____________________________________

Coś Was tutaj mało...
Gdzie jesteście? :((

Ciąg dalszy nastąpi...

CZYTASZ? = KOMENTUJESZ!

21 komentarzy:

  1. Super ! Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, pisz szybko następny. Życzę dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dhfdshfjkdfhkjdshfkshdfjhskdfhs zajebisty!
    Uh uh uh dobrze, że Amy odepchnęła Dave'a ;) i nie zaszło to zbyt daleko. I jak zawsze koniec w najlepszym momencie skjdskjdhakjfdhjkh lubisz nas przetrzymywać w niepewności :D

    Kocham ♥
    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty rozdział ♥ jak zawsze :) czekam z niecierpliwością na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. jezu jak MOGLAS przerwać w takim momencie. Niemożliwe. Już widze to jak justin zobaczy amande i ona mu wszystko opowie a on będzie chciał zabić davea hahaha. Wspaniały rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Next rozdział był taki pojognoergoiuklgmlkpoif :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg nie co się dzieje co ten dave on oszalał! oby nie wpakował się jej po pijaku do łóżka! jeju jeju oby nie, niech amy powie wszystko justinowi! matko tyle sie dzieje nie moge się doczekać następnego xxx

    OdpowiedzUsuń
  8. hbgfdhgyu ŚWIETNY!

    OdpowiedzUsuń
  9. omfg cudowny rozdział! dodawaj szybko następny rozdział, nie mogę się doczekać co będzie dalej!

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jak zwykle wspaniały. Kurcze, co za akcja... Nie spodziewałam się, że Dave zrobi coś takiego. Ale... Nie, jednak spodziewałam się tego xd Na szczęście Amy była na tyle ogarnięta, że go odepchnęła. Mam nadzieję tylko, że oboje spali w osobnych pokojach ;| Nawet nie wyobrażam sobie tego, co Justin teraz czuje. Czekam z niecierpliwością na kolejny :*
    Kocham Cię

    OdpowiedzUsuń
  11. jeju zeby nic sie nie stalo prosze

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku sgahsjsksu grubą akcje wyczuwam! Nie moge doczekac sie nastepnego wiec pisz kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeszcze bardziej nienawidze Dave'a.Niech do niego dotrze,że Amanda nie kocha jego tylko Justina -.-
    Mam nadzieje,że to sie dobrze skończy...
    Czekam na nn <3
    @scute4

    OdpowiedzUsuń
  14. omg*__*cudowne ! <3
    juz chce kolejny rozdzial:)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  15. O ja zajebiste ! Nie moge sie doczekać nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże wspaniały rozdział czekam na kolejny .... Ciekawe co bendzie dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  17. NAJWSPANIALSZA

    OdpowiedzUsuń
  18. świetne, czekam na dalsze rozdziały. :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ♥